Nie pieprz mi o uczeniu się na błędach

Błędy. Popełniamy je wszyscy. Im bardziej człowiek czuje się niepewny i im bardziej nie wie, czego chce, tym bardziej spierdala swoje życie. Tak, dziś będzie mało motywacyjnie. Za to szczerze. Do bólu. 

 

Są takie chwile w życiu, że Ci się wszystko wali na łeb. I choć bardzo chcesz stać w pionie, to jakoś Cię, kurde, ciągnie do ziemi. I wtedy Ty się na tej ziemi kładziesz i czekasz, aż ktoś Cię uratuje. Hero jakiś. Tymczasem im jesteśmy starsi, tym bardziej tych bohaterów ubywa. Odchodzą dziadkowie. Odchodzą rodzice. Bywa, że i przyjaciele idą swoimi drogami. To ten moment, kiedy dociera do Ciebie, że tak naprawdę jesteś sam. I że jak się sam z tej gleby nie zbierzesz, to Ci nikt nie pomoże. Chujowe uczucie.

Generalnie jestem silna, bo odkąd pamiętam, musiałam taka być. Jako dziecko przyjęłam dożylnie dużą dawkę gówna, więc też zachowywałam się jak dorosła. Mała, rezolutna, odpowiedzialna dziewczynka, która nie może pozwolić sobie na jakąkolwiek spontaniczność, za to musi zachować czujność. Może dlatego dziś jestem jak dziecko. Ufna, gotowa na nowe doświadczenia i – powiedzmy sobie szczerze – trochę nieodpowiedzialna. Odbijam sobie te wszystkie lata, kiedy wymagano ode mnie więcej, niż byłam w stanie znieść. I często słono za to płacę.

Tak, jestem przebojowa. Tak, potrafię czerpać z życia garściami. Owszem, idę do przodu i się nie poddaję. Ale kiedy tracę grunt pod nogami, wariuję. Nie potrafię wsłuchać się w siebie, podejmuję błędne decyzje i działam tak, jakbym sama chciała sobie strzelić w stopę. Rzadko tak się dzieje, ale kiedy już się dzieje, płynę. Głową w dół, prosto w przepaść.

Więc kiedy ktoś mówi mi, że trzeba się uczyć na błędach… Mam ochotę mu jebnąć w pysk. Bo człowiek podejmuje złe decyzje zwykle wtedy, kiedy traci kontrolę nad własnym życiem. Myśli nieracjonalnie, jest zagubiony i niepewny własnych możliwości, własnej siły. Błędy, które popełnia, mogą tylko sprawić, że będzie miał grubszą skórę, twardszy tyłek, ale nie sprawią, że w przyszłości nie popełni tej samej pomyłki.

Bo każdy z nas jest w pewien sposób zaprogramowany. Przez rodziców, przez doświadczenie, przez wzorce, które przyjął. I kiedy sufit spada mu na łeb, powtarza utarte schematy. Uwolnienie się od nich wymaga ogromnej pracy nad sobą. I mało kto jest w stanie zrobić to na własną rękę.

Jestem w takim punkcie, kiedy spierdolił mi się na łeb sufit, ściany, a i podłoga zaczyna się powoli kruszyć. Wiem, że to przetrwam, bo niby czemu nie? W końcu na tym polega życie.

Tylko błagam, nie mówcie mi, że człowiek uczy się na błędach. On się nie uczy. On je powiela.

I tyle w temacie.

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Consigned

    Niewiele jest prawdy w „Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni”. Będziesz miał grubszą skórę i twardy tyłek – tak. Wskoczysz o jeden stopień cynizmu i sarkazmu w stronę dr House’a – tak. „Proste słowa z gardła nie będą chciały wyjść jeszcze bardziej” – tak. Pytanie: po co?
    Nie wierzę, że życie polega jedynie na trwaniu mimo tego, że wszystko wali się na głowę. Wiem, że taki moment to dobry, ale bolesny czas na start z czymś nowym. I na popełnienie nowych, a nie starych błędów.

