Oszukiści

3… 2… 1… Muzyka zaczyna grać, rzucamy się na podłogę. Liczę swoje burpeesy i kątem oka widzę, że chłopak obok mnie trzyma dokładnie to samo tempo. Padamy na glebę w tym samym momencie, wyskakujemy do góry razem. Po ośmiu powtórzeniach gość staje. Zmęczony? Dziwię się, bo to dopiero początek. Zrobiłam dyszkę, zaczynam się podciągać. Znów ćwiczymy w jednym tempie, ale to chyba jakieś never ending story, bo po chwili on puszcza drążek. Zeskakuje. Odpoczywa. Bez zamknięcia pierwszej rundy przechodzi do kolejnej. No żesz kurwa jego mać.

 

W sportach drużynowych ciężko o oszustwo – błąd wytknie Ci trener, kumpel z grupy, a w trakcie meczu sędzia lub zawodnik przeciwnej drużyny. W sportach indywidualnych, jak np. bieganie, o ile nie kicasz z kimś ani nie startujesz w zawodach, sam sobie jesteś sterem, żeglarzem, okrętem oraz panem bogiem, więc to kółko, które zrobiłeś wokół osiedla, może mieć 7.6 kilometrów, ale może mieć ich i osiem, jeśli bardzo będziesz chciał wmówić sobie, że masz więcej pary niż bozia dała. Z CrossFitem sprawa wygląda tak, że teoretycznie ćwiczysz w grupie, ale praktycznie [o ile nie jest to akurat Team WOD ] pracujesz na swój własny wynik.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie biała tablica.

 

White board

 

To taki wynalazek, na którym po zakończonym treningu zapisujesz swój wynik: czas, liczbę ukończonych rund, liczbę powtórzeń etc., w zależności od rodzaju przerabianego WOD-a [Work Out of a Day, czyli trening wykonywany danego dnia]. Dzięki temu widzisz, jak wypadasz na tle grupy, ale też np. osób, które są na podobnym poziomie zaawansowania, co Ty. Wiadomo, że dziewczyna mojej postury nie będzie porównywać się do gościa, który waży 120 kilo i na miękkim dżordżu bierze 60 kilo w Power Cleanie [pozdro, Fryta!], ale już do drobnej laski, która chodzi na CrossFit od kilku miesięcy, jak najbardziej.

Po co w ogóle jest biała tablica?

Tablica jest pewnym wyznacznikiem dla trenera – jak grupa sobie radzi, czy poszczególne osoby poprawiają wyniki, czy może trzeba z nimi pogadać, bo coś jest ewidentnie nie tak.

Przede wszystkim jednak tablica jest dla nas – trenujących. To kwestia zdrowej rywlizacji i świadomego ćwiczenia – Twój wynik mówi Ci, na jakim jesteś poziomie, czy wkładasz wystarczająco dużo pracy w treningi, generalnie – czy jest progres, czy go nie ma. Nie chodzi o to, żeby udowodnić innym, jak bardzo jesteś w stanie skopać im tyłek [choć przyznaję, satysfakcja, gdy w końcu prześcigniesz kogoś, kogo próbowałeś przez długi czas dogonić, jest nie do opisania], a o to, by uczciwie spojrzeć na własny wynik i porównać go do tego sprzed miesiąca, dwóch, trzech, jedenastu.

To takie trochę crossfitowe sumienie każdego z nas.

 

Oczekiwania vs rzeczywistość

 

Problem pojawia się, kiedy tablica zaczyna być ważniejsza niż sam trening. Gdy obawa przed tym, że na tle grupy możesz wypaść słabo, przerasta Cię na tyle, że zaczynasz walić w bolo i przekłamywać własne osiągi.

Po pierwsze, jesteś nie fair wobec ludzi, którzy zaciskają zęby, płaczą, kurwują, zalewają się potem, żeby dać z siebie jak najwięcej, poprawić dotychczasowy wynik, pokonać własne bariery i ograniczenia. Oni, w przeciwieństwie do Ciebie, wykonują ogromną pracę nad sobą. Ty w zasadzie mógłbyś już iść do domu.

