Jak poznawać fajnych ludzi?

Zdarza nam się narzekać na samotność albo brak osób, z którymi moglibyśmy dzielić swoje pasje. Nie biegam, bo nie mam z kim, a sam nie lubię. Nie chodzę na dramenbejsy, bo moi znajomi wolą jazz. Nie idę na kawę do Starbunia, bo właśnie się przeprowadziłem i nikogo tu nie znam. Bullshit. Istnieje pierdyliard sposobów na to, żeby poznać nowych, interesujących ludzi, z którymi z czasem może połączyć Cię coś więcej: przyjaźń, wspólne hobby, relacja zawodowa, układ czysto seksualny albo związek. Jedynym czynnikiem, który powstrzymuje człowieka przed poszerzeniem swojego grona znajomych, jest on sam.  

 

Ostatnio, siedząc przy piwie z X i Y, dzieląc się historiami z życia wziętymi, usłyszałam od o pięć lat młodszej ode mnie X: „Chryste, Pająk, ale ty masz dziwne sposoby na poznawanie ludzi”. Nie wiem, czy to kwestia dorastania w świecie analogowym, czy może raczej charakteru i tego, co wyniosłam z domu i środowiska, w którym się wychowałam, ale coś jest na rzeczy… Większość ciekawych, inspirujących osób w swoim życiu poznałam prowokując los i korzystając z nadarzających się okazji. Nawet, jeśli obawiałam się, że zostanę olana lub wyśmiana, podchodziłam, zagadywałam, pisałam, szukałam…

Wiem, że nie każdy tak potrafi. Bo niektórzy są nieśmiali. A innym pocą się ręce. Ale przychodzi taki moment w życiu człowieka, że albo zbiera dupę w troki, albo wybiera samotność. Myślicie, że ja jak zaczynałam? Jako chorobliwie nieśmiała, zamknięta w sobie dziewczynka.

 

Jak poznać przyjaciela?

 

Miałam 13 lat i przeglądałam jedną z tych durnych gazet dla nastolatek. Wiecie, taką, gdzie w rubryce z ogłoszeniami dziewczyny wymieniały się plakatami, wyznawały miłość Nickowi Carterowi albo szukały 16-letniego mężczyzny swojego życia. Jej ogłoszenie było inne. Przede wszystkim zabawne. Inteligentne. Z polotem. Nie chciała koszulki z N’Sync w zamian za płytę Kelly Family. W ogóle nic nie chciała, tylko listy pisać. No to wzięłam i napisałam. To była miłość od pierwszego przeczytania. Przez rok nawet nie wiedziałam, jak wygląda. Po raz pierwszy spotkałyśmy się dopiero po trzech latach intensywnej korespondencji. Ona przyjechała do Krakowa na jakiś harcerski spęd, ja powiedziałam rodzicom, że idę na noc do koleżanki, a zamiast tego wsiadłam w pociąg i przejechałam 120 kilometrów, żeby spotkać się z „moją A.”. Byłyśmy na swoich osiemnastkach, spędziłyśmy razem sylwestra, pojechałam z nią na Woodstock i uwiodłam jej koleżankę o bujnych piersiach. Z czasem przerzuciłyśmy się z listów na maile. Nasza przyjaźń przetrwała 15 lat. Umarła śmiercią naturalną, ale warto było.

 

Jak poznać faceta?

 

Do M. po prostu podeszłam. Te ruchy, te ciuchy, to spojrzenie. Spodobał mi się tak bardzo, że nie byłam w stanie oddychać. A z pewnością myśleć, bo gadałam straszne głupoty. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że kilka dni później czekał na mnie na ławce w parku. Jeśli kiedykolwiek zakochałam się w kimś od pierwszego wejrzenia, to właśnie w nim. Byliśmy razem półtora zajebistego roku. 

