Dziecko? Nie, dziękuję

O tym, że sensem życia kobiety jest posiadanie dzieci, najgłośniej krzyczą cztery grupy ludzi: ortodoksyjni katolicy, skrajni prawicowcy, mężczyźni tradycjonaliści, którzy wiedzą lepiej i kobiety, które zostały matkami, bo nie miały na siebie innego pomysłu. Dziś będzie o tych ostatnich.

 

Jedyne dzieci, które do tej pory wzbudziły we mnie uczucia o stopień wyżej od obojętności i dwa stopnie wyżej od niechęci, to dzieci moich najlepszych przyjaciół i te z najbliższej rodziny. Fakt, jestem świetną ciocią. Przez godzinę. Później wychodzę, żeby nie oszaleć. Nie mam dziecka, nie chcę dziecka, a wizyty w „Smyku” przyprawiają mnie o ból trzewi. Jakby to powiedziała Carrie Bradshaw, kids are just not my thing.

 

Stęskniona macica

 

A jednak, nie czuję, żeby z tego powodu moje cycki opadły, a jajowody zapłakały rzewnymi łzami. Wąsy też mi nie wyrosły. Wciąż czuję się pełnowartościową kobietą z krwi i kości. I wbrew temu, co sądzą niektórzy, moja macica naprawdę nie tęskni za płodem, który błogo ją wypełni.

To nie kwestia „nie tego mężczyzny”. Nie jestem też kryptolesbijką. Nie mam AIDS, ani nawet HIV. Po prostu nie chcę małej kopii siebie, cudu stworzenia, słodkiego człowieczka, twojego maluszka, niewinnej istotki, czy jakbyście tam tego nienarodzonego, pająkowego dziecka nie nazwali.

 

Wybór

 

Uwielbiam swoje życie, jego rytm, przepływ i pulsację. Cenię sobie fakt, że mogę nim sterować jak chcę i nie jestem od nikogo zależna. Do szczęścia potrzebuję samospełnienia, satysfakcji i bliskości ważnych dla mnie ludzi. Nie dziecka. Tak, jestem egoistką i liczy się dla mnie moja własna wygoda. Jestem w stanie wiele poświęcić dla przyjaciół, ukochanego mężczyzny czy ludzi, którzy zajmują ważne miejsce w moim życiu. Ale dziecko? Way too much. Dla mnie to fakt oczywisty i bezdyskusyjny. Nie rozumiem więc, dlaczego osoby, które obrały inną drogę, czują się upoważnione do podważania zasadności moich wyborów. Ja nie pytam świeżo upieczonych matek  Ale jak to? Dałaś się rozerwać jakiemuś bachorowi? W imię czego? Nieprzespanych nocy, kolek, obsranych pieluch i zarzyganych kaftaników?

Brzmi obcesowo, prawda? Trochę brutalnie, trochę chamsko, a na pewno nieprzyjemnie. No to teraz odwróćcie sytuację. I zastanówcie się, jak ja się czuję, kiedy kolejna Matka Polka patrzy na mnie z dezaprobatą i zniesmaczona stwierdza, że nie wiem, co tak naprawdę w życiu ważne. Albo zapewnia, że jeszcze zmienię zdanie. Ewentualnie macha ręką i z pobłażliwym uśmiechem kobiety z koła gospodyń wiejskich mówi Będziesz miała swoje, to zobaczysz. Łoj dana, dana. NIE.

 

Jestem drzazgą w dupie kobiet niespełnionych

 

Zauważyłam, że najbardziej moje podejście do faktu posiadania bądź nieposiadania dziecka przeszkadza kobietom, które zostały matkami, bo nie bardzo miały inny pomysł na siebie. Nie krytykują mnie dziewczyny, które zaszły w ciążę „przypadkiem”, ale postanowiły jednak urodzić i w tym macierzyństwie się odnalazły. Nie krytykują mnie matki spełnione, których życie „przed” i „po” aż tak drastycznie się nie zmieniło, bo były na tyle świadome swoich potrzeb i oczekiwań, by nie stawiać dziecka na piedestale, tylko potraktowały je jako kolejny krok ku samospełnieniu, byciu lepszym człowiekiem.

Największy problem z bezdzietnymi z wyboru mają kobiety, które sprowadziły sens swojego istnienia do posiadania dziecka. Takie, które poza kaszkami, tartymi marchewkami i prenumeratą magazynu „Mamo, to ja” nie mają kompletnie innych zainteresowań. Ewentualnie te, które postanowiły zrobić sobie dziecko, bo koleżanka też ma, a to jednak trochę głupio nie podążać za trendami. Dziecko może być również sposobem na życie. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Może być lajfstajlem noszonym w chuście, karmionym mlekiem sojowym i ciastkami owsianymi upieczonymi przez full-time nanny. Bo w sumie fajnie jest się z takim małym rozkosznym bobasem pokazać from time to time w kawiarni na Saskiej Kępie. I nieważne, że to dziecko – pokazówka. Ważne, że pozwala mamusi się poczuć lepiej. W końcu gdyby nie ono, nie odnalazłaby sensu życia. No bo umówmy się – łatwiej to zrobić, budząc się o 4 nad ranem na dźwięk płaczu niż w piątek o 12 siedząc z guacamole na ryju u kosmetyczki.

Choć dla mnie to dość smutne i żałosne, nie napisałabym o TYCH matkach złego słowa. Bo w końcu żyjemy w wolnym kraju i każdy z nas ma prawo dokonywać swoich wyborów. One mojego wyboru nie tylko nie szanują, ale też podważają jego zasadność, a tym samym piętnują mnie jako kobietę. Tak, jakby cały sens mojego istnienia sprowadzał się do faktu ustrzelenia jednej z kilkuset komórek jajowych przez jednego żwawego plemnika.

Cóż.

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Dziecko na pokaz na Saskiej Kępie? Seriously?… A to poznałam nowy trend.

  • Gochu

    Egoizm? Egoizm byłby wtedy, gdybyś urodziła dziecko tylko po to, żeby poczuć się lepiej. Egoizm to postawa, która w jakikolwiek wpływa na drugiego człowieka. Myślenie o sobie, kiedy inni przez to cierpią. Kto tu więc cierpi? Nienarodzone dziecko, którego nigdy ma nie być? Zezgredziałe matki? Kiedy takie spotkasz raz jeszcze poradź im, żeby zamiast marnować czas na układanie innym planu na życie zrobiły coś dla siebie. Pomalowały paznokcie chociażby. Bo skoro mają chwilę na powiedzenie Ci jak żyć to chyba ich życie nie sprowadza się tylko do karmienia berbecia, prawda? Mają rację – może Ci się zmieni. Nigdy nie wiadomo. Ale póki się nie zmieniło, to nic na siłę. Ja bym chciała mieć kiedyś dziecko (piętnastoletnia rozpustnica o dziecko myśli – do nauki!). Byłabym fajną mamą bo:
    – Puszczałabym dziecku heavy metal, nie czytałabym mu książki, ćwiczyłabym jogę i chodziłabym z nim do kina. O ile będzie chciało. Nie będę dzieliła rozrywki na mądre i głupie, nie będę czytać mu angielskich książek, żeby poszerzyć słownictwo i organizować zabaw edukacyjnych. Jak chce to niech ogląda spidermana, nie bajkę zdrowym odrzywianiu
    – Dbałabym o nie, ale nie dbałabym obsesyjnie o nie jak to robią matki moich koleżanek. Pozwalałabym mu biegać i nie nosić czapki na wiosnę, nie zasłaniałabym mu oczu, kiedy na jakimś filmie całuje się ktoś inny niż książę i księżniczka.
    – Nie uczyłabym go, że szkoła jest najważniejsza i musi siedzieć w pierwszej ławce tylko uczyłabym je tego, co według mnie jest ważniejsze – tolerancji, szacunku i empatii.
    – Wspierałabym je. Kibicowałabym córce, gdyby powiedziała, że zamiast na medycynę chce być dżokejką i nie wyrzuciłabym syna, gdyby przyprowadził do domu swojego chłopaka.
    – Nie będę chciała uczynić go idealnym od urodzenia ucząc go gry na pianinie, wymuszając na nim czerwonego paska albo wybierając mu towarzystwo.
    – Będę dawała się lubić zamiast być zasuszonym kawałkiem człowieka, który nie potrafi się uśmiechać.
    Nie wiem czy uda mi się plany spełnić, ale ma się udać. Może nawet zapiszę to na jakiejś kartce, by po latach ją przeczytać i przekonać się, czy podołałam. Chociaż nie. To nie jest film. Ale wierzę, że mam na tyle oleju w głowie, że zachowam zdrowy rozsądek. Mam nadzieję. Nie chcę być stetryczałą staruszką.

    Zadam jeszcze takie niedyskretne dość pytanie. Możesz na nie nie odpowiadać oczywiście i się nie obrażę, bo to dosyć delikatny i chyba całkiem prywatny temat I wiem, że ciągnę Cię o coś pytam, zwykle na Facebooku. Przepraszam.

    Gdyby się „zdarzyło” to co byś zrobiła? Wychowywałabyś pajęczę? A jeśli tak, to jak?

    • Myślę, że ciąża „z przypadku” jest na tyle…hm, specyficzną sytuacją, że tu nie ma miejsca na gdybanie. Dopiero, kiedy znajdujesz się w takim położeniu, wiesz, co robić. Dziś Ci powiem, że bym usunęła. Ale co bym zrobiła, gdyby tak się naprawdę wydarzyło? Nie mam pojęcia.

      • Gochu

        Dziękuję za odpowiedź :). Pozdrawiam.

      • Anna 21

        Zgadzam się, że dopiero wtedy się wie co robić, kiedy jest się w danej sytuacji. Ale musisz wiedzieć, że ciąża zmienia nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Często osoby, które nie chcą mieć dzieci, a dowiadują się, że są w ciąży, jednak decydują się urodzić dziecko, bo czują, że to jest „ich” cząstka, którą chcą ochronić, pozwolić się rozwijać, poznać, ale też i pokochać. Chciałabym też tylko napisać, że jeśli Twoja mama myślałaby w taki sposób jak Ty, że dziecko to tylko nieprzespane noce, „zasrane” pieluchy i „obrzygane” kaftaniki, to Ciebie również nie byłoby na świecie. Dziecko to nie jest wygoda i nie o to tutaj chodzi, ale przez macierzyństwo można się także spełnić. Po kilku lub kilkunastu latach możesz popatrzeć na takiego człowieka i być dumnym, że takiego a nie innego go wychowałaś i dałaś mu szansę by żył. Pamiętaj też o tym.

        • Całe szczęście moja mama była kobietą, która decyzję o posiadaniu dziecka podjęła z pełną świadomością i znajomością własnych potrzeb. Ja nie twierdzę, że przez macierzyństwo nie można się spełnić. Ja twierdzę, że to nie powinna być jedyna droga do samospełnienia.

        • tessa

          Cyt.:” jeśli Twoja mama myślałaby w taki sposób jak Ty,…”

          Anno, podążając twoim tokiem myślenia, powinnaś zająć się przepychaniem zatkanych kanalizacji w miastach – śmierdząca robota, ale, cytując ciebie: „gdyby każdy myślał w taki sposób jak Ty, to utonęlibyśmy w g…”.
          Powinnaś również pomyśleć o służbie w wojsku i natychmiastowej misji na Bliskim Wschodzie, a skoro już wokół Ciebie byłoby tyle wojennych trupów, to może i jakiś staż w prosektorium byś zaliczyła? Tylko nie mów, że to nie dla ciebie, bo „gdyby tak każdy mówił, to wiesz…” ;)

          Taki oto sens ma Twoja stereotypowa, banalna i gdybająca argumentacja.
          Gdyby babcia miała wąsy… Ale NIE MA!
          Świat jest inny i NIGDY nie będzie tak, aby wszyscy myśleli w ten sam sposób, zatem kompletnie nieuzasadnione i absurdalne są obawy, że na tej planecie zniknie człowiek.

      • jj

        na szczęście, to dość droga impreza (przeciwniczka aborcji; jak juz jest, to niech będzie, ale robię wszystko, by nie było)

        • Nikt nie robi tego dla przyjemnosci i takiej decyzji nie podejmuje sie z lekkoscia ducha. Dajcie kobietom decydowac o ich wlasnych cialach. Jakby faceci mogli zachodzic w ciaze, to klinik aborcyjnych byloby jak starbucksow.

          • jj

            Nigdy nikogo nie potępiłabym za taki wybór, no chyba, ze to nie wybór, a sposób, czyli załatwianie tak sprawy za każdym razem.
            Uważam, że nigdy do końca nie zrozumiem drugiej osoby i nie wolno mi jej oceniać. Taka osoba, jak mniemam, i tak bardzo to przeżywa, tak, jak napisałaś, to jest bardzo trudna decyzja i należy jej się wsparcie, a nie potępienie. Aczkolwiek jestem przeciwna i zawsze będę to odradzać.