Po drugie, jesteś nie fair wobec całej społeczności boxa. Tej, z którą chodzisz na browar, umawiasz się na kawę przed treningiem i z którą, nomen omen, rozmawiasz w przerwie o swoich czasach i PR-ach. Hipokryzja level: high.

Po trzecie, oszukujesz samego siebie i to jest w tym wszystkim najsmutniejsze. Bo na koniec dnia to Ty zostaniesz z przekłamaną informacją o własnej formie, możliwościach i umiejętnościach. Well… Przynajmniej lustro nie kłamie.

 

Konfrontacja

 

Tamtego dnia, jak zawsze, podeszłam do tablicy i zapisałam swój wynik. Wiedziałam, że choć dałam z siebie maxa, chyba wszystkie dziewczyny pobiły mnie wtedy o głowę. Dla mnie to był znak, że czas wziąć się ostro do roboty, bo jednak miesięczna przerwa od treningów zrobiła swoje.

Co wyniósł z tamtego treningu kolega, który oszukiwał? 

0 Like

Share This Story

Trening
  • Temat ostatnio dosc mocno przewałkowaliśmy, ale jak widać również tutaj nie ma jasności i jednoznaczności w kwestii postrzegania takich osób. No, bo z jednej strony to faktycznie nie moja sprawa czy ktoś oszukuje czy nie, bo ostatecznie taka osoba okłamuje przede wszystkim siebie. I jeśli trener wie i widzi takie zachowania to być może powinienen zaregować. Z drugiej strony czasami chodzi o zwykły smutek spowodowany tym, że ktoś próbuje podbudować swojego ego przekłamanym wynikiem. I o ile zdarzy się to przypadkowo, bo w ferworze walki się pomylił to nie ma problemu. Gorzej jeśli jest to regularne zachowanie i świadome oszukiwanie, aby mieć lepszy wynik na tablicy.

    Pamiętam, że na początku swojej przygody z CF tablica była dla mnie bardzo ważnym elementem. Zawsze sprawdzałem wyniki osób z całego dnia i stawiałem sobie jakiś cel na tej podstawie. W momencie gdyby się okazało, że próbuję dążyć do pobicia przekłamanego wyniku, cała radość z wykonanej roboty ulatuje. Obecnie tablica jest już dla mnie tylko i wyłącznie narzędziem do zapisania wyniku i nic poza tym. Irytuje mnie jak widzę jak niektórzy oszukują, ale doszedłem do wniosku, że nie będę naprawiał świata na siłę. Mnie taka osoba krzywdy nie robi, a przy okazji buduje sobie odpowiedni wizerunek i wiem, że ten człowiek w innych aspektach też może nie grać fair.

    Myślę, że najlepszym podsumowaniem jest fragment z Twojego tekstu:
    „Po trzecie, oszukujesz samego siebie i to jest w tym wszystkim najsmutniejsze. Bo na koniec dnia to Ty zostaniesz z przekłamaną informacją o własnej formie, możliwościach i umiejętnościach. Well… Przynajmniej lustro nie kłamie.”.

  • Anna

    Ja mu w sumie współczuję – ludzie, dla których najważniejszym wyznacznikiem w życiu jest to, co inni o nich pomyślą, mają wybitnie zrypane poczucie wlasnej wartości. Jeżeli sam nie wierzysz, że jesteś wartościowy taki, jaki jesteś, to jak możesz oczekiwać od innych, by doszli do tego wniosku?

  • Katarzyna

    Pierwsze pytanie: po co oszukiwać? Przecież inni widzą, że ktoś oszukuje, nawet jak mu się wydaje, że nie. Drugie: co, jak się człowiek pomyli? Mnie się zdarza, ale wtedy robię 5 SU więcej np :) A i ciekawie poruszony temat tutaj: http://www.theboxmag.com/crossfit-blogs/4-tips-for-dealing-with-cheaters/

    • Każdemu zdarza się pomylić, szczególnie przy dużej ilości powtórzeń. Ja zawsze gdy tracę pewność to zakładam, że nie zrobiłem danego powtórzenia i robię górką. Nie mniej chęć podbudowania siebie, swojego wizerunku na tle innych wyników może ludzi skłaniać do kłamania i to jest bardzo słabe. Niby nie powinno to mieć znaczenia, ale to tak jak w tym starym dowcipie o zgubionych pieniądzach – niesmak pozostaje.