    • Just

      a grubsza skóra i twardszy tyłek to nie to przysłowiowe wzmocnienie?

      • Consigned

        Grubszą skórę i twardszy tyłek kojarzę z zamknięciem na świat i innych, z cynicznym patrzeniem na potencjalne szanse i tłamszeniem nadziei. Jeżeli ktoś umie być twardy znosząc coraz lepiej baty od życia i nie tracąc przy tym naiwnej wiary w piękno świata to gratuluję, ale z obserwacji i autopsji widzę, że z „twardością charakteru” wzrasta też ilość żółci.

  • morelka

    Ujęłaś moje porozrzucane myśli w logiczne zdania i przelałaś moje uczucia (w moim osobistym mniemaniu niemożliwe do wypowiedzenia) na wirtualny papier. Czuję się jakbym właśnie przeczytała siebie samą. Każdy tak na prawdę jest sam. Ale myśl, że jakiś inny ktoś boryka się z zaskakująco podobnymi zawirowaniami życia (chyba w sumie od dzieciństwa, jak widzę.. ) pomaga. Przetrwamy, bo niby czemu nie?
    Pozdrawiam

  • kaśka

    też jestem w takim momencie, że wszystko się wali, a nawet najbliżsi (czyt. rodzice) zamiast pomóc mają mnie zwyczajnie w dupie. umiesz liczyć licz na siebie. ty masz pewność że przetrwasz, ja tej pewności póki co nie mam.

  • Od jakiegoś czasu ja mam oparcie-wsparcie w postaci żony, ale nie zawsze tak było. Wiele razy dostałem po łbie i to od osób, które powinny być tymi, którzy pomagają. Teraz mam odskocznię (bieganie) i wiem, że wszystko na swojej drodze mogę pokonać, nawet jeśli będzie bolało to na końcu będę miał medala. A co cie nie zabije to cie nie zabije.

  • Sandra Karolina K

    Skad ja to znam.. :)

  • Karola J.

    Oczywiście, że przetrwasz. Powodzenia kobieto:)

  • Anna

    Coś w tym jest. Ale nie wiem, czy w moim życiu też tak jest. Raczej nie powielam starych błędów, chyba że te wynikające z tzw. „zaprogramowania”, to może tak. Część pomyłek życiowych jest niepowtarzalna.

  • Ewa

    dziekuje.

  • Potrzebowałam dziś tego tekstu. Bo popełniłam ostatnio całą listę nieracjonalnych decyzji. Byłam głupia, byłam nieświadoma, nie wiedziałam, co się dzieje, a teraz przynajmniej zamiast palnąć sobie w łeb mam ochotę mocno się uderzyć. Może zapamiętam, żeby trzeci raz nie powtórzyć błędów. Może nie. Ale dzięki.

  • Klami3sz

    Zajebisty tekst. Silny, brudny, przez chwilę smętny, cóż, życie. Jeśli poważnie coś Ci się wali, to współczuję, jeśli to nadal ma jakąś wartość w obecnym świecie.

    Uszy do góry… no chyba że masz jakieś kompleksy na ich punkcie.

  • XYZ

    Z problemem zawsze, zawsze jest się samemu.
    Nawet jeśli masz wsparcie rodziny i przyjaciól, to wygrzebać musisz się sam. Koniec.

  • KinKa

    Popełniłam ostatnio sporo błędów. W tym ten jeden. Przekroczyłam chyba wszystkie swoje granice. Mimo solidnego kopa w dupę, cieszę się, że skończyło się „tylko tak”. Milion razy zadawałam sobie pytania: dlaczego tak postąpiłam? co mną kierowało? skąd takie zachowanie? Do dzisiaj, do teraz, do Twojego tekstu. Teraz już wiem. Zgadzam się z tym, że im bardziej jesteśmy pogubieni, niepewni, tym bardziej potrafimy wszystko spierdolić jeszcze bardziej. Ale przecież każde (złe) doświadczenie jest wartością dodaną. Tobie daje grubszą skórę i twardszy tyłek, innemu naukę i to, że już drugi raz nie popełni tego samego błędu, a mi z kolei kaca moralnego, doła jak chuj i jeszcze większe pogubienie. Ile ludzi tyle reakcji.
    Big up!