    • Lalka

      @Gochu: Byłam taką matką, jaką byś chciała być ;-)

  • Pani Wiosna

    Najważniejsze, jeśli w ogóle ten wybór istnieje. Czasami go nie ma, a wtedy droga samospełnienia, kariery, wygodnego życiu w duchu choćby niewielkiego hedonizmu nie jest już taka… oczywista. Ale fakt dziecko nie jest żadnym celem w życiu. Celem jest raczej bycie szczęśliwym. Jeśli wiąże się to z dzieckiem, cóż – „wolnoć Tomku w swoim domku” :)
    Pozdrawiam Pająku ;)

    • jj

      Masz na myśli wpadkę? Zawsze mnie zastanawia, jak to jest, że ludzie płodzą dziecko przypadkiem. Kompletnie tego nie kumam. Nie umieją się zabezpieczyć? Nie wiedzą, ze jak „pęknie” to jeszcze nie koniec świata i można się ratować innym sposobem? Mamy 21 wiek i to nie takie rudne. Wstyd przed pójściem do lekarza po tabsy? Żart jakiś, a z facetem bzykać się, to nie wstyd. Może mi ktoś wyjaśnić łopatologicznie, jak „wpadł”?

      • Nic trudnego, wpadki zdarzają się i przy regularnym stosowaniu pigułek, i przy innych metodach, tak że trudno jest się zorientować na czas i zadziałać 72h po.

        • jj

          Stosuję pigułki od wielu lat, uprawiam seks regularnie. Tabletka ZAWSZE o wskazanej porze, specjalnie rano, aby bez alkoholu, nigdy nie zdarzyło mi się rozwolnienie ani wymioty (a jeśli, to drugie zabezpieczenie). Jakoś sie nie trafiło. Wzięłam w życiu dwie tabletki 72h. Naprawdę się da???

          • wisznu

            A zanim stosowałaś pigułki to guma nigdy nie pękła? Mi się zdarzyło. Na szczęście skojarzyłem, że coś tu nie gra, bo było zbyt miło;)

            Kazdy środek antykoncepcyjny ma jakąś statystyczną granicę skuteczności. I jak to sie mowi – jak masz pecha, to i w dupie palec złamiesz. Natomiast resztę przypadków załatwia głupota głównych aktorów.

            Poza tym w Polsce naprawdę są miejsca, gdzie nie dostaniesz tabletki 72h po. I jak dziecko jest potomkiem MacGyvera, to też może przetrwać.

          • jj

            Pękła mi dwa razy i za każdym razem biegłam do lekarza po „72 h po”. Raz nawet na dzień przed okresem, gdy prawie byłam pewna, że nic z tego „nie wyjdzie”, jednak uznałam, że nie ryzykuję przytarcia samochodu a powstanie małego człowieka, więc nie miałam wątpliwości, żeby wziąć pigułkę.
            Naprawdę są takie miejsca? Szczerze mówiąc zdarzyło mi się to kiedyś w Zakopanem podczas weekendu majowego i jechałam specjalnie do Krakowa po tę pigułkę, bo tylko tam przyjmował lekarz.

            Każdy ma statystyczną granicę skuteczności, ja jednak sądzę, że tutaj bardziej chodzi o prawidłowość stosowania środka. Jeśli np. mam rozwolnienie po pigułkach (tabletka sie nie wchłonęła), to stosuję dodatkowe zabezpieczenie.

          • Nie każda może brać pigułkę. A prezerwatywy mają to do siebie, że pękają. :) Także nie zawsze wpadka związana jest z głupotą albo lekkomyślnością aktorów pierwszoplanowych.

          • jj

            ale nie mamy tylko albo albo. Są inne metody antykoncepcyjne np.krążek.
            A dni płodne to też nie jest trudne obliczyć i uważać.

          • Paweł Daniel Kęcerski

            Nie mądruj się już tak. Gratuluję, że jesteś bezpieczna i nie życzę Ci abyś wpadki doświadczyła. Ale nadal takie sytuacje się zdarzają i nie jest to równoznaczne z nieumiejętnością stosowania antykoncepcji. Niepokalane poczęcie najlepszym przykładem :D

          • jj

            Mądrkuj srądkuj, powiedz mi jak oni to robią, bo ja osobiście znam 3 przypadki „wpadki” i każda z nich to była zwyczajna lekkomyślność, a nie wpadka.

          • Jest tylko jedna skuteczna metoda antykoncepcji – szklanka wody zamiast. Cała reszta potrafi zawieść.

          • Kasia

            Niepokalane poczęcie nie odnosi się do poczęcia z Ducha Świętego u Maryi (jak myśli większość), ale do tego, że to Maryja poczęła się bez grzechu. Taka jest nauka Kościoła i chciałam to tylko sprostować. Pozdrawiam.

          • mysza

            Mam chrzesnice z tego krążka. Niby skuteczna antykoncepcja, a tu proszę bach i w 11 tc bratowa przy kontroli dowiedziała sie o ciąży. Krążek prawidlowo założony, ale cuda się zdarzają.

          • jj

            ok, teraz rozumiem, przekonałaś mnie ;) Natomiast wpadki, które znam, to nie są zwykłe wpadki (tylko głupota), a cuda faktycznie się zdarzają.

          • asiorra

            Przy regularnych cyklach to betka, ale konia z rzędem temu kto ogarnie dni płodne przy nieregularnych cyklach :D

          • asiorra

            Wisznu, w moim mieście nie dostaniesz nawet recepty, bo lekarze od zawsze zasłaniają się sumieniem.

      • Ola

        Ludzie, gdzie Wasza edukacja? Wiecie co to jest wskaźnik Pearla?
        Nie cierpię takiego głupiego gadania!
        Wpadka po prostu stała się równa ludzkiej głupocie i jest nadużywana – wpadka jest wtedy gdy mamy pecha, bo jesteśmy promilem w procencie.

        To jest żart dla mnie, że ludzie uprawiają seks, a nie wiedzą że nie ma metody 100%. Że tabletki antykoncepcyjne stosowane z dokładnością co do sekundy i tak nie są gwarancją.

        Malwina, ja szanuję Twój wybór i wybór każdej kobiety. Ale z dzieckiem jest jak z każdą inną sprawą, rzeczą, drogą życiową. Zawsze znajdziesz takich, którzy chcą zmienić to co Ty uważasz za słuszne – albo: dlaczego nie masz dziecka? albo dlaczego nie chcesz ślubu? albo dlaczego nie macie dwóch samochodów? – moje ulubione pytanie otoczenia do mnie: dlaczego kupiliście takie duże mieszkanie? – Moja odpowiedź – bo kocham przestrzeń :)

      • Yoyo

        Jak?
        6 lat temu zrosty na jajnikach, leczenie brak okresu przez ponad cztery lata.
        Diagnoza – nigdy Pani nie będzie mogła mieć dzieci.
        Dziś- jestem w trzecim miesiącu!
        Jak?
        -” wie Pani tak się zdarza”

        A Ty kobieto teraz sobie radz..

        Nie zabezpieczalam się to fakt bo i po co skoro nie muszę. Sześć lat nie musiałam. Aż w końcu WPADKA.
        Mam 31 lat nigdy nie myslalam o dziecku….

        • Dot

          I jak Ci się żyje jako mamie rocznego dziecka? Jestem zwyczajnie ciekawa, czy jesteś szczęśliwa, że to dziecko jest.
          Jeśli uznasz pytanie za zbyt bezpośrednie/nie na miejscu, nie musisz odpowiadać.

        • Joanna Boczkowska – Brygier

          hah! witam w klubie!
          tyle, że ja zaszłam w ciążę starsza (34lata) i byłam przekonana, że nie chce mieć dzieci. Wpatrywałam się w test dobre kilka godzin, zanim przyswoiłam, jaki jest wynik. A teraz me dziecię ma 6 miesięcy. Hormony jednak rządzą.

    • Aga

      Dobrze powiedziane….najważniejsze jeśli ten wybór istnieje. My staraliśmy się o dziecko 2 lata, nadal gdzieś nadzieja jest, że kiedyś się uda…ale już nie staramy się. Żyjemy, cieszymy się sobą, swobodą, o której Malv wspomina i powoli wizualizuje sobie nasze życie bez dzieci jako równie wartościowe jak reszty mojego otoczenia z dziećmi :) i takie teksty lubię czytać, bo najważniejsze to widzieć dwie strony medalu. Pozdrawiam i chętnie jeszcze Ciebie poczytam !

  • myślałam podobnie do Ciebie, to znaczy w kwestii niechęci do posiadania dziecka, ale zmieniłam zdanie, kiedy spotkałam MI. teraz mam nadzieję, że Zosia za kilka lat będzie z nami. ale Ciebie rozumiem, więc nie będę matką z prenumeratą ;)

  • Powinna być jeszcze kategoria specjalna: moja babcia :]

    • Pozdrowienia dla babci ;)

      • Nie przekaże, bo spyta gdzie pracujesz, czy jestes bez nałogów i wniebowzięta zacznie zbierać na wesele (I chrzciny, chrzciny!!!)

  • nevermind

    wszystko się zgadza, ja też nie tęsknię za dzieckiem nie wiem czy całkowicie go nie chcę, czy mi się kiedyś odmieni. może tak, może nie.

    weź tylko proszę pod uwagę, że Ty też byłaś dzieckiem i gdyby nie to, że Twoja mama podjęła decyzję ‚w imię nieprzespanych nocy, obsranych pieluch i zarzyganych kaftaników’ to Ciebie by tu nie było. Nie pisałabys tego i nie moglibysmy tego przeczytać. To dzięki niej tu jesteś. [ i dzięki tacie oczywiście] dlatego chyba nie powinnaś się tak ‚pienić’ na słowa matek z dziećmi.

    I ja wszystko rozumiem, bo mnie też namawiają do męża do dzieci, że to już ten wiek, że trzeba by wyjść za mąż, a ja i tak zrobię co zechcę. Tylko nie traktuję dziecka jako przeszkody, ale jako swoistego rodzaju ‚dar’ kto wie czy ono nie zmieni jakoś świata, nie wniesie czegoś do życia innych, jak Ty.

    W
    imię czego? Nieprzespanych nocy, kolek, obsranych pieluch i zarzyganych
    kaftaników? – See more at:
    http://malvina-pe.pl/post/228-dziecko-nie-dziekuje#sthash.mpJWgzvg.dpuf
    W
    imię czego? Nieprzespanych nocy, kolek, obsranych pieluch i zarzyganych
    kaftaników? – See more at:
    http://malvina-pe.pl/post/228-dziecko-nie-dziekuje#sthash.mpJWgzvg.dpuf
    W
    imię czego? Nieprzespanych nocy, kolek, obsranych pieluch i zarzyganych
    kaftaników? – See more at:
    http://malvina-pe.pl/post/228-dziecko-nie-dziekuje#sthash.mpJWgzvg.dpuf
    W
    imię czego? Nieprzespanych nocy, kolek, obsranych pieluch i zarzyganych
    kaftaników? – See more at:
    http://malvina-pe.pl/post/228-dziecko-nie-dziekuje#sthash.mpJWgzvg.dpuf

  • Lubię Czerń

    Jakbym czytała swój tekst :) nie czuje potrzeby dodawania ani słowa ;)

  • jj

    Dobrze wiem, że egoizm w tym temacie objawia się właśnie poprzez dziecka posiadanie. Człowiek nie robi w życiu nic bardziej egoistycznego właśnie, jak dziecko. Ten egoizm objawia się zwłaszcza chęci posiadania własnego, a nie tego od kogoś innego. Ja marzę o adopcji (mogę mieć dzieci własne, ale nie chcę) niestety mój facet koniecznie chce zobaczyć swoje geny. Które z nas/was jest większym egoistą?

  • joana

    Ja już wiem, że chcę mieć dziecko, ale po 30. I podchodzę do tego baardzo egocentrycznie, bo chodzi mi wyłącznie (jak na ten moment) o przekazanie moich super genów dalej (mam nadzieję, że samych chłopaków spłodzę, niech sieją dalej!). Do tego nie zamierzam karmić naturalnie ani rodzić siłami natury – są pewne atrybuty kobiety, z których za żadne skarby zrezygnować nie chcę. Pewnie dla niektórych brzmi to niedorzecznie i okrutnie, ależ cóż. Freedom!
    Super tekst i bardzo ważny temat.

