Dlaczego singielki „z wyboru” są same? Bo chcą.

Gówno prawda, a więc zacznijmy od obalenia tezy zawartej w tytule.

Na palcach jednej ręki mogę policzyć ludzi, którzy nie chcieliby dzielić życia z drugim człowiekiem na jakichkolwiek zasadach. Owszem, są etapy, kiedy lepiej i łatwiej jest być samemu, bo np. jesteśmy studentami i chcemy ruchać co popadnie. Przeżywamy kryzys wieku średniego i też chcemy ruchać. Zakończyliśmy burzliwy związek i potrzebujemy okiełznać mindfuck w głowie. Robimy karierę i jesteśmy świadomi, że nie znaleźlibyśmy dla drugiej osoby czasu. Albo idziemy do więzienia odsiadywać wyrok, więc związek nie miałby większego sensu.

Problem pojawia się, kiedy taki etap, który powinien być przejściowy, rozciągamy na całe swoje życie. Wiecie, to coś jak z dożywociem. Albo jak z tłumaczeniem własnej nadwagi ciążą, która miała miejsce 10 lat temu. Albo jak z płaceniem za seks w wieku 40 lat. Rozumiecie? Tego typu ludzie wybierają równię pochyłą, bo albo boją się wzlotów i upadków, albo po prostu nie chce im się wprowadzać jakichkolwiek zmian w swoim życiu.

I tu przechodzimy do sedna sprawy. No, prawie, bo najpierw…

 

Singielka poznaje faceta

 

A raczej, po dłuższym okresie samotności, wpuszcza mężczyznę do swojego życia. I co się wtedy dzieje? Ano, poza motylkami w brzuchu, seksem w wannie i kolacjami w fancy restauracjach, są jeszcze problemy – w głowie. I nie, zwykle wcale nie chodzi o to, że koleś jest nieodpowiedzialny, chorobliwie zazdrosny, ma problemy z alkoholem albo funkcjonuje poza prawem. Te problemy, problemy długoletnich singielek, bardzo często sprowadzają się do następujących obszarów życia:

– przestrzeń,
– wolny czas,
– kompromisy

oraz stwierdzeń:

– on mi przeszkadza,
– on mnie ogranicza,
– on sprawia, że muszę rezygnować z pewnych rzeczy.

 

Przykład?

 

Agata. Kiedy poznała Kamila, była sama od… Od zawsze. Początkowo podchodziła do gościa z dystansem, po kilku miesiącach zaczęła się wkręcać. I choć miała ochotę na spotkania z nim, równie mocno chciała widywać się z przyjaciółkami, ekipą z firmy i dziewczynami z klubu fitness. Zaczęło brakować czasu na babskie wyjazdy, drinka po pracy i wszelkie dodatkowe zajęcia, którymi do tej pory wypełniała wieczory. Bo widzicie, Agata była mistrzynią w organizowaniu sobie wolnego czasu. W poniedziałek francuski, we wtorek zumba, w środę kurs detektywistyczny, w czwartek bieganie i francuski, w piątek impreza, w sobotę kosmetyczka i paznokcie, w niedzielę pilates, no i nie zapominajmy o obiecującej karierze w wielkiej korpo. Ciężko było wcisnąć faceta w napięty grafik, a jeszcze ciężej było z czegokolwiek zrezygnować… Tym sposobem Agata poczuła się osaczona i ograniczana („bo on chce spędzać ze mną więcej czasu!”), a stąd wystarczył już tylko krok do permanentnej frustracji i… spuszczenia kolesia w kiblu.

Albo taka Karina. Wiek: 33. Singielka od pięciu lat. Młoda dyrektor HR, z pasjami, bo i pływanie, i motocykl, do tego bogate życie towarzyskie. I nagle bum! Na basenie spotyka Janka. Janek fajny facet, ogarnięty lekarz, w jej wieku, do tego też zajarany wyścigówkami. Spędzają więc razem dużo czasu, jeżdżą, pływają, kupują winyle, chodzą na wernisaże, oddają się pracy, niby wszystko gra… I nagle Janek się wprowadza (ona ma większe mieszkanie) i nic już nie jest jak dawniej. Bo piasek z butów. Bo nie ta strona łóżka. Bo ona nie segreguje śmieci, a on tak. Bo on puszcza głośno muzykę, a ona nie. Do tego przestawił jej wszystkie kwiatki. Nagle się Karinie ying i yang zesrało, a całe ustawione od linijki życie jebło jak spod pędzla Pollocka. No bo jak to tak? Miały być bonusy, a tu intruz na chacie i skarpety pod łóżkiem. Kumacie?

