Matki swoich mężczyzn

Jestem jedną z niewielu kobiet na tym globie, które nie cierpią robić zakupów. Kiedy więc w sobotę rano Julka zadzwoniła do mnie z komunikatem „Idziesz ze mną po kieckę”, moja odpowiedź była nad wyraz jednoznaczna. 

– Nie.
– Idziesz!
– Nie! Pranie robię. I chora jestem… – wymyśliłam na poczekaniu.
– Pranie sranie, chora na wora. Idziemy! Muszę sobie coś na przyjęcie zaręczynowe kupić. I Adamowi koszule jakieś.
– Ale…
– Nie ma „ale”! Wciąż mi wisisz przysługę, pamiętasz? – rzeczywiście, dawno temu Julka znalazła mi mieszkanie za pół ceny. Było ogromne, miało barek i kominek a ja przez pół roku mieszkałam z 23-letnim modelem z Portugalii. Piękne czasy.
– Okej… – poddałam się i tym samym wylądowałam w epicentrum damsko-męskiego piekła.

*

Sukienka była już dawno wybrana, a my od godziny szwędałyśmy się po dziale męskim w sklepie o niewymawialnej nazwie Peek&Clopenburg.

– A tak właściwie to dlaczego Adam nie może sam sobie kupić koszuli? – zapytałam, słaniając się na nogach i marząc o tym, by być już w swoim mieszkaniu, pić herbatę z cytryną i jeść solone orzeszki. Julka spojrzała na mnie jakbym właśnie kroiła jej ojca nożem.
– No jak to „dlaczego”? On kompletnie nie ma gustu! Zawsze wraca z zakupów z jakimś chłamem, nic do niczego nie pasuje, tragedia!
– A może on tak właśnie lubi się ubierać? Od czapy?
– Kochanie, nieważne co on lubi, skoro ja wiem lepiej, co jest dla niego dobre.
Badum tsss.

*

Od tamtego dnia zaczęłam je zauważać dosłownie wszędzie. Hydry z dwunastoma głowami pożerające jaja swoich mężczyzn opanowały świat.

Były w restauracjach („Misiaczku, nie zamawiaj steka, stek jest ciężki. Weź sobie kurczaczka fit z marcheweczką”), u znajomych na kameralnych imprezach („Krzysiu nie pije, Krzysiu prowadzi, Krzysiu jest odpowiedzialny. Prawda, Krzysiu?!”), w siłowni („Nie dźwigaj tyle, bo sobie coś naderwiesz!”), w sklepie spożywczym („Nie takie pomidory! Inne! Oj, to ja już sama wybiorę!”), a nawet w aptece („A nie mówiłam, żebyś nosił kalesony? Jakbyś nosił kalesony, to byś teraz nie musiał ch***a maścią smarować!”).

Nadopiekuńcze, zamartwiające się, przewrażliwione i święcie przekonane o własnej racji kobiety traktujące partnerów jakby w ich rozwoju mózgowym coś poszło nie tak. Matki swoich facetów bez żenady dokonujące na nich publicznej kastracji. Od samego patrzenia skóra mi cierpła, a kolana miękły.

Biedne chłopy – myślałam. A potem zaczęłam się zastanawiać… A może wcale nie takie biedne? Przecież z jakichś powodów z tymi hydrami są? Więc może im to pasuje? Może lubią, jak im kobieta matkuje, rosołek pod nos podstawia, przygotowuje zestaw ubrań na każdy dzień i decyduje, w jakiej pozycji będą to robić wieczorem? On ma rozpisany scenariusz na życie, ona czuje się spełniona i wszyscy są zadowoleni? No dobrze, nawet jeśli tak jest, to skąd się biorą ci bezwolni, podatni na kobiecą manipulację faceci? I jak ich omijać szerokim łukiem?

Odpowiedź znalazłam szybciej niż się spodziewałam.

*

Tydzień po pamiętnych zakupach stawiłam się wystrojona i wypachniona na imprezie zaręczynowej Adama i Julki.

– Uważaj na tę starą raszplę – wyszeptała mi Jula do ucha, wskazując głową matkę Adama. – Miałam do wyboru: posadzić cię obok niej albo obok wujka Stefana, który popierduje jak szalony. Sorry.