  • Marta

    No w końcu ktoś napisał co sporo osób myśli, ale jakoś nie wypadało tego powiedzieć głośno. Dzięki Malvina!
    Choć mam dopiero 25 lat, już jestem największym fanem wtyczki dla Chrome pt. „Unbaby.me”, która automatycznie usuwa zdjęcia słodkich dzieciaczków i ich obiadków lub kupek z mojego fejsa. Jak dla mnie twórca tej apki to pretendent do Nobla.
    Ale do rzeczy. Zazdroszczę tego jak dobrze radzisz sobie z presją otoczenia – szacun! Sama jestem w wieloletnim związku i wiem, że wszyscy obstawiają czy wezmę ślub i/lub zajdę w ciążę w tym czy może w następnym roku. Kiedy mówię, że ani jedno ani drugie w żadnym stopniu mnie nie interesuje, spotykam się tylko z pełnym politowania spojrzeniem i jakimś stwierdzeniem w stylu „Zobaczymy zobaczymy”, „NA PEWNO zmienisz zdanie” albo „Jaaaasne”. A ja po prostu nie mam ochoty zmieniać status quo. Chcę być konkubiną i to konkubiną bez dziecka. Tak jak zauważyłaś – to egoistyczne (mój ojciec lubi to powtarzać, argumentując, że kto się będzie składać na nasze emerytury, jeśli wszyscy będą myśleć tak jak ja). Oh, well. Nie chcę brać ślubu za kasę rodziców (bo sama jestem w stanie ledwo się utrzymać), nie chcę również mieć dziecka, tylko dlatego, że taka moda albo tak powinno się robić, podczas gdy sama nie potrafię wziąć zawsze odpowiedzialności za siebie.

    • jj

      nie jestem w tym dobra, czy jest taka apka na koty?

    • Dot

      Myślę dokładnie tak samo :)

    • Amanda Blacksmith

      Ja pitole…jest takie cudo? O.o

  • Niektore mowia: na pewno dalabys rade. Jasne, dac rade bym dala, nie takie meki sie przechodzilo. Ale wiem, ze ciagla obecnosc tego malego czlowieka w moim zyciu doprowadzala by mnie do szalu. Powstrzymywala by mnie od robienia rzeczy ktore lubie, kocham, chce robic. A poniewaz nie umialabym tego w sobie kisisc, dziecko by na tym cierpialo. I na coz spoleczenstwu kolejny pacjent na kozetce u psychologa. Takze dajcie ludzie swiety spokoj i jak wezme syna znajomych do kina i na lyzwy na 7 godzin (glownie bo sama lubie filmy animowane i jezdzic na lyzwach), to sie ‚spelniam jako kobieta’. Pozdrawiam Padżaku!

  • Niepojęty jest dla mnie ten pęd do wmawiania ludziom deklarującym, że nie chcą mieć dzieci, że tak naprawdę chcę, a jak nie, to zachcą. Sama aktualnie dobijam do półmetku ciąży i jakoś nadal nie kapuję tego „zobaczysz, jeszcze zmienisz zdanie”. Może zmienisz, może nie zmienisz, nie moja sprawa. I przysięgłam sobie, że nigdy w życiu nie zażenuję nikogo dobrotliwym pytankiem „no a u was kiedy dzidziuś”?

  • żaneta

    Są jeszcze mamusie prowadzące blogi o swoich pociechach. Codziennie opisują pierwsze stęknięcia (oczywiście każde „gu” to już słowo sanowiące część czegoś równie pięknego jak poemat), konsystence kupek i wrażenia ze spacerków. A nawet spotykają się licznymi grupami mam-blogerk i zapewne zachwycają się swoimi dziełami (zarówno tymi pulchnymi i płaczącymi, jak i witualnymi). To dopiero lifestle. A żeby się tak szybko nie skończyło najlepiej zaplanować zapładnianie średnio co 4 lat. Ale cóż, co kto lubi i uważa za ambitne. A ja tam przecież jako egoistczna lesba nicnie wiem.

    • Misako – matka po japońsku

      Uważam to za zbyt ostrą krytykę, są osoby dla których rodzina, dzieci to całe życie. To co dla nich normale ( kupki spacerki) cię obrzydza. Je może obrzydzać twoje życie. Wybrały swoją drogę i cieszą się nią w sposób, który dla ciebie jest nie zrozumiały. Dopóki nie urodziłam myślałam, że wykorzystanie wolnego roku czy 6 mcy dla dziecka to malo ambitne i kompletna kaplica dla życia. Teraz wiem, że wychowywanie nowego człowieka to wyzwanie nie lada trudne co wygranie procesu w sądzie. Piękno życia polega na tym, że możemy wybrać naszą własną, unikatową drogę. A piękno Neta polega na tym, że możesz czytać do co chesz. Nie podoba Ci się jak piszesz „lifestyle” ( z ironią) takich mam. Dlaczego zakładasz, że Twój jest lepszy skoro inny?

  • 1.) Ortodoksyjni katolicy twierdzą, że sensem życia jest zbawienie, nie potomstwo. Często drogą do tego celu jest życie bez dzieci (wielu świętych nie posiadało potomstwa, część żyła w celibacie część absolutnie nie). Tu nie ma jednej, wiążącej reguły, bo Boga żadne reguły nie ograniczają.

    Dla jasności: nie piszę o tym dlatego, że chcę czepiać się zwrotu (doskonale rozumiem o jakiej grupie piszesz). Raczej z poczucia misji w pokazywaniu, że często ludzie, którzy zasłaniają swoją niedojrzałość w myśleniu religią, sami nie do końca tę religię znają. Ze szkodą dla nich samych i religii.

    2.) Koncentracja na dziecku bez pozostawienia przestrzeni na własną aktywność i relacje (w tym małżeńskie/partnerskie, a obserwuję takie sytuacje) jest szkodą wyrządzaną dziecku, a w końcu musi rodzić frustrację u samych rodziców. Ta frustracja różnie się manifestuje, często krytyką ludzi, którzy z różnych względów wybrali inny model życia. To taka dziwna mieszanka żalu i zazdrości. I martwi mnie to, jak ludzie decydują się na dziecko nie dlatego, że są do tego przekonani (przekonani nie znaczy, że nie posiadają wątpliwości i obaw), ale przez wzgląd na presję społeczną.To często kończy się tragedią w różnej skali.

    3.) Nabieram coraz głębszego przekonania, że ludzie wewnętrznie uporządkowani, spełniający się w taki czy inny sposób, nie mają problemu z decyzjami innych, nawet jeśli ich do końca nie rozumieją. To „czepianie się” najczęściej manifestuje jakiś problem osoby, która się czepia.

    4.) Byłabyś fajną mamą myślę! I musiałem to napisać ;)

    • Konrad – ze względu na to, co i jak piszesz, jakie wyznajesz wartości, i jak bardzo się od siebie różnimy (pod pewnymi względami, oczywiście), Twój komentarz jest niesamowicie cennym głosem w całej tej dyskusji. Dziękuję :)

  • gość

    Fajnie jesteś piękna, młoda, ambitna i wszystko pięknie ładnie ale kiedyś się zestarzejesz bo to proces nieunikniony i ciekawi mnie tylko jedna kwestia – kto ci na starość dupę będzie wycierał ?

    • Srsly? To jest Twój jedyny problem, jeśli chodzi o decyzję pt. „posiadać bądź nie posiadać dziecka”? Gratuluję podejścia. I bardzo współczuję przyszłym lub obecnym potomkom.

    • żaneta

      Pani w ośrodku opiekuńczym?
      Serio mamy się rozmnażać tylko dlatego bo ktoś nam tyłki na starość musi podcierać? Równie dobrze dziecko może się wypiąć na rodzica, szczególnie jak zosało spłodzone tylko do usługiania na starość, a wtedy co? Dupa nadal brudna, a młodość też gówniana – bo spędzona w pieluchach.

      • gosc

        A teraz pomyśl jeżeli umiesz myśleć … rozumiem jeżeli ktoś nie chce mieć dziecka bo po prostu się do tego nie nadaje bo była by to krzywda dla dziecka, ale jeżeli każdy by tak postanowił, że nie będzie mieć potomstwa to według Ciebie kto będzie pracował w ośrodku opiekuńczym czy w domu starości ?

        • żaneta

          Przekonałeś mnie: idę się rozmnażać, żeby miał kto mi i Tobie podcierać dupę na starość.
          Oby moja postawa zainspirowała innych, a moja macica stała się wzorem – wtedy ludzkość nie wyginie! A wszystko dzięki temu, że pojawił się taki gość, co cudownie potrafi myśleć o dupach na starość!

        • tessa

          Odpowiem tymi samymi słowami co wcześniej:
          podążając twoim tokiem myślenia, powinnaś/powinieneś zająć się przepychaniem zatkanych kanalizacji w miastach – śmierdząca robota, ale, cytując ciebie: „gdyby każdy myślał w taki sposób jak Ty, to utonęlibyśmy w g…”.
          Powinnaś/powinieneś również pomyśleć o służbie w wojsku i natychmiastowej misji na Bliskim Wschodzie, a skoro już wokół Ciebie byłoby tyle wojennych trupów, to może i jakiś staż w prosektorium byś zaliczyła? Tylko nie mów, że to nie dla ciebie, bo „gdyby tak każdy mówił, to wiesz…” ;)

          Taki oto sens ma Twoja stereotypowa, banalna i gdybająca argumentacja.
          Gdyby babcia miała wąsy… Ale NIE MA!
          Świat jest inny i NIGDY nie będzie tak, aby wszyscy myśleli w ten sam sposób, zatem kompletnie nieuzasadnione i absurdalne są obawy, że na tej planecie zniknie człowiek.

    • A ja nie miałam pojęcia, że dzieci rodzi się po to, żeby miał mi ktoś w przyszłości tyłek podetrzeć. Jeśli całe życie jest się pijawką i co najgorsze własne dzieci się o tym przekonają to i gromadka nie pomoże. Na szacunek i pomoc trzeba sobie zapracować, a jeśli ktoś decyduje się na to by dzieci nie mieć, to już wcześniej myśli o starości i zabezpiecza swój byt. Baaa ludzie posiadający dzieci coraz częściej o tym myślą, bo tak na prawdę nic w życiu nie wiadomo, a obciążanie potomstwa trudami opieki nad starymi rodzicami staja się coraz cięższe do wykonania, biorąc pod uwagę to np. do którego roku życia trzeba pracować. tak więc juz teraz trzeba wziąć pod uwagę że nasza wesoła gromadka nie będzie mieć wyboru i będzie musiała zapewnić rodzicom pielęgniarkę albo ośrodek. Smutne ale prawdziwe.

    • A jaką masz pewność, że to Twoje dziecko będzie chciało na starość dupę Ci wycierać? Że nie wypnie swojej dupy na Ciebie, nie oleje całego tego Twojego „trudu wychowania” lub nie rzuci się na Ciebie z siekierą?

  • „Nie rozumiem więc, dlaczego osoby, które obrały inną drogę, czują się upoważnione do podważania zasadności moich wyborów.”

    Bardzo ważne zdanie w tym wpisie. Jako facet, jako osoba „cierpiąca” na podobne podejście do kwestii posiadania lub nie posiadania dziecka całkowicie rozumiem Twoje stanowisko. Żadne argumenty, żadne wytłumaczenia nie są w stanie dotrzeć do tych ortodoksyjnych, którzy na dzieci się nie zdecydowali. Przy czym kobiety jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale facetom nie mającym parcia na posiadanie dziecka najczęściej zarzuca się niedojrzałość i brak odpowiedzialności, a to doprowadza mnie do szału!
    Niektórzy dzieci nie chcą, inni zwyczajnie się do tego nie nadają – czy tak trudno to zrozumieć?

  • I już miałam pisać, że się nie zgadzam, że jestem matką, a bliskie są mi Twoje poglądy, choc ogromnie kocham swojego syna. Aż tu nagle doczytałam, że znalazłam się w grupie tych matek, które z reguły potrafią Cię zrozumieć. Co więcej opisywany przez Ciebie margines jest na tyle nietolerancyjny, że godzi też w inne matki, w ich poglądy i zapatrywania na świat. ” Co? jedno dziecko? Zrobicie mu krzywdę, jesteście egoistami!!!”. Tak z dzieckiem też możesz oberwać za to, że jesteś egoistą.

  • Kota

    Zgadzam się z Tobą !!! Mam sporo koleżanek, które zostały matkami z takich, a nie innych powodów… Ja dzieci nie mam i jest mi z tym dobrze, choć przypłacam to często potrzebą wypicia czegoś mocniejszego po bezsensownych próbach otoczenia w stylu „Bo dzieci to najcudowniejsze, co się w życiu zdarza…”. Pewnego sobotniego wieczoru z moją koleżanką, która około roku wcześniej została mamą i w końcu udało jej się wyrwać z domu, poszłyśmy kulturalnie wlać w siebie trochę czegoś procentowego. Po tej nocy zmieniłam podejście do wszystkich kobiet posiadających dzieci… Dziewczyna po prostu płakała opowiadając mi o codzienności życia matki. „Nie oszukujmy się Justyna, to jest zapier…ol tyle. To nie jest bobas z reklamy. Kocham swoje dziecko, ale uświadomiłam sobie, że najbliższe 10 lat-15 lat życia mam wywalone w kosmos… Chcesz dzieci, to wpadnij do mnie i mi pomóż, przejdzie Ci – szczerze!!”. Uprzedzając głupie komentarze, wyżej wspomniana to kobieta piękna, wykształcona z kochającym mężem i odpowiednim zapleczem finansowym. Teraz mijając mamy z bobasami, jedyne co przelatuje mi przez głowę to smutno – ironiczna myśl „No piękne To Twoje szczęście, różowe… „. Mamy cieszcie się swoimi bobasami, ale nie zmuszajcie Nas kobiet, które dzieci mieć nie chcemy do ich posiadania opowiadając radosne historie. My szanujmy Wasz wybór, wy uszanujcie Nasz. A jak macie dość swoich dzieci to poproście nas o pomoc chętnie zabierzemy rozrabiakę na spacer :).

