Jak wygląda praca w agencji?

Źródło: Zmemlani.pl, FB profile: https://www.facebook.com/JuniorBrandManager

Zawsze niezmiernie bawi wkurwia mnie, kiedy na pytanie „gdzie pracujesz?” odpowiadam, że w agencji. Na twarzach 90% pytających zaczyna błąkać się głupawy uśmieszek, jakbyśmy wciąż żyli w latach 90. ub. wieku, gdy jedyne znane pospólstwu agencje miały logo w kształcie waginy i oferowały w gratisie loda dla stałych klientów. Well. Tamte czasy minęły, więc przestańcie robić z siebie idiotów, bo to mało zabawne jest. I śmierdzi Januszem. Ale do rzeczy.

 

Kto czyta bloga trochę dłużej, ten wie, że siedem miesięcy temu trafiłam na rozmowę do agencji interaktywnej. Doświadczenia w SM [social media, nie sado maso – przyp. autorka] praktycznie nie posiadałam, poza prowadzeniem blogowego fanpejdża. Wiedziałam, co to jest edge rank i Google Analytics, ale w głębokiej dupie miałam kryzysy w społecznościówce i dane z Sortrendera. Przyjęli mnie, sama się zdziwiłam, no ale dobra, copywriterem jeszcze nie byłam, więc #yolo, #pieklo, #szatan, #zło, zobaczymy, co z to będzie.

Po prawie roku dziennikarskiego freelancowania etat jawił się jako pierwszy krok do popełnienia harakiri. Znajomi nie pomagali.
Idziesz do agencji? Fajnie było cię znać.
Biegasz? Przestaniesz. 
Macie tam materac? A prysznic?
Zapisz sobie numer do całodobowej pizzerii w okolicy.
Myślisz, że będziesz miała czas tak za pół roku na kawę?

I tak dalej.

Po ponad 7 miesiącach pracy w agencji nadal żyję, choć mam zdecydowanie większe wory pod oczami i mocniej wyrobiony brzuch. Od śmiechu. Słowem, czuję się na siłach, by objawić Wam prawdę o sado-maso.

 

7 rzeczy, które musisz wiedzieć o pracy w social media


#1. Zaczynasz rozumieć, że ludzie z agencji są jaki ci trenujący CrossFit – pojebani

 

Wychodzę z założenia, że jeśli dwóch accountów wita się słowami „Siemasz, mała kurwo”, podając sobie przy tym rękę i szeroko się uśmiechając, to jednak coś z nimi musi być nie tak. Zwłaszcza, jeśli pierwszy twierdzi, że bzykał matkę drugiego, a drugi nie zaprzecza.

 

#2. Popadasz w stany maniakalno-depresyjne

 

Generalnie albo śmiejesz się jak szalony, spadasz z krzesła i szczasz pod siebie, albo tłuczesz głową w ścianę i godzinami patrzysz tępo w monitor. To pierwsze zwykle jest oznaką przedawkowania extasy, drugie spalenia się amsterdamskim staffem.

W agencji mamy jednak zakrzywioną rzeczywistość. Wyjesz, kiedy kumpel wrzuca na grupę obrazek z liskiem chytruskiem i wyjesz, gdy o pierwszej w nocy z piątku na sobotę klient wysyła Ci poprawki do poprawek. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.


#3. Twój poziom cynizmu wzrasta, a dupa staje się twardsza

 

Społecznościówka to wciąż branża zdominowana przez mężczyzn. Kobieta, która decyduje się na pracę w soszialu musi mieć szybką reakcję i ciętą ripostę. Kiedy kumpel, zalewając sobie wrzątkiem kawę, stwierdza od niechcenia, że Ci cycki zmalały, Ty, od niechcenia zamykając okno, odpowiadasz, że to z troski o niego, bo mu przeciąg świszczy w rurkach. On Ci odpowie, że jesteś podłą lesbą, Ty jemu, żeby wracał pod spódnicę mamusi. Za kwadrans na lunchu i tak zjaracie fajkę na pół.


#4. Zaczynasz rozumieć, o co chodzi w burzy mózgów

 

Pogadacie, pośmiejecie się, zapalicie papieroska i po pół godzinie wracacie do swoich biurek w świetnych humorach. Z NICZYM.


#5. Kłamiesz

 

Kiedy dzwoni szef i pyta, gdzie jest X, odpowiadasz, że od godziny gra w grę i zawala kolejny projekt. Kiedy dzwoni klient, a X gra w grę, zawalając kolejny projekt, odpowiadasz, że jest na spotkaniu z klientem nr 2. Kiedy dzwoni matka X i mówi, że musi pilnie porozmawiać ze swoim synem, mówisz, że syn jest zajęty z kobietą. W AGENCJI.

Kłamiesz. Zawsze kłamiesz.


#6. Nigdy nie wychodzisz z imprezy firmowej jako pierwszy

 

No chyba, że chcesz, żeby Twoje biurko wyglądało w poniedziałek tak:

 

#7. Zaczynasz używać nowomowy

 

Jak masz coś wysłać, to ASAP, a jak spierdolisz, to fakap. Jak Cię dobrze nie zbriefują, to masz czalendż. Kiedy coś ukrywasz, to hide’ujesz, a jak robisz budżet, to czardżujesz. Kejsy omawiasz, prezki  nakurwiasz, a potem opierdalasz kumpla, że Cię nie dodał na cc.