Tym sposobem zasiadłam ramię w ramię z panią Adamową, która najpierw skomplementowała mój kok, później sukienkę, a następnie rzekła: – Ja doprawdy nie wiem, jak Julia mogła zamówić flaki na pierwsze danie?! Przecież Adam nie cierpi flaków! Poza tym, widziałaś, kochane dziecko, jaką on ma na sobie koszulę? Skandal! Co to w ogóle za kolor? Brudny róż? Gdyby Adaś mieszkał ze mną, w życiu bym mu nie pozwoliła czegoś takiego na siebie założyć! I gdzie jego marynarka? Przecież on zmarznie zaraz, zapalenia oskrzeli dostanie i tyle będzie z tych zaręczyn i z tego wesela. Pójdę tam mu powiem, żeby się ubrał…
Spojrzałam przerażona na całą trójkę. Przyszły pan młody spokojnie pałaszował zupę, nic sobie nie robiąc z jazgoczących mu nad uchem matki i narzeczonej.

Czekałam, aż jego głowa eksploduje, a kawałki mózgu wylądują w naszych talerzach, ale nic takiego się nie stało. Adam był spokojny. I co najgorsze, on chyba nawet był szczęśliwy. Pokręciłam głową z niedowierzaniem…

To kobiety kobietom zgotowały ten los.

 

Tekst po raz pierwszy ukazał się w magazynie „Logo” [nr 2, luty 2016] oraz na logo24.pl

 

fot. Adrianna Calvo, pexels.com

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Ojjjjjj…. grubo bym się zastanowiła nad możliwością wyprowadzki na drugi koniec Polski

  • Monika

    Jeżeli obojgu to pasuje to ok. Na siłę nikogo nie uszczęśliwimy :) ale fakt faktem że trzeba się już tak dobrać aby to każdemu pasowało.

  • Mężczyźni podświadomie szukają kobiet podobnych do ich matek, podobnie kobiety – dobierają facetów, którzy przypominają im ich ojców. Mamy pewne wzorce w życiu, którymi się kierujemy, często nie widząc tego. Dopiero ten, kto patrzy z boku widzi więcej ;)

    https://psychologiafotografii.wordpress.com/

    • S.

      W życiu bym nie chciał kobiety podobnej do mojej matki. Okropieństwo.

  • Może faktycznie akurat „Adam” nie cierpi, ale ile jest takich co cierpią za plecami żony czy narzeczonej, skarżą się, że są zdominowani (jak jej nie ma w pobliżu), a nadal tkwią w tym związku, robiąc dobrą minę do złej gry. Jak to wyjaśnić?

    • Barbara Wawer

      Tak samo nie da się logicznie wyjaśnić jak kobieta tkwi w związku ze swoim oprawcą. Ludzie mają to na co się godzą. Jednym to pasuje i żyją spokojnie dalej. Inni biorą sprawy w swoje ręce. A jeszcze inni cierpią i narzekają a nic z tym nie robią (pomijam różne losowe sytuację „bez wyjścia”). Być może gdyby Adam napisał odpowiedź na ten tekst dowiedzieliśmy się, że jest on szczęśliwym, spełnionym facetem, który nie rozumie innych i zastanawia się nad ich” nielogicznymi” wyborami.

  • m0gart

    Zakończenie notki jest tu kluczowe.
    Nie wzięłyście, drogie koleżanki, pod uwagę, że Adam faktycznie może jest szczęśliwy? Jemu nie przeszkadza, że kobiety za niego decydują. Co więcej, zapewne decydują w sprawach, które dla niego nie mają najmniejszego znaczenia. Koszula? Marynarka? Kolor kwiatków albo jaka zupa? Może jest mu w tych kwestiach wszystko jedno? Nie każdy mężczyzna interesuje się modą męską i po prostu woli, jak kobieta kupuje mu koszule. Ponadto skoro całe życie ktoś za niego takie decyzje podejmował, to znalazł sobie kobietę (zapewne zupełnie podświadomie), która wejdzie w buty jego matki.
    I wszyscy są szczęśliwi.
    Więc co Wam przeszkadza? Bo Wy nie wytrzymałybyście z takim facetem? Są gusta i są gusta, a każda potwora… i tak dalej ;)

    • Jestem z Tobą całkowicie po linii; partyjnej, czy też nie.