    • To ja odpowiem. Piszesz, ze ta kolezanka ma mniej wiecej roczne dziecko. Ja mam od niedawna dwoje, starszy 4 lata. Pierwsze 2 lata sa trudne to fakt. Wozki, pieluchy, uzaleznienie od drzemek, karmienie. Na poczatku ta fizjologiczna strona macierzynstwa przewaza i stad to uczucie kieratu na reszte zycia. Tez tak sie czulam. Potem dziecko podrasta, mozna sie z nim dogadac ,,wspoldzialac i czlowiek lapie oddech. Zaloze sie ze za rok kolezanka inaczej bedzie mowic. Kierujac sie li i jedynie opowiesciami mam tych najmlodszych dzieci wyrabiamy sobie naprawde falszywy obraz macierzynstwa jako orki na ugorze bo bywa ciezko ale w ten sposob to raczej tylko na poczatku.

  • Matka ale nie matka polka

    Jestem matką, dwóch dorosłych synów. Kiedyś gdy zaczynałam życie we dwoje z Nim, byłam wykształcona, aktywna zawodowo i bardzo ambitna, co nie wykluczyło u mnie chęci posiadania dzieci.

    Było ciężko realizować te dwie role (i oczywiście kilka innych) i pewnie byłoby jeszcze ciężej gdybym była sama, ale On uwielbiał opiekować się dziećmi od niemowlaka, prać, prasować, sprzątać i gotować. Nie uważał, że powinien być obsługiwany, jak małe dziecko. Nie uważał, że Jego praca i zawodowy rozwój są ważniejsze niż moje. Nie miałam poczucia samotności w codziennej rodzinnej krzątaninie. Nie miałam poczucia, że jestem tylko do obsługi członków rodziny, czułam się równoprawną, równo obciążaną pracą, ale i obdarzaną przywilejami członkinią rodziny wieloosobowej. Przypuszczam, że współczesne kobiety nie zakładają rodzin, nie posiadają dzieci, bo jedną z przyczyn jest fakt, że nie spotykają takich mężczyzn jak mój On. Oczywiście to nie jedyny powód.

    ps.: żeby nie było, aktywna zawodowo i ambitna jestem nadal mimo, że jestem już babcią :)) i całkowicie popieram i rozumiem decyzje autorki, Malviny Pe. Żyj jak chcesz oby tylko szczęśliwie.

    • Dot

      „Przypuszczam, że współczesne kobiety nie zakładają rodzin, nie posiadają dzieci, bo jedną z przyczyn jest fakt, że nie spotykają takich mężczyzn jak mój On.” Zgadzam się :)

    • Pablo Noriega

      Świetne i szczere to co napisałaś powyżej, ale najistotniejsze zawarłaś chyba na końcu…”Żyj jak chcesz oby tylko szczęśliwie” – to jest istota i prawdziwa teoria względności ;)

    • Singh

      No fajna autobiografia, taka nie za mądra, szkoda tylko, że to pierdo*enie kotka za pomocą młotka. Spotkałam tego właściwego faceta i nadal nie chcę mieć dzieci, a pisanie, ze kobiety nie chcą mieć dzieci, bo nie spotykają odpowiednich facetów jest po prostu brednią i, o zgrozo, mansplainingiem w wykonaniu kobiety. Ogarnij się.

  • Guest

    Widzisz – to jest na takiej zasadzie, że jeżeli kobieta nie ma dziecka to jest zła i niedobra, a jeżeli ma JEDNO dziecko to też jest zła i niedobra, bo powinna mieć parkę. Ja przechodzę opcję numer dwa. Też nazwano mnie egoistką.

    Do tego ja uważam, że każda osoba ma prawo wyboru, a dziecko to nie jest obowiazek.
    Koniec. Kropka.

    • dlatego najlepiej,a by rodziły się same bliźniaki…a nie to wtedy będzą pytać czy będzie 3…kurcze a miałam rozwiązanie

      • asiorra

        Najlepiej od razu trojaczki, dwóch chłopców i dziewczynka :D

  • Lilly

    ‚Nie mam AIDS, ani nawet HIV’ A to przeszkadza w posiadaniu dzieci? Pierwsze słyszę. Stygma, wszędzie stygma.

  • Ja nie mówię ‚nie’, mówię ‚raczej nie’. Zbyt dużo rzeczy wywróciło się mi nieraz do góry nogami, bym mogła odpowiedzialnie powiedzieć, że nie chcę, a później czuć się z dzieckiem jakbym zje*ała, bo sobie obiecałam. Raczej nie, bo to nie dla mnie. I z egoizmu czystego. Boję się, nie mam wzorca macierzyńskiego, przeraża mnie wszystko, co mogłoby mnie ograniczyć. Więc Cię rozumiem. Dziecko nie powinno robić rewolucji nam w życiu. W sensie tych matek, pochłoniętych i obsmarkanych. Dziecko się zdarza, ale coś robić trzeba.. Nie wciskać innym jakie to powołanie. Po prostu są grube po ciąży i im się nudzi.

  • Tobie wmawiają, że powinnaś bo nie masz. A mi wmawiają, że powinnam bo mam dwóch synów- to by mi się córka przydała. Jakby to był kolor samochodu. Masz zielony, no czerwony by się również przydał :) Kiedyś nawet pod wpływem nerwa napisałam tekst o tym, że celem życia kobiety nie jest rodzenie dzieci! Mimo że niektórym się wydaje, że tak właśnie jest! Strasznie smutne i sfrustrowane muszą być te kobiety, które poza życiem swoich dzieci nie mają własnego.
    Całkowicie zgadzam się z Twoim tekstem!

    • Paweł Daniel Kęcerski

      Dzieci fajne są, i dla wielu ludzi naprawdę są oczkiem w głowie. To dobrze. Ale trzeba też pamiętać że 30+dziecko nie oznacza braku życia ;)

  • Aga Z

    Mogę się całkowicie podpisać pod Twoim tekstem. Mam prawie 28 lat, przez całe dorosłe zycie wiedziałam, że dzieci to nie moja bajka. Komentarze rodziny, o tym „poczekaj, a zobaczysz”, „trafisz na właściwego” albo hit tych świaą : ” a jak twój chłop będzie chciał dziecko a Ty nie, to co? Bedziesz MUSIAŁA się poświęcić”- serio? A gdzie w tym rozumieniu miejsce na moje potrzeby ?

    • Dot

      Jak chłop będzie chciał, a Ty nie, to trzeba zmienić chłopa.
      W takich kwestiach jak dzieci, ślub, itd. nie da się iść na kompromis, bo zawsze któraś strona będzie pokrzywdzona. Trzeba znaleźć kogoś, kto ma takie same poglądy.

  • jj

    Takim sprawdzanem, dla tych, co deklarują bezdzietność jest podwiązanie jajowodów lub nasieniowodów. Zrobiłabyś to???

    • An

      Podwiązanie jajowodów w PL nie jest legalne ;)

      • jj

        ale nieważne: kasa, poglądy, zdrowie, pytam tylko, czy by sie zdecydowała.

        • Odpowiem Ci, jak przestaniesz pisać jako anonim. Z takimi nie rozmawiam.

          • jj

            A nie no to trudno, ja w zasadzie tak naprawdęnaprawdę nie muszę znać tej odpowiedzi. Ja sama dzieci mieć nie chcę, ale jednak bym sobie tego nie zrobiła. No nie wiem czemu… A cenię sobie prywatność i tyle.

        • wisznu

          wiesz, można być niezainteresowanym albo zdesperowanym.
          Różnica jest dośc istotna.

      • asiorra

        Nielegalne jest usunięcie jajników z powodów innych niż nowotwór (najlepiej z przerzutami), podwiązać można bo to podobno odwracalne

  • A taka sobie

    Ja mam tylko jedno „ale”. Niestety spotkałam się z kobietami, które mając 20, czy 30 lat nie chciały mieć dzieci a tuż przed 40 stwierdziły, że jednak chcą. I nagle tragedia, bo już nie są w stanie samodzielnie dziecka spłodzić. Działa to też oczywiście w drugą stronę. Kobiety po urodzeniu chcianego dziecka, rwały sobie włosy z głowy z hasłem „co ja takiego narobiłam”. Jak się podejmuje decyzję, trzeba być świadomym konsekwencji. To tyle w temacie.

  • Pozostaje mieć tylko nadzieję, że co raz więcej ludzi zacznie myśleć, że dziecko to kwestia wyboru a nie mus. I przestanie zadawać te pytania poniżej pasa. I że w końcu dotrze do nich fakt, że powinni się zająć własnym obejściem, które często jest zaniedbane.

  • „Tak, jestem egoistką i liczy się dla mnie moja własna wygoda. ” – nazwałabym to altruizmem, bo przy takim podejściu decyzja o pozostawienia nienarodzonego w stanie nienarodzonym, to jednak altruizm w stosunku do niego;)

  • omamo jak ja się z Tobą zgadzam! Ja dzieci lubię, ale cudze i na chwilę ;) Przez te święta zastanawiałam się czym kierują się kobiety (matki) życzące mi stadka dzieci.

    Zaraz za tymi mamusiami są kobiety (m.in. moje koleżanki), których jedyny cel to „uklepanie kotleta” bo facet po pracy do domu wraca i nijak się im nie da wytłumaczyć, że da się inaczej – bo ja to nie mam takich obowiązków więc nie powinnam się wypowiadać ;)

    pozdrawiam

  • A ja jestem Ojcem Polakiem (takie coś jak Matka Polka, tylko inaczej), mam trójkę dzieci, ale jak widzę te matki, których jedynym celem życiowym jest wychowanie dzieci to też mnie szlag trafia. Ciebie nazwie nieodpowiedzialną czy niedojrzałą, ale na innych rodziców też zawsze coś znajdą. A to, że dziecko brudne (no bawi się, to się czasami ubrudzi), a to że jakieś dziwne, bo nieśmiałe (a co się z obcą babą będzie witało). I zawsze da Ci jakąś Dobrą Radę, bo ona zawsze wie lepiej, jak wychowywać Twoje dziecko. Normalnie bić i patrzeć czy równo puchnie.

  • Bumcyfykszy, w końcu się dorwałam do komputera :D (z komórki Malv jestes czytalna ale nie komentowalna niestety:)) Więc będzie elaborat.
    Wpadłam. Co prawda Twoje komentatorki twierdzą, że to jest niemożliwe i wynika z ułomności ale wciąż można. Wystarczy być nastolatką ze wsi której po pigułkę „po” każą przyjść z mamą. I mieć mamę z gatunku ‚co za wstyd’. Prostsze niż się wydaje.
    Miałam 18 lat gdy zaszłam w ciążę. Jeden plus: stałego chłopaka od 2 lat, który dziś jest moim mężem. Mam strasznie liberalne zdanie jeśli chodzi o aborcję i uważam, że każda kobieta ma do niej prawo. Ale… Jeśli okazało się, że mój facet nie chce spieprzać a nawet się cieszy (są wariaci na tym świecie:)) uznałam, że nie mam prawa. Nie miałam prawa iść tylko po najmniejszej linii oporu skoro już stało się. Mimo wszystko moje dobrze było by pozbawieniem życia i radości życia. Córki i skaczącego ojca.
    Moja córka ma dziś 7 lat. Uwielbiam ją.
    Nie było wcale aż tak trudno.
    Poniosłam konsekwencję i wyszłam na tym dobrze. Ale nie chcę drugiego dziecka. Czas w końcu być sobą i dla siebie.
    Tymczasem na każdym kroku słyszę „a drugie?”. Wmawia mi się, że krzywdzę młodą brakiem rodzeństwa. Mam wtedy ochotę zabijać. Dziękuję Malw za ten tekst.

    • No i pewnie Ci, którzy mówią o krzywdzeniu jedynaka brakiem rodzeństwa to osoby posiadające kilkoro własnych dzieci? Mój mąż jest jedynakiem i nigdy nie czuł się z tego powodu pokrzywdzony. Gdy patrzę na zaangażowanie jego rodziców w jego wychowanie a moich w moje (mieli na głowie jeszcze dwójkę mojego rodzeństwa i niepełnosprawnego dziadka), to wcale nie jestem przekonana o krzywdzie jedynaków. Wręcz im zazdroszczę tej uwagi rodziców, którą dostają.

