Check point „życie”

Budzi ją ból. Otwiera oczy, widzi ścianę. Później szafkę nocną. Na niej klucze, kolczyki, stringi. To chyba nie jej. Próbuje ruszyć obolałą ręką, ale coś/ktoś ją przygniata. Odwraca głowę i styka się, niemal nos w nos, z nim. Damian? Dominik? Daniel? Coś na „D” w każdym razie. Damian-Dominik-Daniel obejmuje ją w talii. Swoją głową blokuje jej rękę. Próbuje się spod niego wydostać, opierając ciężar ciała na wolnym przedramieniu. Czuje czyjś wzrok na sobie. To Katasza uśmiecha się do niej, leniwie naciągając prześcieradło na goły pośladek. Jest gorąco i duszno, w powietrzu czuć zapach przetrawionego alkoholu, spermy i potu. Opada na poduszkę, jego ręka zaczyna wędrować powoli po jej udzie. Jast lato 2013.


Dagmara

 

Kiedy zostaje sama, długo patrzy w sufit. Przed oczami przelatują na przemian kadry z nocy i czarne dziury. Trzy języki splecione w jednym pocałunku, jego głowa pomiędzy jej udami, blackout, dłoń na ustach, „nie krzycz, wariatko”, jej usta na sutkach K., on w niej, szybko i agresywnie, jęk, blackout. On pod Kataszą, ona nad nim, oparta o ścianę, jego język wylizujący alfabet na jej… Szaleństwo, nie wie już, czyją dłoń chwyta i czy to w środku to jej palce, czy jego fiut, a może cała dłoń?

Sensualność, mechanika, żądza. Kompletny brak zahamowań.
Checked.

 

Malina

 

Wchodzi do toalety, choć doskonale wie, co się stanie, kiedy już zamknie za sobą drzwi.

– Co jest kurrr… – słyszy dokładnie to, czego się spodziewała. Udaje przestraszoną, choć nie, w zasadzie to się boi. Ale chce. Więc pyta, czy może i nie czekając na zaproszenie, klęka.

Tu jest szkiełko, a tu oko, sięgaj, gdzie wzrok nie sięga, łam, czego rozum nie złamie.

Podajcie jej banknot, czy ktoś jej kurwa poda banknot?

Nikt nie wie, że to jej pierwszy raz, może powinna powiedzieć, ale nie ma już czasu, Blondyn pyta To chcesz, czy nie?, więc wypina tyłek, ładuje w nos, najpierw jedna dziura, potem druga, przystawia wierzch dłoni do nozdrzy… Blondyn uśmiecha się jak kot z Alicji w Krainie Czarów, kafelki są takie chłodne i miękkie zarazem…

Doznać euforii, być poza sobą i światem.
Checked. 

 

Adam

 

A matka mówiła Nie biegnij, synu, krzywdę sobie zrobisz. Jej słowa odbijają się od bębenków słuchowych i trafiają prosto do mózgu, który w tym samym momencie wysyła impuls do rdzenia przedłużonego, by już po chwili dotarł do jąder w moście, jądra dwuznacznego oraz jąder kontrolujących ruch mięśni twarzy. Tym sposobem Adam, po raz czwarty już dzisiaj, rzyga prosto na swoje seledynowe, brudne od kurzu i krwi Nju Balansy. Od jakichś 20 kilmetrów schodzi mu paznokieć [albo cztery] i wie, że jeśli choć na chwilę się zatrzyma, upadnie, zemdleje, zapawiuje się na śmierć, a następnie zdechnie w męczarniach na środku drogi.

To już nie są jego nogi, to już nie są jego ręce. To dziewięćdziesiąty ósmy kilometr modlitwy o przetrwanie.

Ludzie krzyczą, obraz się rozmywa, czy to meta już? Ktoś okrywa go folią, ktoś inny podaje ramię. Czarne plamy wirują przed oczyma, pyta, nie, bełkoce, czy się udało, ktoś podaje mu czas, w chuju ma czas, on już tych cyferek teraz nie rozumie, bo znów puszcza pawia, obrzygując kogoś przy okazji.

Pokonać słabość, przesunąć granice własnej wytrzymałości, udowodnić im, że potrafi.
Checked.