Z T. historia jest bardziej skomplikowana. Na tyle, że kiedy ktoś pyta „jak się poznaliście?”, oboje wzdychamy, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. No bo głupio tak trochę mówić, że przez internet. Mieszkałam we Wrocławiu i właśnie wkręcałam się w bieganie. Współlokator, też biegacz, namówił mnie na debiut w Półmaratonie Poznańskim. Pracowałam wówczas na stanowisku asystentki, więc trochę bidowałam i nie bardzo było mnie stać na opłacenie startu plus noclegu w innym mieście. Postanowiłam skorzystać z kanapy jakiegoś Coachsurfingowca. T. odpisał jako pierwszy. Był miły, zabawny. I mieszkał blisko linii startu. Na półmaraton nie dotarłam, ale to nie przeszkodziło nam we wzajemnym bombardowaniu się wiadomościami. Najpierw Facebook, później maile, z czasem telefony… W końcu T. wpadł do Wrocławia na parę godzin. Został trzy dni. Nie muszę dodawać, że było warto.
  

Jak poznać nowych znajomych?

 

Na trzecim roku studiów stanęłam z szeroko otwartymi oczami przed ogłoszeniem: „CASTING NA NOWYCH ZNAJOMYCH”. Tym sposobem trafiłam do kontrowersyjnego projektu dramatopisarza Szymona Bogacza, który postanowił znaleźć sobie przyjaciół organizując przesłuchanie. Wartość dodaną stanowił fakt, że każdy z nowych znajomych miał stać się częścią większego projektu –  sztuki teatralnej wyreżyserowanej w oparciu o materiały zebrane podczas naszych spotkań. Dziwaczne? Może. Ale bawiliśmy się świetnie. Długie rozmowy na najbardziej intymne tematy. Wspólne wyjazdy.  Głośne czytanie „Kto się boi Virginii Woolf?”. Dzikie imprezy z dużą ilością alkoholu i odgrywaniem pokręconych scen. Całonocne próby w Leśnicy z 38-stopniową gorączką i termosem pod pachą. A później pierwsze sygnały świadczące o tym, że tak naprawdę wszyscy bierzemy udział w eksperymencie faceta o przerośniętym ego. Pojawiły się kwasy: wyrzucanie z grupy, stawianie ultimatum typu „praca albo projekt”… Odeszłam na własne życzenie, tuż przed finałem. W sumie nie wiem, kto zyskał wtedy więcej przyjaciół – Szymon, czy jego nowi znajomi?
 

Jak poznać ludzi, którzy dzielą Twoje pasje?

 

Rok temu, tuż przed swoim pierwszym półmaratonem, zaczęłam się udzielać na goldenlajnowym forum dla biegaczy. Spotkałam ich na żywo tuż przed startem. Potem było już z górki: wspólne treningi, zawody, kibicowanie tym najaktywniejszym, a nawet impreza sylwestrowa w klimacie lat 20-tych ubiegłego wieku. Połączyła nas wspólna pasja i biegowy optymizm. Choć widzimy się rzadko i głównie przy okazji różnych biegowych eventów, kocham tych ludzi jak własną rodzinę.  Podobnie mam z blogerami, ale o nich pisać nie będę, bo już i tak za dużo miziamy się po majciochach.

Ostatni dziwny strzał na poznawanie nowych ludzi oddałam kilka dni temu, gdy uświadomiłam sobie, że nikt z moich obecnych znajomych nie słucha d’n’b. A tak się składa, że w Basenie grał Ed Rush. Jakkolwiek z pójściem pojedynczo do kina czy teatru problemu nie mam, tak już do klubu sama siebie nie wezmę. Nie, bo nie. Przemyślałam temat i wrzuciłam ogłoszenie do sieci. Odpowiedzi przyszło sporo, głównie od sfrustrowanych 18-latków, którzy d’n’b pomylili z r’n’b. Cóż. Odsiałam ziarno od plew i poznałam dwie nowe zajebiste osoby, z którymi z chęcią spotkam się jeszcze nie raz i nie dwa przy okazji elektronicznych spędów w stolicy. Wielkich przyjaźni z tego nie będzie – za krótko się znamy i prawdopodobnie nigdy nie spędzimy ze sobą zbyt wiele czasu. Ale skoro rajcuje nas podobna muzyka, a na imprezach nasze tętno skacze w tym samym rytmie, to czemu nie?