Tu już nie chodzi o zdrowy egoizm tylko o schematy, nawyki i przyzwyczajenia, z którymi trzeba zacząć bardzo mocno walczyć, jeśli chce się być z drugim człowiekiem. No właśnie. „Chce” jest tu słowem kluczowym.

 

Singielki „z wyboru” NIE CHCĄ

 

Ja nie wyrokuję, ja to wiem, bo sama zaliczyłam taki etap w swoim życiu, ale też miałam i wciąż mam spore pole obserwacji na moich znajomych i przyjaciółkach. Większość z nich w pewnym momencie zrozumiała, że problem nie tkwi w facecie, z którym próbują być, ale w nich samych. I zaczęły, krok po kroku, mozolnie, zmieniać swoje przyzwyczajenia, które od lat torowały im drogę przez życie.

W którymś momencie kliknęło i całe to pierdolenie o ograniczaniu wolności i braku rozwoju w związku, po prostu ucichło pod kopułą. Odkryły, może i późno, ale odkryły, że fajniej jest robić pewne rzeczy razem albo chociaż obok siebie bez konieczności włażenia drugiemu człowiekowi na głowę. I że dopóki w związku jest szacunek, miłość i fascynacja drugą osobą, dopóty Playstaytion na komodzie w salonie, niezdrowe zamiłowanie do komedii z Lesliem Nielsenem oraz piasek z butów rozsypany po przedpokoju, są jak Gracjan Roztocki – może i wkurwiające, ale nieszkodliwe.

Żeby była jasność – ja nie mówię o tym, żeby brać (czy tam braść, jakby to powiedziała Krystyna Pawłowicz), co popadnie. I doskonale zdaję sobie sprawę, że „rynek” dla 30-kilkuletnich kobiet jest ograniczony, bo większość ogarniętych facetów nosi już kółko na palcu. Mówię o tym, że kiedy na naszej drodze staje fajny, ciekawy człowiek, a my postanawiamy wpuścić go do naszego życia, powinnyśmy robić to w pełnej gotowości na zmiany. Bo to nigdy nie będzie tak, że wjedziesz w związek na pełnej kurwie niczym Śpiąca Królewna. Przychodzi królewicz, całuje Cię w czółko i jeb!, wszystkie problemy znikają. Problemy, to się kochana dopiero zaczną. Warto o tym pamiętać, bo choćbyś i Księcia na białym koniu spotkała, możesz go przegapić, jeśli będziesz za bardzo skupiona na tym, co być powinno aniżeli na tym, co jest.

Ament.

 

Fot. Matthew Kane, unsplash.com

0 Like

Share This Story

Relacje
  • angelika

    Uwielbiam Cie! ten post kazda kobieta powinna przeczytac obowiazkowo. facet tez.

  • Kasia

    Warto zaznaczyć, że działa w obie strony!

  • Ania

    Kołowrotki to rzadkość? Singielki koło 30stki są albo kołowrotkami, albo zdziczały siedząc w domu. Innych nie widzę…

  • „są jak Gracjan Roztocki – może i wkurwiające, ale nieszkodliwe.” <3

  • GadzetyKobiety

    Ja pierr…. Monotonna jestem, ale młoda, ja Cię tak kocham za te teksty, że bardziej to Cię chyba tylko chuop kocha. Seriously :*

  • Agena

    „..wybierają tylko, jednak wyłącznie spośród dziewczyn z pasją i nie popsutym charakterem.” Wybierają młodsze kropka

    • Tylko, bez kitu, nie wiem o czym oni z nimi rozmawiają. Chociaż zauważyłem, że czasem wystarczy po prostu do nich mówić ;)

      • No wiadomo, jak facet wybiera młodszą kobietę to na bank nie ma o czym z nią rozmawiać.

        • ała, nie tak skrajnie ;) omówmy się, jak masz czydziścikilkaparę to łatwiej cię dogonić. Jest o czym gadać tylko nie z każdą to a, i nie z tak aż mega młodszą. Chyba granica jest gdzieś między studiami a prawdziwym życiem, wtedy bryndza z głowy ulatuje, mózg zaczyna przybierać formę stałą i takie tam… ;)

          • Jak słucham czasem moich trzydziestoparoletnich koleżanek z pracy, które potrafią godzinę chichotać nad jednym smsem od faceta i zastanawiać się, co odpisać, to nie wiem, o czym ktokolwiek dorosły i pełnoletni miałby z nimi gadać. To ja w wieku 20 lat byłam znacznie dojrzalsza. I mój facet, który wówczas miał 32 miał o czym ze mną rozmawiać. A że cała masa ludzi miała z naszym związkiem problem to już inna sprawa.