  • Gohó

    O ile okłamywanie kogoś mój mózg jest w stanie zmieścić jeszcze w kategoriach logiki, to jakoś okłamywanie samego siebie nie wydaje mi się nawet szczególnie możliwe. Znaczy wiem, że ludzie tak robią, ale ja sama nawet jak bym chciała to bym nie umiała. No bo wiesz. Sauron patrzy i trochę dziwnie czuć się frajerem przed samą sobą :/ Już poza wszelkimi rozważaniami na temat moralności – to po prostu jakoś psychicznie nie przechodzi. Bo i jaki sens okłamywanie kogoś, kto zna prawdę? W końcu nic tak nie boli jak wstydzić się za siebie.

  • gab

    też takich mamy w boxie ;/

  • ja

    Po co sie tym przejmowac. Taka osoba która sama zaczyna wierzyc w to co pisze i jaka jest dobra jedzie w koncu na zawody. A tam co? Zajmuje czolowe miejsca na koncu list startowych bang !!!

  • eatp

    Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę że czasem człowiek jest tak skoncentrowany na treningu że coś mu się może zwyczaje popierdolić, ostatnio na jednym z bardziej intensywnych wodów było 15 swingów, że ciężar był duży i nie szło unbroknen, sprytnie sobie je podzieliłem na 8 i 5 dopiero w trakcie treningu trener mnie uświadomił że coś zjebałem… a rękę bym sobie dał uciąć że robiłem tyle ile trzeba…

    • Jasne, można się walnąć czasami przy 1-2 powtórzeniach, zwłaszcza, jak jest kilka rund, dużo ćwiczeń w rundzie etc. Ale świadome skracanie widać od razu, zwłaszcza jeśli ktoś ćwiczy obok Ciebie, startujecie w tym samym momencie – no po prostu to się samo rzuca w oczy. Ja generalnie mam wywalone na to, kto i jak ćwiczy, skupiam się na swoim własnym treningu, ew. podpatruję u innych technikę. Sytuacja, którą opisuję na blogu, przydarzyła mi się raz i zwróciłam uwagę na to, ze koleś przycina, tylko dlatego, że ćwiczył obok mnie i mieliśmy identyczne tempo.

      • Eatp

        Zgadzam sie z tobą w 100 procentach. Też mnie to strasznie denerwuje szczególnie jeśli ktoś robi to ewidentne. Pamietam trening dead by burpee gdzie laska robiła o 3 powtórzenia mniej w każdej rundzie od 9 byle tylko sie pochwalic wynikiem. Oczywscie zapytana co tak szybko skończyła powiedziała, że jest szybka i tyle.

        Podkreślam tylko że rzeczy sie zdarzają i mi po dzis dzień jest wstyd za moje liczenie :).

  • Tacy ludzie jak ten, którego opisałaś w tekście są w każdym boxie. Po prostu KAŻDYM.
    U mnie w boxie zdarzało się na przykład tak, że jeśli dana osoba konkretnie leciała w kulki i została na tym przyłapana dzięki pewnemu niezawodnemu systemowi, to cała grupa „cierpiała” z tego powodu, bo po samym treningu robiła jeszcze dodatkowo tak zwane u nas „bonusy”. Czasami te bonusy okazywały się niemal cięższe niż sam trening. Co jednak ciekawsze, nawet takie metody wychowawcze stosowane w boxie, na niektórych nie działały. Niektórzy są niereformowalni dlatego nie warto się takimi osobami specjalnie przejmować. Trzeba robić swoje i tyle.

  • Kłamiąc chce uniknąć przykrych (tylko dla niego) konsekwencji. Widocznie w wynikach lokuje swoje poczucie własnej wartości, a to powinno być niezależne od żadnych czynników. Znam dwa bazowe uczucia, z których powstaje cała reszta. Miłość i Lęk. Gość musi się czegoś bać – dlatego nie chce dopuścić do określonego wyniku wydarzeń. Żeby przestał musi zrozumieć, że to tak nie dział i, że brnie w nieprzyjemnym (dla siebie) kierunku. W przeciwnym razie będzie żył w świecie, w którym oszustwo jest dobrym sposobem na pozyskanie reputacji i aprobaty.