 

My, wy, oni

 

Wydać książkę, kupić samochód, wybudować dom, zaliczyć anal, skoczyć na bungee, ruszyć w podróż dokoła świata, spłacić kredyt przed pięćdziesiątką, wysłać syna na studia, kupić plazmę, skoczyć ze spadochronem, zjeść ślimaki pod Wieżą Eiffla, pojechać na Burning Man’a do Newady, poznać Keitha Richardsa, dać się przelecieć Zakościelnemu, dać w żyłę, medytować w Tybecie, nagrać płytę, wydać książkę, kupić samochód, wybudować dom…

Checked. Checked. Cheeeeeeeeeeeeeeeeecked.

 

Kajtek

 

Pakuje plecak, nie bierze dużo rzeczy. Ma już dwanaście lat, a jeszcze nigdy nie był nad morzem. W górach w sumie też nie, ale to morze go jakoś tak intryguje. Może by nawet marynarzem został, tak sobie lubi czasami pomarzyć, choć nie wybiega daleko w przyszłość. Miesiąc, góra dwa. Tak, jak pan doktor powiedział.

Podróż przesypia, otwiera oczy na chwilę, by spotkać się wzrokiem z matką. Uśmiechają się do siebie, ona ściska jego dłoń. Już prawie jesteśmy, Kajtuś – mówi swoim ciepłym głosem, samochód kołysze po helskich wybojach, więc znów zasypia, ale na tyle mocno, że umiera jakieś 5 kilometrów przed Jastarnią.

Zobaczyć morze.
Not checked.


Pytanie

 

W rozmowie dla ostatniego wydania „Polityki” prof. Tadeusz Gadacz, filozof, powiedział, że śmierć powinna uczyć nas o życiu, nie o odchodzeniu. Dzisiejszy wieczór to chyba dobry moment, żeby zadać sobie banalne, ale tak bardzo ważne pytanie.

Co tak naprawdę jest dla mnie w życiu ważne?

Odpowiedz szczerze.
A potem idź, żyj.

Imiona bohaterów zostały zmienione.

 

Fot. Bart Scholliers, Unsplash.com

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • aniaja

    Zatkało mnie. A to się prawie nie zdarza. Chapeau bas, Malwo.

  • Libra

    MOCNE… to pytanie jest sensem moich ostatnich dni. I k***a dalej nie wiem czego bym chciała od życia. Już nigdy nic nie będzie takie jak było. Póki co – oszukiwanie głowy sportem, spełnianiem marnych przyjemności i czekanie na ODPOWIEDŹ. Byle do końca roku, bo wówczas apokaliptyczna 30-stka spadnie na łeb ;)

    • Dopóki pierdolca dostajesz od zastanawia się, czego byś chciała od życia, to jest dobrze.
      Na prawdę chujowo mają ci, którzy mają wyjebane na takie pytania i nad niczym się nie zastanawiają. Wątpliwości to już połowa sukcesu.

      • Libra

        Zdaję sobie z tego sprawę, że to już jakiś sukces! Masz rację, ludzie na co dzień żyją nawet nie zastanawiając się nad sensem swoich dni. Żrą, konsumują żeby żyć a nie odwrotnie. Ja mam chłopa, który jest jednocześnie dla mnie gwiazdką z nieba i utrapieniem, bo nasze charaktery i oczekiwania od życia się różnią. Mimo to, nie umiem wyobrazić sobie życia bez niego i wolę porzucić swój durny ideał i być z kimś, kto poszedłby za mną w ogień ( i vice versa). A to, że nie przynosi kwiatów….heh, wolę ciszę i spokój niż terrorystę w domu, którym poniekąd sama jestem ;)

        • Kalutka

          Pomysl sobie tak, ze gdyby przynosil kwiaty i drobne prezenty to moglby byc wrazliwszy, delikatniejszy i…gorszy w lozku. Z kazda zaleta idzie wada, ktorej mozesz juz nie akceptowac, tak jak te, ktore obecnie ma.
          Moj partner tez nie jest idealny i bardzo sie roznimy, ale tylko z nim wyobrazam sobie reszte mojego zycia :)

  • chce wiecej! więcej tekstu, więcej marzeń, więcej od życia… swojego życia! Trącę teraz banałem ale przeżywam swoje życie tak, żeby moje dziecko w szkole mogło się pochwalić że ma zajebistą mame!

