Spotkanie we Wrocławiu + dwie nowe, genialne recenzje „Lukru”

Heloł, helou, hello. To nie RuPaul, to tylko ja. Jeśli nie wiecie, kim jest RuPaul, przeczytajcie „Lukier” :P Ewentualnie wpadnijcie na spotkanie autorskie we Wrocławiu, które odbędzie się w najbliższą sobotę 9 marca o godzinie 17:00 w Księgarni Autorskiej na Pl. Grunwaldzkim 22. Od początku wiedziałam, że prędzej czy później dotrę do ukochanego miasta krasnali, mostów i niespełnionych miłości z moją debiutancką powieścią ;) Więcej o tym zacnym wydarzeniu przeczytacie tutaj, tymczasem ja mam dla Was prawdziwy smaczek, a właściwie smaczki. 

*

Dziś w jednym z moich ulubionych serwisów kulturalnych – Popmodernie – ukazała się absolutnie fenomenalna, wnikliwa recenzja „Lukru” autorstwa Zofii Ulańskiej, która przeczytała i odebrała moją powieść dokładnie w taki sposób, w jaki chciałam, by została odebrana. Oczywiście dowolność interpretacji odbiorcy leży u podstaw sztuki, ale nie ukrywam, że zrobiło mi się ciepło na serduszku, gdy okazało się, że ktoś naprawdę rozumie, „co autorka miała na myśli”, zupełnie się z tą autorką nie kontaktując i może nawet niekoniecznie zgadzając.

Fragmenty recki poniżej, a po całość odsyłam na Popmodernę

 

Single barrel i cosmopolitan smakują tak samo, gdy jesteś kobietą
(Malwina Pająk „Lukier”)

 

Lubię powieści, których autorzy podejmują ryzyko. Jeszcze bardziej lubię te, których autor(ka), balansując na wielu krawędziach, od początku do końca utrzymuje równowagę. Tak też się dzieje w przypadku Lukru – debiutu Malwiny Pająk – istnego kobiecego parkuru we współczesnej Warszawie, który może rozsierdzić co najmniej kilka środowisk, szczególnie, że to dobrze napisana i wciągająca powieść.

(…)

Powieść Pająk jest nowym ujęciem kobiecości: spojrzeniem z bliska na rzeczywistość, która wymyka się niczym rzeczy wysypane z torebki. Nie ma w niej racjonalizmu i dystansu, jest fizjologiczne zmęczenie i potrzeba bliskości. Z potu, łez, alkoholu i białych ścieżek powstaje niewygodna, bolesna i ironiczna opowieść o kobietach, które nie wiedzą, czy mogą jeszcze komukolwiek zaufać. Mimo pozornej pewności siebie, wygadania i braku złudzeń, zarówno Julka, jak i Anna pogrążają się w mrocznej samotności, przepełnionej poczuciem krzywdy i winy, odpowiedzialnością za zbyt wiele kwestii, niepewnością uczuć i intencji bezpośredniego otoczenia. Poznajemy je w momencie, kiedy w obu kobietach – choć różni je wiek i status społeczny – narasta podobny bunt wobec wieloletniego spełniania czyichś oczekiwań. 

Autorka idzie jednak dalej niż feministyczne pisarki, które chcą wskazać zagubionym czy nienowoczesnym czytelniczkom możliwe rozwiązania zmiany swojego życia. Zależy jej na wiarygodnym uchwyceniu stanu faktycznego. W tej wciągającej opowieści jest tyle samo intensywności, ile pesymizmu; szalonego pijaństwa, haju i ekstazy, ile kaca, narkotycznego głodu, marazmu. Narratorka nie wie, czy i w jaki sposób Julka, Anka i ich znajomi mogą odnaleźć szczęście. Być może sugeruje, że we współczesnej Polsce, w której świat coachingu, fitnessu i ofert ekskluzywnych salonów SPA sąsiaduje ze światem, w którym nadal obowiązuje patriarchat i prawo pięści, coś takiego jak szczęście nie ma racji bytu?