No właśnie: czemu nie? Przecież zawsze możesz odwrócić się na pięcie i odejść. Stracisz niewiele, ale pomyśl, ile możesz zyskać.

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Cześć! Mogę Cię poznać? :D

  • Ola

    Malivina – uwielbiam Cię za ten Twój jedyny, niepowtarzalny styl :)

  • myślałam, że poznam tu jakiś niezawodny sposób na poznanie nowych ludzi, a to wszystko to już znam :)
    dodam do tego, że ja poznaje ludzi z mojego roku na egzaminach :p

    • Angelika

      a już najlepsza integracja jest przed poprawką :D

      • OdpadyBlog.pl

        Ja mam tak, że poznaje kogoś bardzo łatwo ale najpierw zapamiętuję twarze a imiona znacznie później.

        Często więc mam znajomych o imionach: „Ej Ty..”, ” Słuchaj…”, „Cześć, co tam…” , „Dzień Dobry”, „Witam Pana” itp. Wymyślam różne wersje powitania, zęby jakoś osoba którą spotykam, a nie pamiętam imienia nie czułą się urażona. Najgorzej jest jak ktoś mnie wita a ja nie pamiętam jego twarzy oraz imienia. Wtedy po przywitaniu wyczekuje na to o czym będzie rozmawiał ze mną ten tajemniczy ktoś i czy w ogóle podejmie rozmowę. Z taką dziurawą pamięcią nie jest łatwo – czasem ktoś się może poczuć dotknięty lub urażony…

        Tak czy owak – tekst jak zwykle bardzo fajnie się czyta:)

        • Nie mam kompletnie pamięci do imion. Poznaję człowieka i 2 sekundy później nie pamiętam, jak miał na imię. Ale ja po prostu mówię otwarcie: „Sorry, ale nie mam pamięci do imion, możesz mi przypomnieć swoje?”. Zwykle ludzie się śmieją i przyznają, że mają tak samo :D W niektórych sytuacjach się to nie sprawdza: np. w pracy. Wtedy trzeba kombinować ;)

  • Ciekawe jak poznaje osoby ta X młodsza o 5 lat skoro te wydały jej się dziwne ;)

  • No prosze, okazuje się, że żeby poznawać ludzi wystarczy do nich podejść i pogadać. Eh, żeby to było takie proste…

  • Wszystko fajnie, ale kobitom łatwiej jest. Moim najwiekszym zyciowym dramatem jest poznawanie innych facetów. Zawsze gdzieś czai się TEN podtekst. Najsmiejszniejsze, ze mam w kalendarzu wpisane na dzisiaj napisanie tekstu na ten temat w zwiazku z moimi ostatnimi przygodami :D

    • Czekam na tekst z niecierpliwością :)

    • No właśnie o co kaman z tym pseudo gejowskim podtekstem przy poznawaniu innych facetów? Problem polega na tym, że chyba problem mamy my, heterycy, bo akurat geje z tym problemów nie mają :) Igor, widzę, że jesteś z Krakowa. Idziemy na piwo?

  • Wariacie Ty :)
    Mega pozytywny wpis w którym wszystko wydaje się proste… a i tak 50% społeczeństwa zeszła by w takich przypadkach na zawał (łącznie ze mną:))

  • Ola

    No teraz w dobie internetu jest na pewno łatwiej tym nieśmiałym. Swoją najlepszą przyjaciółkę poznałam przez internet, obecnego partnera też, tudzież paru jego poprzedników, jednego sexfriendsa ;-) też. Bardzo dużo innych osób poznałam przez forum motoryzacyjne, spotykamy się , pomagamy sobie. Takie czasy. Ciebie też bym chciała kiedyś poznać :-) Może zrobisz zlot swoich fanów :-)

    • Powiem Ci Olu, że myślałam o tym, żeby kiedyś umówić się z Czytelnikami na jakieś piwo. Ale poczekam chyba, aż będę bardziej znana. Bo co, jak zamówię stolik w knajpie, a nikt nie przyjdzie? ;)

      • Jak nikt, no wiesz? :)

      • ja przyjdę :)