      • Wiesz co zabawniejsze… ja również jestem jedynaczką :) Nie wspominałam o tym, bo w sumie nie ma znaczenia w kwestii przyszłego życia mojej córki (poza tym, że nie będzie giftów od cioć i wujków :D ). Ale również nie czuję się kaleką emocjonalną a na brak kontaktów z ludźmi nie narzekam :)

      • asiorra

        Moi rodzice mieli nas piątkę… Powiem tylko, że źle mi się dorastało w takim tłumie, dlatego mam jedno. Może jeszcze zdecyduję się na drugie ale póki co, nie spieszy mi się.Pozdrawiam i trzymam kciuki :D

    • Dot

      „okazało się, że mój facet nie chce spieprzać a nawet się cieszy (są wariaci na tym świecie:))” Niejedna z nas w przypadku nieplanowanej ciąży chciałaby takiego faceta u boku. Odpowiedzialnego i ponoszącego konsekwencje razem z nami.
      Zazdroszczę i gratulacje! :)

  • Dla mnie te komentarze i dopytywanie się o dziecko
    są jak opowieści o gimnazjalnym słoneczku i Miłość na bogato – tyle o tym
    słyszałam, ale w życiu się z takimi cudami nie zetknęłam. Nie chciałam mieć
    dzieci to kompletnie nikogo nie obchodziło. To znaczy czasem ktoś zapytał
    dlaczego, ja odpowiadałam i po temacie. Zero ekscytacji. Teraz chcę i też nikogo
    to nie interesuje, poza tym, który jest do realizacji planu niezbędny:) Wychodzi
    na to, że świat ma do mnie i do mojej prokreacji stosunek analny.

  • Znam wiele młodych matek, ale żadnej która by została matką z braku pomysłu na siebie…

  • grzegorz romanski

    Chyba…na pewno …
    pokochałem….pająki :)

  • Paweł Daniel Kęcerski

    Najważniejsze, żeby umieć czyjeś zdanie uszanować i nie być krzykaczem narzucającym innym swój styl życia. A dziecko będę chciał, bo jak ja nie zadbam o przedłużenie nazwiska to nikt się tym nie zajmie, bo ostatnio coś mi się w mózgu przestawiło i nie rzygam na myśl o wstawaniu o 4 nad ranem i zmienianiem pieluch, lub co gorsza – wychowywaniu piętnastolatka.

  • Ania

    Nawiązując do jednego z twoich wcześniejszych wpisów: macie racje, nie musicie rodzić dzieci, jeśli tego nie chcecie. Muzułmanki urodą za was, nawet pięcioro :3

  • mama 3

    myślę, że żadna klasyfikacja w tym temacie nie jest dobra;
    zastanawiam się dlaczego tak bardzo manifestujesz swój punkt widzenia „atakując” wymienione grupy? po co to? ja mam 3 dzieci, jestem szczęśliwa z wszystkimi plusami i minusami macierzyństwa, ale nie obwieszczam tego światu, narzucając innym, z podtekstem – mam was wszystkich bezdzietnych w dupie i teraz wam to piszę, jak to dobrze mieć dzieci i co tracicie!
    Ty masz swój punkt widzenia, ja swój, Ty masz swoje racje i doświadczenia, które mają wpływ na Twoją opinię, ja mam swoje i już.
    co więcej, życie nauczyło mnie, że zasada „nigdy nie mów nigdy” jest jak najbardziej prawdziwa, a światopogląd człowieka zmienia się co jakiś czas i ma na to wpływ wiele czynników

    pozdrawiam serdecznie

    • jj

      Myślę, ze to reakcja poświąteczna – zauważyłaś? Spotkanie przy stole z rodziną i nie tylko, i te pytania: a wy kiedy? Mam tę samą sytuację, co autorka i w tym samym czasie myślałam o tym samym :)

    • tessa

      No dobrze, zatem skoro zasada „nigdy nie mów nigdy” jest dla ciebie jak najbardziej prawdziwa, wobec tego ja powiem ci coś, co osoby, które nie chcą mieć dzieci słyszą bezustannie. Odwrócę jedynie znaczenie tej wypowiedzi, aby dopasować ją do twojej osoby. Poczuj to głęboko i wyobraź sobie , że słyszysz to przy każdym spotkaniu z rodziną, przyjaciółmi, podczas rozmów w pracy itp.
      Pamiętaj przy tym, aby niczemu wewnętrznie w sobie nie zaprzeczać, bo przecież” nigdy nie należy mówić nigdy”.

      Posłuchaj:
      „Zobaczysz!!! Pewnego dnia przyjdzie taki moment w twoim życiu, że będziesz żałowała, że jesteś matką, że pozbawiłaś się wolności i poświęciłaś dzieciom jedyne życie jakie ci dano. Ty NIGDY, ale to NIGDY już nie doświadczysz tego, co czuje osoba w 100% wolna, nigdy nie będzie ci dane poczuć tego, co czują ludzie niezależni. Nie masz pojęcia jak to jest być wolnym, bo tylko ludzie bez dzieci są w stanie tego doświadczyć i to poczuć. Zobaczysz, że skończysz sfrutrowana i pod koniec życia BĘDZIESZ ŻAŁOWAĆ decyzji, jaką podjęłaś. Ale wtedy już będzie za późno, hehehe. Musisz być jakimś wybrakowanym człowiekiem bez emocji, aby nie widzieć wartości w wolności i w życiu dla ważnych spraw tej planety. Myślisz tylko o sobie i własnych potrzebach, zamykając się jedynie na świat własnych dzieci. To bardzo egoistyczne, by nie myśleć i nie poświęcać życia zwierzętom, przyrodzie i innym ważnym sprawom na Ziemi, a myśleć jedynie o własnym dziecku. Nigdy nie poczujesz tej satysfakcji, jaką niesie uczucie, gdy dajesz coś od siebie całemu światu, a nie tylko pojedynczemu człowiekowi z własnej rodziny.Bardzo łatwo jest kochać własne dziecko, ale już wyższą sztuką jest darzyć miłością obcych ludzi, zwierzęta i naturę. Ale ty tego nigdy nie zrozumiesz, bo nigdy już nie doświadczysz tego, co mogłabyś czuć lub zrobić jako wolny człowiek. Twoja dożywotnia decyzja o dziecku sprawiła, że twoje życie nigdy nie będzie tak pełne i bezkresne, jak życie osób, które mogą doświadczyć wolnych wyborów.”

      To powyżej to żywy cytat o odwróconej intencji. W swojej pierwotnej formie tak mniej więcej wygląda straszenie i nękanie osób bez dzieci. Jestem naprawdę ciekawa, czy gdybyś słyszała takie słowa pod swoim adresem za kazdym razem, gdy poruszany jest temat ‚obowiązkowego macierzyństwa’, to czy czułabyś tą samą obojętność, o której z taką pewnościa dziś piszesz.

      Mam wrazenie , że w końcu miałabyś ochotę wyrzucić z siebie kumulujące się emocje, które zwyczajnie w człowieku wzbierają za kazdym razem, gdy słyszy:” jesteś egoistką,”, „jesteś ćwierć kobietą”, ” jesteś wybrakowana”, „gdyby każdy tak myślał, to…”, „będziesz żałować na łożu śmierci”, ” zostaniesz sama”, itd. itp. Tego nie da się słuchać bez emocji i wbrew temu co piszą tu inne osoby- które oczywiście takiej sytuacji nie doświadczyły, ale opinię mają wyrobioną – nie pomoże tu żadne samospełnienie. To nie ma nic do rzeczy. Możesz być spełniona na kazdym polu życiowym, a mimo to, takie słowa po prostu irytują, bo zwyczajnie ktoś, kto nie ma pojęcia o twoich uczuciach, duchowości czy myślach podejmuje się oceny twojej osoby, twojego życia i terroryzuje cię oskarżeniami i zastraszaniem hipotetycznymi scenariuszami.

      Idę o zakład, że twoja pewność siebie mocno by się zachwiała, gdybyś po raz kilkudziesiąty usłyszała od przyjaciół, że decydując się na dziecko, popełniłaś poważny błąd i zobaczysz, że przyjdzie dzień, że bedziesz tego żałować do końca życia. Każdy by się zachwiał, bez względu na decyzję jaką by podjął. To dotyczy KAŻDEGO tematu i obszaru w życiu, KAŻDEGO.

      Spójrz na to z tej strony, a może zrozumiesz skąd biorą się od czasu do czasu takie wpisy na blogach ;)

  • Kiedy to czytałam, to pomyślałam sobie to samo co Konrad, z bloga którego trafiłam do Ciebie – byłabyś fajną mamą.
    Z drugiej strony – jest też przecież moda na to, by dziecka nie mieć, robić karierę, Matki, które się na to decydują, też bywają wyszydzane, wyśmiewane. Wszystkim nie dogodzisz, więc trzeba iść za głosem SWOJEGO serca. A z tego nikomu tłumaczyć się nie trzeba ;)

  • Mikka82

    Mój syn właśnie skończy rok. Ja mam niewiele ponad 30 lat i nigdy tak naprawdę nie chciałam mieć dzieci. Ciąża była kompromisem na jaki zgodziłam się dla mojego męża. Nie żałuję kocham mojego syna nad życie, nie wyobrażam sobie teraz życia bez niego ale…kocham też siebie i nie chcę żyć tylko dla niego. Pragnę za kilkanaście lat spojrzeć w lustro i zobaczyć fajną babkę a nie zgrzybiała matronę, matkę polkę dla której jedyną atrakcją są dzieci, dziecko. Dla mojego syna właśnie po 3 miesiącach macierzyńskiego wróciłam do pracy, bo siedzenie w domy tylko z nim mnie wykańczało i żeby nie zwariowac musiałam wyjść do ludzi musiałam poczuć się potrzebna jako ktoś inny nie tylko jako mleczarnia z cycem na zawołanie. Dla mojego syna też nadal realizuję swoje marzeni, pasję, chcę żeby wiedział, że rodzina jest ważna ale osobisty rozwój jest niezbędny aby być szczęśliwym. Dla mojego syna utrzymuje nadal kontakty ze starymi znajomymi, żeby na starość nie tylko on był dla mnie podporą ale też przyjaciele, nadal staram się pielegnowac tez zwoązek z moim mężem. Nie chce aby mój mąż widział we mnię tylko matkę ale przede wszystkom swoją żone, partnerkę, kochankę. Kocham mojego syna chcę go wychowac na dobrego, fajnego człowieka. Jednak czasami sobie myślę czy gdybym wiedziała co mnie czeka jak to bedzie po jego urodzeniu zdecydowałabym sie na dziecko jeszcze raz i myslę sobie, ze jednak nie podjęłabym tej decyzji drugi raz. Dziecko to maksymalnie duzo wyżeczeń, to pożeracz czasu i uważam, że ludzie którzy maja dzieci tylko dlatego , że tak wypada bo tak trzeba to niedorozwiniete orangutany, któr krzywdzą zarówno siebie jak i to dziecko. Dziecko to nie szafa, która można przesunąć lub wyrzucić ale wielu z nas niestety nie zdaje sobie z tego sprawy.

    • Aga

      Świetnie napisane!

  • Mama

    A ja jestem właśnie w ciąży z trzecim dzieckiem, planowanym, wyczekanym. Chciałabym kiedyś mieć jeszcze jedno. I też czuję się stygmatyzowana: przy pierwszym wszyscy się cieszyli, przy drugi – w otoczeniu było serdeczne zainteresowanie, nad trzecim – niektórzy znajomi mojego teścia opuścili zasłonę milczenia i udają, że wcale w ciąży nie jestem. Bo posiadanie zbyt dużej ilości dzieci (czyt. powyżej dwójki) jest nieodpowiedzialne.

  • Tekst dość kontrowrsyjny, ale klu trafne. Każdy ma prawo żyć jak mu się podoba.
    Moim zdaniem z posiadaniem dzieci to jest tak, że fakt życie bez nich jest łatwiejsze, fakt życie bez nich jest inne i fakt ci którzy je mają doświadczają to czego ci bez nich nigdy nie doświadczą. Ale uważam, że nie wynika to z tego, że rodzicielstwo jest jakimś najbardziej mistycznym stanem ducha czy celem naszego estctwa.
    Kobieta nie mając dzieci nie poczuj nigdy tego ciepła co czuje matka, ale to jest tak jak osoba, która nigdy nie skoczyła na bungee nigdy nie doświadczy tej adrenaliny, a osoba, która nie poleciała w kosmos…. itd.

