Pięć filmów o seksualności człowieka, które trzeba zobaczyć

Tolerancja ludzka wzrasta wraz z liczbą przeżyć. Wierzę w to, że jesteśmy w stanie wypowiedzieć się w danym temacie (choćby szczątkowo) dopiero wtedy, kiedy sami spróbujemy/sprawdzimy/doświadczymy pewnych rzeczy lub zjawisk. Na przykład człowiek, który nigdy nie palił marihuany, nie jest w stanie stwierdzić, czy ten szczególny rodzaj zioła mu odpowiada. Jeśli nie masz wśród swoich znajomych albo rodziny osób homoseksualnych i nigdy się z nimi bezpośrednio nie zetknąłeś, nie miałeś okazji z nimi porozmawiać, poprzebywać w ich towarzystwie, kompletnie nic o nich nie wiesz, możesz jedynie tworzyć sobie jakieś własne wyobrażenia w głowie. Jeśli nigdy nie spotkałeś człowieka, który lubi dominację, możesz pochopnie uznać go za perwersyjnego zboczeńca, tymczasem jest to po prostu fetyszysta, który ma konkretnie sprecyzowane oczekiwania co do swojego życia intymnego. Ciężko jest w ciągu jednego marnego ludzkiego żywota doświadczyć wszystkiego, na szczęście są filmy, literatura, dzieła sztuki, które otwierają oczy. I duszę. I sumienie. I mózg. Na co? Na nowe doznania, których nie było nam dane przeżyć. O tym właśnie jest ten tekst.

 

#1. Kiki i sekrety seksu

 

Wiedziałam, że „Kiki…” będzie dobrym filmem (przynajmniej technicznie), już kiedy zobaczyłam czołówkę (nie mylić ze zwiastunem). Później, ku mojemu zaskoczeniu, bo jednak średnia ocena na Filmwebie to tylko 6.4, okazało się, że mam do czynienia z naprawdę genialnie poprowadzoną opowieścią o… fetyszach, preferencjach, poszukiwaniach seksualnych zupełnie zwykłych ludzi, takich trochę Januszów, Grażyn, Amelii i Kajetanów, których znamy z naszego własnego otoczenia. Bez zbędnego nadęcia, za to z humorem i dystansem, czyli tym wszystkim, czego Polakom najbardziej brakuje, kiedy na tapecie pojawia się seks. Film hiszpańskiego reżysera Paco Leóna w zgrabny i bezpretensjonalny sposób obala tabu takich małych „zboczeń” (#ironia), jak poliamoria, dendrofilia i cała masa innych parafilii.

9/10

[Film można obejrzeć na Showmaxie. Pełnometrażową wersję znalazłam też ku mojemu zdziwieniu na YouTubie]. 

 

#2. Życie Adeli – rozdział 1 i 2

 

Dla niektórych zwykły pornos (sceny lesbijskiego seksu trwają po kilka minut i jest ich parę), dla innych, w tym mnie, prawdziwe arcydzieło pod każdym względem: aktorstwa, zdjęć, montażu, muzyki, scenariusza. Film trwa trzy godziny i przysięgam, że w trakcie seansu (oglądałam film na dvd) ani razu nie zapauzowałam, tak okrutnie boleśnie, do ostatniego neurona i ostatniej krwi mnie poruszył. Nie bez powodu nosi taki, a nie inny tytuł. Tu każda scena, każdy gest ma znaczenie, w końcu przyglądamy się ludzkiemu życiu. Piętnastoletnia Adèle ma chłopaka, szkołę, dom, wszystko u niej gra według z góry zaprojektowanego społecznie scenariusza do momentu, gdy spotyka Emmę – niebieskowłosą, intrygującą artystkę, która pomoże naszej tytułowej bohaterce odkryć zupełnie nowy poziom intymności, seksualności, miłości i… samoświadomości. A to, jak wiemy, bywa bolesne.

10/10

[Film jest dostępny na cda i dvd].