Ciekawym zabiegiem jest zapisywanie kursywą myśli-cytatów, których kobiety nie wypowiadają na głos. To nie tylko ukazanie, jakiego rodzaju popkulturowe teksty opowiadają o współczesności lub ją nazywają. To także zwrócenie uwagi na fakt, że język bywa wrogiem kobiety, nie pozwala jej wyrazić więcej ponad dostępne schematy. Ironiczny komentarz, parafraza zachowywana dla siebie – to niejednokrotnie wszystko, co jest w stanie jednocześnie ostudzić emocje i ocalić reputację.

(…)

Kolejną krawędzią, na której balansuje z powodzeniem autorka, jest polityczność. Oczami mieszkanek stolicy obserwujemy Czarny Marsz, występy drag queen, codzienność transseksualnej Loli, sprawę tajemniczego samobójstwa homoseksualnego kolegi, ale też nagabywanie przez świadków Jehowy, marzenia o ślubie kościelnym i domu z ogródkiem, wielokrotne wybaczanie mężowi alkoholikowi… (…) Pająk ukazuje, że te odległe mentalnie środowiska żyją w Polsce obok siebie, a ich losy nieraz splatają się bardziej, niż można by przypuszczać. W jednym i drugim, być może zamkniętym środowisku, żyją osoby nieszczęśliwe i niepewne swoich potrzeb. 

(…)

Narratorka konfrontuje ze sobą Julkę i Annę nie po to, aby rozwinąć wątek ich relacji, ale ukazać podobieństwo psychologicznych mechanizmów. Niezależnie od statusu społecznego, współczesne Polki są pełne uprzedzeń i nieufności. Po przejściach, zdradach, niedomówieniach i manipulacjach, zarówno ze strony mężczyzn, jak i kobiet, świadomie wybierają samotność w połączeniu z wyrzutami sumienia. Nie rezygnują za to z ambicji i samorozwoju.

Jedyny mankament tej powieści to brak pogłębienia męskich postaci. (…) W powieści o dziewczynach przeznaczonej dla dziewczyn takie portrety niby nie dziwią, a jednak zaburzają dopracowany w innych aspektach realizm. Trudno uwierzyć, żeby inteligentne kobiety tak rzadko rozmawiały ze swoimi partnerami, chociaż możliwe, że to kolejna smutna diagnoza autorki dotycząca specyfiki polskiego społeczeństwa.    

Malwina Pająk w swojej feministycznej powieści jest przeciwieństwem coacha. Ukazuje, jaką krzywdę potrafi wyrządzić filozofia pozytywnego myślenia, mindfulness, wymuszone techniki relaksu, medycyna estetyczna, model życia rodem z katalogu biura podróży czy kobiecego pisma. Autorka wyraźnie usiłuje dać do zrozumienia, że lukrowany świat nie istnieje i podążanie za nim nie może skończyć się dobrze. Bardziej niż w biały lukier wierzy w czerń, która w 2016 roku stała się symbolem kobiecego buntu. Dzięki niemu samotne kobiety z różnych światów, zazdrosne, oceniające, obrzucające się hasłami „znam takie jak ty”, mogły przez chwilę poczuć się wspólnotą. 

 

*

 

Nieco wcześniej, bo ponad dwa tygodnie temu, recenzję „Lukru” na blogu Kurzojadów opublikował Wojtek Szot. Ona również przyprawiła mnie o lekkie migotanie przedsionków, zwłaszcza że wiem, jaki Wojtek jest wybredny i wiem, co mu się konkretnie w „Lukrze” nie podobało – spodziewałam się więc ostrzejszej krytyki. A tu proszę, takie miłe rozczarowanie ;)

Standardowo, całą reckę znajdziecie na Kurzojadach, tymczasem fragmenty poniżej.   