    • No dokładnie. On jest zadowolony, kobiety jego życia są zadowolone (albo przynajmniej mają co robić), trzy jednostki szczęścia więcej na światowym rachunku :)

  • ania

    Problem w tym, że każdy Adam od czasów Adama, a nawet i wcześniejszych zaprogramowany jest na polowanie na mamuta i w końcu spotka taką Ewę, co zamruga długą rzęsą, rączki załamie nad krzesiwem i Adam poczuję się w końcu facetem, i rozpali płomień w nie swojej jaskini, mamuta przytarga przy dźwiękach ochów i achów Ewy, która mu maczugę na błysk wypoleruje. Tak to się zwykle kończy :D

  • Daniel Chrzciciel

    Jak jeszcze raz mi ktoś powie, że to ja jestem przewrażliwiony i nadopiekuńczy wobec swojego faceta albo że wiecznie się zamartwiam to pokażę tej osobie ten tekst.

    Ja wiem, że ja mam w domu szuflady z nożami i apteczkę na kłódkę, siatkę ochronną na balkonie (żeby nie wyskoczył), że mu leki porcjuję, diety pilnuję, że nie pozwalam mu alkoholu pić ani samochodu prowadzić, że panikuję jak nie odbiera i że to zakrawa o paranoję, ale no do cholery…
    … koszulę wybierać? Dorosłemu facetowi?
    Albo pomidory?
    Naprawdę?
    NAPRAWDĘ?!
    O.O
    Szczerze mówiąc po przeczytaniu tytułu myślałem, że okaże się, że to ja jestem
    matką (ojcem?) swojego mężczyzny, ale chyba nie jest aż tak źle. Chyba.

    Genialny tekst :D. Chociaż trochę współczuję, wróciłaś z tych gór odświeżona, oczyszczona i odstresowana, a tu ludzie ciągle ci sami i ciągle te same bzdury pierdolą ;).
    Pozdrawiam :)

  • Mieszanie w gównie. Bez potrzeby się tego nie robi. Zatem i problem nieco z kapelusza wzięty. Adam odpuścił w obszarach dla niego nieistotnych. Mówiąc więcej, osiągnął cele jakie sobie z pewnością – świadomie lub nie – założył. Znaleźć partnerkę, która wybierze mu koszule (oczywiście również je wyprasuje), poda obiad, wybierze kolor płytek w łazience, zdecyduje gdzie pojadą na wakacje w tym roku, będzie pamiętała by zapakować jego bieliznę do walizki, kupi krem w drogerii itp., itd. Przyczółki uchwycone. W czym rzecz?
    Inny Adam, w odpowiedzi na swoje potrzeby dobierze sobie partnerkę, o innych parametrach technicznych. Mniej zaborczą.
    Model kobiet „Julka” w swojej inwazyjności zachowań jest mocno irytujący i dający po gałach, przez co dość łatwy do zapamiętania i stworzenia ogólnego obrazu. Błędem by było jednak sądzić, że inne modele nie istnieją. Istnieją i mają się świetnie. Wytwarzają może tylko mniej wiatru wokół swojej osoby, produkują dużo mniej dźwięków paszczowych, cechują się mniejszą dawką agresji w zachowaniu. Wszystko to sprawia, że są mniej widoczne.

  • lidkaS

    i to jest właśnie straszne. kobiety same ubezwłasnowalniają swoich facetów, a potem się dziwią, że nic w domu nie potrafi zrobić, że nie pójdzie do sklepu, bo nie wie, co kupić, że pralki sam nie włączy… trochę tu winy też facetów, że pozwalają na to, ale ich usprawiedliwiam poniekąd – mają wygodnie, po kiego z tej wygody rezygnować?! i często dla kobiety jest wygodniej, bo ona tę pralkę raz dwa, zakupy szybko szybko, a zanim chłopu wytłumaczy, co i jak, to dwa razy sama zrobi. tylko schody się zaczynają, jak kobieta ma więcej zajęć (np. dziecko, druga praca, jakaś pasja) i mniej czasu żeby matkować. albo gdy przychodzi starość i okazuje się, że siły nie te, a tu mąż mieszkający 40 lat w domu nie wie, gdzie leżą jego koszule, bo mu co rano żona podawała (tak, znam taki przypadek). I wtedy krzywda wielka się tym biednym chłopom dzieje, bo jak dzieci są nieświadome i niezorganizowane.

