W tym poście będzie dużo imion, bo to post waginach

Żartowałam.

No więc idziesz ulicą, w koszuli, krawacie, butach, skarpetkach i nagle uświadamiasz sobie, że nie masz na sobie spodni. Ani gaci. Przechadzasz się dostojnie z Wackiem dyndającym między kolanami nogami i zaczynasz zauważać absurd całej sytuacji. Nie wiesz, czy masz sobie zasłaniać krocze, czy dupę, a może w ogóle najlepiej byłoby, gdybyś udawał, że nic się nie dzieje? Czujesz krople zimnego potu występujące na czoło i masz wrażenie, że za chwilę wszyscy wybuchną śmiechem. Patowa sytuacja, nie powiem, ale koniec końców to przecież tylko sen. Tymczasem kobieta u ginekologa…

 

Kobieta u ginekologa stoi tu i teraz, w koszulinie, z nogami podświadomie skrzyżowanymi do środka, z przerażeniem patrząc na dystans pomiędzy parawanem a fotelem ginekologicznym, który za chwilę będzie musiała pokonać. Z gołym tyłkiem. Udając, że to całkiem normalna, codzienna sytuacja, tak sobie paradować z Żanetą na wierzchu. A potem siadać na fotel, wkładać stopy w strzemiona i rozchylać nogi przed obcym Stefanem, tudzież Mariolką. Umówmy się. Wizyta u ginekologa to – obok comiesięcznych stygmatów, porodu, menopauzy i polowania na weekendowe promocje w tesko – jedna z mniej przyjemnych rzeczy w życiu kobiety.

Sprawy nie ułatwia fakt, że ginekolodzy z natury są podejrzani. Umówmy się. Kto normalny chciałby całymi dniami gapić się w cipki? Być może wybór tego właśnie zawodu jest kwestią pewnych uwarunkowań psychicznych, które sprawiają, że ginekolodzy to – poza psychiatrami – najbardziej popieprzona i ekscentryczna grupa lekarzy. Zrobiłam risercz, zebrałam opinie, dodałam parę własnych doświadczeń i tym sposobem wyszło mi, że jest 5 głównych typów ginekologów.

 

#1. Suka

 

Od samego początku trzyma przesadny dystans. Do pacjentki zwraca się w 3 osobie liczby pojedynczej. Niech się rozepnie. Niech usiądzie. Niech powie, kiedy był ostatni stosunek i dlaczego nie z mężem? Typ krytyczno-oceniający, najczęściej kobieta, do tego zwykle rasowy moher. Sam fakt, ze jesteś kobietą, wywołuje w niej mdłości. Na widok młodej, atrakcyjnej, aktywnej seksualnie dziewczyny dostaje spazmów. O ile nie jesteś 80-letnią raszplą, masz przesrane.

Chyba najgorszy możliwy wybór na pierwszą wizytę u gina. Może skutecznie zniechęcić do regularnego badania się na kilka następnych lat. Trzynastoletnie dziewczynki wybiegają od niej z płaczem i już nigdy nie wracają.

 

#2. Erotoman

 

W przeciwieństwie do Suki, Erotoman na dzień dobry mówi do Ciebie „kochanie”. Jeszcze  dobrze nie wejdziesz do gabinetu, a typ już łapie Cię za cycki. Nawet mammografię Ci zrobi ręcznie, jak się uprze. Zachwyca go symetria Twoich warg sromowych i dyskretny urok łechtaczki. „Monologi waginy” zna na pamięć i lubi zarzucić cytatem gdzieś między usg macicy a wymazem z pochwy. Najczęściej to facet, choć zdarzają się też kobiety. Osobiście od jednej usłyszałam kiedyś, że mam piękne jajniki. #Cokolwiekbyto…

Typ nieszkodliwy, o ile nie przekroczy nienaruszalnej granicy. Wtedy to już nie lekarz, a zwykły skurwiel, którego wypadałoby zgłosić.