 

Lukier, Malwina Pająk – recenzja Kurzojadów

 

(…)

Malwina Pająk doskonale radzi sobie z konstrukcją wciągającej, dynamicznej i wielowątkowej powieści obyczajowej. To, co z pozoru jest klasyczną opowieścią o życiu w wielkim mieście przeradza się u niej w opowieść o tożsamościach kobiet, sposobach ich kreowania i… marzeniach. Mnie szczególnie zaciekawił wątek konstruowania tożsamości, gdyż Pająk częstuje nas obszernymi fragmentami dotyczącymi seksualności bohaterek i nie jest to seksualność w pełni normatywna. Podobnie doskonale poradziła sobie z naturalnym, niesensacyjnym wprowadzeniem do powieści postaci transpłciowej.

“Lola śpi w zsuniętej bluzce, spod stanika wystaje jej wkładka. Za pierwszym razem, kiedy wylądowałyśmy w łóżku, powiedziała, że nie zdejmie koszulki do seksu, dopóki nie zrobi sobie cycków”. I tyle, i jest tylko ciekawiej, a postać Loli ma po prostu w tej powieści sens, co nie jest takie częste, bo polska proza nie dość, że unika odmienności i zdaje się, że szczytem subwersji jest stereotypowo pokazana postać geja (bo lesbijki to już w ogóle są w tej prozie unikane), a tutaj mamy naprawdę wciągający wątek, który gra na stereotypach, ale ich nie tworzy. Ma Pająk sporą umiejętność konstruowania ciekawych bohaterów drugiego planu, ale bez nadmiaru ich obecności, czy nadmiernej charakterystyki. To cecha dobrych powieści sensacyjnych, że czytelnicy sami są w stanie odpowiedzieć na pytanie “jakim człowiekiem jest bohater” bez przesadnej egzegezy.

Gatunkowo jest to powieść obyczajowa i popularna, nie pomaga jej fakt, że autorka jest blogerką (…). Tym bardziej “Lukier” jest dla mnie zaskoczeniem, bo to udana próba opowiedzenia o kobietach w wielkim mieście bez lukru, ale też bez nadmiernej sensacji czy uproszczeń. Oczywiście nie możemy od powieści obyczajowej wymagać akrobacji nad akcją – dwa równolegle prowadzone wątki w pewnym momencie się spotkają, ale… będzie po drodze sporo niespodzianek i przyjemności z lektury.

Jak na debiut, to Pająk wybrała sobie wcale nie łatwy temat – wkraczając w sferę w literaturze wypełnioną stereotypami i pozaliterackimi uprzedzeniami, udaje się jej opowiedzieć coś prawdziwego. “Lukier” pokazuje jak trudne jest budowanie więzi międzyludzkich, jak one dzisaj wyglądają i choć mogłoby się wydawać, że będzie to opowieść dająca pocieszenie i nadzieję, to wcale tak nie jest. Nie oceniając, próbując z detalami ale bez ich nadmiaru opisać współczesność, Pająk daje nam wciągającą, feministyczną, subwersywną opowieść o nas z dużego miasta. Warto przeczytać bez stereotypów.

Sprawdźcie “Lukier”, bo w swoim gatunku i kategorii to naprawdę świetnie napisana literatura.

 

Mnie, Pająkowi, nie pozostaje dodać nic więcej ;) No i zapraszam na spotkanie we Wrocławiu! 

0 Like

Share This Story

Książka
  • Zofia Ulańska

    Baaardzo mi miło, dzięki! :)

  • Zuzanna Marcinkowska

    Rozdział pierwszy. One. Łan. Dałam się nabrać :D

  • Przeczytałam, pędem, na jednym wdechu, w dwukroku i co tam jeszcze. Z latarką czołówką w nocy, bo dzieci śpią… To ja się teraz pytam, kiedy następna książka. Bo ja chcę więcej. BRAWO!