To było kilka lat temu. Prowadziłam z nim wywiad. Załóżmy, że na imię miał Remek i Remek miał w sobie coś. Spodobał mi się, więc zrobiłam to, co każdy normalny człowiek robi w takiej sytuacji. Po powrocie do domu weszłam na jego profil na fb. Age: 30, Religious views: atheist, Relationship status: in open relationship with X. Utrzymywaliśmy kontakt, więc któregoś razu po prostu zapytałam:
– Podobam ci się?
– Mhm.
– Przespałbyś się ze mną?
– Tak.
– A co na to twoja dziewczyna?
– Nic.
– Mówisz jej, kiedy z kimś sypiasz?
– Tylko, jeśli zapyta.
Wtedy nie pojmowałam, jak można – będąc w związku, chodzić do łóżka z innymi i godzić się, by twój partner robił to samo. Dziś już rozumiem.
Na początku, wiadomo, jest namiętność, jest fascynacja. Uczycie się siebie nawzajem, odkrywacie drugiego człowieka. Piękna sprawa do czasu, gdy w pakiecie kolorowych motylków nie pojawią się bąki: nieświeży oddech, brudne gacie, niewyniesione śmieci… To tylko preludium. Z czasem ty odkrywasz jego chorobliwy pedantyzm, a on twój wrodzony egotyzm. Ty jego podejrzliwość, on twoje fochy. Tysiąc innych mniej lub bardziej irytujących nawyków, zachowań, cech charakteru, które w dużym natężeniu stają się nie do zniesienia. I choć budujecie, układacie i – w swoim mniemaniu – robicie wszystko, żeby Wasz związek działał, jak należy, to jednak byle podmuch sprawia, że domek się sypie. Coś ewidentnie przerywa na łączach.
Możecie się rozstać. Możecie dać sobie czas na przemyślenie spraw i powrót. Możecie też dojść do wniosku, że kochacie drugiego człowieka na tyle, że od dziś brudne gacie i egotyzm nie będą Wam już przeszkadzać. Ostatnia opcja zwykle nie działa – człowiek nie jest w stanie przeprogramować siebie na zawołanie. Nie działa też bycie z kimś i oczekiwanie, że zmieni dla Was to czy tamto. Pozostaje się rozstać. No chyba, że…
Wolny związek?
Patrzyłam na Remka znad kubka jakiegoś imbirowego naparu i kiwałam głową z niezrozumieniem.
– Ale dlaczego tak?
– Bo ją kocham.
– Czyli ona chce bzykać innych, a ty się na to godzisz, bo ją kochasz?
– Nie rozumiesz. Tu nie o bzykanie chodzi.
– A o co?
– O wolność.
– Można być wolnym singlem, bez wydziwiania.
– Można być w wolnym związku.
– Co wam to daje?
– Nie dusimy się ze sobą.
– Skoro dusiliście się, będąc razem, to może po prostu znak, że nie pasujecie do siebie?
– No i właśnie tu, maleńka, leży pies pogrzebany. Bo ja wiem, że ona jest kobietą mojego życia. Żadna inna nie zrozumie mnie tak, jak X. Poznać taką laskę to jak wygrana na loterii.
– Nie możesz z nią po prostu być?
– Nie.
– Dlaczego?
– Bo mnie doprowadza do szału.
Związki nieidealne
Świat się zmienia. Nie istnieje już jeden właściwy model rodziny. Nie istnieją dwie płci, cztery określone orientacje seksualne. Coraz częściej wychodzimy poza ramy, coraz bardziej kontestujemy i przestajemy się tego wstydzić, również w związkach. Im bardziej jesteśmy tolerancyjni wobec odmienności, tym lepiej rozumiemy fakt, że są na tym świecie ludzie, którzy zawsze chcą więcej i mocniej. Potrzebują w życiu wrażeń, więc eksperymentują, próbują nowych rzeczy, balansują na granicy tego, co zwykliśmy określać mianem „przyzwoitości”. Czasem jest to etap w życiu, częściej – osobowość, która warunkuje specyficzne wybory.
Ludzie o wysokiej otwartości na doświadczenie nie są stworzeni do monogamii. Nie są też, jak zresztą wszyscy, stworzeni do samotności. Każdy z nas chce mieć obok siebie tę jedyną, najważniejszą osobę, która wspiera, rozumie, podziela pasje, radości i smutki. Brzmi banalnie, ale sami dobrze wiecie, jak bardzo życie może być puste, kiedy brakuje w nim bratniej duszy.
Czasami poznajesz takiego człowieka i wiesz, że to jest to. Nić porozumienia jest tak silna, że już po kilku tygodniach dociera do ciebie: nie będziecie w stanie już nigdy wyplątać się ze swoich życiorysów. U jednych kończy się to szczęśliwym małżeństwem, u innych – wielką życiową porażką, bo w pewnym momencie przerasta ich proza życia i tracą – nie bójmy się tego określenia – miłość swojego życia.
Jeśli więc w grę wchodzi rozstanie albo wejście na zupełnie inny, „wolny” poziom związku… Cóż, wybieram to drugie. O ile wiesz, że jesteś w stanie udźwignąć konsekwencje własnych decyzji, próbuj. W końcu nawet idiota powie ci, że o miłość w życiu trzeba walczyć. A jakiej broni użyjesz? To już tylko i wyłącznie Twój własny interes.
Życie zweryfikuje
Czasami Remek wrzuci na Facebooka jakieś zdjęcia. A to uprawia jogę. A to pije browar. Wyjdzie na spacer z córką. Gotuje coś dobrego na kolację. Przyłapie żonę, jak wyjada dzieciakowi Nutellę ze słoika… Nie mam pojęcia, co słychać u X. Oboje straciliśmy z nią kontakt.