 

#3. Wiksiarz

 

Bardziej od Twojej waginy interesuje go zdalnie sterowany fotel ginekologiczny, który właśnie zakupił, więc z automatu stajesz się obiektem do testów. Góra, dół, prawo, lewo plus opcja masowania pośladów w gratisie. Fajnie? Wspaniale. To teraz przetestujemy nowy wziernik. Czysta stal plus opcja podgrzewania niwelująca nieprzyjemne uczucie chłodu. Uważaj, bo możesz dostać orgazmu, hahaha [perlisty śmiech]. USG też Ci może zrobić zajebiste. Wykryje ciążę nawet, jeśli jest urojona! A na koniec darmowe próbki lubrykantu dla gejów. Nie jesteś gejem? To nic. Zostaniesz.

Wizyta u wiksiarza ma swoje plusy. Jest na tyle pojebany, że zapominasz, po co w ogóle do niego przyszłaś.

 

#4. Misjonarz

 

Klauzulę sumienia ma wytatuowaną na czole. Na dzień dobry wręcza Ci „Biblię”. Cycki bada z zamkniętymi oczami, a kiedy zagląda Ci pod spódnicę, czerwieni się jak dwunastolatek przyłapany na masturbacji. Miał zostać księdzem, ale w międzyczasie odkrył „Hustlera”. Wierzy w zagubione owieczki.  Dopóki nie poprosisz o zainstalowanie spirali, receptę na pigułki albo, nie daj bóg, tabletkę „72h po”, możesz liczyć na krępującą ciszę. Potem będą już tylko krew, pot i egzorcyzmy.

Na wszelki wypadek zrób znak krzyża, wychodząc. Może policzy Cię taniej.

 

#5. Przyjaciółka

 

Od samego początku łapie z Tobą tę charakterystyczną nić porozumienia, o której istnieniu Ty, rzecz jasna, nie masz pojęcia. Kiedy pyta, czy współżyjesz, nie oczekuje odpowiedzi tak/nie. Ona/on (choć zwykle to jednak jest kobieta) chce znać wszystkie detale. Informacja o Twoim cyklu miesiączkowym stanowi idealny punkt wyjściowy do rozmowy o przecierach bobovita, kłopotach z córką, kryzysie męskości, rozwodzie z mężem  i nowej kolekcji duetu Paprocki-Brzozowski.

Wychodząc od Przyjaciółki, będziesz biedniejsza o 150 złotych i bogatsza o nowe doświadczenie: jak szybko spieprzać, żeby się nie zabić.

Macie jakieś swoje typy, dziewczyny?

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Ja trafiłam jakiś czas temu na taką, hmm… chyba odmianę suki. Chociaż mnie aż tak bardzo po suczemu nie potraktowała, ale wyczytałam w opiniach, że jej numerem popisowym jest rozmowa z koleżanką przez telefon o najnowszych przecenach w butikach, podczas usg dopochwowego. Never again ;)

  • 1. Marketingowiec. Minął się z powołaniem – powinien zasuwać białym dostawczakiem po polskich drogach i robić targety wciskając w sklepach kolejne opakowania batoników i walcząc o dobrą ekspozycję płatków śniadaniowych w hipermarkecie. Nie wyszło, więc prowadzi akwizycję z głową między twoimi nogami. On ci pigułki przepisze. Genialne, prawie wcale się od nich nie odechciewa seksu i tylko trochę przytyjesz. Mówisz, że nie chcesz pigułek to rusza z gadką o nowoczesnych kobietach i ich potrzebach. Do łba mu nie przyjdzie zapytać, czy w ogóle potrzebujesz antykoncepcji czy akurat może chcesz mieć bejbi. Zamyka się dopiero, jak mu powiesz: odpierdol się, jestem lesbijką.
    2. Fryzjer. Preferuje ogolone lub nieogolone i nie omieszka cię o tym poinformować.
    3. Ideał. To mój lekarz. Ma tylko jedną wadę – w ogóle nie ma żadnego parawanu w gabinecie, ale dorosłe kobiety nie będą się przecież zajmować pierdołami.

