Seks outside the box

Kaśka najpierw była z Maćkiem. Potem z Tomkiem. Z Kubą, Grześkiem, Maksem, Mariuszem i z Tymonem. Niektórzy z tych chłopców/mężczyzn ją skrzywdzili. Z innymi to po prostu nie było to. Jednego, może dwóch kochała na zabój, ale nie szło, nie szło, no i nie wyszło. Kaśka więc postanowiła dać sobie spokój z facetami na rok, może dwa. Odpocząć. Zająć się sobą. Rozwinąć w dziedzinach, które ją interesowały. 

Minęły trzy lata. W tym czasie K. przeszła terapię, zrobiła podyplomówkę, zmieniła pracę, zapisała się na salsę i nauczyła języka migowego. Dzięki terapii dowiedziała się, co z nią jest „nie tak” i dlaczego wchodziła w relacje bez przyszłości. Dzięki studiom podyplomowym zmieniła zawód. Dzięki znajomości języka migowego zaczęła wolontariat w ośrodku dla dzieci niemych i niedosłyszących, a dzięki salsie mogła się w końcu wyszaleć i poznać trochę nowych ludzi. Raz na miesiąc szła do łóżka z jakimś Randomowym Romanem, żeby nie dostać wścieku pochwy i odreagować. Takie „hi” and „bye” bez zobowiązań, ku zdrowotności.

Mniej więcej po czterech latach abstynencji od związków, w pełni gotowa by zacząć swoją pierwszą dojrzałą relację, Kaśka spotyka Jagnę. 

 

I nagle bęc

 

Sama nie wie, jak to się zaczyna. Mają wiele wspólnego. Jagna też tańczy. Jest ambitna, zna trzy języki i lubi robić coś dla innych, dlatego pracuje na pół etatu w dwóch miejscach: korporacji, w której obsługuje klientów z Francji i Niemiec (dla hajsu) i w schronisku, w którym opiekuje się zwierzakami (z potrzeby serca). 

Jagna imponuje Kaśce swoim podejściem do życia, luzem i świetnym wglądem w siebie oraz w innych ludzi. Kaśka urzeka Jagnę wytrwałością w dążeniu do celu i sercem pojemnym jak przedwojenna wanna

Zaprzyjaźniają się. Ale ta przyjaźń nie trwa długo.

 

I nagle pum

 

Kaśka pierwszy raz widzi Jagnę w krótkiej, czerwonej sukience, kiedy jadą razem taksówką na imprezę. Wiecie, girls night out, shoty, drinki, dzikie tańce na parkiecie. Kaśka stwierdza, że Jagna jest nie tylko mądra, zdolna i zabawna, ale też piękna i seksowna. Mniej więcej to samo myśli Jagna, która patrzy na Kaśkę ubraną w złoty, obcisły kombinezon i dziesięciocentymetrowe szpilki. 

Dwa tygodnie później Jagna po raz pierwszy całuje Kaśkę. Miesiąc później idą ze sobą do łóżka. Dwanaście lat później wciąż są parą.

 

Orientacja seksualna to kwestia wyboru

 

Tak, wiem, to kontrowersyjne stwierdzenie i nie do końca prawdziwe. Niektórzy rodzą się z jasno sprofilowaną orientacją: są homo, hetero albo bi nie muszą się za bardzo zastanawiać, kto ich bardziej kręci, bo albo są to chłopcy, albo dziewczyny, albo obie opcje. Żyją sobie zgodnie z tymi preferencjami aż do śmierci i tyle w temacie. Ale są też takie osoby jak Kaśka, która jeszcze piętnaście lat temu dałaby się pociąć za to, że woli penisa od cipki i że kobiece ciało nie kręci jej w sposób seksualny. Nie przewidziała jednak jednego – że może spodobać jej się kobiecy mózg. Kobiecy sposób myślenia. Albo jeszcze inaczej – że może spodobać jej się konkretny człowiek, jego wnętrze, a późnej ciało. I że może to stać się zupełnie niezależnie od płci tej osoby. 