 

#3. Tamte dni, tamte noce

 

Coś dla homofobów-hipokrytów, którym nie przeszkadzają dwie miziające się laski, ale już dwóch miziających się panów – owszem. Znam obrazy, które pokazują o wiele więcej, jeśli chodzi o gejowską miłość, jak choćby polskie „Płynące wieżowce”, ale dziś chciałabym Wam polecić filmy naprawdę dobre, perełki, nie tylko w kwestii światopoglądowej, ale też artystycznej. „Tamte dni, tamte noce” to filmowa interpretacja powieści André Acimana, obraz nad wyraz spójny i artystycznie dopracowany, ale przede wszystkim do bólu szczery. Młody Elio, nastolatek włosko-amerykańskiego pochodzenia, spędza wakacje na włoskiej prowincji, słuchając klasyki, jeżdżąc na rowerze i przyjmując razem z rodzicami ekscentrycznych gości z różnych części świata. Jednym z nich jest młody Amerykanin, Oliver – doktorant stypendysta, który przyjechał dokształcać się pod okiem ojca Elio – profesora. Nowy gość początkowo działa Elio na nerwy (zajmuje jego pokój, zawłaszcza jego przestrzeń), ale z czasem staje się obiektem fascynacji młodego chłopaka. Piękna, dojrzała opowieść o eksploracji własnej seksualności, ukazana bardziej metaforycznie (wręcz alegorycznie) niż w „Życiu Adeli”. Prawdziwy kunszt kina, który zasłużył na Oscara. Po tym filmie już nigdy nie spojrzycie na brzoskwinię tak samo… 

10/10

[„Tamte dni, tamte noce” można jeszcze zobaczyć w wybranych kinach (np. w warszawskiej Kinotece, czy w krakowskim Kinie Pod Baranami)]. 

 

#4. Na zawsze Laurence

 

Zawsze wydawało mi się, że najlepsze filmy o transwestytach i transseksualistach robi Almodóvar. Odważne, lekko pretensjonalne, ale też w charakterystycznym, niepowtarzalnym hiszpańskim kolorycie. Aż trafiłam na Xaviera Dolana, młodszego ode mnie o parę ładnych lat reżysera i aktora, któremu jednak filmy wychodzą lepiej, kiedy w nich nie gra i który już od dawna tworzy prawdziwe perły. Nie wszystkie jego twory są dobre (jak choćby pompatyczne „Wyśnione miłości”), ale „Na zawsze Laurence” razem z „Mamą” chyba na dobre zapiszą się w historii kinematografii. „Laurence Anyways” to film o kobiecie w ciele mężczyzny, która dość późno, bo dopiero w okolicach trzydziestki, wyznaje swojej wieloletniej ukochanej, ale też najbliższej rodzinie i przyjaciołom, że… jest kobietą. Rozpacz, dramat, odrzucenie, próby akceptacji, powracająca namiętność, aż w końcu… Nie będę spoilerować. Musicie sami zobaczyć, żeby poczuć i zrozumieć, przez co przechodzi osoba transseksualna dokonująca coming outu, nawet w światopoglądowo wyzwolonej Francji. 

9/10

[Film obejrzycie na cda i dvd (z angielskimi napisami)].

 

 

#5. Aquarius

 

Wszyscy chcemy wierzyć, że będziemy bogami seksu aż do naszych ostatnich dni, ale nikt nie chce sobie wyobrażać, jak ten seks miałby wyglądać. Temat seksualności starszych ludzi, trudny i kontrowersyjny, opisywał już William Wharton w swojej powieści „Spóźnieni kochankowie” z 1991 roku. Dziś podejmuje go brazylijski reżyser i zarazem autor rewelacyjnego scenariusza, Kleber Mendonça Filho, który wraz z nieziemską, 68-letnią Sonią Bragą w roli głównej, stworzył elektryzujący film, m.in. o mierzeniu się z własnymi niedostatkami (główna bohaterka jest po mastektomii piersi) i seksualnością na „stare” (wolę słowo „dojrzałe”) lata. Choć film jest w zasadzie o czymś innym, klimat seksualnego napięcia, potrzeby bliskości z drugim człowiekiem i jakiegoś takiego zakorzenienia w świecie pozostaje mocno odczuwalny, zapewne dlatego, że Sonia Braga, jak kiedyś Monica Belucci w roli Maleny, przenosi nas do zupełnie innej galaktyki kobiecej zmysłowości. 

Bo seksualność człowieka tak naprawdę nie zna granic: ani wiekowych, ani płciowych, ani racjonalnych. I łatwiej się żyje z taką świadomością. Nic wbrew sobie, nic pod innych. Swoją drogą, to dosyć ciekawe, że wszystkie filmy z mojej listy są francusko i hiszpańskojęzyczne. Przypadek? Szczerze nie sądzę.

9/10

[Film jest dostępny na dvd].

 

#6. Wilgotne miejsca

 

Podobno dobry, ale jeszcze nie widziałam, więc się nie wypowiem. Może Wy pomożecie? Albo napiszcie po prostu które filmy (i dlaczego) dodalibyście do mojego zestawienia?