  • Maddlen

    Szybki Bill.
    S.B.: Dzień dobry, proszę się rozebrać, coś się dzieje?,
    Ja: Raczej nie, ale wolę się upewnić.
    S.B,: Proszę się położyć, proszę się rozluźnić, tu jest wszystko w porządku, bada pani piersi?,
    Ja: Tak, nic nie zauważyłam
    S.B.: Następnym razem zrobimy usg piersi. No to wszystko w porządku, zapraszam za jakiś czas, 120 zł się należy.
    Czekanie w kolejce- 1,5- 2 h. Wizyta- 7, w porywach do 12 minut.

  • Sandra

    Ja jak pionierka mam ideał. ;) Ale… „Żanetą”! <3 <3 <3 Hahaha!

  • joana

    Moja jest spoko. Po 60-tce, taka trochę szalona babcia. Wali niezłe komplementy – mi mówi od pewnego czasu, że mam piękne wnętrze i że moja macica jest gotowa na przybycie obcego (teraz, teraz teraz! za Chylińską), mojej siostrze z kolei powiedziała, że ma bardzo jędrne wargi sromowe :D Ja tam lubię te wizyty!

  • Młody Bóg

    Uwielbiam tę Twoją bezpośredniość. Mam wrażenie, że nie boisz się podjąć żadnego tematu. Mało jest dziś takich blogerów. Większość jest jednak zachowawcza, a Ty po prostu walisz prosto z mostu, często między oczy.

  • il’ka

    ej! A ja mam takiego spoko gina, że mój mąż patrzy na mnie podejrzanie gdy od niego wracam, bo wracam z uśmiechem :) Potrafi tak poprowadzić rozmowę, że w ogóle nie myślę o skrępowaniu całą sytuacją, już nie wspominając o jednorazowych ręczniczko-spodniczkach :) życzę każdej z Was dziewczyny takiego gina!

    • Te „spódniczki”, o których piszesz, to powinien być standard w każdym gabinecie ginekologicznym.

  • Martyna

    Współczuję doświadczeń ;p ja mam cudownego gina i bardzo lubię go odwiedzać (jakkolwiek dziwnie to brzmi :D), ale naprawdę pełna profeska i super podejście to pacjentki :) pozdrawiam Pana Doktora ! :D

  • Doktor pytanie.
    Luźniutko. Luźniej pani może? ( Mogę. Tylko luzować się drinkiem wolę. Pan nie? )
    Ta asymetria piersi to tak od zawsze? ( Nie, od wczoraj. )
    Te powiększone węzły to od dotykania się? ( kurwa, pewnie, taki mam fetysz ;-) )
    Ile lat? 29? nieródka? fatalnie. (nie sądzę. ;-) )

    • Głupie Serce, kocham te Twoje komentarze :D

  • Ania

    mój Gin jest niczym z magicznej lampy Alladyna wyciągnięty – zawsze sypie historiami z przeszłości, o swoich wakacjach, uczelni, praktykach, egzaminach, pacjentkach X. Na badanie poswięca jakieś 10% swojej uwagi – ale robi je wnikliwie i stawia odpowiednie diagnozy, więc całe te historie umilaja czas w gabinecie. Aczkolwiek za kazdym razem przed wejsciem na fotel jego „to zobaczmy czy nie jesteśmy w ciąży” zatyka mi gardło :D

  • Ola

    No to ja też mam szczęście do gin. Mam dwie cudowne dziewczyny. Z każdą rozmawiam troszkę prywatnie bo obie są mniej więcej w moim wieku i sa bardzo kontaktowe. Ponadto jedna jest żoną mojego kolegi ;-) Trafiłam też na cudownego ginekologa w szpitalu. Nie dość że przystojny ;-) to bardzo ciepły i delikatny. Mnie wkurza najbardziej jak lekarz zaczyna drążyć temat ciąży. Kurcze, trzydziestkę skończyłam już jakiś czas temu i widocznie coś jest na rzeczy że dziecka nie mam i uświadamianie mi że to ostatnia chwila powoduje u mnie agresję.