  • Dominika

    Skoro chcemy facetów z jajami, to dlaczego są Julki i panie Adamowe, które te jaja im zabierają? Tu nawet nie chodzi o punkt „ja jestem najmądrzejsza, mnie się słuchaj”, tylko o zwyczajną samodzielność. Matka umrze, kobieta zostawi i biedny niuniuś będzie chodził na golasa i do tego jeść nie będzie, bo nie miał mu kto koszuli i pomidorka kupić….

  • S.

    Jest jeszcze inne wyjście. Nie kupować koszul wcale ;-)

  • S.

    Malv zapomniałaś dodać jednej rzeczy o której sama bardzo dobrze wiesz i to z tego właśnie wynika owa bierność Adama. Mężczyźni nade wszystko cenią sobie święty spokój. Metoda Adama to taka leniwa wersja. Udawać trochę przyje*anego. Kobieta pomarudzi (Adam i tak tego nie słucha) a potem go we wszystkim wyręczy. No i Adam ma święty spokój. Wiem. Mój ojciec robi tak przez całe życie.

    • 100% zgody

    • Łukasz

      Ja bym powiedział że nawet 200 :)

  • sink.zodiac

    czyli rada na przyszłość: poznaj matkę swojego chłopaka jak najszybciej jest to możliwe

  • Onka

    Ilu ludzi oddaje się w ręce stylistów, bo sami nie potrafią się ładnie ubrać, a jednak chcieliby dobrze wyglądać? Co w tym złego, że ktoś pomaga Ci dobrać ubranie? Jeżeli kobieta z powyższej historii jest estetką, lubi modę, lubi zakupy, to co złego w tym, że kupuje ciuchy dla swojego faceta? Oczywiście, jeśli on się na to zgadza i podoba mu się to, w czym chodzi. To ma czynić go mniej męskim, robić z niego lamusa? Serio? Przecież to jest sytuacja typu win-win. On ma z głowy zakupy i może ten czas przeznaczyć na coś fajniejszego. Ona może realizować swoje hobby (zakupy) i cieszyć się wyglądem swojego mężczyzny. O patologii można by było mówić wtedy, gdyby ją to męczyło i wkurzało, a nadal by to robiła lub gdyby on się jej podporządkowywał, mimo że tak naprawdę wcale mu to nie odpowiada. Ja jestem dziewczyną. Nienawidzę chodzić na zakupy. Nienawidzę stać w przymierzalniach, przeciskać się między ludźmi, przebierać sto razy, zastanawiać się, co na mnie lepiej leży i który kolor jednak bardziej pasuje. Po prostu mnie to męczy. Gdyby ktoś zaoferował mi, że będzie regularnie uzupełniać moją garderobę, o ubrania, które będą na mnie dobrze leżały i będą odpowiadać mojemu gustowi, od razu bym się na to zgodziła. Bez wahania! Kim mnie to czyni? Lamuską?

    • Valthard van der Sand

      Przeciez to jest genialne – facet ma gdzies jaka zalozy koszule, zona mu wybiera, on nie traci czasu na zakupy.
      Problem zaczyna sie wtedy, kiedy zamiast isc na Deadpoola, idzie na Planete Singli. Albo kiedy kobieta wybiera dla faceta samochod.

      • Tylko sęk w tym, że zaczyna się od wyboru koszuli dla faceta a po kilku latach kończy pełnym decydowaniem o jego życiowych sprawach. Ale tu winię leniwych i wygodnych facetów, którzy na to pozwalają. A kobieta? Jak ma zielone światło do rządzenia – to korzysta.

  • m0gart

    Szybko odpuściłaś. Sama piszesz, że „potrafił się ubrać, ugotować, zrobić pranie i kupić w sklepie ładne, duże, dojrzałe pomidory”, a zostawiłaś go tylko dlatego, że liczył się ze zdaniem matki i nie chciał sprawiać jej przykrości. Chyba ten związek nie rokował tak czy inaczej, a wizyta u niedoszłej teściowej była tylko katalizatorem innych problemów. Przecież z teściową byś nie mieszkała, a skoro przez kilka miesięcy ona nie wtrącała się w życie Twojego Adasia – albo on na to nie pozwalał – to chyba nie był on taki najgorszy ;)