      • Kalutka

        Wręcz przeciwnie, masz wielu oddanych i lojalnych fanów ;) Jak możesz w nich nie wierzyć? Im więcej osób Cię czyta tym większy stolik będziesz musiała zamówić, a może nawet cały klub, a później stadion. Nie czekaj! :P

        • Och, ja nie wątpię w to, że lubicie mnie czytać :) I naprawdę w Was wierzę :D Tym razem jednak skromność wzięła górę nad przerośniętym ego ;)

      • Ej ja przyjdę :D

  • Anna

    „Mam tak samo, jak tyyyy…”.
    A tak serio, to twoje podejście do sprawy jest mi bardzo bliskie. Należę do tych, którym „stabilizacja” kojarzy sie raczej pejoratywnie, dlatego też często i gęsto podróżuję, zazwyczaj sama. To niesie za sobą konieczność (przyjemność) poznawania wciąż nowych ludzi i zapewniam wszystkich nieśmiałych, że to tylko na początku jest trudne, później wchodzi w krew.
    Wystarczy sobie uświadomić, że najgorsze, co może wyniknąć z podejścia do zupełnie obcej osoby, to jej brak zainteresowania. I tyle. Świat przez to w miejscu nie stanie.
    Z biegiem czasu dochodzę wręcz do wniosku, że znacznie łatwiej jest poznać kogoś, niż później tę znajomość utrzymać…

    • Święte słowa – znacznie łatwiej jest poznawać nowych ludzi, niż utrzymywać nowe znajomości :)

  • Muszę i ja opisać swoje historie, choć bliskie są Twoim doświadczeniom :-)

  • shelmahh

    fajny tekst :) u mnie jest nieco inaczej. to nie ja poznaję ludzi. to oni poznają mnie ;p

    nie mam problemu, by się odzywać do ludzi. gadam z lumpem, panią Bożenką w kolejce do kasy, z kolesiami co idą na imprezę, kobietami, które spotykam na swojej drodze w autobusie, knajpie, klubie, na ulicy, na przejściu dla pieszych, z panem od kablówki, panią dozorczynią, sąsiadami itd.

    Jest tylko jedna zasada, która pozwala zjednywać sobie ludzi. dobry nastrój jest tu obowiązkowy. uśmiech, celna uwaga, żart, to idealne zestawienie, które spotyka się z miłym odbiorem. a, że jestem taki hop do przodu ze wszystkim, to pakuję się w różne śmieszne sytuacje, które przysparzają mi „fanów” ;) gdy ostatnio nie znając zbyt wielu osób postanowiłem po jednym dniu nauki jazdy na nartach, wziąć udział w konkursie (slalom gigant + zjazd na krechę), to potem miałem nagle tylu znajomych, że szok! wiązało się to z mega spektakularną wywrotką, po której o dziwo wstałem cały i zdrowy. oklaski, uśmiechy i potem było nomen omen z górki ;) grono znajomych na fb nagle powiększyło się w ciągu dnia o 20 osób!!! z wieloma rozmawiam cały czas :)

    I żeby było ciekawiej unikam jak mogę poznawania ludzi przez net. nie muszę po prostu. codziennie spotykam nowe osoby na swojej drodze i codziennie kogoś poznaję. aż dziw bierze, że ktoś traci czas i energię na poszukiwanie znajomych w online. jednak jak się spojrzy komuś w oczy, to wiadomo od razu czy to wariat z tej samej bandy, czy może ktoś z kim nie będziemy mieli żadnego flow.

    tak więc uśmiechać się, mieć sporo dystansu do siebie, być otwartym a wszystko będzie się działo samo :)

  • shelmahh

    Knajpa, wieczór, spotyka się 2 gości, którzy nie widzieli się dawno. Ucieszyli się, siedzą, rozmawiają i nagle jeden z nich mówi: Stary. Tak słucham Ciebie od godziny, masz zajebiste życie, fantastycznych znajomych, przechodzące obok stolika kobiety zerkają na Ciebie z uśmiechem a ja kurcze mam dość duży problem z poznawaniem ludzi, a co dopiero kobiet. Powiesz mi jak to się robi? Kumpel oczywiście zgodził się pomóc i mówi. Słuchaj, sprawa jest prosta. Musisz się uśmiechać, być otwarty i wystarczy, że będziesz mówił cokolwiek. A potem to już samo pójdzie… oooo widzisz tamtą kobietę, która wchodzi do toalety? Stań przy drzwiach, poczekaj na nią i jak wyjdzie, to uderzaj do niej. Masz to?

