Są przyjaciele…

Znacie ten kawałek Kalibra? Nie, nie chodzi o to, że wożę się po mieście i skaczę tak jak żaba z miejsca na miejsce. Chodzi o to, że są przyjaciele… 

Muszę Wam coś wyznać: jestem z Kielc (i tak już zostanie). Urodziłam się na Czarnowie (nie ma drugiej takiej nory). Dorastałam w towarzystwie, które z kręgosłupem moralnym nie ma kompletnie nic wspólnego (nie jestem człowiekiem ciszy i spokoju).

Rodzice usiłowali trzymać mnie pod kloszem, ale ja i tak jarałam fajki przy lufciku z sąsiadką z naprzeciwka (pozdro, P.!), słuchałam zakazanej muzyki (hej ty, k*** ty, k*** k*** k*** mać) i rozmawiałam o różnych brzydkich rzeczach (biskupa dupa żona). Jarałam się Cypress Hill, House of Pain, Wzgórzem Ya-Pa 3 i… Liroyem (wiadomo).  

Mieszkając w Kielcach, trzeba było pałać miłością do hip-hopu, Majonezu Kieleckiego i do silnych wiatrów (piździ jak…). Zostałam wyklęta, gdy zaczęłam nosić glany i farbować włosy na czerwono. Zerwał nawet ze mną mój ówczesny chłopak (pozdro R., wciąż dobrze Cię wspominam! ;))

I to był chyba pierwszy moment, kiedy zachciałam uciec. Kielce wydawały mi się prawie tak straszne, jak Radom (:*). Nie widziałam w tym mieście żadnych perspektyw i szans rozwoju. Coś, jak umieralnia. Więc uciekłam. Do Wrocławia.

A teraz wracam tu. Raz na kilka miesięcy. Zaglądam do mamy na kawę, do babci na pierogi. Spotykam się z tymi, którzy zostali i którzy zawsze będą o mnie pamiętać. Przyjaciele. Mam ich w CK (pozdrawiam, życie płynie jak rzeka), mam ich we Wrocławiu. Najbliżsi mi ludzie. Wiem, że cokolwiek by się nie działo, oni będą przy mnie.

Przekonałam się o tym przez ostatnie trzy dni.

Mówi się, że ludzie przychodzą i odchodzą. Że z czasem Twoje życie sprowadza się już tylko do partnera/żony/psa/dziecka/kredytu hipotecznego. Że im jesteśmy starsi, tym bardziej wszyscy skupiamy się na budowaniu własnych intymnych relacji, własnego gniazdka.

Owszem, to prawda. Ale najlepsi przyjaciele… tak, oni zostają. I będą dla Ciebie zawsze. Cokolwiek by się nie działo. Będą na wyciągnięcie ręki. I tak zwyczajnie, po prostu, poklepią Cię po plecach. Wezmą na miasto i schleją w trupa. Spotkają się na kawie, żeby obgadać problem.

Możesz mieć wszystko. Ale bez prawdziwych przyjaciół jesteś nikim. Dzięki: M, P, A, I, O, T, K… Bez Was nic nie byłoby takie samo.

CK Kielce miasto moje a w nim 
Moi ludzie moje miejsca i muzyka 
Południowo-wschodni styl i liryka 
Hip hop w głośnikach życie i praca 
Chociaż często stad wyjeżdżam zawsze powracam 
Nie pytaj, nie pytaj nigdy dlaczego.

 

0 Like

Share This Story

Ludzie