Dziewczynka jest głodna, bo zapomniała zjeść kanapki na długiej przerwie, a jednak wraca ze szkoły do domu bardzo powoli. W zasadzie nie skłamię, jeśli stwierdzę, że się wlecze. Niczym widmo ze swoim gigantycznym, fioletowym plecakiem, sunie między rozwrzeszczanymi rówieśnikami niezauważana. Przystaje, skubie liście krzewów, patrzy w niebo, obserwuje ptaki. Myśli sobie, że fajnie by było tak polatać. Ktoś pyta ją, śmiejąc się głupawo, czy ma ognia. Kuli się w sobie, bo nie lubi konfrontacji z nieznajomymi i ze wzrokiem wbitym w ziemię odpowiada, że nie, nie ma. Droga ze szkoły do domu zajmuje jej 25 minut, choć to jedynie 500 metrów. Otwiera drzwi do klatki, by od razu, niczym sprinter na dźwięk wystrzału zacząć swój szaleńczy bieg na ostatnie, czwarte piętro. Rzuca się na drzwi, wpada z impetem do mieszkania i biegnie prosto na ojca, który trzyma za szyję matkę przyciśniętą do ściany. Nie pomyliła się. Znów doskonale rozpoznała znajome dźwięki na parterze.
– Tato, zostaw!
Ojciec odpycha ją, idź do swojego pokoju, rozkazuje, ale jak ona ma iść do pokoju, kiedy on robi mamie krzywdę? Podbiega więc drugi raz. Ojciec odpycha ją mocniej, dziewczynka upada na podłogę widząc, jak tata wlecze mamę za sukienkę do kuchni i zamyka za sobą drzwi na klucz.
Zabiję cię kurwo! Szmato pierdolona, nie zasługujesz, żeby żyć, ściero!
Dziewczynka wstaje z podlogi. Biegnie do drzwi. Szarpie za klamkę. Wali piąstką w drzwi.
– Tato otwórz! Otwórz! Tato! Błagam! – wrzeszczy.
– Puść mnie, zostaw! Tam jest dziecko! Proszę! – słyszy głos matki.
Stul pysk, dziwko!
Słychać trzask otwieranego okna. Okna są stare, drewniane, często trzeszczą. Tata mówi, że nie wymieni okien, bo nie ma pieniędzy. Ale na wódkę z kolegami ma.
Wypierdolę cię kurwo na dół, jak się nie zamkniesz!
Mama płacze. Płacze i krzyczy.
– Mamo nie krzycz! On cię zabije!
– Tam jest dziecko, błagam, puść mnie! Co ty robisz, tam jest dziecko… – mama prosi.
O której dziwko jebana wracasz do domu? Pracę o 13 skończyłaś, jest 15! Komu dupy dajesz? Z kim się szmacisz, kurwo? Zapierdolę cię zaraz! Wypierdalaj z tego okna! WY-PIER-DA-LAJ!!!
Dziecko krzyczy pomocy.
Dziecka nikt nie słyszy.
Mama krzyczy pomocy.
Mamy nikt nie słyszy.
Tata…
Taty też nikt nie słyszy. Przecież to taki porządny człowiek.
TEMAT PROBLEMATYCZNY
Na wstępie chcę tylko powiedzieć, że mam w dupie, co sobie o mnie pomyślicie po przeczytaniu tego tekstu. Mam w dupie, czy uznacie, że przekroczyłam jakąś granicę, czy poczujecie się zgorszeni, zaniepokojeni, a może w ogóle uznacie mnie za wariatkę.
Bo ten tekst, jak dawno żaden, jest pisany pod wpływem emocji. Emocji ciężkich, lepkich, przykrych, złych.
Emocji, jakie wywołało we mnie nagranie opublikowane kilka dni temu przez Karolinę Piasecką, żonę radnego PiS, Rafała Piaseckiego, który w chory sposób znęca się nad swoją żoną i nad swoimi córkami.
Emocji, o których istnieniu przypomniał mi dziś pan Piasecki, polityk, mąż stanu, mąż swojej żony, ojciec swoich dzieci, kat.
Emocji, które bardzo dobrze znam, bo to ja jestem dziewczynką z fioletowym plecakiem.
I dziś, po 20 latach milczenia, dziewczynka opowie Wam, jak to jest żyć z tatusiem-psychopatą. Bo w końcu zrozumiała, że to nie ona ma się tutaj czego wstydzić.
Ale najpierw trochę statystyk i suchych faktów.
PRZEMOC DOMOWA W POLSCE
Jak podaje Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, każdego roku przemocy fizycznej lub seksualnej doświadcza od 700 tys. do miliona Polek.