  • KozioU

    Jest nas widać więcej. Ja też działam jak naukowiec, popełniam ten sam błąd wiele razy, żeby zebrać istotną statystycznie ilość danych i upewnić się że eksperyment jest powtarzalny w różnych warunkach.

  • Jak zwala ci się na łeb sufit parterowego domku to
    jest spora szansa, że wleziesz w to samo jeszcze raz. Ale jak spieprzy się na
    ciebie wieżowiec, to jak się pozbierasz, będziesz unikać jakichkolwiek sufitów.
    Tak na wszelki wypadek. Niestety, żeby się nauczyć na błędach, to trzeba
    naprawdę solidnie oberwać. I mieć te 30 plus lat. Przynajmniej u mnie tak to
    zadziałało. Co oczywiście nie gwarantuje, że nie wymyślę miliona innych błędów
    do popełnienia…

    • A.

      Ja mam 30 plus lat… Ostatnio zawalił mi się cały świat… Bardziej niż kiedykolwiek dotąd, a też sporo oberwałam. Nie ma reguły. Nie jestem mądrzejsza. Nie nauczyłam się, powieliłam. Naiwna idiotka z nożem w plecach od najbliższej osoby. Znowu… Nie wiem, czy dam radę… mimo, że przecież zawsze daję… Ale teraz nie wiem…

      Malvina, myślę o Tobie. Z całych sił.

  • Łukasz

    Ale co spowodowało, że jest tak źle? Tylko rozpad związku?

    • Nie, Łukasz. Jeszcze kilka innych spraw, których nie rozegrałam prawidłowo.

  • Kornelia

    Malwino, masz rację. nie uczymy się na błędach, nic a nic :D co najwyżej omijamy je szerokim łukiem i czasem udaje się je ominąć na zawsze, bo zrządzenie losu sprawia, że nie trafią nam się po raz kolejny :D (mimo wszystko jakoś ten Twój tekst pozytywnie na mnie zadziałał, przepraszam!) i do czego zmierzam. jak już się ten sufit całkiem zwali, to spróbuj ten gruz odgarnąć i spójrz w górę. zobaczysz niebo, przestrzeń, wolność. I tego Ci życzę, byś szybko mogła ten gruz odkopać i zostawić niżej, pod Twoimi stopami. I tak sobie jeszcze przydepcz, co by łatwiej Ci się odskakiwało w górę …

  • Wóda. Do odcięcia.
    Seks. Z przypadkowym partnerem obdarzonym monstrualnych rozmiarów fiutem. Do odcięcia.
    Potem znowu wóda.
    Rzyganie. Znowu rzyganie.
    Apteka, 40 tabletek accodinu. Popić wódą. Do odcięcia.
    Znowu seks. Może być ten grubawy sąsiad spod dziewiątki. Z trądzikiem. Do odcięcia.
    Koncert Stripes’ów.
    LSD i trójkąt. Jeden z partnerów koniecznie czarny. Do odcięcia.
    Rzyganie.
    Wóda. Do odcięcia.
    Kradzież batona i prezerwatyw w sklepie.
    Dołek.
    Wóda. Do odcięcia
    Pierwsze pół roku jest ciężko, potem powoli przechodzi. A jak już przestaje się rzygać po accodinie to się nawet nie pamięta jak on miał na imię.
    ***
    Rozpadłaś się. I jeszcze.
    I znowu.
    Dawaj, to nie koniec.
    Znowu.
    I kolejny raz.
    Jest szansa, jedna na sześć, że napierdalając łbem w ścianę, trafisz w zbrojenie. I nie znieczulisz tego wódą, koksem czy jakimkolwiek innym specjalistą-od-wykrzywiania-rzeczywistości.
    I koleś, spod dziewiątki, nie odpowie na te parę pokurwionych pytań.
    Wtedy…
    …wstaniesz.
    Lub nie.
    Masz: http://uzyjwyobrazni.blogspot.com/2013/08/poczatek.html

    • Wiem, Bartek. No właśnie to, kurwa, wiem. Ciężko jest dogadać się ze swoim mózgiem. Ale Ty wiesz, że ja będę próbować.