  • Anja

    mój jest spoko, profesjonalista, ale potrafi wytworzyć nić porozumienia i dlatego zawsze czuję się niego okej na wizytach.bez skrępowania, bez stresu.bez zbędnych pytań,zawsze jakiś small talk na koniec przy zapisywaniu notatek albo recept.
    dlatego często jak słucham koleżanek i widzę ich oczy niczym 5złotówki to cieszę się ,że mój to starszy pan z klasą, ogólnie wolę lekarzy mężczyzn a Wy?

    • Też wolałam facetów, dopóki ostatnio, zupełnie przypadkiem, nie trafiłam na kapitalną babkę. Taka trochę „Przyjaciółka”, tyle że normalna ;)

      • aga

        Malvina, gdzie taką znalazłaś ? :)

  • Guest

    Ja – studentka pierwszego roku, pierwszy raz u nowego gina.

    On – trochę dziadunio, ale dobry żart, zero oznak stetryczenia,.

    Problem – okres trwa trzeci tydzień – groźby, picie mleka, gusła i starosłowiańskie modły nie pomagają.

    Siadam, kreślę historię i czekam na informacje, że to ostateczny armagedon i zostało mi 3 dni życia (w drodze, jako kobieta zapobiegliwa, już obmyśliłam jak je przeżyć), ewentualnie na jakieś magiczne porady doktorka, turbo piksy i zalecenie kontroli. Jedyne czego nie oczekuję to endoskopii podczas powodzi stulecia.

    „Dobrze, wszystko już wiem, to teraz przeprowadzimy badanie”.
    „Nie. Zdecydowane nie”.
    „Ale badanie jest konieczne”.

    „Panie doktorze, rzeź niewiniątek to przy tym bajka na dobranoc”.
    (Cisza. Spojrzenie znad okularów. Damn. Przedłużająca się cisza. Kurwa.)
    „No dobrze”

    (Wdrapuję się na fotel. Nogi w pałąkach.)
    „Ależ Kochanieńka, nie jest źle. Kiedy ja byłem w Wietnamie…”

    Dziękuję bardzo. Jestem pozamiatana. Reszty historii nie pamiętam. Luźniutko być nie mogłam.
    Tak – pozostałam pacjentką przez całe studia.

  • wisznu

    Fajny temat – tym bardizej ciekawy, że dla faceta ta dziedzina to zupelnie biała plama na mapie świata („tu zyja smoki”;)). O ile kobieta nie opowie o swoich doświadczeniach.
    Kiedyś trafiłem na tekst na podobny temat:
    http://ja-mlodapolka.blog.pl/2013/06/10/ginekolog-print-in-pink-ink/

    Moja kobieta nie trafiła na fajną ginekolog. Pierwsza „fachowiec” do jakiej trafiła to była własnie suka. W dodatku niekompetentna. Już nie będę się rozpisywał jak bardzo, ale po prostu ręce opadają. Przez nią się zraziła do kobiet w tej kwestii. A przecież teoretycznie to właśnie kobiety w tej dziedzinie powinny być lepszymi lekarzami niż faceci.
    Natomiast o facetach to ma dobre zdanie. Każdy do jakiego trafiła był w porządku.

    A swoją drogą – mnie to najbardziej zastanawia w jaki sposób zostaje się proktologiem.
    Bo jednak wydaje mi się, że bycie ginekologiem to jeszcze zahacza o zdrowie psychiczne ;)

  • Typ numer jeden kocham. Nigdy nie podejrzewałam, że będę wolała chodzić do faceta, a nie do babki, a jednak po ostatnich dwóch ginekolożkach uznałam, że nigdy więcej nie pójdę do kobiety.
    Moja pierwsza wizyta była cudowna. Przygłuchawy dziadek około osiemdziesiątki, ściany w gabinecie z pilśniówki i ja, wrzeszcząca tak głośno, że było mnie słychać pewnie w całej przychodni, bo dziadzia nie dosłyszał i trzeba było trzy razy powtarzać. ;)

  • Kalutka

    A mozesz sobie wyobrazic, ze na 3 roku studiow poznalam kolezanke, studiujaca MEDYCYNE, ktora NIGDY nie byla u ginekologa. Dla zaostrzenia dodam, ze jej mama jest ginekologiem… I oczywiscie fakt posiadania dwudziestukilku lat i nie bycia nigdy u ginekologa byl dla niej jak najbardziej normalny. Rodzice lekarze potrafia niezle „zadbac” o swoje dziecko.