    • Marta

      Nie, to nie banał. Wielu rodziców jest beznadziejnymi rodzicami, bo nie zajmują się takim „banałem” i mają ciekawsze sprawy niż dziecko, które sami sobie zmajstrowali. Pozdrawiam

  • Czekam aż checkniesz ” wydać książkę”. Tylko uprzedź wcześniej, żebym zdążyła z karton fajek zamówić, bo coraz częściej trafiam na teksty, które aż się domagają przemyślenia przy papierosie ;)

    • Wu

      To przemyśl przy tym kartonie papierosów jak on wpływa na Twoją urodę i przyszłe życie(śmierć) z rakiem płuc ;) Wiem, chamskie, ale nie rozumiem czemu ktoś do myślenia potrzebuje fajki. mózg wystarczy.

      • Gdzie w mojej wypowiedzi wywnioskowałeś, że papieros jest mi niezbędny do myślenia? ;) Za szybko wnioski wyciągasz, słońce.

        • Marta

          Nie piszę niezbedny, ale „domaga się” oznacza silną potrzebę, a dla mnie przemyśliwanie(może o przyszłości)+ jednoczesne palenie papierosa(jakość przyszłości stawia pod znakiem zapytania), który wyniszcza komórki między innymi w mózgu, jest przedziwne i nielogiczne, masohistyczne. Nie chcę być złośliwa, to z troski i doświadczenia, bo widziałam jak przeokrutnie, niegodnie, umiera się na raka płuc. W bólu, smrodzie, własnych wydzielinach i wyrzutach sumienia. Po prostu rzuć to gówno, ładna(może nawet jeszcze nie szara bez makijażu) i młoda jesteś. A ile fajnych marzeń możesz zrealizować za kasę, którą wydajesz na faje. No, koniec moralizownia, bo nie o tym ten blog. :)

          Sorry Malvina za offtopic.

          Chociaz chętnie zobaczyłabym wpis o tym, jak z jednej strony dbamy o siebie, wydajemy kasę na fryzjerki, kosmetyczki i eko żarcie, a z drugiej regularnie, z zaciętością i nienawiścią do siebie mordujemy się używkami, destrukcyjnymi emocjami i toksycznymi sytuacjami w które sami się pakujemy. Jak bardzo się nienawidzimy, mimo narcystycznych czasów, epoki stu selfie na facebooku, medycyny estetycznej itd. Ty ujęłabyś to zapewne w zgrabniejszy wpis ;)

          • sink.zodiac

            Też bym o tym chętnie przeczytała, bo bardzo słuszny wniosek :)

  • basia

    dobry tekst… mocny …. co jest w życiu ważne…?, przekonujemy się kiedy spadniemy na dno…wbrew pozorom sytuacje tragiczne ostateczne są odpowiedzią

  • Lubię.

    Choć moja odpowiedź jest nudna, a trójkąty (i checkpointy) przereklamowane.

  • Konrad

    Każdy może zadać sobie pytanie co jest dla niego najważniejsze, kim lub czym chce być.
    Wielu znajdzie na to pytanie odpowiedź. Czasami zwykłą , wręcz banalną. Po przecież marzenia są proste. Chce być .. Chce mieć … Chce zrobić …
    Ale trzeba mieć jaja ze stali i charakter żeby tą drogą podążać ! Żeby mimo zwątpienia i pierdolonego społecznego nakazu bycia kolorowym jak woda mieć cel.
    Dziękuje ci za ten tekst bo nigdy nie myślałem w te listopadowe wieczory o tym gdzie ja jestem na swojej drodze. Może to i kurwa dziwne ale dzień zmarłych jest rachunkiem sumienia żywych.

  • Karolina Kowalik

    idealny tekst przed nadchodzącym tygodniem! dziewczyno, masz moc.

  • joana

    Droga na Hel jest za-je-bi-sta!

  • Marta

    Co jest dzisiaj dla mnie ważne?

    Kołderka, a pod nią, dwie małe buzie- z kącika ust jednej rozczochranej główki przez sen cieknie ślina, druga marszczy czoło, otwiera oko, przeciąga się i pyta, czy już jest rano. Synkowi śniły się czejwone elektjody(czterolatek, „r” nie wymawia).To jest dla mnie najważniejsze aktualnie, wychowanie w spokoju i miłości dwóch bezbrzeżnie kochających i ufających mi istot. Jak ja ich, kurwa, kocham!
    Za dziesięć lat pewnie większe mieszkanie, podnoszenie obrotów w mojej firmie, men na stałe, bo jestem aktualnie z małymi przerwami samotna, realizacja pasji, które teraz z braku czasu muszą kurzyć się w kącie. Teraz mam ważny cel i nie rozdrabniam się za mocno, bo jak się robi wszystko na raz, to robi się to kiepsko.