  • Marta Zborowska

    okej, chciałabym się zgodzić z tym tekstem tak jak zwykłam to robić z poprzednimi.ale nie. za cholere nie. błędy uczą, ale te największe. tych drobnych nawet nie zauważamy. bo kiedy błąd który popełniłaś sprawia, że czujesz się jak gówno, kiedy budząc się,na starcie marzysz, żeby ten dzień się skończył i żeby znów iść spać, kiedy czujesz na własnej skórze konsekwencje to uwierz mi kiedy pojawi się taka sama sytuacja, to przypomnisz sobie jak się czułaś,przypomnisz sobie skutki tego wszystkiego i choćby ziemia się pod tobą zapadała, nie popełnisz tego błędu.nie pozwolisz znowu czuć się jak śmieć.

  • Gab

    ” Bo każdy z nas jest w pewien sposób zaprogramowany. Przez rodziców, przez 
    doświadczenie, przez wzorce, które przyjął. I kiedy sufit spada mu na 
    łeb, powtarza utarte schematy. Uwolnienie się od nich wymaga ogromnej
    pracy nad sobą ” – zwłaszcza prawdziwość ostatniego zdania mnie miażdży. Jesteśmy ludźmi, którzy, gdy pojawi sie kolejna szansa popełnienia tego błędu, mają do niego skłonność. Może nam pomóc jedynie praca nad sobą, mimo że czasem jest długa i żmudna.

  • Kalutka

    Kibicuje Ci i 3mam za Ciebie kciuki. Ja wiem i Ty wiesz, ze tylko Ty sama sobie mozesz pomoc uporzadkowac swoj swiat. Poznalam ten moment „jestem sama na swiecie, chociaz tyle osob wokol”, chociaz moze nie w tak okrutnych okolicznosciach jak Ty. Ile razy popelnia sie te same bledy, bo sa czescia naszego JA, poza tym najlatwiej wpadac w znane nam mechanizmy i najszybsze pocieszacze. Mysle, ze doswiadczenie/”nauka na bledach” moze Ci ewentualnie pokazac, ze im dluzej bedziesz tkwila w zlym stanie, tym ciezej bedzie z niego wyjsc. Od pewnego czasu widze jakas negatywna tendencje w Twoich tekstach, jakby wlasnie w prywatnym zyciu nie bylo rozowo. Badz silna jak zawsze i walcz o siebie!! Jezeli chcesz pogadac to masz calkiem sporo osob, ktore naprawde Ci dopinguja!

  • Każdy ma takie momenty kiedy jest źle, staczamy się w dół i nie mamy się czego złapać,aż w końcu łapiemy jakąś linę i zaczynamy się wciągać do góry. Mozolnie, leniwie. Ale jak już ta lina jest to jest tylko lepiej. :) Będzie dobrze, zawsze. Prędzej czy później.

  • kasia-muss-sein

    Malvina, moge przyjac w pysk i na klate tez. A potem potrzasnac Toba i wrzasnac z calej sily: Ucz sie na bledach! TERAZ masz szanse podjac dobre decyzje!!! I wyciagnac wnioski!!! Los znow daje ci lekcje i szanse na zwycieska konfrontacje! Gdy trzymasz zycie pod kontrola, slonce swieci, hamak fajnie sie buja, glod nie zaglada w oczy, to wiadomo, ze podejmiesz swietne, madre, rozsadne decyzje, myslisz racjonalnie, wierzysz w siebie, bo jest fajnie.