    Kumpel pomyślał, wstał od stolika i poszedł czekać pod toaletą. Stoi, przebiera nogami, poprawia włosy, cały w napięciu i nagle ona wychodzi. Ten pewnym krokiem podchodzi i mówi „Cześć, srałaś?”

  • LNS

    Lub stań się fajny i otwarty,a korzystając z prawa pędu ludzie sami będą chcieli Cię poznawać :)

  • Jezus ja to zawsze podziwiam taką ludzką odwagę w poznawaniu ludzi. Sama do kogoś żeby podejść to matko bosko oby nie, prędzej nago po węglach na stadionie w Camp Nou niż podejść i zgadać ;)
    Właściwie dzisiaj nawet nie jestem w satnie jasno stwierdzić skąd się wiele relacji urodziło, ale niektóre trwają od lat i nie rzadko sa głównie internetowe bo mieszkamy w dwóch różnych miejsach na kuli ziemskiej a nie tylko Polski.
    Niektórych chyba poznaje się w pokrętny sposób a z jeszcze innymi relacja nagle się po prostu okazuje być mocną i trwałą :) Mimo, że nic na początku nie wskazywało na to, czasme mimo nie małych różnic w ogromie rzeczy.
    Ludzie są fajni :)

  • Firefly

    Radykalne sposoby, ale szczerze mówiąc najbliższe mi osoby są również dośc przypadkowo poznane.. to przez telefon, to na imprezie, na jakiś zajęciach. Czasem naprawdę wystarczy tylko moment aby znaleźć to coś co nas łączy i tematów do rozmowy mamy na godziny.

  • mega pozytywny tekst! szacun za akcję z „internetami do klubu”, nie wiem, czy bym się odważyła tak… i zrobić i wyznać :) A ile razy coś zajebistego nas omija bo „nie mam z kim”. I dotyczy to nawet tak wykręconej blogerki jak Ty a nie rozwódki po 50e czy zapryszczonego nastolatka :) Pozdr.!

  • Od dwudziestu minut piszę komentarz, który stał się niemalże tak długi, jak Twój wpis, więc… czy mogę, zainspirowana Twoim postem, napisać o tym, jak poznałam pewnych LUDZI? :>

  • joana

    Couchsurfing zaliczyłam już parę razy, meeega przygoda i jakoś te znajomości utrzymują się po dziś dzień. Ale większym hardcorem chyba była dla mnie majówka dwa lata temu – tydzień w bieszczadach z 5 obcymi sobie osobami poznanymi na portalu podróżniczym. Myślę, że jeszcze kiedyś to powtórzę ;)

  • umów się na piwo!

  • Ja mam zupełnie inne podejście. Mam małe grono znajomych i z własnego wyboru, postanowiłam je jeszcze bardziej okroić. Potrzebuję wokół siebie ludzi na których mogę polegać i dla których znajomość ze mną będzie równie ważna. Nie mam w sobie tego magnetyzmu, który, wydaje mi się, masz Ty. Nie jest to przejaw nieśmiałości. Chodzi raczej o to, że jestem wymagająca (nie mówię, że Ty wymagająca nie jesteś, tylko, chyba jakoś inaczej ;) ). Trudno z takim podejściem zdobywać wielu znajomych, ale nie wyobrażam sobie postępować inaczej.

  • Piotr

    Malivina, o jakie „Te ruchy” ci chodziło? Pytam z męskiego punktu widzenia, co ciebie zaciekawiło, może zaciekawi i inne.

    • Po prostu miał coś w sobie. Na tamtym etapie podobał mi się nawet sposób, w jaki stał ;) To, jak unosił dłoń. Albo przechylał głowę.