    • ulka

      ja miałam na studiach koleżanki, które nigdy nie były u ginekologa (bo wstyd? bo strach?) a sypiały z facetami po imprezach, niejednokrotnie bez zabezpieczenia. I gdzie sens, gdzie logika? dorosłe, prawie wykształcone przez szkolnictwo wyższe kobiety. Mam wyrozumiałość do dwudziestokilkuletnich dziewic, ale takie co zaczęły życie seksualne… I nigdy u ginekologa nie były… Gratuluję i życzę powodzenia.

    • Anna

      Jezeli dziewczyna nigdy nie współżyła, problemów nie ma, okres regularny, to też do gina się nie wybiera… ot, w sumie nie az takie dziwne.

      • Kalutka

        Nie masz racji. Zaleca sie aby po pierwszej miesiaczce dziewczyna poszla do ginekologa. Jest masa rzeczy, ktore nalezy sprawdzac, pomimo, ze nie widzisz niepokojacych objawow (cytologia, USG itd). Nie widze problemu w umowieniu sie na wizyte. To nic nie boli.

  • Anka

    Ja – studentka pierwszego roku, pierwszy raz u nowego gina.

    On – trochę dziadunio, ale dobry żart, zero oznak stetryczenia,.

    Problem – okres trwa trzeci tydzień – groźby, picie mleka, gusła i starosłowiańskie modły nie pomagają.

    Siadam,
    kreślę historię i czekam na informacje, że to ostateczny armagedon i 
    zostało mi 3 dni życia (w drodze, jako kobieta zapobiegliwa, już
    obmyśliłam jak je przeżyć), ewentualnie na jakieś magiczne porady
    doktorka, turbo piksy i zalecenie kontroli. Jedyne czego nie oczekuję to
    endoskopii podczas powodzi stulecia.

    „Dobrze, wszystko już wiem, to teraz przeprowadzimy badanie”.
    „Nie. Zdecydowane nie”.
    „Ale badanie jest konieczne”.

    „Panie doktorze, rzeź niewiniątek to przy tym bajka na dobranoc”.
    (Cisza. Spojrzenie znad okularów. Damn. Przedłużająca się cisza. Kurwa.)
    „No dobrze”

    (Wdrapuję się na fotel. Nogi w pałąkach.)
    „Ależ Kochanieńka, nie jest źle. Kiedy ja byłem na wojnie w Wietnamie…”

    Dziękuję bardzo. Jestem pozamiatana. Reszty historii nie pamiętam. Luźniutko być nie mogłam.
    Tak – pozostałam pacjentką przez całe studia.

  • Ja ostatnio byłam na usg, pech chciał, że u młodego przystojniaka (wolę starszych ginekologów, bo wiem, że im się już to wszystko opatrzyło, a tu muszę przed takim młodziakiem, w dodatku przystojnym, pokazać cycki i cipkę, słabo!), i usłyszałam „lewy jajniczek bardzo ładny”, a potem podczas usg cycków – „tej piersi nic nie mogę zarzucić”… a ja leżałam na tej kozetce, gapiłam się w okno i walczyłam z narastającą chęcią gruchnięcia śmiechem z tej całej sytuacji.