  • Ja

    To przykre, że teraz tak odbieramy życie. Przeżyć, zaliczyć, iść dalej, nie oglądać się za siebie, nie oglądać się na słabszych… Problemy teraz są passe, jeśli ktoś je ma, ludzie odwracają się od niego, bo tak jest wygodniej, przyjemniej, szybciej. Zapominamy, co tak naprawdę jest ważne – nie odhaczyć – lecz poczuć, poczuć smak przyjaźni, miłości, bliskości… Nie mamy problemu, żeby się przed kimś rozebrać i mechanicznie przespać, a nie potrafimy się otworzyć i zagłębić w drugiego człowieka. To przykre. Żyjemy całe życie, nie żyjąc. Wśród ludzi, a samotnie.

    • „Nie mamy problemu, żeby się przed kimś rozebrać i mechanicznie przespać, a nie potrafimy się otworzyć i zagłębić w drugiego człowieka.” to racja, ale zauważ, że często zanim trafi się na kogoś przed kim człowiek może (i chce) się otworzyć trzeba nieco pobłądzić i żyć chwilą, aby później wiedzieć czego się od życia oczekuje i co tak naprawdę jest ważne i istotne. Niestety często to co wydaje nam się ważne na pewnym etapie potem bardzo łatwo okazuje się iluzją, którą bardzo łatwo burzą przypadkowe, nieprzemyślane decyzje. Dlatego zawsze wychodziłem z założenia, że najlepiej jest szaleć i odhaczać życiowe checkpointy za młodu, bo im więcej wiosen na karku tym większe oczekiwania od życia i w pewnym momencie potrzebna jest stabilizacja i sens w tym co się robi, a nie wieczny spontan i funkcjonowanie na zasadzie „jakby jutra miało nie być” (oczywiście nie chodzi mi o bycie zamulonym zgredem, a o rozsądek i odpowiedzialność za własne decyzje i ruchy).
      Trafna uwaga odnośnie problemów, ale to często wynika z tego, że ludzie jak mogą to nie opowiadają wszystkim dookoła tego, że jest im źle i mają problemy przez co wiele osób sądzi, że „u sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona”. A no jest dopóki się nie okazuje, że ów sąsiad również nie jest idealny i ma swoje problemy. Sztuką jest iść do przodu, walczyć o swoje i nie rozpamiętywać rzeczy na które nie mamy wpływu (a które często są przyczyną problemów i zbędnego stresu).

    • trevor

      Woody Allen powiedział kiedyś: „Miłość jest odpowiedzią, ale kiedy czekasz na odpowiedź, seks zadaje całkiem interesujące pytania.”

  • Zrobione ;)

  • Mort

    A ja sobie tak brnę, dobrze mi się tak żyje nie goniąc desperacko za czymkolwiek by sobie
    potwierdzić, że żyję. Pięknie jest teraz i wcale nie prozaicznie.

  • you

    czemu nie można u Ciebie korzystać z kanału RRS?

    • Ależ oczywiście, że można – patrz po prawej u góry strony.

      • you

        ale na co ślepemu oczy?

        ;)

  • Aga

    jak miałam naście i młode dzieścia to chciałam szybko, głośno i mocno, używki mi w tym pomagały. dziś mam rodzinę i mam szybko, głośno i mocno, które życie na mnie wymusza a ja chcę tylko spokoju. i ciszy.

  • Malvina.. Tylko Ty potrafisz w taki sposób między „wybudować dom” a „wysłać syna na studia” wciasnąć „zaliczyć anal”, a na koniec pierdzielnąć takim pytaniem, że szczena by do podłogi opadła, ale stół przeszkadza. Listopad jakoś zdecydowanie sprzyja takim przemyśleniom.. Także ten, idę zacząć życie od kawy..

  • Ghaspar

    Kurwa.
    Nie wiem, dziś… Nieważne. Nie przebieram w słowach.
    Tak po przeczytaniu zastanawiam się ile jeszcze tych checkpointów będzie, tych totalnie z dupy i jak nasze doświadczenia się różnią…

    Checkpoint positive.
    Normalnie jak wynik.

    Zaliczyć życie.

    Przecież wciąż je „zaliczamy”.