Sprzedawcy snów

– …i on mnie wtedy za włosy, o ścianę, język w usta, ręka w majtki i na łóżko. Rozumie pan?
– Tak, doskonale.
– No to coś takiego bym chciała. I żeby klepnął mnie w tyłek z całej siły i mówił świństwa. Na przykład, że jestem jego małą kurewką… A po wszystkim niech mnie przytuli i pocałuje. I powie, że mnie kocha. Bo wie pan…
– Ćśśś, kochana. Ja wszystko wiem. Ja wszystko rozumiem. Poza tym, mów mi Czarny.

*

Czarny zawsze sprzedaje najwięcej. Od początku roku opylił już prawie tysiąc, a przecież mamy dopiero kwiecień! Norma to około 70-80 na miesiąc. Nie wiem, jak on to robi, zwłaszcza że jakiś mocny w gębie nie jest. Co sezon kutas zgarnia całą premię. Bo generalnie deal jest taki, że może być tylko jeden Pracownik Sezonu, a sezony są cztery: depresyjny – mniej więcej od listopada do marca, ufny – w kwietniu i maju, beztroski – od lipca do połowy września i nostalgiczny, ruszający z początkiem jesieni. Mamy cztery szanse w roku, żeby więcej zarobić i za każdym razem cały hajs idzie do Czarnego. Jebaniec. Nic dziwnego, że nikt go tutaj nie lubi.

*

– Lecę wysoko nad miastem. Nocą. Księżyc odbja się w rzece, nad sobą mam rozgwieżdżone niebo, a pod sobą rozświetloną metropolię. Niech to będzie Nowy Jork. Albo Szanghaj.

– Może Tokio?
– Tokio? Dziwne, ale akurat w Tokio nie byłam… Na pewno mają tam rzeki?
– No ba, kochana!
– W takim razie Tokio! Pode mną miasto pulsujeF. Ludzie pracują po godzinach, piją drinki, słuchają muzyki, idą do teatru, śmieją się, płaczą, liczą pieniądze, rzucają talerzami, uprawiają seks, zdradzają, porzucają, poznają innych ludzi… ale mnie to kompletnie nie rusza, bo lecę sobie niespiesznie na miotle, a wiatr rozwiewa moje długie, rude włosy… Zawsze chciałam mieć rude włosy, wiesz?
– Wiem.
– Jak Małgorzata.
– Tak, ta od Mistrza.
– Żadnego Mistrza! Jestem tam sama. Sama i wolna. Wolna i szczęśliwa. Oddycham pełną piersią, śmieję się, śpiewam wgłos i… I…
– No już, kochanie, już. Nie trzeba płakać. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Wszystko się ułoży.

*

To chyba nie jest kwestia wyglądu, Czarny nie należy do wybitnie przystojnych. Ma odstające uszy i pedalskiego pieprzyka nad górną wargą, jakby był kolejną marną imitacją Marylin Monroe. Poza tym jest za chudy. Umówmy się, jeśli już laski miałyby na kogoś lecieć, to na mnie. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn z tyłeczkiem twardym jak orzech. Ha! Czasami nawet pytają, czy mógłbym pojawić się w ich fantazji. Niestety, regulamin tego zabrania. A szkoda. Fajnie byłoby zmoczyć jakąś cipkę bez użycia rąk, języka ani tym bardziej kutasa. Siła mózgu. To dopiero wyzwanie! Ciekawe, jak Czarny by sobie z tym poradził. Hahaha. Założę się, że ma fiuta wielkości fistaszka! Zresztą, co taki frajer może wiedzieć o kobietach?

*

– …i wtedy wychodzi ono, całe i zdrowe. I krzyczy, krzyczy głośno. I dostaje 10 w skali Apgar.
– A ty w końcu przestajesz się bać.
– A ja w końcu przestaję się bać.

*

Jakoś tak samo wychodzi, że do Czarnego przychodzą głównie kobiety. Dla mnie klient to klient. Faceta też chętnie obsłużę, zwłaszcza że męskie fantazje są o wiele bardziej interesujące. Najczęściej po prostu proszą o seks z cycatą blondyną, która najpierw porządnie im obciągnie. Czasami jakiś trójkąt jest grany, ewentualnie orgia. Niekiedy im się zachciewa zabawy w Beara Gryllsa albo wygranych kontraktów, ale zazwyczaj i tak staje na chędożeniu przyjaciółki dziewczyny albo koleżanki z pracy. A baby to co? Mniej cellulitu, większe cycki i randka z Bradem Pittem. Nuda.

*

– …ale zanim dojdzie do zakażenia, kapsyd ulega zniszczeniu i tym samym wirus nie jest w stanie zagnieździć się w komórce.
– Niesamowite! Mogłabyś na koniec dostać Nobla.
– Wystarczy, że nazwą lek moim imieniem.

*

Przed chwilą przyszła do mnie jakaś stuknięta 70-latka. Odesłałem ją do Czarnego, hahaha. Już tu się zbieramy całą ekipą i popcorn prażymy. Będzie ciekawie.

*

– Umieram i trafiam prosto do piekła. 

– Do piekła?
– Do piekła. Tam na pewno jest mój Stasiek, a ja mu muszę jedną ważną rzecz powiedzieć, zanim pójdę w swoją stronę.
– Co chcesz powiedzieć Staśkowi?
[Staruszka nachyla się i szepcze coś Czarnemu do ucha. Czarny z trudem, ale jednak, zachowuje powagę].
– To co? Możemy tak zrobić?
– Oczywiście, kochana. Możemy wszystko. Przecież to twój sen…

 

Tekst po raz pierwszy ukazał się w magazynie „Logo” [nr 4, kwiecień 2017] oraz na logo24.pl

Fot. Jeremy Badle, Unsplash.com

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Czarny jakoś się kojarzy… i czytając to, podświadomie dopasowujemy mu pewne cechy. Każdy inne, bo inaczej go zna. Ciekawi mnie czy to celowe? :P

  • Nie rozumiem skąd tyle komentarzy wyrażających dezaprobatę (tych na fb). Każdy wpis jest o czymś innym, nie bez powodu istnieje coś takiego jak „kategoria”. Dla mnie rewelacja, może nie najlepszy, ale dobry. Tekst w niebanalny sposób ukazuje intrygująco przedstawione pragnienia różnych osób. Na każdy fragment poświęciłam chwilę refleksji.

  • Tekst mega, ale co do wirusa, to kapsyd nie kapson ;)

  • KaZet

    nie wiem czy to celowe ani tez czy dobre ale zawsze po paru slowach mozna rozpoznac czy to tekst do „Logo”.

  • plumbum

    Dla mnie czad !