    Ja uważam, że rodzicielstwo wypełniło moje życie, ale ja tego chciałam w mniejszym lub większym stopniu.
    Ty nie masz tej potrzeby, twoja sprawa.
    Mogę ci powiedzieć, mogę ci wmawiać „że nie wiesz jak to jest wspaniale”, ale równie dobrze ty możesz mi powiedzieć, „nie wiesz jak to fajnie wyskoczyć do Stambułu, wylecieć na Malagę, pływać z rekinami…”
    Wszystko ma plusy ujemne i minusy dodatnie, jak mawia mój mąż

  • Marta Szyszko

    a niech tam sobie płodzą jedno za drugim, niech zachwycają się kupkami. Nie widzę problemu, niech każdy robi to, co sprawia, że jego życie jest znaczące. Dla jednych to będzie podróżowanie, dla innych praca, dla jeszcze innych wychowanie dziecka. Czemu kobiety, które wypełniają tak ważną rolę wytykane są tu palcami? Z perspektywy skończoności, nawet jak komuś sprawia przyjemność wyjazd na Kubę i przesiadywanie na słońcu, to niech to robi. Jestem za tym, by nie dokopywać innym, bo po co?

  • rudex

    napiszę tylko tak – za każdym razem kiedy mówię, że nie chcę mieć dzieci i dostaję odpowiedź „zobaczysz, jeszcze ci się zachce”, odpowiadam „nie mam też penisa, ale jakoś nie bardzo wyobrażam sobie go mieć” – mina zazwyczaj bezcenna.

  • Berta

    Malwinko, a ile Ty masz lat? :)

  • Ja z kolei chciałem mieć dziecko już w wieku cielęcym, gdzieś ok. 19stki. Mój Dziadek powiedział wtedy, abym rozpędził się i potraktował ścianę z baranka. I miał rację. Dziś mam 32 lata i czuję wielką potrzebę bycia ojcem. Czas na mój ekspansywny rozwój powoli mija i chciałbym przekazywać wiedzę, doświadczenie i mądrość mojemu następny/następczyni. Chcę się po prostu spełniać jako ojciec. Może to głupie i mało popularne, ale pędząc po moje złote runo zdałem sobie sprawę, że tylko nadając temu pędowi sens rzeczywiście mogę czuć się spełniony. To też egoizm, można by powiedzieć, bo przez dziecko chcę czuć się potrzebny i wyjątkowy. Nie oceniam się, czy to źle. Nigdy jeszcze nie byłem aż tak gotowy na nowe życie, wewnętrznie spójny, przygotowany do poświęcenia, pamiętając o swoich pasjach. Nie sądziłem, że kiedykolwiek nadejdzie taka chwila, bo mam powody, by bać się być tatą. W jakimś sensie to dla mnie wyzwanie, ale nie chcę go podejmować tylko ze względu na spełnienie. Chcę stworzyć fajnego człowieka, małe muszkieciątko :) Mam nadzieję, że będzie mi to dane i uda mi się być dobrym ojcem, mężem, partnerem.

  • Aga

    Serio? Ktos Cie pietnuje za Twoje wybory? Ja nie mialam dziecka az do 35 roku zycia, jestem spelniona w tym, co robie, duzo podrozuje, wychodze, spotykam sie z ludzmi, ale nikt mnie nie za to nie pietnowal. Córka pojawila sie, a ja nadal sie realizuje. Moze w jakichs dziwnych klimatach sie obracasz? Moze za bardzo toksycznych ludzi sie wokolo Ciebie kreci. Moze Polska Cie przytlacza – mnie tam nie ma juz od 10 lat, a jak wracam, to czuje troche depreche. Serio, moze trzeba cos zmienic, zeby nie czuc sie tak, jak sie czujesz.

  • Aga

    Ja sama osobiście powiem, że tak jak napisałaś żyjemy w wolnym świecie i tak jak ja nie mogę osądzać ciebie bo to twój wybór tak samo ty nie możesz osądzać kobiet które mają dzieci bo to ich wybór……ja osobiście nie uważam, że mam dziecko dlatego że nie miałam innego pomysłu na siebie na moje życie….. Zawsze chciałam mieć dzieci i mam :) Czuję się spełniona a nadal korzystam z życia jak przed posiadaniem dziecka: wycieczki, rowery, biegam, pracuję, spotykam się z przyjaciółmi, spędzam czas z moim mężem itp nic się u mnie nie zmieniło :)
    Ale każda z nas ma świadomy wybór jak jej życie będzie wyglądało i nikt nikogo nie ma prawa osądzać i oceniać :)
    Pozdrawiam
    Aga

  • Aga

    AAAAAAAAA i jeszcze jedno nie powinno się oczerniać kobiet, które uwielbiają macierzyństwo…..
    Bo zrozumienie ciebie że nie chcesz mieć dzieci – ok, ale po co „jechać” po innych kobietkach, które lubią dzieci i uwielbiają spędzać z nimi czas, no po co? :)

  • Aga, przeczytaj tekst raz jeszcze, a może zrozumiesz, po co powstał i do kogo docelowo jest skierowany. Pozdrawiam.

    • Aga

      Ja widzę do kogo :)

    • Aga

      aaa i nie widać mojej poprzedniej wiadomości :) a to jest druga jej część :)

    • niaki

      Nie zrozumieją. Jest takie powiedzenie „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”.

  • Marta Szyszko

    ja po lekturze mam ten sam niesmak. Rozumiem, że ktoś dzieci nie chce, czemu alergicznie reaguje na te, które chcą i się w tym spełniają? Tego nie rozumiem. Tak jakby swoje decyzje trzeba było potwierdzać deprecjonowaniem innych. A czemu ludzie pytają kiedy kobieta zdecyduje się na dziecko? Cóż, jeszcze do niedawna była to najnaturalniejsza decyzja pod słońcem, wystarczy spojrzeć na nasze ciała. Kobieta łaski nie robi, że urodzi dziecko, ale mężczyzna, który się namyśli zapewne wybierze młodą i nie robiącą problemu, pozbawioną wielkich ambicji, strażniczkę domowego ogniska. Czy to powód by z nich szydzić? Moim zdaniem nie, prostolinijne życie potrafi dawać wiele szczęścia, miotanie się w życiu między różnymi ambicjami i wyborami, częściej wpędza we frustrację. Pozdrawiam.

  • Gosia

    Nie potępiam, nie oceniam, kazdy ma prawo wyboru- tak, bez dziecka to wygodne zycie, aczkolwiek zal mi Ciebie ze nie doswiadczysz tej przeogromnej milosci, wielkszej niz do partnera- belive me- tez myslalam ze to ” na rowni”, nie da sie opisac dopoki nie zostanie sie matka. Troche egoistyczny post ale masz do tego prawo. have fun:)

  • Robert Belica

    Nie możesz nie chcieć dziecka, chyba że nie jesteś z gatunku Homo Sapiens. Chcesz potomstwa czy Ci się to podoba czy nie. Może dlatego tak nerwowo reagujesz na obstrzał ze wszystkich stron, czyli dodatkową presję społeczną. We wszystkich dywagacjach natury psychologicznej, zapomniałaś o tej podstawowej, czyli biologicznej. A z tą się nie da wygrać. Seks jest przyjemny nie po to żeby było Ci dobrze, a po to żebyś przekazała potomstwu swoje geny. Istotą istnienia życia na Ziemi jest jego trwanie, a realizowane jest to przez rozmnażanie się. Nie masz nad tym (istotą) kontroli i nie masz na to wpływu. Możesz się oszukiwać, że jest inaczej, ale dopóki nie będziesz miała dziecka, Twoja biologia będzie się pojawiać jako dylematy moralne i agresja na społeczną rolę Matki Polki, jaką masz odegrać. Małpy, króliki czy papużki nie muszą mieć presji społecznej żeby mieć dzieci. Nawet wirusy, którym brakuje paru cech, których używamy do definiowania życia, „rozmnażają” się. Spróbuj stosować dłużej stosunek przerywany – skończy się to nerwicą. Czemu? Bo natura nagradza Cię za potomstwo. Za seks, który do niego prowadzi. Podobnie celibat – powoduje wynaturzenia, mimo całej miłości jaką ktoś pała do boga. Dlatego nie musisz się martwić o to, że dziecko będzie Ci ciężarem – natura i tym się zajęła. Zostaniesz sowicie wynagrodzona za przedłużenie gatunku ;)
    I o ile uduchowieni mają jeszcze quasi argumenty przeciwko naturze jeśli chodzi o jedno dziecko, o tyle każde kolejne to wynik tylko i wyłącznie ich zatracenia się w biologii i instynktownej potrzeby rozmnażania. No bo co więcej może dać dwójka dzieci czego nie daje jedno? Jedynie mniej czasu i miłości dla poszczególnych dzieci. No chyba że ktoś chce mieć potomka bez skrupułów rozpychającego się łokciami w korporacji. Wtedy piątka dzieci może w tym pomóc. Kończąc wątek rządzącej wszystkim biologii – pamiętam z dzieciństwa taką anegdotę (mogłem coś pomylić): o chłopie, który chciał oduczyć konia jeść – już prawie mu się to udało, ale koń wziął się i zdechł ;)
    Nie mam nic do tych którzy odrzucają teorię ewolucji na rzecz teorii stworzenia – przedkładają prymat ducha nad ciałem. Chciałbym tylko żeby zauważać związek przyczynowo skutkowy pomiędzy instynktami, atawizmami, mówiąc ogólnie między naszą biologią a psychiką. Że ta druga nie jest bytem niezależnym. Co nie oznacza, że nie można przeżywać emocji i cieszyć się uczuciami. Tylko dobrze pamiętać skąd się biorą. To jak z miłością (tym pierwszym jej etapem – zauroczeniem, pożądaniem, opętaniem…) – nie da się zakochać w wybranej osobie. Tu nie działamy świadomie – wybranek musi być dla nas atrakcyjny, musi nas pociągać, a to najczęściej sprowadza się podświadomie do tego żeby partner był dobrym reproduktorem ;)
    Więc kontynuując sferę duchową zastanawiam się jak możesz lubić dzieci znajomych i rodziny? Ja nigdy nie lubiłem dzieci i nadal nie lubię (poza jednym od trzech lat). Nie ma dla mnie znaczenia kogo są. No chyba że to dziecko ma 17 lat i jest płci żeńskiej ;) Dzieci są męczące i głupie (oczywiście też taki byłem). Nie da się z dzieckiem mądrze pogadać. Lubią inne zabawy niż ja. Nie mogą pić alkoholu i wracać z imprez do domu o 5 nad ranem… Więc proszę wyjaśnij mi co fajnego jest w cudzym dziecku nawet przez 15 minut? Chyba tylko jako projekcja swojego, obowiązkowo podparta chęcią posiadania potomstwa. Ludzie tak kochają dzieci, ale jakoś nie znam nikogo kto zamiast pójść na rower, do kina, na imprezę czy napić się/zajarać jointa, bierze cudze dzieci i idzie z nimi na plac zabaw :D
    No i jakim cudem denerwują Cię słowa krytyki Matek Polek? Jakbyś nie chciała mieć dziecka, to byś to olała ;P

    • Gosc

      Zgadzam sie w 100%. Swietny komentarz!

  • Ola a sprawdzałaś co dokładnie jest w granicy błędu stosowania konkretnych metod?
    W przypadku tabletek to nie jest kwestia „nagle nie zadziałam”. To są antybiotyki, zatrucie, biegunka czy zapomnienie dawki.
    To jak z komputerem. 90% problemów z komputerem znajduje się między monitorem a krzesłem.

  • Marta Szyszko

    a co zły cel – wychowanie człowieka? Cel dobry jak każdy inny, kiedyś nawet twierdziło się, że do tego kobiety zostały stworzone, niedługo to będzie wstyd nad wstydy i powód do posypania głowy popiołem, dziwne czasy zgoła nastały.

    • niaki

      Oh, tak, kobiety do tego zostały stworzone. Tymczasem dzisiaj kobieta aby być matką, musi najczęściej być też ojcem, pracownikiem, nierzadko niemal siłaczem. Mężczyzna już nie zapewnia beztroskiego wychowania dzieci, z dala od stresów i spraw finansowych. Ale, jako że od średniowiecza wiele się zmieniło, są kobiety, które oprócz bycia inkubatorem, chcą też być osobami. Tak więc wymagajmy tego „podporządkowania się naturalnym instynktom” gdy nie będą głuszone lękiem o stratę pracy, lękiem o ucieczkę „uszczęśliwionego potomkiem” tatusia i o samotne rodzicielstwo. Widziałam jak wygląda wychowywanie dzieci z jednej wypłaty na wynajmie. Nie te realia. Więc tak – cel jest dobry, ale nie jest jedynym dobrym celem na świecie. Czy życie Matki Teresy było pozbawione celu albo sensu? Czy jest ich pozbawione życie człowieka oddającemu się odkryciom z zakresu medycyny albo astronomii? A może bezcelowe lub bezsensowne jest życie wynalazcy zmieniającego oblicze świata? Cel może być najróżniejszy. Ważne, aby był. I rzecz tutaj największa – by nie wmawiać innym, że nasz cel musi być jednocześnie ich celem.
      I tak, wstydem jest, gdy kobieta która nie ma żadnej pewności jutra rodzi dziecko jako wynik wpadki, i przez własną nieodpowiedzialność skazuje je na trudne życie i kiepski start, na powielenie swoich porażek. Wstydem jest, gdy dziecko jest wynikiem egoizmu, np w celu utrzymania przy sobie niepewnego męża – bo dziecko staje się narzędziem, i gdy sposób zawodzi, nie raz i nie dwa usłyszy, że jest zawadą życiową. Tymczasem widzę, że większość świeżo upieczonych matek traktuje dziecko jak swoisty gadżet, ewentualnie jak misia przytulankę, mając całkowicie gdzieś, że jest to CZŁOWIEK taki sam, jak one.
      Zanim człowiek zdecyduje się na dziecko, powinien zadać sobie właśnie pytanie, czy nie będzie to wstydem – wstydem dla niego jako rodzica, poprzez jego brak cierpliwości, brak możliwości, brak umiejętności. Taki „wstyd rodzica” zawsze przełoży się na krzywdę dziecka.