          • Wercyngtetoryks

            A co to za jakaś absurdalna tendencja do zastanawiania się „o czym rozmawiać?” Przecież to nie ma absolutnie żadnego znaczenia!

            Podobnie jak nie ma znaczenia to, czy kobieta ma jakąkolwiek pasję.

            Istnieje niezliczona ilość wszystkich dość oczywistych przyczyn, dla których wybór młodej, pięknej kobiety jest lepszym wyborem niż wybór starej, przypuszczalnie niegdyś pięknej.

            I naprawdę nie ma najmniejszego sensu ustalanie tych przyczyn, poprzez sprowadzanie ich do banalnych sloganów.

  • m0gart

    Cała sztuka polega na tym, żeby po dłuższym okresie singlowania umieć znaleźć miejsce na związek. I to zarówno pod wzgledem czasu na spotkania, jak i miejsca rozumianego dosłownie – gdy ktoś ma się do nas wprowadzić. Bo nagle się okazuje, że trzeba zredukować liczbę swoich ciuchów w szafie i ogarnąć półki w łazience, co dla niektórych staje się pretekstem do małej wojenki podjazdowej, bo przecież czemu „on na moje niebo wlata”.
    Może po prostu nie każdy jest przeznaczony do związków ;)

  • Marta

    Niestety to samo sie tyczy mężczyzn w okolicy 30, nawyki i popsute charaktery.

    • m0gart

      Nawyki? Ba, jak najbardziej. Ta kwestia nie rozróżnia płci. Dlatego obie strony powinny się uczyć, jak je w razie potrzeby ogarnąć ;)

  • basinkaa

    to chyba Twój najlepszy tekst ever :)
    pozdrawiam

  • Zawsze można się rozglądać za młodszymi chłopcami.

    • ka

      albo za jeszcze starszymi niż po trzydziestce. tymi, którzy już mieli to „kółko na palcu” i wchodzą w drugą turę, drugi obieg. tak czy siak – możliwości jest, mimo wszystko, nadal mnóstwo ;-)

    • Alenda

      Zdarzyło mi się i to, tym bardziej, że nie wyglądam na swoje 35 i… porażka, oni dorastają po 40-stce, więc młodszy ode mnie to jest porażająca porażka

  • czytelnik

    Malvina, co jest niby złego w płaceniu za seks?

  • Tianzi

    No, czyli: bo wolą.

  • S.

    Przyzwyczajenia drugą naturą człowieka.

  • Andrrrus

    Ja mojego księcia z bajki straciłam właśnie przez koncentrację na tym co bym chciała, a nie na tym jak jest zajebiście. Podpisuję się rękami i nogami pod tym tekstem.

  • Kejti_jot

    Do tej pory wkurzają mnie porozrzucane po pokoju ciuchy, zdolność do gromadzenia tony niepotrzebnych przedmiotów w 50 metrach kwadratowych i „zazdrość” o wypady z przyjaciółkami, mimo, że singlem przestałam być aż 4 lata temu (po 7 latach zabawy solo). To z czasem trwania związku wcale nie przechodzi:)

    Po prostu trzeba dostrzegać inne dobre strony bycia z kimś w opozycji do małych przestępstw i od początku grać z nim jasno, a nie udawać, że w życiu nie ma się nic innego do roboty poza czekaniem „na tego właściwego”. Facet musi wiedzieć, że nie jest jedyną naszą „pasją”, żeby nie uzurpować sobie prawa do całego wolnego czasu. To samo w drugą stronę.

  • Andrrrus

    Nie jest to prawdą, że nie jest niewiele takich kobiet. z zamiłowania pracuje w branży sportowej i codziennie spotykam piękne, zadbane, inteligentne i zafiksowane na punkcie sportu kobiety, które są singielkami, bo większość facetów im do pięt nie dorasta. Jest ich cała masa! Poza tym, że oddają się z miłością różnego rodzaju sportowym uniesieniom to jeszcze szyją, podróżują, uczą się języków, prowadzą blogi i mają inne zajawki.

    A jakich facetów spotykam najczęściej? Zaniedbanych, którzy ciągle opowiadają mi jacy to kiedyś byli zajebiści. Takich, których jedyną rozrywką jest picie piwa w samotności wieczorami, ewentualnie granie w WOWa. Jak spotkałam jakiś czas temu kogoś kto rzeczywiście wydał się interesujący to okazał się w typem z przerośniętym ego i mocnym rysem narcystycznym.

    Z perspektywy 26-letniej singielki twierdzę, że mamy kryzys męskości w Polsce i nie mówię tego z przymrużeniem oka, ani bez przemyślenia tematu.

