Moje odkrycia 2019 – część II

Hej ho, ostatnim razem pisałam o Zdechłym Osie, Tomku Popakulu i Oldze Tokarczuk, a zapomniałam kompletnie o trzech innych ważnych ludkach, których odkryłam albo pozwoliłam sobie odkryć w zeszłym roku i którzy bardzo pozytywnie wpłynęli na mój ośrodkowy układ nerwowy. Wniosek jest taki, że skisnę, jeśli nie podzielę się z Wami tymi odkryciami, zaś Wy wiele stracicie, jeśli się o tych oto osobniczkach i osobnikach nie dowiecie. No. 

 

#1. Joanna Okuniewska

 

Joanna Okuniewska mieszka na Islandii i jest bardzo ładna – w sensie mnie się podoba i gdybym była bardziej bi, a nie tylko trochę, pewnie bym się jej oświadczyła. Żartuję. Okuniewską uwielbiam przede wszystkim za jeden z jej trzech podcastów, którego możecie posłuchać na Spotifaju, a który nosi wdzięczną nazwę „Ja i moje przyjaciółki idiotki” i skierowany jest do wszystkich idiotek bez względu na wiek, płeć (męski odpowiednik „idiotki” to „idiotek”: kto co – idiotek, kogo czego – idiotka, komu czemu – idiotkowi, i tak dalej), orientację seksualną czy iloraz inteligencji. Idiotką (tudzież idiotkiem) jest każdy człowiek, który pragnie mieć swoją ukochaną osobę i właśnie ze względu na tę typowo ludzką potrzebę miłości, akceptacji, zrozumienia i bycia kochanym co najmniej raz w życiu dał się sfrajerować, czy też – jak mówi Okuniewska – zrobić. Jak? Na przykład przyłapując faceta w łóżku z inną kobietą i łykając wytłumaczenie typu „ta pani przyszła tylko wyprostować materac”. Albo snując opowieść o wielkim come backu na podstawie jednego esemesa od ex. Ewentualnie uparcie tkwiąc w relacji z toksyną, która ciągnie w dół. Jak mawia Okuniewska: każdy idiotkuje tak, jak mu się podoba. I to stwierdzenie jest esencją jej podcastu, który dla wszystkich idiotek i idiotków świata ma być taką bezpieczną przystanią – miejscem, w którym – zamiast czuć się jak naiwniak, frajer i życiowy przegryw – możesz poczuć się jak człowiek, którym naprawdę jesteś: wrażliwy, ufny i po prostu spragniony miłości :)

Okuniewską uwielbiam nie tylko za jej głos, poczucie humoru i fajny flow przed mikrofonem (czy do czego ona tam gada), ale też za stworzoną przez nią typologię „łamaczy serc” idiotek i idiotków. Mamy więc typa zapominalskiego, który nie pamięta, że jest w związku. Mamy „Dżepetto”, który ze swojej dziewczyny albo chłopaka struga wariatkę/wariata. Mamy – to jedno z moich ulubionych – typa ze skręconym kręgosłupem (moralnym), czy typa wychowanego przez wilki (to taki, który swoimi traumami życiowymi tłumaczy wszystkie swoje chujowe zachowania, ale np. odmawia pójścia na terapię czy innej formy autorefleksji). Jest tych typów całe mnóstwo, ale nie będę Wam psuła zabawy z ich odkrywania. Dla mnie – człowieka zawodowo i pasjami pracującego słowem – typologia Okuniewskiej jest absolutnie mistrzowska. Szapoba!

 

Dobre w podcaście „Ja i moje przyjaciółki idiotki” jest również to, że – nie tylko wspiera i poprawia nastrój – ale też pozwala przejrzeć się w oczach innych. Ja na przykład zdałam sobie sprawę, że mam (a raczej miałam, dopóki nie zaczęłam się ogarniać) w sobie trochę z typa wychowanego przez wilki. Więc to nie jest też tak, że idiotki i idiotkowie są święci, o nie. My też potrafimy być toksyczni, a podcast Okuniewskiej wcale od tego tematu nie ucieka. No dobrze. Mamy to. Lecimy dalej. 