  • Guest

    Haha, no trochę jest tych, u których „o ile nie jesteś 80-letnią raszplą, masz przesrane”, gotowych do chamskich komentarzy w stylu „I po co było chudnąć?” (aa tak dla sportu sobie chorowałam) albo jak niechętnie podchodziłam do badania, „ktoś panią skrzywdził”, ale jednak zabawna to kiedyś mina na „nie współżyje” (<>) ;P

  • Nie wiedziałem, że na określenie żeńskich genitaliów mówi się Żaneta haha.
    Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało, że niektóre kobiety wolą facetów ginekologów. Choć w sumie jak pomyślę, że sam miałbym się poddać tego typu badaniom, to chyba też wolałbym być dotykany przez przedstawiciela płci przeciwnej ;)

  • W moich okolicach występuje jeszcze fan motoryzacji zapraszający na przegląd podwozia i faszionista, który powie Ci, że nie umiesz się ubrać na badanie (jak ubierzesz sukienkę, żeby z gołym dupskiem nie leźć na fotel) bo mu „zaciemniasz” i oceni fakturę materiału Twojej bielizny „za cienka, stąd problemy”.

  • Maggie S-B

    W gabinetach (w Polsce) w których byłam, były jednorazowe spódniczki i nawet kapcie do przejścia z łazienki na fotel.W USA lekarz w gabinecie najpierw przeprowadza wywiad, potem podaj jednorazowe prześcieradło i wychodzi (wtedy jest czas na rozebranie i przykrycie), po chwili puka i wchodzi do gabinetu z powrotem , takie zwyczaje 0_o

    • Anna

      W Lux Medzie to normalne.

      • Kasia Weglicki

        Normalni ludzie nie chodzą do Lux Medu, bo go po prostu na wsi nie mają

    • Łazikant

      W Polsce też tak jest nie przesadzajcie;]

  • Hej Misiek

    Aktualna ginekolog jest bliska ideału ale poprzednia była rasową suką. W gratisie z pielęgniarką wyciągniętą żywcem z lat 70. Ciężko to wspominam ;)

  • nie mam aż tak dużego doświadczenia ale wiem na co się przygotować.

  • Jag

    leżę sobie na „samolociku”, pan doktor mnie bada, pyta:
    – a czym się pani w ogóle zajmuje?
    – no.. drogi buduje..
    – tak? oo.. a którą?
    – noo.. teraz ul. krańcową..
    a pan doktor mnie chlaaast po gołym udzie!!
    – to przez ciebie ja tyle w korkach do pracy stoje…….

    może powinnam się obrazić, ale ja tylko parsknęłam śmiechem, tak że mało co bąka mu nie puściłam w twarz :)

    • Jag

      aa i jeszcze.. a propos zawodu inżyniera w spódnicy, często słyszałam rady od pracowników fizycznych odnośnie stroju „a czemu ty w spodniach przychodzisz, a nie w spódnicy? przecież Gabryśkę trzeba wietrzyć, a nie kisić…..” specyficzny klimat, za który większość paniusiek obraziłaby się :) a ja się z tego śmiałam życząc zdrowia ichniejszym Gabrielom ;)
      pozdrawiam!

      • Sweet

        Pozdrawiam koleżankę z góry! Obecnie uczę się w szkole średniej na profilu technik budownictwa , jestem jedyną dziewczyną w klasie. Wręcz uwielbiam jak ludzie dziwnie reagują jak mówię, że muruję, tynkuję itp. :D

  • Paulina

    Moim rozwiązaniem na problem gołego tyłka jest dłuższa bluzka(tunika). Na takie okazje – niezbędna!

    Pamiętam swoją drugą wizytę u gina – starszego pana. Niedawno dostałam pierwszy okres, więc stwierdziłam, że wypadałoby się przejśc. Oj nie. Pan doktor miał do mnie pretensje! Ale jak to, dziewica? Nie można porządnie badania zrobić! Niemiły, burczący typ.