    • m0gart

      A może owe „piękne, zadbane i inteligentne” są same, bo wymagania mają już tak wygórowane, że spełnia je tylko książę William? I fiksują się na sporcie, szydełkowaniu albo domowym wyrobie naczyń z gliny, bo mężczyzn, którzy mają inne zainteresowania, uważają za nudnych, mało ogarniętych prostaków?
      Widzisz, ja z kolei trafiam na kobiety skoncentrowane na sobie, wychodzące z założenia, że stanowią centrum wszechświata, a mężczyzna powinien krążyć wokół nich niczym Księżyc wokół Ziemi. I kontynuując astronomiczną analogię: kończą niczym Wenus, która satelitów nie ma w ogóle.

      • Andrrrus

        Oczywista sprawa. Wymagania mamy nie z tej planety: chcemy chłopa zadbanego, inteligentnego i ogarniętego – takiego, który coś wniesie w nasze życie, albo przynajmniej nam dorówna.

        Też lubię jak facet o mnie zabiega – nie widzę w tym nic złego. Natomiast kiedy zaczynam się spotykać z gościem, który do zaoferowania ma tylko swojego penisa i nie ma ochoty ruszyć dupy, żeby sprawić, że poczuję się wyjątkowa to sorry, ale po co mi taki? Penisów jest pod dostatkiem, mężczyzn, którzy potrafią sprawić, żeby kobieta chciała się im oddawać na każdej płaszczyźnie coraz mniej.

        • m0gart

          Też nie mam nic przeciwko zabieganiu o kobietę. Natomiast kiedy zaczynam spotykać się z dziewczyną, która… no właśnie. Która oferuje tylko tyle, że oczekuje wciąż zaspokajania jej potrzeb i koncentrowania się na jej osobie, a nie na tym, żeby nam obojgu było razem dobrze, to po co mi taka?

          Okazuje się, że zarówno moje, jak i Twoje oczekiwania nie są, obiektywnie rzecz biorąc, jakoś wyjątkowo wygórowane. Ale biorąc pod uwagę otoczenie, to chyba wychodzimy za oderwanych od rzeczywistości marzycieli, którzy powinni łapać pierwszego lepszego w miarę ogarniętego osobnika płci przeciwnej, a nie szukać wiatru w polu ;)

          • Andrrrus

            Kiedyś ktoś mi powiedział: „jeżeli wszyscy dookoła są beznadziejni, to znaczy, że coś z Tobą jest nie tak a nie z nimi”. Ja się z tym zgadzam poniekąd – czasem zmianę trzeba zacząć od myślenia. Możemy się przerzucać przykładami, a możemy też zaakceptować, że w naszym otoczeniu są takie a nie inne jednostki i może zmienić otoczenie, jeżeli to nie pomoże to może zmienić siebie. Nie wiem. Generalnie to wierzę, że są jeszcze fajni, wolni faceci, tak samo jak jest tyle zajebistych kobiet.

          • m0gart

            To w końcu wierzysz, czy nie wierzysz? Raz piszesz, że owych fajnych coraz mniej, a w zasadzie brak, innym razem, że są… ;)

          • Andrrrus

            Wiem :). Mieszam się w zeznaniach – wszystko zależy od pory dnia. W nocy raczej nie mam nadziei, rano jakoś tak staję się innym człowiekiem ;). Przepraszam. Może umówmy się, że moje doświadczenia z ostatniego roku tak sobie napawają optymizmem, natomiast realizm każe mi wierzyć, że nie wszystko stracone.

            Przy czym fajnych coraz mniej, bo zaobrączkowani lub w związkach, a takich z zasady się nie rusza. Przynajmniej ja nie ruszam :). W moim otoczeniu jest mnóstwo wspaniałych kobiet i tego się będę trzymać, więc głowa do góry. Jeżeli Ty znasz mnóstwo fajnych gości, a ja lasek to znaczy, że gdzieś tam są i tylko czekają, żeby poodkrywać siebie nawzajem.

          • m0gart

            „Mnóstwa fajnych gości”, i to wolnych, to nie znam, bez przesady ;)
            W zasadzie niewielu.
            Może kilku…
            Ok, tylko mnie ;)
            Więc jeśli znasz owe wspaniałe kobiety, to podrzuć namiary ;]

          • Andrrrus

            Haha :). Cóż nie zajmuję się swataniem ;).

          • m0gart

            I cały misterny plan poszedł się kochać :D

          • Andrrrus

            Możesz próbować mnie przekupić :). Nie zaśmiecajmy już wątku :).