Jest jeszcze jedna ważna, ale to bardzo ważna zasada.


#8. Zawsze, ale to zawsze posługujesz się poprawną polszczyzną

 

W przeciwnym razie nigdy nie zostałbyś copywriterem z prawdziwego zdarzenia ;)

0 Like

Share This Story

Style
  • Kas

    zapomniałaś o tekstach, wpisach ktorych Klient nie rozumie.

  • Kiedy mianujesz się z każdą z pięciu koleżanek z działu
    tytułem DZIWKI ( z wzajemnością ), szczerząc przy tym zęby. Czasem awansują na
    KURWY, zwłaszcza jak czegoś szukasz „ powiedz mi gdzie to jest bo te kurwy mi
    schowały”. Śmiech. ;-)

    Kiedy otwierasz czekoladę mówiąc radośnie, żryjcie kurwa, a
    jak już się poczęstują śmiejesz się radośnie oznajmiając im – dwie minuty w
    gębie dwa lata w biodrach.

    Kiedy opowiadasz coś tam coś tam narzekając na coś i mówiąc „
    no i wiesz, dwa tygodnie w dupe” a Twój kolega mówi Ci „ ja tam nie wiem jak Wy
    się bawicie” a Ty pękasz, ze śmiechu. ;-)

    Kiedy pytasz kolegi, a ile ma Twój mały (dziecko ) a on Ci
    mówi – zależy jak się postarasz. ;-)

    Kiedy Twoja koleżanka nazywa Cię jebanym bezuczuciowcem,
    będąc na totalnym rauszu na szkoleniu wyjazdowym a Ty patrzysz na nią z
    uśmiechem.

    Kiedy doświadczasz tego plus etc. Wiesz, że korporacja
    niszczy.

    I wiesz, że LUBISZ TO! ;-)

  • Kolega „Małej Kurwy”

    Padżak, no to się ubawiłem :)

  • Michał

    Imprezy firmowe – z tego się wyrasta.

    • Dzięki za info. Nie wpadłabym na to ;)

  • #7 to samo masz mieszkajac na emigracji, nieuleczalna choroba :D

  • amorfis

    Ej, znam jednego Janusza. Całkiem spoko koleś ;)

  • hahah widać w agencji nie ma nudy

  • DominikaDragun

    Szkoda, że w agencjach PR tak nie ma chyba, że źle trafiam…

    • Nie ma tak. Pracowałam w kilku i… Nie. No po prostu nie. PR-owcy mają większą spinę dupy ;)

  • bajecznie ;)

  • PR-owiec

    Dominika Dragun, Malvina Pe. – w agencjach PR też tak jest. Wiem z autopsji ;)

    • DominikaDragun

      A macie wolny wakat?;–)

  • k.l

    1. Kiedy szef pyta czy masz czarne serce i biłabys ludzi pasem po ryju?
    2. Kiedy kolega z pracy, ojciec 2 dzieci krzyczy w kuchni.”piąteczka ladacznico!” po tym jak opowiedziałaś nieprzyzwoitą historię ze swojego życia prywatnego. I przybijacie sobie tę piąteczkę.
    3. Kiedy koleżanka krzyczy „jebane gracze” określając grupę ludzi, któta spełza na prifile tylko po to aby wziąć udział w konkursie po czym z nich odpełza.
    4. Kiedy zwracasz sie do wszystkich per dziwko, frajerze, staruchu i wszyscy wiedzą, że to w gruncie rzeczy pieszczotliwe określenie.

    Wiedz, że nic się nie dzieje. Wiedz, że pracujesz w agencji

    I choc nie lubisz FB za te chujowe zasięgi, to kochasz tych ludzi i nie wyobrażasz już sobie roboty gdzie trzeba mówić sobie per Pan i Pani.

  • sink.zodiac

    Mal, proszę, pisz częściej. Tydzień bez Twojego wpisu prawie doprowadził mnie do depresji.

  • Paweł Daniel Kęcerski

    To w takim razie moje liceum było korpo. „Marek, cipko” to do tej pory określenie przepełnione miłością w naszym gronie. Lisek chytrusek i poprawki do poprawek do raportów też były.

  • Nie wyobrażam sobie pracować w firmie, gdzie musiałbym udawać przed kimś, że jestem sztywniakiem skoro nim nie jestem. Luźna atmosfera w firmie nie tylko sprawia, że pracuje się lepiej, ale i daje pozytywnego kopa. Dość często można zaobserwować, że w luźnych firmach gdzie dominują mistrzowie sarkazmu, pracownicy nie traktują firmy jak miejsca, w którym pracują, ale bez mała jak miejsce do relaksu, odpoczynku. Gdyby wszystkie firmy były takie….

  • Karolajn

    U nas, w agencji też tak jest, w agencji rekrutacyjnej. Plus jeszcze określenie: ludzie to chuje i inne pieszczotliwe powiedzonka. Jest zajebiście.