  • Najlepsze znajomości to te, które pojawiają się tak niespodziewanie. Tomka poznałam parę minut po północy, w sylwestra, kiedy przemierzałam plac z butelką Metaxy w ręce, krzycząc coś o tym, że jest zajebiście.
    Rafała – kiedy po prostu pojawił się u mnie w domu, zaproszony na domówkę przez moich współlokatorów. Mieszkał za ścianą, po prostu zapukali do niego.
    Daniela zgarnęłam z klatki schodowej, kiedy to ja robiłam domówkę, już w innym mieszkaniu i wydawało mi się, że facet, z którym idzie, to mój sąsiad. Zaprosiłam, wciągnęłam do mieszkania. Zostali.

    Czasami po prostu brałam od kogoś fajkę albo prosiłam o ogień, podchodziłam do baru i mówili mi, żeby się z nimi napić, pytałam o drogę i mnie pytali, zaczynałam rozmawiać z kimś na fejsie pod jakimś linkiem i niebawem wyjeżdżaliśmy razem na wakacje. To świetne.

  • Najcudowniejszych ludzi zawsze poznaje się jakby przypadkiem, robisz mały gest, a po latach myślisz, że wszechświat/los/siła wyższa specjalnie poukładał to wszystko tak, byście się spotkali :)
    Dobry tekst Malv :*

  • Marzena

    Ja niestety mam w sobie wewnętrzny opór przed poznawaniem nowych ludzi:( Boję się nieznanego. Ale mam nadzieję, że w końcu znajdę w sobie tyle siły, żeby ten bezsensowny strach wyeliminować. Pozdrawiam, świetny tekst!:)

  • Ewa

    Haha, ma tak samo jeśli chodzi o wyjścia na koncerty, znajomi słuchają innej muzyki, a ja chciałam jechać na koncert ulubionego zespołu i fakt, że nie mam z kim w pewnym momencie już nie stanowił dla mnie problemu, internet, forum i są chętni i to tacy, co słuchają takiej samej muzyki, coś pięknego. Polecam każdemu, można na prawdę spotkać, poznać ciekawych ludzi, i dzielić z nimi swoje pasje. Nie ma co się ograniczać, tylko dlatego, bo nie ma sie z kim iść, trzeba działać.

    Ale
    skoro rajcuje nas podobna muzyka, a na imprezach nasze tętno skacze w 
    tym samym rytmie, to czemu nie? – See more at:
    http://malvina-pe.pl/post/218-jak-poznawac-fajnych-ludzi?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+MalvinaPe-Blog+%28Malvina+Pe+-+blog%29#sthash.DWk5EEll.dpuf
    Ale
    skoro rajcuje nas podobna muzyka, a na imprezach nasze tętno skacze w 
    tym samym rytmie, to czemu nie? – See more at:
    http://malvina-pe.pl/post/218-jak-poznawac-fajnych-ludzi?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+MalvinaPe-Blog+%28Malvina+Pe+-+blog%29#sthash.DWk5EEll.dpuf
    Ale
    skoro rajcuje nas podobna muzyka, a na imprezach nasze tętno skacze w 
    tym samym rytmie, to czemu nie? – See more at:
    http://malvina-pe.pl/post/218-jak-poznawac-fajnych-ludzi?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+MalvinaPe-Blog+%28Malvina+Pe+-+blog%29#sthash.DWk5EEll.dpuf

  • Ewa

    Sorry, za te linki, chciałam wkleić tylko to jedno zdanie, o tym, że rajcuje nas ta sama muzyka :P nie wiedziałam, że wklei się 3 razy to samo

  • kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. taka jest prawda. Ty jak widać, tylko zyskałaś na swoim przełamamniu nieśmiałości. Ja stopniowo też staję się coraz bardziej otwarta naa ludzi, pozbywam się swoich kompleksów, wkładam różowe okulary i ruszam. Ale po swoim życiu widzę, że kiedy zachodzi potrzeba i jestem zdeterminowana, nawet nieśmiałość nie przeszkodzi w tym, żeby zagaić i przy okazji też zrobić z siebie debila, ale w takim pozytynym sensie :D (no bo w końcu tak się postrzega osoby, które z nieznannych względów zagadują do Ciebie na ulicy – myśli się wtedy „łotdefak, co to za dziwny koleś/kolesiówa?” :D). Otwórzmy się na ludzi! alleluja!