          • m0gart

            Przekupić? To mój urok osobisty nie wystarczy? Światem rządzi materializm… ;)

          • Andrrrus

            Gdybyśmy tak polecieli stereotypami to mógłbyś napisać, że „kobietami rządzi materializm” w sumie to by było piękne podsumowanie tego wątku <3.
            A ludzi z urokiem osobistym się boję – to zazwyczaj psychopaci :D.

          • m0gart

            I tak oto, drogi pamięniczku, zostałem zaszufladkowany jako psychopata ;)

        • maur

          Może to moje wyjątkowe doświadczenia przeze mnie mówią, ale.. („może”, co ja mówię, na pewno)
          Zabiega. To też jest podchwytliwe. Bo potem rozmawiam z taką 30stką, co to 2lata była z facetem, odkryła, że ją zdradzał, 2 miesiące później spotyka się z nowym, a po kolejnym miesiącu wprowadza do niego – tak z torbą/dwiema, na trochę.
          I opowiada mi później, że w zasadzie to by od niego odeszła, nie odpowiada jej jak narzeka i podejście do zycia, ale.. „on tak się fajnie o mnie stara”.
          Też lubię zabiegać, ale czasem to trochę strach. ;-)
          Z tego i innych powodów chwilę trwa nim zaufam i przestanę się ograniczać (nie zabiegaj za bardzo, nie stawiaj za dużo).
          Mam również wrażenie, że wymagania, które wymieniłaś nie są sprawdzane jakoś dokładniej, tylko na pierwszy rzut oka.
          Zdarzyło mi się czuć na kawie jak na rozmowie kwalifikacyjnej, z tym małym wyjątkiem, że pracodawca widząc coś nie tak pytał np „a dlaczego tu miał Pan przerwę w życiorysie”, a na tej kawie wyjaśniania nie było.;)

          Kończąc przydługi wywód – zgodzę się, że, ogólnikowo mówiąc, „kondycja” facetów nie jest najlepsza, mamy różne zestawy swoich wad (typu unikanie odpowiedzialności), zgoda.
          Ale z kobietami nie jest lepiej. Np wymagania, pobieżne sprawdzanie, pochopne ocenianie, pytanie o stanowisko/zarobki/perspektywy awansu.

          Z dobrych wieści to jesteśmy siebie warci :))

          • Andrrrus

            O jej – jak bardzo podoba mi się Twoja odpowiedź. Jest taka delikatna, nienachalna i spokojna. Zupełnie inna niż moje wypowiedzi :). Dziękuję.

            Rzeczywiście brzmię trochę płytko w swoich wywodach i wynika to stąd, że obserwuję wśród ludzi jakieś straszne zaniedbania na płaszczyźnie zdrowotnej (nie tylko o wygląd chodzi), a że nie umawiam się z kobietami, więc uderzyło mnie to wśród mężczyzn.

            Kiedyś usiadłam, zastanowiłam się i doszłam do wniosku, że: mężczyzna musi mnie fascynować intelektualnie (masować po mózgu, jak to gdzieś ktoś ładnie napisał), muszę czuć z nim więź (czyli musi poruszyć struny w moim serduszku) i musi mnie pociągać (co wcale nie wiąże się z wielkim bicem, tylko z chemią) – może ogólne i oczywiste, ale tak to wykombinowałam jak miałam te piętnaście lat i tak już mi zostało.

            Masz rację: jesteśmy siebie warci :).

            Bonus: moim zdaniem lepiej nie słuchać narzekań innych na temat związków. Skoro w jakimś siedzą to znaczy, że im to pasuje, ale lubią sobie ponarzekać :).

          • maur

            delikatna, delikatna.. delikatna?! Ok.. już przetrawiłem chęć wyskoczenia dla odmiany i równowagi z maczugą (na polowanie chyba). ;)

            fascynować, więź, pociągać.. zdrowo, rozsądnie. :)
            Słuchanie jest niebezpieczne, tak samo jak trafianie na kobiety pytające o zarobki czy inne nieszczęśliwe istoty szukające faceta co zbawi i uratuje (czy analogicznie trafianie na kiepskich mężczyzn).. cynizm wzrasta. Od jakiegoś czasu staram się kontrolować swój i bardziej dostrzegać te dobre egzemplarze lub przykłady szczęsliwych par.. Bo w końcu, za młody jestem na bycie zgorzkniałym. ;)
            (nie, żebym na starość planował :P )

    • Bo to, że kobieta jest „piękna, zadbana, inteligentna i zafiksowana na punkcie sportu” wcale nie oznacza, że będzie fajną partnerką w związku. Jeśli jest „zafiksowana” to znaczy, że może po prostu nie mieć czasu dla faceta. I po co mu to? Żeby jej kolejne medale oglądać? Jest cała masa bardzo fajnych facetów, ale oni nie są zainteresowani kobietami, które uważają, że „większość facetów im do pięt nie dorasta”. Wcale nie potrzebują, żeby kobieta była piękna. Wystarczy, że ma w sobie coś, co ich pociąga, nie musi być miss.