My, ludzie, mamy taką manierę, że niemal wszystkim sytuacjom staramy się doprawić metkę, zapewne po to, żeby w jakikolwiek sposób zdefiniować obserwowane przez nas zjawiska i żeby nasz system poznawczy nie zwariował. Możemy więc nazwać zachowanie Kaśki homoseksualizmem (trwały, erotyczny pociąg do osób tej samej płci), biseksualizmem (trwały, erotyczny pociąg do osób obu płci) albo sapioseksualizmem (odczuwanie pociągu seksualnego do osób z wysokim IQ), z tym że w każdym z tych trzech przypadków będziemy w błędzie. 

Bo widzicie, Kaśki nie pociągają tylko kobiety. Nie pociągają jej też i kobiety i mężczyźni. Kaśkę pociągają mężczyźni. I Jagna. Jagna, która owszem, jest inteligentna, ale to nie jej ponadprzęcietne IQ podkręciło Kaśkę. Większe znaczenie miała tu empatia, samoświadomość oraz przepiękne ciało. Więc jak nazwać taką sytuację?

 

Sytuacje niedefiniowalne

 

Lubimy wszystko nazywać, segregować, bo to porządkuje nasz obraz świata. Są jednak przypadki, obszary, których próby definiowania mogą być nieuzasadnione, wręcz szkodliwe. Jednym z takich obszarów jest ludzka seksualność. 

Już w latach 40-tych ubiegłego wieku biolog Alfred Kinsey wraz ze współpracownikami opracował Skalę Kinseya służącą do określania orientacji seksualnej człowieka. Niemal sto lat temu po raz pierwszy stwierdzono, że ludzie nie dzielą się tylko na trzy orientacje seksualne, tzn.: hetero, homo i bi, ale też mogą być na przykład „przeważająco heteroseksualni, ale incydentalnie homoseksualni”. 

Do czego zmierzam? W czasach, kiedy dążymy, by mieć WSZYSTKO pod kontrolą, pewne kwestie, o wiele mniej oczywiste niż choroba czy śmierć wciąż pozostają poza strefą naszych wpływów.

Miłość niejedno ma imię… Gdybyśmy wszyscy to jedno stwierdzenie przyjęli za pewnik, świat byłby o wiele lepszym miejscem. A Kaśka i Jagna nie musiałyby wciąż i wciąż tłumaczyć, what the fuck.  

 

Fot. Ian Schneider, Unsplash.com

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Vera

    Super tekst i bardzo potrzebny. W wielu krajach europejskich istnieje płeć X. Którą można wybrać do wpisania w dowodzie i dokumentach. U nas takie sprawy to wciąż galaktyki odległe.

    • Czytam i, kurwa, nie wierzę. Biologii nie oszukasz, jak ktoś urodził się z penisem między nogami to jest płci męskiej, koniec dyskusji. A jeśli z czasem ten człowiek z penisem między nogami zaczyna przejawiać „typowo kobiece” cechy, czuje się kobietą to wciąż jest płci męskiej, tu nie ma żadnej filozofii. A gender, które samo sobie definiuje i dzieli zachowania/upodobania/cechy na męskie i żeńskie, a później tłumaczy, że możesz być kim chcesz, jest dla mnie jednym wielkim zaprzeczeniem swojej teorii.

      • Polecam w takim razie wyjść poza program biologii z gimnazjum i sięgnąć trochę głębiej, spojrzeć trochę szerzej na zagadnienie płciowości i seksualności człowieka, @Suchislife_lee:disqus

      • Narządy płciowe niestety nie definiują wszystkiego. Sam chciałbym żeby to było takie proste ale niestety stwórca lubiał przyćpać i ludzie niejednokrotnie mają różną płeć biologiczną od genetycznej czy fizjologicznej czy ile ich tam jest. Różne stężenia hormonów, uwarunkowania psychiczne etc. Tego nie zmienisz, to są pojęcia czysto naukowe. Czemu nie można tego mieć po prostu gdzieś, odwalić się od tego i dać inteligentnym pracownikom naukowym badać to, co by można lepiej było zrozumieć takie rzeczy?