Każdego roku ginie w Polsce około 150 kobiet, które są ofiarami przemocy domowej. To trzy kobiety tygodniowo.
Co dziesiąta Polka jest ofiarą gwałtu lub próby usiłowania gwałtu. Co roku w Polsce zostaje zgwałconych około 30 tys. kobiet.
Według statystyk policyjnych 95 proc. sprawców przemocy domowej to mężczyźni, a 91 proc. ofiar to kobiety i dzieci.
Tymczasem rząd PiS, podobnie jak władze w Rosji, zgłasza zastrzeżenia do artykułu 21 konwencji antyprzemocowej, gwarantującego udzielenie pomocy przez państwo w składaniu indywidualnych lub zbiorowych skarg przez ofiary przemocy. Zdaniem władz polskich państwo nie powinno być zobowiązane do pomagania obywatelkom i obywatelom w tej sprawie.
PiS nadal pracuje nad wypowiedzeniem konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Centrum Praw Kobiet, organizacja zajmująca się świadczeniem specjalistycznej pomocy dla ofiar przemocy w całej Polsce, od ponad roku nie ma ministerialnego wsparcia finansowego. Tak samo zresztą jak Niebieska Linia, która straciła dofinansowanie państwa w styczniu 2017 roku. Zadbał o to Zbigniew Ziobro, Minister Sprawiedliwości [sic!].
ILOCZYN INTELIGENCJI
Zakładam, że większość z Was nie była w stanie wysłuchać nagrania Piaseckiej do końca. Zakładam, że wytrzymaliście dwie, może cztery minuty.
To teraz policzcie sobie, ile minut musiała wytrzymać Piasecka i jej dzieci. 10? 20? 60 x 24 = 1500? Tyle ma jedna doba. Doba. Wobec całego życia z psychopatą.
Kiedy opublikowałam link do nagrania na fanpejdżu, jeden z czytelników, mężczyzna, skomentował, że inteligentna kobieta nie pozwala sobie na takie traktowanie. Miałam ochotę odpisać, że inteligentny człowiek nie pozwala sobie na zostawianie takich komentarzy.
Bo wiecie, ofiary przemocy nie stają się ofiarami ot tak sobie. To zwykle jednostki niepewne siebie, zagubione, które nie otrzymały w dzieciństwie należnej im jak psu buda miłości i szacunku od własnych rodziców. I takie jednostki, takie kobiety, bo przecież o nich tu głównie mowa, nienauczone kochania samych siebie, szukają tej miłości na zewnątrz. Czasami wystarczy jeden czuły gest, czasami jedno „kocham” i przepadają, bo w końcu znalazły swojego wybawcę… który z czasem okazuje się oprawcą.
Takim kobietom nie jest potrzebny kolejny pseudo-Wechsler tylko psycholog, terapia, zrozumienie i dużo ciepła. Ale najpierw i przede wszystkim interwencja. Zauważenie problemu. Wyciągnięcie do nich ręki. Bo bardzo często nawet wtedy, gdy już przejrzą na oczy i zaakceptują fakt, że w ogóle ZASŁUGUJĄ NA POMOC i chcą się uwolnić od przemocowego partnera, nie mają możliwości, żeby to zrobić, bo np. rodzice już nie żyją, a przyjaciółki nie chcą słyszeć o problemie. Ewentualnie są na tyle zastraszone, że boją się uciec od męża-psychopaty, bo
znajdę i zabiję cię, kurwo.
Dlatego następnym razem, zanim w ogóle otworzysz twarzoczaszkę celem wydania kolejnej mądrej opinii na temat ofiar przemocy domowej, ugryź się kurwa w język i idź poczytać o mechanizmach psychologcznych w relacji ofiara-sprawca.
TO NIE TWÓJ PROBLEM
Piszę ten tekst, bo chcę, żeby dotarło do każdego, kto go przeczyta, że problem ofiar przemocy nie może być tylko ich problemem. Nie może być problemem rozwiązywanym „w czterech ścianach”. Nie może być ignorowany, wypierany, lekceważony.
Bo ofiary przemocy są wśród Was. To może być Twoja sąsiadka, u której zawsze jakoś tak głośno… Znajoma kasjerka z Biedronki, która opowiadała ci kiedyś, że jej mąż lubi sobie chlapnąć. Babka od systemów politycznych, ta z fajnymi cyckami i toną tapety pod prawym okiem. Albo blogerka, którą lubisz poczytać rano do kawy.
Co tydzień na skutek przemocy domowej giną trzy kobiety.
To może być Twoja matka.
Twoja siostra.
Twoja córka.
Twój problem.
Usłysz go.