  • www.zombietravels.com

    mój ginekolog bardzo spoko, profesjonalny, przystojny co by nie mówić :D nigdy nic głupiego nie powiedział, wyprzedza moje myśli, choć raz chyba spojrzał na mój tyłek (nie wiedziałam czy się śmiać czy to po prostu jego ciekawość, bo moja dupa za piękna jakaś nie jest :D), tak czy siak, nie chciałabym go zmienić na innego, bo i tam się idzie, załatwia co trzeba i wychodzi, bez bólu, bez nieporozumień, także.. trzeba dobrze trafić

  • Szyzumanyzu

    Gdy obcokrajowiec pyta się mnie: Where You from? zawsze odpowiadam I’m from Vagina, just like You. Twoje epitety, porównania i inne epitafia są naprawdę w cipkę – ujmując rzecz tematycznie. Odkryłem dzięki temu tematowi, nowy obszar kobiecych rozterek, i muszę przyznać że macie przejebane. Raz w życiu lekarz grzebał mi w d..pie i trudno mi to wymazać z pamięci. Co miesiąc, obcęgami to naprawdę współczuję.

  • Aga

    Drzwi gabinetu otwierają się, a w nich …mój znajomy, ktory od zawsze mi się podobał…
    Zastanawiam się czy uciekać – ale nie warto, bo już mnie zobaczył i skojarzył po nazwisku(!).
    Że też ja nie sprawdziłam do kogo się zarejestrowałam!
    Dobra. Wchodzę do gabinetu… On i ja przerażeni i zdenerwowani i komentujemy jaka to glupia sytuacja, ale, że oczywiscie trzeba zachowac profesjonalizm…opowiadam o zapaleniu, ze nie mogę siadac. Itd itp, myslalam ze taaak obrazowo to wystarczy… A on: ok to przygotuj sie do badania … Od razu sto mysli „kiedy ostatnia depilacja” „czy dokladnie” „alewstydalewstydalewstyd”….po rozchyleniu nóg pogadaliśmy „na luzie” co i jak, przepisal antybiotyk i po wszystkim…poziom mojego zażenowania był najwyższy w moim życiu. Rada dla eszystdkich : zbieżność nazwisk jest mozliwa ale raczej tylko u kowalskich i nowakow…

  • Honorata

    Kocham wizyty u ginekologa. A gdy polacze z wizytą u dentysty osiagam pełen poziom zadowolenia. Z racji tego że dla miłości udałam się do Anglii to i lekarza przyszło mi odwiedzić angielskiego. Wizyta zaczęła się od lekkiej obsuwy czasowej, ale jako że z Polski jestem to takie rzeczy raczej mi niestraszne. Lekarzem okazuje się kobieta typ koleżanka tyle że darmowa ;). Na każdym kroku przeprosiny że to czy tamto może być nieprzyjemne, jakby sama wizyta była przyjemna. Wszelkie testy badania i wymazy w promocji. W sumie troszkę szok. Jak nie musisz sie o coś kłócić, przekonywać że ci to potrzebne to czujesz się jakby coś ci odebrano ;). Ale najlepsze było na koniec. Jeżeli są jakieś wątpliwości to proszę oto strona gdzie można oglądać zdjęcia wagin innych kobiet żeby ocenić czy z naszą jest wszystko ok. Poza pytaniem czy to legalne jest miałam jeszcze tylko jedno : what ???

  • Silela

    Mój pierwszy ginekolog miał nazwisko zawierające w sobie słowo „drożdż”. Zbadał mnie kompleksowo – badając dół, zahaczył od razu o piersi. Przy czym nie było to erotomańskie, tylko olewcze. Potraktował mnie jak przedmiot. Był chamski i obleśny. Zapisał mi coś na DROŻDŻycę…

  • Moja ginekolog to zdecydowanie typ nr 1… Do tego badanie robi mając na palcach takie wieeeelkie sygnety… :P

  • Viktoria

    Chodzenie z gołym tyłkiem jest rzeczywiście dość słabe. Mój patent to pójść do gina w krótkiej kiecce, za parawanem zdejmuję tylko majtki i (zależnie od pory roku) rajstopy i voilà :-) Kieckę podciągam dopiero na fotelu. Najgorsze doświadczenia jednak mam z dentystami. Ktoś ci przez godzinę wpycha do buzi łapy i metalowe rzeczy, komentując przy tym cały świat, a ty możesz tylko pomrukiwać i ślinić się, ehhh nie lubię…

  • Świetny post! Pokazuje jak dużo zależy od charakteru lekarza aby zyskać sympatie pacjentki.