      • Andrrrus

        Hmmm… z zafiksowaniem chodziło mi o to, że są kobiety z pasjami, które realizują się w taki czy inny sposób. Masz absolutną rację – taka kobieta, o jakiej ja piszę i taki facet, o jakim Ty piszesz – zupełnie siebie nie potrzebują. To są inne typy ludzi. Ja nie chce partnera, który będzie miał pretensję o to, że mam pasję, tylko takiego, który będzie mnie w niej wspierał, tak samo jak ja będę wspierała jego. Zamiast przerzucać się tym kto kiedy ma, albo nie ma czasu.

        Oczywiście, że kobieta nie musi być miss, oczywiście, że musi być chemia i to coś. Przy czym chyba zgodzisz się, że gruba, śmierdząca laska z przetłuszczonymi włosami i krostami na mordzie ma mniejsze szanse znaleźć atrakcyjnego faceta niż cycata, wysportowana blondyna… Cóż takie prawa rynku. Inny target i tak dalej.

        Tak czy inaczej: każda potwora znajdzie swojego amatora. Może być super fajna para grubasków i równie fajna para fit ludzi. Ba! Może i być para mieszana – nie wykluczam takich anomalii :D. Jak ktoś ma do zaoferowania: inteligencję, poczucie humoru, inspirację, dobro i inne rzeczy to czasami przesłania to wygląd. Czasami – nie zawsze, bo przyznam szczerze, że znałam świetnych gości, którzy np. tym, że nie mieli połowy uzębienia, albo ważyli 100 kg, albo zapomnieli co to szampon po prostu tracili szansę na cokolwiek.

        • Między wysportowaną cycatą blondyną czy inną modelką a pryszczatym brudasem jest jeszcze wiele możliwości. Na przykład kobieta o przeciętnej urodzie, która dba o higienę. I ona nie będzie miała najmniejszych problemów ze znalezieniem fajnego faceta, jeśli tylko ma normalny charakter. Bo brak urody bardzo rzadko jest przeszkodą w życiu. Dużo częściej przeszkodą jest porąbany charakter.

          • Andrrrus

            O zgadzam się. Zdecydowanie. Porąbany charakter to duża przeszkoda.
            Przy czym nie mówimy tu o nieumiejętności znalezienia faceta a o niechęci do znalezienia byle jakiego. Bo znaleźć chłopaka to nie jest problem, natomiast znaleźć partnera to już tak.

    • nalefka

      Tylko że wielu ogarnietych, zadbanych i fajnych facetow wcale nie interesuja laski, które robia kariere, podróżują, uwielbiaja rywalizację, maja miliony pasji itd. Bo brzmi to jak umawianie sie z facetem. W zyciu codziennym maja dość rywalizacji z innymi kolesiami. Od kobiety oczekuja kobiecości. Chcą poczuć jej lekkość, kobiecość, która ma dopełnić jego zycie. Kobieta powinna byc emocjonalnie inteligentna, miec zadatki na dobra matke, posiada urok osobisty, lekkosc. Kobiety same sobie zrobiły krzywde próbując upodobnić się do facetów.

      • m0gart

        W punkt.