      • Vera

        lidiagie – znam osoby o takich poglądach jak Twoje. Ale widzisz nagle zdarza im się w życiu ” i nagle plum” i to one tracą najbardziej umysł ich prosty czarno-biały świat znika. Wyrywają włosy z głowy, nie potrafią się odnaleźć, bardzo cierpią. Ten tekst jest przede wszystkim dla Ciebie. Wiesz dlaczego? Bo Świat naprawde nie jest biało-czarny. Kiedyś to zrozumiesz. A w chwili obecnej daj innym żyć. My sami w ciągu jednego życia bardzo się zmieniamy i widzę to po sobie. Mnie kręci jak nigdy wcześniej inteligencja. Uwielbiam .Szanuję. I kocham to. Ciekawe co będzie za dekadę.

        • Pisałam o płci fizycznej, nie o tym, kim ktoś się czuje psychicznie. I tak, zdaję sobie sprawę, że wiele osób czuje się nieswojo we własnym ciele, wiem, że ogromnie cierpią, nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić i strasznie im współczuję. Nigdzie nie napisałam, że coś musi być białe lub czarne. Komu nie daję żyć? Mam wrażenie, że w komentarzu wrzuciłaś kilka randomowych zdań, które nie mają nic wspólnego z moją wypowiedzią. Nigdy nie przyszło mi do głowy mówić ludziom, jak mają żyć, bo interesują mnie jedynie najbliżsi, reszta niech sobie żyje, jak chce, o ile nie krzywdzi innych. Super, że kręci Cię inteligencja, mnie też, tylko co ona ma wspólnego z płcią? Mam niezwykle inteligentnego przyjaciela, jakoś w ferworze zajarania intelektem nie zakochałam się w nim z tego powodu.

          • Anna

            Zewnętrzne cechy płciowe to jedno, płeć genetyczna i hormony, o czym już ktoś tutaj pisał, czasami drugie, a to wszystko biologia – to tak swoją drogą. Kilka miesięcy temu widziałam m.in. na ten temat artykuł w polskim wydaniu „Scietific American” i polecam. Wracając do sedna sprawy, myślę, że nasze nieporozumienie wynika z tego, że nic ściśle nie normuje, dlaczego w dokumentach płeć ma być taka a nie inna. Płeć „X” byłaby w porządku, nie tylko dlatego, że ratuje osoby, które źle by się czuły z inną opcją, ale i te jednostki, które przez zawirowania hormonalne i genetyczne mają fizyczne cechy kobiece i męskie.

  • Smok

    Ludzie uwielbiają sobie wszystko nazywać, bo jak nie wiedzą jak coś opisać tą metką to wariują. Bo całe życie wszyscy wszystko przekazują im w ten sposób. Tak sobie myślę. Lalki, róż, sprzątanie -> dla dziewczynki; motoryzacja, majsterkowanie i krótkie włosy -> dla chłopców. Chłopcy lubią dziewczynki i na odwrót i jak im ktoś tak ciągle wmawia, że jak A to zawsze B, to nagle coś im się w mózgach spina. Ot, taka teoria :)

  • wisznu

    I dlatego istnieje kategoria „to skomplikowane” ;)

  • Grider

    Najlepiej by było jakby ludzie interesowali się swoim życiem. A dodatkowo łaskawie odpierdolili się od tego co robią inni, o ile nie robią krzywdy innym.

  • Michał Bratos

    niezłe, niezłe

  • Pająk, wydawaj tą książkę szybciej! Co tekst to coraz lepszy! :D Dobre podejście do tematu. Mam wrażenie, że każdego chcemy upchnąć w jakieś ramki ale to tak nie działa. Ktoś napisał, że istnieje kategoria „to skomplikowane” i w dzisiejszych czasach coraz więcej takich płaszczyzn, gdzie ramy się zacierają i pojawia się dużo nieoczywistości.

  • VQ

    jest dokładnie tak, jak napisałaś, fajny tekst, babo. buźka!

  • Anna

    Nawet nie doczytałam jeszcze, bo mnie entuzjazm rozniósł. To bardzo satysfakcjonujące, gdy widzisz, że ktoś myśli na ważny temat podobnie jak ty, podczas gdy do tej pory nikt tego nie rozumiał. Zawsze uważałam, że etykietki są po to, żeby ułatwiać, a nie żeby utrudniać i nikt nie powinien czuć się zobowiązany do tego, żeby się którąś opatrzyć.