  • m0gart

    A jeszcze w temacie:
    Matki generalnie mają to do siebie, że chcą dla swoich dzieci jak najlepiej – ale zazwyczaj „najlepiej” według ich własnego punktu widzenia. Moja własna rodzicielka, gdy wyprowadziłem się lata temu z domu, też próbowała jeszcze wywierać na mnie niewielki wpływ, gdy przyjeżdżałem w odwiedziny. To były drobne, rzucone mimochodem uwagi, bez stawiania sprawy na ostrzu noża, ale jednak się pojawiały. A to powinienem się inaczej ubierać, a to fryzura nie taka, temat zarostu też się pojawił, bo wciąż trudno jej się
    do mojej brody przyzwyczaić.
    Na każdą uwagę odpowiadam tak samo: to jest Twoje zdanie, a ja mam swoje i nie zmienię go tylko dlatego, że uważasz inaczej.

  • a.

    W komentarzach najbardziej mi sie spodobało zróżnicowanie na duperele i sprawy zasadnicze. Problem w tym, że płciowo i osobniczo postrzegamy to bardzo różnie. Dla mojego ojca terytorium od którego babom wara – była praca i jego zainteresowania. Umiał i umie; gotować, szyć, ogarniać dom, dzieci itd – a że mu sie z reguły nie chciało… Bo nie musiał ? Mama zawsze dawała do zrozumienia, że jej to wychodzi lepiej. Więc jak chciała tak miała. Aż pewnego dnia dostała udaru i z dnia na dzień z Matki Polki stała się istotą zależną- w bardzo ciężkim stanie. Przez rok zajmowałyśmy się mamą i okazało się że tata w tym czasie przypomniał sobie jak zrobić sobie zakupy, obiad, ogarnąć mieszkanie i nie zapomnieć o lekarzach, lekach itd pomimo tego, że nadal siedział myślami w swoich pasjach i pracy. Miał wtedy 80 lat. Siostra zamieszkała z nim po tym jak zastała „na telewizji” sąsiadkę 40 lat młodszą w gustownym, kusym szlafroczku. A potem zachorował i naprawdę potrzebował ogarniacza. :-) Nie mam brata – więc nie wiem jaki ew. byłby. Mężatką jestem z 30 letnim stażem. A że chcę aby on i tylko on był ojcem naszych dzieci byłam pewna po 2 tygodniach znajomości. W moim przypadku to była ta „sprawa zasadnicza”. I żeby pracy nie stawiał na piedestale. Rzadko mu gotuję to co lubi, kiepsko ogarniam dom i chyba nigdy nie wyprasowałam koszuli (no może kołnierzyk i mankiety – czyli to co wystaje) ale mam widocznie inne zalety… Np wiem czym dla faceta jest święty spokój. Gdybym dyskutowała o pomidorach – to by mnie obśmiał. Dla mnie to duperel dla niego nie. Ma swojego Pana u którego od lat kupuje i je ze smakiem. I jeszcze mi pod nos podstawia. A syn? Jest świetnym ojcem, trudnym partnerem i widzę w nim tak wiele cech mojego taty a nie męża. Myślę, że nie jesteśmy w stanie odciąć się od swoich korzeni. Cechy i skłonności naszych antenatów wracają jak bumerang. Czasem tylko zataczając trochę szerszy krąg.
    Teściowe to babcie naszych/waszych dzieci. I to jest zasadnicze. A reszta w kontaktach z teściowymi – to duperele :-) Jeśli uważacie, że teściowa jest koszmarna a On właśnie taką kocha i szanuje – to wracacie do gry. Adam z Lilith lub Ewą. Co, kto lubi.

  • „Jakbyś nosił kalesony, to byś teraz nie musiał ch***a maścią smarować!” – nie ma w Polsce blogerki czy blogera, którego czyta się lepiej od Ciebie i który w dodatku ma dystans do siebie i świata. Idź tą drogą!