  • Revizje DIY

    Genialny tekst, trafiłam tu dzięki Happyholic i bardzo się z tego powodu cieszę:) Więcej takich tekstów proszę!

  • ewelina

    ja kiedyś miałam niesamowitą łatwość poznawania ludzi, sami mnie zaczepiali, wszyscy chcieli się ze mną przyjaźnić……. wszystko jednak powoli zaczęło się zmieniać 4 lata temu, gdy zamieszkałam w warszawie… stopniowo zaczęłam oddalać się od ludzi, wycofywać, zaczęłam badać się ludzi, zaczęłam ich unikać…. przerażali mnie Ci naburmuszeni ludzie, wiecznie niezadowoleni, nie uśmiechający się w ogóle i nigdy, początkowo zagadywałam ludzi w kolejce, uśmiechałam się do nich idąc ulicą… ale zawsze patrzyli na mnie jak na idiotkę, która śmie naruszać ich przestrzeń…więc wycofałam się,,,, a teraz uświadamiam sobie że nie wiele już zostało z tej pozytywnej, radosnej dziewczyny, którą byłam, powoli staję się taka jak ludzie których mijam na ulicy… przeraża mnie to… ja tak nie chcę

  • Dżoaanaa

    Czasy podstawówki, wymiany szkolne. Przyjechali do nas, wrócili do siebie i nagle ktoś do mnie pisze. Dostał mój numer od kolegi/kuzyna. W sumie fajnie się z nim pisze, nie będę spławiać. Pół roku wspólnych konwersacji, moja pora na wyjazd. Chodzimy z grupą po mieście, wymykam się na pobliski koncert, on 2 lata starszy, czeka. Wspólne rozmowy,spacery, miło było, ale wracam do domu :)

  • Z znajomymi i drumami często jest problem. Minimale, techhousy, progresy, okołodubo/reggae jeszcze ujdą. Połamane olaboga!!!

  • malami

    Ciekawy tekst :)
    Ogólnie to jestem otwartą osobą kochającą się śmiać i wygłupiać, nie mam oporu przed poznawaniem nowych ludzi, przynajmniej tak mi się wydaje. Z każdym staram się znaleźć wspólny język, czy to Pani poznana w sklepowej kolejce, czy to starszy Pan gawędziarz w autobusie… Mój problem jest taki, że przyciagam do siebie samych dziwnych ludzi… I prawdę mówiąc na dłuzszą metę ,takiej super ekipy trzymajacej sie zawsze razem – nie mam. Wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że kiedyś byłam ciut inna, mozna powiedzieć, że wredna (jestem naturalnie ruda więc zawsze tym tłumaczyłam swój specyficzny sposób bycia :) ) i zraziłam tym wielu ludzi. Teraz mając te 20+ lat cięzko jest znaleźć ludzi na „dłużej”. Płace za błedy młodości… Czasami właśnie dopada mnie taki nostalgiczny nastrój, że nie mam nikogo i czuje sie taka osamotniona. Macie jakiś pomysł jak temu zaprzestać ? ;)

  • Panana25

    Poznawanie ludzi jak dla mnie jest strasznie trudne, trudno mi się też do kogoś przełamać. Dopiero po jakimś czasie, gdy dana osoba ma mnie już dość. A teraz znów nowe, duże miasto. A ja nie potrafię.

  • Basia

    Trafiłam tu bo wpisałam w Google „jak poznać kogoś nowego”. Nudzę się dziś strasznie i byłam ciekawa co znajdę.. Śmiesznie, że trafłam akurat na Ciebie – mój chłopak też ma na nazwisko Pająk :) Pozdrawiam.

  • Agata Wiśniewska

    Tutaj pojawia się dużo fajnych osób http://snapczat.pl/ niefajnych też, ale jak to w życiu – ludzie są różni. W każdym razie z wieloma osobami można naprawdę miło porozmawiać ;)

  • Maciekkkk

    Dobrym rozwiązaniem są też strony typu http://snapczat.pl :)