    Mi jest go trochę żal.

    Pozdrawiam,

  • Wojciech

    Ładne „i” :V

  • Michoo

    Zdarza mi się skracać. Zdarza mi się zmieniać ciężar. ALE! w takich przypadkach nawet nie udaję, że z kimkolwiek rywalizuję. Czasem po prostu ciało nie pozwala na więcej, a ryzyko kontuzji rośnie, więc trzeba też mieć świadomość tego, co się robi – natomiast w takich przypadkach nie można nawet próbować porównywać się z kimkolwiek…

  • gosia

    Jest w tym duużo racji, jednak dla mnie takie osądy psują atmosferę w boxie. Czasem żałuję, że skończę coś z najlepszym wynikiem, bo widzę spojrzenia typu „na bank oszukista”. Jak wydaje mi się, że spartoliłam liczenie, to robię dodatkowe powtórzenia. Czasem zdarza mi się nie skapnąć, że się pomylę i dojdzie to do mnie dopiero po treningu. Zabrałam kumpelę na jej pierwszy trening, pomyliły jej się ćwiczenia i usłyszała od laski obok, że oszukuje. Wyszła lekko zażenowana. :) Czasem mam gorszy dzień (przeziębienie, zmęczenie po pracy) i po prostu nie robię wszystkiego – wtedy nie wpisuję się na tablicę, ale spojrzenia pozostają. Dlatego wolę przemilczeć tą kwestię, jak ktoś oszukuje, to jego sprawa. Każdy powinien pilnować siebie i swoich wyników, bo one świadczą o naszym postępie. :)

    • Marcell

      Omowilismy temat w pracy jak sadze… oszukiwanie jest slabe ale rzeczywiscie moze zie zdarzyc kazdemu pomylic w liczeniu… jesli macie podloge w boxie z gumy malujcie na niej kreda (lub magnesia) kazda zakonczona serie to pomaga :)

  • Martyna

    Malwina, zawsze przed snem uwielbiam Cię czytać, odkopuję całe archiwum… W między czasie oglądam „How I Met Your Mother”. Czym się inspirujesz? Znalazłam wiele podobieństw między scenkami z serialu, a niektórymi Twoimi tekstami. A może to zwykły przypadek? :)

    • Możliwe,że gdzieś kiedyś nawiązałam do jakiejś scenki, ale uwierz mi – nie inspiruję się serialami w swoich tekstach :) Raczej ludźmi, z którymi miałam okazję obcować.

  • Maja Makowska

    Ja dość często łapię się na tym, że źle dzielę sobie na części liczbę powtórzeń, Ale tak patrzę, że skończyłam wcześniej i mówię sobie ” o nie, nie jesteś, aż tak dobra xD”

  • Łukasz Michniewicz

    Albo przy podciąganiu na drążku – jak już nie może robić prosto w górę, to się buja żeby pęd odwalał za niego połowę roboty. Oh, wait… To się w CrossFicie nawet jakoś nazywa. Kipping czy jakoś tak.

  • Joenn

    Miałam to samo z kumpela, robiła ćwiczenia w równym tempie ze mna, zaraz pauzuje, oddycha, wraca do ćwiczeń i kończy przede mną ;x nosz…. ale co zrobisz :) powiesz jej coś? trenerowi powiesz? no prosze… zostajesz fair sama ze sobą i ciśniesz dalej :)

  • Ha ha ha jak to przeczytałam to przypomnieli mi się mistrzowie łajtbordu z mojego boxu. Ja na takich ludzi już nie zwracam uwagi. No ale z liczeniem też nie jest łatwo. Ja mam czasem tak na koniec, że nie pamiętam… po prostu czasem już nie pamiętam czy zrobiłam tyle, czy może mniej, czy może coś mi się pochrzaniło… zawsze wtedy podaję mniej. Poza tym uważam, że jeśli oszukujesz to samego siebie. Dlatego bez sensu jest się tym przejmować.