  • Rafał Antonowicz

    Pierwsze pytanie jakie się nasuwa – gdzie był ojciec Adama, który powinien spałować swoją żonę za to, w jaki pipowaty sposób wychowuje jego syna?
    Czy Twoim zdaniem społeczeństwo promuje silnego męża i ojca? Np. takiego, któremu żona musi się PODPORZĄDKOWAĆ w takiej materii jak wychowanie syna? Moim zdaniem nie (taki trend stymulowany przez mainstream) – efekt sama opisałaś.
    Pytanie drugie – po co Julia jest z facetem, który ma kompletnie inny gust niż ona?
    Moim zdaniem dlatego, że obecnie wybiera się najpierw „zewnętrzną powłokę”, która musi być ładna. A potem próbuje się dopasować wnętrze. Rzadko ludzie dobierają się dziś dzień wg wspólnego wnętrza (wyznawanych wartości, wspólnych przyzwyczajeń, preferencji)… Model jest taki:
    poznaję atrakcyjnego partnera – próbuję go lekko zmienić – resztą się nie przejmuje, bo wymieniam na doraźne korzyści (np. koszule-których-normalnie-nigdy-bym-nie-założył na możliwość częstego poruchania) – ślub – i jak dochodzi o sporu o rzeczy fundamentalne (o których wcześniej nikt nie rozmawiał, bo było miło i nie było trzeba), to szybciutki rozwód

    Znam faceta, którego żona pakuje na wyjazd w delegację… Dla mnie coś absiolutnie niewyobrażalnego

  • Może nie nazywałbym tego „lamusowaniem”, gdyż zdarzają się różne sytuacje, ale ogólnie nie potrafienie kupić sobie samemu ciuchów wszelkiej maści, to jednak lekka ułomność.

  • Bo część dużych chłopców (jeszcze nie mężczyzn – bo do tego miana trzeba dojrzeć i dorosnąć) zrobi wszystko dla legendarnego ‚świętego spokoju’. Więc by nie słyszeć po raz n-ty od swojej partnerki litanii wymagań, sugestii i zarzutów – dla owego świętego spokoju godzą się choćby na to ubieranie przez kobiety.
    Zwracam dużą uwagę na ubiór osoby po drugiej stronie, cóż – taka poniekąd profesja, i muszę przyznać, że mężczyzna ubierany przez swoją kobietę wygląda zazwyczaj dość schludnie, poprawnie – ale totalnie nijako i w sposób nie wyróżniający się na + od otoczenia. Dlatego apelują do Was panowie, weźcie sprawy w swoje ręce i przyłóżcie się do własnego wyglądu – ale swoimi siłami. Są dziesiątki stron o męskiej modzie i wyglądzie prowadzone przez facetów (jak choćby Szarmant, Mr Vintage, Studencka Elegancja itd). To naprawdę nie jest wysiłek! Nie ma lenienia się. Dodatkowym bonusem będzie uniknięcie mentalnej kastracji i lekki + w oczach swojej partnerki, aktualnej bądź potencjalnej.
    Polecam, warto.

    • S.

      Ja jako facet mam tylko jeden typ ubrań. Robocze. Za nic w świecie nie chcę się wyróżniać. Wręcz staram się wtopić w tłum i stać się niezauważalny. Dlatego kompletnie nie zgodzę się z Twoim stanowiskiem.

      • Ba! Przecież wiesz doskonale, że nie musisz. Każdy z nas ma swoje podejście. Chcesz – możesz się wtapiać w tłum i być niezauważalny. Chcesz – możesz się wyróżniać.
        Byłoby do bani gdyby wszyscy byli i zachowywali się tak samo :)
        Pozdrawiam

  • Madix

    Ale tutaj przecież problemem nie było w ogóle to, czy Adam sam sobie potrafił wybrać koszulę lub pomidora… Problemem było to, że jego matka otwarcie Cię krytykowała (chociażby uwagi o studiach czy o wyglądzie – nie sposób tego uznać za „troskę”), a on zamiast Cię obronić i stanąć po Twojej stronie, albo miał to w nosie albo nie miał na tyle jaj, by powiedzieć mamie chociażby: „mi się wygląd Klaudii podoba i jej studia też”… nie wiadomo, co gorsze.

    To, że ogolił się dla mamy to małe piwo w porównaniu z tym. Mój facet nosił kiedyś włosy do pasa i też w ramach ustąpienia rodzicielce podciął – wcale nie uważam, by mu to odejmowało męskości, szczególnie, że (niepotrzebnie) sama go do tego namówiłam, bo chciałam, by miał spokój od maminych uwag -.-. Co innego, gdyby ktoś mi robił przykrość, a jemu byłoby wszystko jedno – wówczas miałabym poważne wątpliwości co do tego, czy naprawdę mnie kocha, a w związku faktycznie byłabym skłonna szybko zakończyć taki związek. Ja też się troszczę o to, by mojemu facetowi nikt przy mnie po odciskach nie deptał i oczekuję tego samego.