      A problemem współczesności jest właśnie to, że najczęściej bez zastanowienia na dzieci decydują się osoby NIE ZADAJĄCE SOBIE takich pytań – osoby które po prostu wymyśliły, że fajnie byłoby mieć dziecko,lub poprzez wychowanie traktują to jako społeczny obowiązek – z kolei osoby które faktycznie powinny mieć dzieci, osoby inteligentne i zdające sobie sprawę z odpowiedzialności, często właśnie poprzez obawę przed tą odpowiedzialnością zwlekają z tą decyzją, lub całkowicie rezygnują z rodzicielstwa.

      Do niedawna w dużej modzie było polecanie sobie przez ludzi, w jakim kraju i ile dzieci najlepiej posiadać, by „dobrze żyć”. Czy naprawdę osoba, która robi coś takiego, robi to z chęci rodzicielstwa, chęci przekazania czegoś małemu człowiekowi, podzielenia się z nim darem życia? Raczej traktuje dziecko jak przedmiot – z tym, że zamiast wydzierżawiać, świeci przed nim po urzędach.

      Znam przykład matki trójki dzieci która dała je sobie zrobić z całkowitej bezmyślności. Mąż zrobił, to zrobił. I ona ma z kim spędzać czas, ma się kim zająć. Dzieci żywi opieka, a dumny tatuś regularnie całej czwórce spuszcza po pijaku łomot. Czy to jest właśnie wizerunek typowej Matki Polki?

      A może tym wizerunkiem jest przykład rodzica tak oszołomionego i opętanego wizją własnego rodzicielstwa, by uznać że „żadne inne dziecko nie byłoby w stanie powiedzieć na kaszkę ‚kaka’, wetknąć psu palca w oko, zrobić tak niezwykłej kupki, oraz zwymiotować aż tyle na śliniaczek”(wliczając w to oburzenie zawsze, gdy kogoś ‚tak zdrowa i śliczna kupka’, albo ‚tak niezwykle niestrawione wymiociny’ obrzydzą) – by za lat naście czynić wyrzuty, histeryzować, zamykać pod kluczem i obrzydzać poznanie świata dziecku, które przestało być „słodką maskotką” i zaczęło wchodzić bezczelnie w dorosłość?

      Czy tacy ludzie powinni mieć dzieci? Ludzie, którzy mają je ‚dla siebie na rozrywkę’ i z tak płytkich przyczyn? Zostawmy to ludziom, którzy wiedzą, czym jest rodzicielstwo, zamiast namawiać innych do tworzenia(w efekcie powyższych działań) patologii, i lamentowania nad jej ilością.

  • Prozna

    Swietny tekst. Jestem matka i kocham moje potomstwo nad zycie, ale zgadzam sie z Toba w 100%. Mysle tez, ze moje macierzynstwo byloby inne, gdybym od poczatku nie dala sie omamic jedynie skusznej ideologii matki polki.

    A argumenty o instynkcie… Coz. Wpieprzanie cukru tez jest instynktowne (jestesmy zaprogramowani na odczuwanie przyjemnosci z jego jedzenia i na poszukiwanie jedzenia z cukrem). Seks jest tez instynktem, i dam sobie glowe uciac, ze wiernosc jednemu partnerowi nie jest instynktowna. Dawanie w morde adwersarzowi za to jak najbardziej. Przyklady mozna mnozyc, i wiekszosc jest rownie sensowna, jak wystepujacy u kazdego instynkt macierzynski.

  • Konrad Boden

    Przyjąłem prostą zasadę – nie rozmawiam z obcymi ludźmi, kimkolwiek by nie byli, o swoim życiu prywatnym.
    Nie mam więc problemu z ich nastawieniem do mnie. W jakiejkolwiek kwestii.

  • Soleil

    „W imię czego? Nieprzespanych nocy, kolek, obsranych pieluch i zarzyganych kaftaników?”

    Umm, może ja mało bystra jestem, ale czy Ty naprawdę uważasz, że te kolki, pieluchy i kaftaniki to tak do… nie wiem, osiemnastki przynajmniej? Śmieszy mnie sprowadzanie rodzicielstwa do rzeczy, które dotycza go przez góra dwa lata, a potem po prostu masz w rodzinie kolejnego człowieka do kochania. Pardon jeśli porówanie kogoś urazi, ale jak ktoś bierze sobie psa to jakoś nikt mu nie mówi „oszalałeś, w imię czego chcesz biegać ze ścierą i czyścić zasikane i zasrane podłogi?”. To trwa chwilę, potem jest fajna relacja, tyle. I dlatego te monstrualnie wyolbrzymiane argumenty o kupach i kolkach wydają mi się ujmą dla inteligencji obu stron…

    • Ktoś tu ma chyba problemy z czytaniem ze zrozumieniem.

      • Soleil

        Dlaczego? Npisałaś dosyć wyraźnie że czegoś takiego dzieciatym nie mówisz. Owszem, nie precyzując dlaczego nie mówisz, w domyśle pozostawiając że robisz to z szacunku dla cudzych decyzji, tudzież wskutek odebrania elementarnego dobrego wychowania. Stawiając się w opozycji do ich myśli wypowiadanych na głos, że rzeczone dzieci koniecznie posiadać powinnaś. Ale skoro nie mówisz czegoś własnie takiego, to przypuszczenie że Ty z kolei właśnie tak myślisz wydaje się całkiem sensownie uzasadnione. So?

        • Myśleć coś na dany temat, a móc myśleć coś na dany temat to zasadnicza różnica. Zdaję sobie sprawę, że macierzyństwo to coś więcej niż obsrane pieluchy i zarzygane kaftaniki. Still – not into it.

          • Soleil

            No to w takim razie po co w ogóle taki argument, że Ty się „tak” nie zachowujesz i nie rozumiesz „jak oni mogą”? Oni mówią co myślą. Ok – zachowują się nieładnie i wścibsko, ale przynajmniej są w tym wścibstwie na swój sposób szczerzy i autentyczni. Ty nie mówisz czegoś, czego tak właściwie wcale nie myślisz, to jaka w tym Twoja „zasługa” tak właściwie? Na buty też im nie plujesz, a też mogłabyś! ;P Argument miałby sens, gdybyś Ty się powstrzymywała przed powiedzeniem czegoś, do czego z kolei TY jesteś przekonana że „tak jest/powinno”, a nie robiła tego w imię jakichś zasad.

          • Robię to w imię tego, co chcę przekazać. Jeśli mój przekaz do Ciebie nie trafia, trudno. Mówię w taki sposób, w jaki uważam za słuszny, zgodnie z własnym sumieniem. Jeśli w jakiś sposób godzi to w Ciebie, Twój system wartości, czy sposób postrzegania świata, droga wolna. Nikogo tu nie trzymam na siłę.

          • darek

            Jak jesteś szczęsliwa to się tym ciesz i nie musisz wszystkim udowadniać jaka jesteś szczęsliwa.

          • eh

            Zdaje się, że życie w społeczeństwie nakłada na nas pewne ograniczenia – między innymi przejawem dobrego wychowania, zrozumienia i tolerancji, NIE JEST paplanie innym, co nam ślina na język przyniesie, i czasem w ten język warto się ugryźć. Chamstwo nie jest zasługą, ale w porównaniu z chamstwem próba zrozumienia różniącego się od nas człowieka jakąś już zasługą jest. Dzisiaj wiele osób myli chamstwo z „autentycznością i szczerością”. Przykład dość głośny to Doda, a co o jej „szczerości” myśli ogół – wszyscy wiemy.

        • Lisiczarnia

          Zdaje się, że na samym dole wpisu jest to wyjaśnione :)

  • mizantrop

    Tego powinni uczyć w szkołach!

  • Kate pl

    Cholera. Zawsze nie umiałam sobie wytłumaczyć (ani innym), dlaczego mam takie podejście do tego tematu, a nie inne. Olśnienie. Mam tak samo jak Ty. Mam ambicje, mam marzenia, kocham swoją niezależność, którą budowałam od tak dawna… Może kiedyś instynkt się odezwie. Póki co (a mam 25 lat) milczy jak zaklęty :D

  • Bożena Jędral

    Wspaniale, że ktoś bez ogródek potrafi: powiedzieć nie chcę być tym kim chcecie, żebym była. Powielanie ogólnie przyjętych zachowań, by połechtać otoczenie jest chore, choć powszechnie praktykowane. Mówię to z pełną świadomością, jako matka trójki jedynaków-egoistów (tak tez można).

  • Lucy Mayday

    Generalnie trochę maluśko napisałaś o tym, co niby jest kwintesencją tego wpisu, dość mocno skupiając się na przywarach matek, ale rozumiem, to może być wystarczająco denerwujące, żeby zdominować treść. Nie czytałam pozostałych komentarzy (bo i po co?), ale sądząc po ich liczbie, wywołałaś burzę w szklance wody. No cóż, można być bezdzietnym ortodoksem, jak i pseudo spełnioną matką, która sama siebie przekonuje do powinności, choć w głowie tyka bomba z opóźnionym zapalnikiem. To tylko szufladkowanie, skupienie się na stereotypach. Im większy raban, tym bardziej nie warto wchodzić w polemikę z jedynym słusznym wyznaniem wiary.
    Podobasz mi się. Mimo, że jestem matką. Mimo, że jesteś pyskata ;)

  • Ola

    Ehh byłam taka sama :) i teraz przyznaje racje tym co mówią ” będziesz miała swoje….” Hehe mimo ze tak jak Ty mówiłam NIE nigdy!

    Ps. Zwracam uwagę, ze Carrie Bradshaw tez w późniejszych odcinkach wraz z upływem lat zmieniła zdanie :)

    • tessa

      No faktycznie, nie ma to jak podać jakąś fikcyjną serialową postać jako przykład na posiadanie dzieci.. Też mi autorytet. Czy ty jesteś poważna?

  • Aga

    Mam 29 lat, z moim partnerem jestem od 12 (a od 7 lat jesteśmy małżeństwem). Nie chcemy dzieci i jesteśmy w tym zgodni. Z drugiej strony, być może kiedyś to się zmieni, bo cały czas dojrzewamy i rozwijamy się, także jest miejsce na zmianę decyzji. ;) Co do wpadek: od 12 lat jesteśmy aktywni seksualnie i się zabezpieczamy i jakoś nie wpadliśmy. Także, da się.

  • Olga Piech

    Moim zdaniem macierzyństwo to jedna z najpoważniejszych decyzji w życiu kobiety. Póki co przez najbliższy czas jest to dla mnie temat nieistniejący. Nie czuję się za grosz dojrzała do tego. Wolę być ciocią i ulubioną sąsiadką, która opowiada bajki i wymyśla historie. Nie mniej jednak często spotykam się z krytcznym wzrokiem i zdziwieniem. Jak to? Katoliczka, nie planuje dziecka, mówi, że nie ma czasu? nie zmienia nazwiska po ślubie? Jak to? (owszem, takie słowa słysze). Nie mówię sobie całkiem nie. Będzie tak jak pozwoli mi natura. Jednak nie myślę o macierzyństwie jako o ”wypełnieniu” pustki. Moje życie jest bardzo bardzo aktywne i pasje oraz moi bliscy zajmują znaczną jego część. Macierzyństwo to w moich oczach zadanie: przekazać komuś wartości, w które się wierzy. Myślę sobie, mój syn kiedyś jeżeli dobrze spełnię moją misję będzie dbał o zwierzęta, szanował starszych ludzi, cenił przyjźń i patrzył na świat widząc go we wszyskich odcieniach, bez kategoryzowania. Nie martwią mnie kobiety, które spełniły się w inny sposób, z pewnością stanowią bardzo ważny fundement istnienia naszej kultury… Martwią mnie kobiety, które zostały matkami bo „dzidziusie są słodkie” jak ”szczeniaczki”. Zabawki dorastają. Zbyt wiele widzę porzuconych starszych psów w schroniskach i zbyt dużo dzieci, dla których zabrakło matkom ”dojrzałości” i „mądrości” … all in all…dziękuję za artykuł z przyjamnością się go czytało i pod wieloma spostrzeżeniami się podpisuję. :)

  • Olga Piech

    Punkt 2 – niezwykle trafna uwaga i sama to często dostrzegam ze smutkiem. Nie ma jednego przepisu na realicazję i na szczęście w życiu, każdy ma swoje ”powołanie” i wklejanie się w społeczne matryce bez zrozumienia swoich potrzeb, odrzucając to co niewygodne, bez poszukiwania swojej roli, odkrywania słabości i sił to często przyczyna tragedii. Tak sobie myślę też, że macierzyństwo nie jest przecież decyzją tylko jednej osoby.. i z pewnością byc nie powinno. ps.Halo Ziemia też chętnie czytam :)

  • Olga Piech

    W kwestii egoizmu. Nie widzę różnicy między matkami i nie-matkami. Obie grupy czynią to co dla nich wygodne. A słowa dezaprobaty, które słyszałam: „Jak ty siedzisz w knajpce w Marakeszu to ja mu mierzę temperaturę” są dla mnie całkowicie nieadekwatne. Heroizmem i wielkim czynem jest moim zdaniem adopcja.. i w dodatku adopcja chorego dziecka. To jest moim zdaniem akt wielkiej miłości i poświęcenia.