 

Fot. Ian Dooley, Unsplash.com

0 Like

Share This Story

Style
  • Laura Sinkiewicz

    Polecam „The little death” bo pokazuje że najważniejsza jest norma partnerska, a nie to co myślą inni ;)

    • Obejrzałam właśnie trailer „To właśnie seks” („The little death”) i jestem w szoku, bo wygląda na to, że twórcy „Kiki…” splagiatowali australijski film, którym się tak zachwyciłam 0_o

      • Laura Sinkiewicz

        :/ ale i tak planuję obejrzeć „Kiki…”

        • Ja właśnie oglądam „The little death”. Ciekawi mnie, na ile był inspiracją dla „Kiki…”

          • Laura Sinkiewicz

            I jak?

  • Ela

    Osobiście polecam jeszcze dwa filmy:
    -„Sesje” piękny film o miłości osób niepełnosprawnych
    – „Gorzkie żale” tu nic nie dodam, o tym filmie powinno się wyrobić opinie samemu

  • Marcin Iwańczyk

    No to Kiki bierzemy dziś na tapetę

    • Daj znać, jak wrażenia :)

    • Tomek Degler

      Na tapet. Z tapetą nie ma nic wspólnego. Polecam samodzielną eksplorację etymologii, bo jest zajmująca :-)

  • JoAnn

    Gaspar Noe „Love” – film przesycony kolorami, pełen odważnych scen, pokazujący też tą drugą – w kontekście wybranych tutaj filmów (a może pierwszą?) stronę nałogów, skłonności i hedonistycznego życia. Trochę o szczęściu i dużo o nieszczęściu. A jak się już sprawdzi film, to można też sprawdzić sesję zdjęciową, którą reżyser zrealizował dla magazynu „Lui” z Raica Oliveira.

    • Dzięki, sprawdzę!

    • Ewelina LeeLa Duczmańska

      Koniecznie Love. Miłość+Sex=Szczęście❤

  • wisznu

    jest jeszcze kilka, przede wszystkim:

    – najstarszy film o seksie jaki kojarzę
    „Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać” – Woody’ego Allena, sympatyczna komedia, która jednak porusza ważne sprawy

    – mój ulubiony
    „Sekretarka” – daje nadzieję, że każdy może osiągnąć szczęście, tylko trzeba zacząć żyć w zgodzie ze sobą, także w zgodzie ze swoimi fetyszami.

    – „XXY” – film, który tez dotyczy seksu, ale przede wszystkim w znaczeniu „płeć”
    I zadaje ważne pytania – czy należy ludzi dostosowywać do standardu? Czy to im poprawi komfort życia? Czy może tylko ich okaleczy, ograniczy…
    Czy trzeba to robić gdy dziecko jest noworodkiem, czy może jednak poczekać, by zainteresowany sam podjął decyzję?

    • Nie lubię Allena, ale pozostałe chętnie sprawdzę :)

      • wisznu

        podbijam:
        „Professor Marston and the Wonder Women” – cholernie mądry film o tworcy Wonder Woman. Marston jednak był nie tylko twórcą komiksu. On byl wykładowcą psychologii, twórcą wariografu, i w sumie duchowym ojcem amerykanskiego feminizmu powojennego.
        To jest film nie tylko o historii tego faceta, o powstaniu komiksu, ale tez o seksie, fetuszach i feminizmie. Bo w zyciu wszystko jest ze soba powiazane (i piszę to z pełną swiadomoscia faceta, który wszystko układa w głowie „w osobnych pudełkach” :) )

        • Sziwa

          I …Kolekcjoner
          ….też dobry film

        • Sziwa

          Koneser …

        • Śiwa

          I ,,Koneser”

  • Magda Mączka

    „Dziewięć piosenek” – nie jest to film jakiś wybitny, ale przydał mi się w wieku 16 lat, gdy człowiek jeszcze wtedy myśli, że akt seksualny musi być super estetyczny, dopracowany i wyreżyserowany. Ten film to było dla mnie zderzenie z realizmem – tym seksualnym i tym dotyczącym relacji z drugim człowiekiem, która jednak nigdy nie jest wyniuniana, pastelowa i do konca życia.

  • Nemesis Nave

    To ja wyskoczę z bardzo mainstreamowym tytułem „Dziewczyna z portretu”. Wzruszył mnie dosyć mocno.

    • A, tak. Też mnie zauroczył. Ale jednak „Na zawsze Laurence” jest mocniejszy :)

  • Ola Em

    Shame (2011)

  • siula

    Ze swojej strony mogę dodać:
    -kobieta, która pragnęła mężczyzny
    -lellebelle
    -vicky cristina barcelona
    -bliżej
    -czarny łabędź
    -seks to nie wszystko
    -zły dotyk
    -dziennik nimfomanki
    -intymność