 

#2. Dawid Myśliwiec

 

Tak, jak nigdy nie byłam fanką podcastów (idiotki są jedynym, którego słucham), tak też nigdy za bardzo nie przepadałam za oglądaniem kanałów na YouTubie. No, może poza Z Dupy od czasu do czasu na odmóżdżenie, zdarzało mi się też obejrzeć 7 metrów pod ziemią, ale gdy zorientowałam się, na jakiej zasadzie dobieranie są goście programu (czyt.: tacy-z-parciem-na-szkło), przestałam. Aż przyszedł taki Rafał (pozdrowienia dla Rafała!) i mi pokazał Naukowy Bełkot, czyli program Dawida Myśliwca. 

Youtuber nie boi się podejmować tematów kontrowersyjnych, trudnych, niewygodnych i mówić o nich w kontekście wyłącznie naukowym, bez emocji. Szanuję to.

A, Myśliwiec posiada też bardzo rzadką dziś wśród ludzi umiejętność, a mianowicie potrafi się z siebie śmiać. Na przykład w odcinku o homoseksualizmie powiedział… A zresztą, zobaczcie sami :P

 

#3. Saritah

 

Dzisiejszy odcinek sponsoruje… Rafał! xD To również on pokazał mi, a właściwie puścił, Saritę. Głos tej Koreanko-Australijki działa na mnie lepiej niż wszystkie psychotropy, które wzięłam do tej pory. Jest ciepły, aksamitny, dźwięczny, przepełniony światłem, spokojem, miłością do siebie, świata i ludzi, czyli wszystkim tym, czego ostatnio mi, ale też, mam wrażenie, całej reszcie homosapiensów, brakuje. Gdyby istniała terapia dźwiękiem (a może istnieje?), ta kobieta byłabym Zygmuntem Freudem XXI wieku, tylko bez tych wszystkich wtop, które Zygmunt zaliczył. 

Najbardziej lubię jej album „Dig Deep” z 2012 roku (tyle czasu zmarnowałam!), a kawałek, przy którym rozpływam się, odpływam i dryfuję na falach spokojnego oceanu (bez rekinów, rzecz jasna), to – surprise surprise – „Dig deep”.

Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać o Saricie, bo – szczerze mówiąc – nie wiem o niej nic poza tym, że pochodzi z Korei zamiast z Jamajki]. Ale mam takie przeczucie, że jest pięknym człowiekiem.

0 Like

Share This Story

Style
  • Urszula

    Posłuchałam trochę Okuniewskiej. Bardzo ciekawe spostrzeżenia, treść świetna. Natomiast razi mnie język (moim zdaniem kompletnie niepotrzebnie) nieco rynsztokowy. Nienawidzę przekleństw tam, gdzie są one kompletnie zbędne. To jedyne, co mam do zarzucenia. Pozdrawiam Cię, Malw!

    • Okuniewska bardzo racjonalnie i z wdziękiem używa przekleństw.

      • Urszula

        Cytuję: „No i kur…a co, nie zmienił swojej pościeli na mój przyjazd?” „Opryszczkę przyciągnął od jakiejś innej sraki”. Wybacz, Malw, ale to jest język rynsztoka. I wdzięku w tym nie ma. Sorry, z całym szacunkiem dla Okuniewskiej, no ale jest. Jest to dla mnie rażące i prostackie. Racjonalnie się używa przekleństw w sytuacji dużego gniewu, kiedy trzeba wyrazić bardzo skrajne emocje. Tutaj ni dudu nie widzę skrajnych emocji i tym samym potrzeby używania tego typu słownictwa. Nie deprecjonuję tym samym całego dorobku podkastowego tej pani, bo muszę przyznać, że jest bardzo słuszne to, co ona mówi, a także miejscami naprawdę zabawne; w każdym razie mnie często szczerze rozbawiło. Tylko po prostu nie zgadzam się na bezsensowne i zbyt częste używanie przekleństw. Nawet mój narzeczony powiedział, że ona okropnie przeklina, a słuchał jej okazjonalnie jednym uchem razem ze mną, robiąc coś innego. Przyznam, że męczy mnie i irytuje coraz bardziej powszechna wulgaryzacja i prymitywizacja języka. A tym bardziej jakiekolwiek próby usprawiedliwień i promowanie takiej postawy publicznie.

  • Justyna Lewandowska

    Okuniewska jest nudna jak flaki z olejem i nieśmieszna. Nie rozumiem zachwytu nad tą dziewczyną.

    • Dla Ciebie jest nudna i nieśmieszna, dla mnie piekielnie zabawna, błyskotliwa i z dużym dystansem do siebie.