      • AlexLuthien

        Zabrzmiało to tak jak gdyby kobiety nie powinni robić kariery podróżować i rywalizować bo obdziera je to z kobiecości i przeszkadza na bycie dobrą żoną i matką.
        To trochę jakby właśnie powiedzieć stereotypowe – siedź w kuchni tylko, że ładniej to ubrać w słowa.
        Jak już wcześniej wspomniałeś kobieta najzwyczajniej musi dojrzeć do podjęcia decyzji, że pragnie zostać żoną czy matką.
        I to wcale nie jest wpisane w życie każdej kobiety. Wybór jest taki sam jak u mężczyzny – nie chce zostać ojcem nie zostaje, proste, deal with it.
        Więc skoro nie planuje zakładać rodziny i pozostaje wierna swoim pasjom i doskonaleniu samej siebie to niby w czym ją to obdziera z delikatności?
        Moim zdaniem większość kobiet która obrała drogę kariery i samorealizacji, w której zakładania rodziny nie planuje bądź odkłada w czasie nie jest bynajmniej wielkim korpo rekinem który za wszelką cenę próbuję udowodnić swoją wyższość i utrzeć facetom karierowiczom nosa, tylko kobietą która nie jest pewna czy może polegać na mężczyźnie.
        Nie ukrywajmy większości z nas małżeństwo kojarzy się ze stereotypem – on stanie się typowym Januszem żłopiącym piwo przed telewizorem, a ona typową Haliną gotującą codziennie mielone, zajmującą się dziećmi i ewentualnym uprzykrzaniem życia Januszowi.
        Cholernie smutne jest, że niestety tak się dzieje w większości przypadków. Po latach zaczynamy dziadzieć i nie za bardzo wiemy jak się przed tym uchronić.
        Uważam, że kobiety boją się takiego scenariusza bardziej niż mężczyźni, dlatego oddając się karierze i pasji starają się zapewnić sobie stabilizację zarówno finansową jak i emocjonalna bo nie wyobrażają sobie tak skończyć.
        Dlatego też stwierdzenie, że kobiety, które same potrafią o siebie zadbać są mniej kobiece bo mężczyźni potrzebują słodkich i oczekujących rycerza na białym koniu kobietek jest trochę krzywdzące.
        Poza tym, zakładając, że jest Pan mężczyzną idę o zakład, że Pańska małżonka przyszła bądź teraźniejsza, ewentualna partnerka wcale nie jest biedną sierotką, która posłusznie oddaje się życiu w domowym zaciszu, tylko jest to raczej kobieta z pazurem tak jak Pan, bo inaczej jak zdołałaby Pana sobą zainteresować ? ;)
        Pozdrawiam serdecznie ;)

        • Wercyngtetoryks

          Pani? Pan? pisze chyba nazbyt odważnie w ostatnich akapitach.
          Otóż wcześniejszy wpis w pełni oddaje moje odczucia.

          Miło mi czasem pogadać z energiczną, hiperaktywną kobietą, której zawodowo się powiodło, dużo podróżuje, ćwiczy, ma masę pasji i nowych doświadczeń. Jeśli jest ładna i powabna, może nawet będę na nią pożądliwie spoglądał.

          Ale przenigdy (jak mniemam) nie decydowałbym się na trwały związek z taką kobietą i potomstwo! Kompletnie nie wyobrażam sobie np. małżeństwa, w którym miałbym wytrwale konkurować z jej zainteresowaniami i aktywnościami o wolną chwilę czy uwagę. A naprawdę umiarkowanie bawi mnie układanie życia razem, z zachowaniem dwu całkiem odrębnych żyć (spajających się czasem w łóżku).

          Kobieta i mężczyzna mają dla mnie w naturalny sposób się uzupełniać. A klasyczny model tego uzupełniania zakłada tzw. dbałość kobiety o ognisko domowe. Innymi słowy, będąc w domu pragnę czuć, że to dom, właśnie za sprawą kobiety. Kobieta robiąca tak zwaną karierę nabędzie całego szeregu takich cech, które po prostu wytłumiają naturalną subtelność, lekkość, szczerą emocjonalność. Więc jeśli mam wybór, to zawsze wybieram „biedną sierotkę, która posłusznie oddaje się życiu w domowym zaciszu”. „Kobieta z pazurem” (tak jak ja ją rozumiem) jeszcze nigdy nie wzbudziła mojego pełniejszego zainteresowania. I raczej… nie zdołałaby. ;)

  • Barba Ara

    a dla mnie nie ma znaczenia czy po długim byciu samemu ktoś się wprowadza, czy po poprzednim panu pojawia się nowy. Tak czy inaczej następuje inne. I nie chodzi mi o porównanie bo tamten umiał to a ten to, tylko każdy inaczej „ręcznik składa” i mówi się trudno byleby się szafa zamkneła…