    Uwazam, ze jak najbardziej uczymy sie na swoich bledach. A co wiecej – mozna i warto uczyc sie na bledach innych. Oszczedza to mase czasu i bolu wlasnej dupy.

    Bledy powtarzamy, bo nie odrobilismy lekcji. Pakujemy sie w te same tarapaty, bo nie wyciagnelismy wnioskow poprzednim razem. Trzeba sie do tego przyznac. Malvina, jasne, ze przetrwasz, tylko caly szkopul w tym, ze jesli sama sobie nawarzylas bigosu, to poza przetrwaniem trza usiasc na dupie, najlepiej wraz z winem i madrym przyjacielem i przeanalizowac wte i nazad: przyczyny, przebieg, skutki. Co nie zabije, to wzmocni. Wczesniej porani, poharacze, zablizni, ale jakos zyje sie dalej, jesli (trzymajac sie medycznej metafory) rane w pore oczyscimy i opatrzymy.

  • „Jako dziecko przyjęłam dożylnie dużą dawkę gówna, więc też zachowywałam się jak dorosła …”
    to teraz wiem skąd ta moja…niepoprawna nieodpowiedzialność…tylko przy dzieciach staram się zachować twarz…na szczęście nie zawsze się udaje i czasem dostaje głupawki..
    a w temacie.. żeby wstać trzeba najpierw się wyjebać…samo życie…

  • Konrad Boden

    Błędy? Nie popełniłem ani jednego.
    Wszystko co do tej pory zrobiłem, dobrego czy złego, sprawiło, że jestem tym, kim jestem.
    Czemu więc to, co mnie ukształtowało, miałbym nazywać błędem?

  • Monday

    Błędy.
    Malvina musisz się na nich uczyć, inaczej jak zwykła debilka popełniałabyś wciąż te same. „Człowiek nie uczy się na błędach, on je powiela”-no błagam Cię! Przecież nie jesteś idiotką i potrafisz wyciągać wnioski?!
    No powiedz, że potrafisz!

  • Amelia

    Przepraszam,że z anonima. Mam tyle lat co mam,nie ważne ile,ale własnie to czytam. Czytam w momencie,gdy i mój sufit zwalił mi się na łeb. Co gorsze,zwalił mi się w momencie kształtowania swojej przyszłości. I niestety spadł już po raz któryś i tak jak napisałaś „Uwolnienie się od nich wymaga ogromnej pracy nad sobą. I mało kto jest w stanie zrobić to na własną rękę.” Ja już próbuję się uwolnić drugi rok i nie mogę. Nie mogę w cholerę chociaż próbuję.

    PS Całkowicie utożsamiam się z tym tekstem. Też „Jako dziecko przyjęłam dożylnie dużą dawkę gówna”,a teraz zachowuje się nieodpowiedzialnie.
    Najgorsze jest jednak odczucie,że wiesz co robisz źle,chcesz przestać,a i tak brniesz w gówno.

  • b92

    Dzisiaj ci się wydaje że runął na ciebie wieżowiec, jutro będziesz
    myśleć że to jednak była śnieżyca, a pojutrze powiesz że to tylko wiosenny
    wiatr rozczochrał ci fryzurę… …mało tego, nawet przyznasz ze ci w niej do
    twarzy…

  • Znajomy kiedyś miał bardzo duże i długoterminowe zlecenie od firmy sprzedającej sprzęt komputerowy, juz wszystko było ugadane i w ferworze rozmowy i radości dodał prezesowi firmy, ze bardzo fajni i kompetentni ludzie tu pracują, jak był kilka lat temu, to pracowała tu malo inteligentna i nieprzyjemna staruszka. Później okazalo sie ze to byla mama wlasciciela firmy hehe ;) zlecenia nie dostał i juz nigdy po tym nie krytykował nikogo publicznie, nauczył się i jest przykladem, ze sie da :)