  • Os Wa

    a mnie dziś z rana „pierdolnęło” olśnienie. Po co mi facet? Po co mi emocje, nerwy, uczucia PO CO pytam? Pisze do mnie z dziesięciu chłopa, chcą się umawiać, randkować ale jak to mówią nie ma chuja we wsi. Żaden nic mądrego nie powie, żaden nie jest „inny”:..codziennie jedno i to samo od wszystkich :co tam? jak minął dzień? spij słodko piękna i poza tym glupie gadanie o dupie marynie.. rzygam na samą myśl. Nie odpisuje to piszą jeszcze bardziej, dopiero kiedy szczerze wyznam „stary nie chce mi się z Tobą gadać bo zamulasz ” wtedy następuje obraza, urażone ego i koniec trucia buły. Wszyscy są tacy…”pizdowaci”.. a ja bym chciała faceta zdecydowanego co złapie za dupe i powie że to jego mięsko.hehe Nie powiem spotkałam takiego jednego, mądry przystojny że jak patrzy to gęsia skórka a raz to nawet i mokro sie zrobiło…cóż ale ma wadę – narzeczoną. I może nawet by rzucił dla mnie tamtą ale co mi po rozbijaniu związku? Lepiej urwać kontakt, udawać że się nie żyje. I tak oto dziś, po wielu samotnych miesiącach i żebraniu o miłość, zainteresowanie ze strony kogoś godnego doszłam do wniosku że kij im wszystkim w oko. Gdyby się taki znalazł co nie opuszcza deski, a jak to mowisz piach w przedpokoju doprowadza do białej gorączki ale kochałby z pasją, rozmowa by się kleiła i to do białego rana to jestem otwarta na takiego delikwenta i nie będę zrzędzić. Ale z własnego doświadczenia wiem i widze że na takiego to w dzisiejszych czasach nie ma już co liczyć więc lepiej być samemu :)

    • m0gart

      Mam wrażenie, że na takiego od kochania z pasją też byś zrzędziła, może tylko nie od razu. Wydaje mi się, że przyzwyczaiłaś się do stanu rzeczy, w którym żaden facet się nie nadaje, nie nadąża, nudzi i truje. A skoro takich się spodziewasz, to i takie zachowania prawdopodobnie prowokujesz ;)

      • Os Wa

        a spadaj :P bo trujesz :) :P

        • m0gart

          Jasne, tak najłatwiej :D Ale całe szczęście, że to nie ja będę się męczył, żeby Cię do siebie przekonać :D

    • KaZet

      Ty tez najwyzszego poziomu nie prezentujesz. Wszystkie chca innych…a sa takie same. Poza tym moze pora docenic normalnosc, ze zapytac ktos jak minie dzien i miec chec poznac kogos a nie wymagac innosci, niby na czym ona mialaby polegac? Zycie jest powtarzalne nie oszukujmy sie. Podejrzewam ze saa zamulasz. I nie chodzi ze kobiety sa do dupy, tak samo sa i faceci. Ogolnie ludzie sa, po prostu.

      • maur

        „i poza tym glupie gadanie o dupie marynie”
        Tzn? Jakie byś chciała?

        Tak, najlepiej żeby ten inteligentny, przystojny i wywołujący odpowiednie nawilżenie wzrokiem podszedł i wziął. Jak prawdziwy samiec.
        Jego pech jeśli akurat byś nie była w nastroju, „hehe”.

  • Hey SINGIELKI a kiedy czas na dziecko/ dzieci??

  • Uwielbiam Twoje podejście <3

  • Przeszłam to ponad dwa lata temu. Zawsze wolna, mogłam robić co chciałam i kiedy chciałam. Wystarczyła chwila by wszystko runęło. Wywróciło się do góry nogami. Spojrzenie w oczy i koniec. Byłam jego. Moje singielstwo …. trafił.
    Dodam, że życie singielki jest poniekąd łatwiejsze – nie musisz się nikomu tłumaczyć, brać pod uwagę czyjegoś zdania. Jak wracasz nad ranem kompletnie pijana to nie masz wyrzutów sumienia, bo nikt Cię nie rozlicza. Bawisz się.

    PS: od dwóch lat wiem, że tak naprawdę nie lubię alkoholu. Wolę związek :)

  • Alenda

    Ja nie chcę, ale tak wyszło, więc co robić? :D z drugiej strony, mam małą córkę i gdzieś tam z tyłu zawsze jest lęk o jej poczucie bezpieczeństwa, relacje z rodzicami itd.

  • Wielebny

    To zabawne, ten wpis w dużym stopniu opisuje mnie, mimo że jestem facetem

  • Malwina

    Czyli że co? Że nikt tak naprawdę nie chce być samotny? I że singielki „z wyboru” nie chcą być same? To czemu nazywa się je „z wyboru”? Nie rozumiem do końca… Może dlatego, że 10 lat byłam w związku, a od niecałego roku jestem singielką:D

  • Mari Szakalaka

    Nie wiem kto stworzył ten mit, że człowiek do pełni szczęścia potrzebuje kogoś do pary. Nie jesteśmy skarpetkami. Pomijając fakt, że monogamia jest sprzeczna z naturą, to przecież wielu ludzi po prostu nie jest „stworzonych” do życia z kimś, na płaszczyźnie charakteru, osobowości, duchowości, i po co mają, takie osoby, próbować dostosowywać się do ogólnie przyjętych stereotypów, i niszczyć życie sobie, oraz unieszczęśliwiać kogoś innego?