  • niespelniona

    A ja cale moje malzenstwo i macierzynstwo czulam sie napietnowana, niedoceniana i wysmiewana, a czasami wrecz oskarzana, ze nic nie robie bedac zona, matka i studentka (caly czas sie doksztalcalam na bardzo dobrych swiatowych uniwersytetach (czesto sie przeprowadzalismy z racji kariery mojej drugiej polowy) i wcale mi to nie kolidowalo, a wrecz przeciwnie zdawalam wszystko nawet czasami na celujaco moze ciut dluzej mi to zajmowalo niz innym, ale skonczylam to co zaczelam, a moje dziecko bylo okazem szczescia i zdrowia, maz mial piekna, zadbana zone bez „bolu glowy” i pial sie po szczeblach miedzynarodowej kariery, a dom lsnil i pachnial), gdyz moim celem bylo, aby moj maz i dzieci mialy madra, inteligentna i wyksztalcona kobiete przy sobie, ktora wlasnie tak sie realizuje i spelnia. Niestety nawet moj maz tego nie rozumial i nie docenial i nie chcial miec wiecej dzieci, a wrecz sugerowal, zebym troche sie zabawila i poszla do pracy, a jego matka tylko czeka, aby sie zajac naszym potomkiem. Moja rodzina mu w tym wtorowala, nie mowiac o znajomych (kobietach!!!), ktorzy podsmiewali sie ze mnie przy kazdej okazji i przy wszystkich, ze jak np.jada do pracy to jedyna osoba, ktora widza w parku jestem ja pchajaca wozek i obok pies. Ja ich nigdy nie ocenialam, ale oni (one!) zawsze i to negatywnie.
    Najwiecej przykrosci doznalam wlasnie prawie zawsze od kobiet!

  • Aga-mama

    Czasami sobie myśle jakby to fajnie było nie mieć mojego 7 miesięcznego bobasa. Robić co się chce i kiedy chce, być po prostu niezależną. Nawet mogłby mnie ominac ten caly baby boom i posiadanie malego dziecka na korzysc samej siebie. Piszesz ze otaczasz sie ludzmi a co jesli te osoby odejda… Ja chce miec rodzine tez po to zeby bliskie osoby zyly dluzej odemnie. Nie zrozum mnie zle, szanuje twoja decyzje ale mam inne zdanie. Tak naprawde to trudno mi bylo sie zdecydowac na jedna z drog, ale jestem zadowolona z tego co mam i jestem szczęśliwa.

    • tessa

      A co jeśli twoje dziecko odejdzie? A co jeśli nie będzie chciało lub nie będzie mogło się tobą zająć? A co jeśli wyemigruje za granicę i nie będziecie mieć regularnego kontaktu?
      A co jeśli nie będzie takim człowikiem, jak to sobie wyobraziłaś czy wymarzyłaś, bo każdy ma niezależną wolę?
      To, że ty czegoś chcesz nie gwarantuje tego, że to będziesz miała. Życie się różnie układa i nie masz prawa zmuszac swoich dzieci, by dostosowały swoje życie do ciebie. Przyjdzie taki czas, że one będą chciały żyć po swojemu i nie będa miały czasu na to, by codziennie się tobą zajmować. Pomyślałaś o tym?

      Dużo rozsądniej jest stawiac właśnie na siebie, na swoją niezależność, ewentualnie na partnera życiowego i przyjaciół rówieśników, bo to z nimi będziesz spędzać większość swoich dni. Przeciez dzieci nie będą wiodły podwójnie życia, nie będą w stanie być jednocześnie z tobą i z ich własną rodziną. Pomyślałaś o tym?
      Jak można decydować się na dzieci tylko dlatego, żeby żyły dłużej od ciebie? Żyjesz w iluzji?

  • Aleksandra

    Taka już nasza polska mentalność, że lubimy narzucać innym swoje przekonania i wartości. Niestety kobiet, o których piszesz tyczy się to szczególnie. Sama mam dwoje dzieci, ale nie śmiałabym narzucać nikomu ich posiadania. Mam koleżankę, która przez długi czas wyznawała przekonania podobne do twoich. Mówiłam: „Spoko, twój wybór, twoja droga”. Gadałyśmy o dzieciach, mimo, że ona ich nie miała i nie chciała. Gadałyśmy też o jej życiu, mimo, że moje jest zupełnie inne. Jakiś rok temu zaszła w ciążę. Oczywiście przypadkiem. Kilka dni temu napisała mi, że nie wyobraża sobie, jak mogła żyć inaczej. Nie piszę tego, żeby ci uświadomić, że zmienisz zdanie, bo są dowody na to (np. Maria Czubaszek, bardzo sympatyczna kobieta!), że nie musisz zmieniać i to też będzie ok. Piszę to po to, by pokazać, że nie trzeba przekonywać kogoś do swoich poglądów, by się dogadywać, a nawet lubić. Sa ludzie, którzy to rozumieją, bo jest to rzeczy oczywista, że mamy prawo żyć tak jak chcemy i nie ma lepszych i gorszych sposobów na życie (no, może z wyjątkiem tych, które mogą zabić), ale są i tacy, do których to nigdy nie dotrze. Taki mamy klimat ;). Pozdrawiam

  • Lisiczarnia

    Obawiam się, że za dobrze to rozumiem. Mam 30 lat i NIE CHCĘ mieć dziecka. Uważam, że nie mam mu czego jako rodzic zaoferować. I tak – gdy ktoś słyszy, że nie chcę być matką, lamentuje jak gosposia nad podeptanym praniem. A jednocześnie widząc matkę dwojga dzieci świętującą imieniny na baletach, palącą na balkonie papierosa, czy też matkę-egoistkę nie potrafiącą poświęcić dziecku uwagi, wygraża na czym świat stoi, krzycząc że nie powinna mieć dzieci. A może ta „biedna bezdzietna kobieta” nad którą tak się wszyscy zastanawiają, wie, że nie powinna mieć dzieci, i nie chce wybierać pomiędzy sobą a dzieckiem? Pozostawmy rodzicielstwo tym, którzy tego chcą, którzy sobie z tym radzą. Tym, którzy nie muszą dokonywać wyboru „Ja czy dziecko”, ponieważ w ich świadomości pełnia siebie to „Ja i dziecko”.
    Kiedyś koleżanka – matka trójki dzieci, powiedziała mi że „nie wiem co robię, bo na starość nie będzie miał mi kto podać szklanki wody”. I tutaj nasuwa się pytanie: Czy dzieci, które urodziła, wychowuje dla nich samych, czy hoduje dla siebie? Jaką ma pewność, że mając trójkę dzieci będzie miała opiekę na starość? I jaką ma pewność, że osoba bezdzietna nie znajdzie na jesieni życia nikogo, kto zechce spędzić z nią czas?

  • Pantegram

    To są bardzo rzadkie przypadki, musiałabyś znać zdecydowanie więcej przypadków „wpadek” niż 3 aby wśród nich były też te zupełnie niezawinione… To, że Ty nie znasz, nie oznacza, że nie jest to możliwe. Nie znam osobiście żadnego Jamajczyka, czy to oznacza, że Jamajczycy nie istnieją? :P
    Pozdrawiam.

  • MaryChristmas

    Jak mówię znajomym/ rodzinie, że nie chcę mieć dzieci to od razu padają pytania typu: „Dlaczego nie?”, „Tylko tak mówisz, a zobaczysz za kilka lat” itp. Dlaczego, jak ktoś chce mieć dzieci, nie padają takie pytania w ich kierunku? Czy posiadanie dzieci jest obowiązkowym „punktem programu”?! Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś ;)

  • A

    za rok bunt dwulatka.. tak że tego.. pogadjcie za 2 i pół

    • Marta

      Bunt dwulatka, trzylatka, czterolatka… znajome „normalne” mamy i tatusiowe mi tłumaczą, że nie ma czegoś takiego. Że to wymysł mamusiek, które sobie nie radzą, albo rozpuściły sobie własne dzieci.

  • liko2k

    To nie o to chodzi, że musisz mieć dzieci :) To chodzi o to, byś na starość miała kogoś kto cie odwiedzi, pomoze w potrzebie. Żebyś miała te wspomnienia jak dorasta itp ;) Wiem, nie potrzebujesz tego, teraz…A potrafisz sobie wyobrazic jak bedzie np za 30 lat? :)

    • tessa

      A dlaczego jej wspomnienia mają się ograniczać do tego „jak dorasta”???
      Czy nie można już ciekawszych wspomnień w życiu budować?

      Nie stworzyłeś człowieku nic innego poza kolejnymi dziećmi w tym życiu? W ludziach drzemie o niebo większy potencjał, niż tylko zdolność do prokreacji.
      A może czas by w końcu zająć się tą dogorywającą już planetą , którą rozpleniona ludzkość wykończyła? Bo jak tak dalej pójdzie, to za paręnaście lat, wszyscy się zakiszą we własnym, ludzkim, nieciekawym sosie. Nie widzicie, że ta planeta jest już PRZELUDNIONA?? Że równowaga już dawno została zaburzona?

      I ten stary, wyleniały argument o pomocy. Ja widziałam w domu opieki nad starszymi ludźmi te „odwiedzające dzieci w potrzebie”. Proszę mnie nie rozśmieszać!!!
      Proszę się przejść do takiego domu i porozmawiać z tymi ojcami i matkami swoich dzieci. Może Ci się oczy otworzą i przestaniesz głupoty wypisywać.
      Może gdy zobaczysz matkę błagającą by ją zabrać do domu i wychodzące BEZ NIEJ dzieci, to przestaniesz chrzanić o odwiedzinach.
      Zapewniam, że po takim przeżyciu zweryfikujesz swoje poglądy w pięć sekund.

      Dzieci NIE SĄ GWARANTEM pomocy, szczęśliwej starości, podania szklanki wody, podtarcia tyłka i wszystkiego co wy , piewcy potomstwa, wymyślacie, wynosząc pod niebiosa „uroki rodzicielstwa”.

      • liko2k

        Stworzyłem dużo więcej niż jesteś sobie w stanie wyobrazić. Sęk w tym, że są to rzeczy ulotne, po kilku pokoleniach nikt już o nich pamiętać nie będzie. Za to nasz syn poniesie dalej nasze geny podczas gdy twoje zwyczajnie umrą :) Twój wybór – twój smutny koniec :)

      • liko2k

        Kasujemy niewygodne odpowiedzi? Oooook… Piękny argument :D

      • liko2k

        Wycinasz odpowiedzi? Gratulacje – bardzo dojrzała dyskusja.

        • tessa

          Niczego nie wycinam. Nie jestem autorem tego bloga, ani nie mam uprawnień administratora :) Na blogu jest moderacja – uważam, ze słusznie – i służy to temu, by dyskusja miała właśnie dojrzały poziom i aby nie pojawiły się żadne obraźliwe czy aroganckie treści.

  • Dariusz Pruss

    Natury nie oszukasz, choć by nie wiem jak to racjonalizowała

  • Shelbu

    Ludzią nigdy nie dogodzisz. Po prostu zawsze bedą pytać. Najlepiej sie tym nie przejmować. Ja z kolei nie rozumiem tych głupich pytań na placu zabaw – Chodzi już? A jaka kupkę robi? Itp odpowiadam wtedy grzecznie i pytam A czy Pani dziecko jest szczęśliwe?. Mina bezcenna. Co mnie obchodzi co robi inne dziecko dla mnie najważniejsze jest szczęście. Dlatego dobra jest czasem riposta na głupie pytania. Bo ludzie niestety zawsze bedą zadawać schematyczne pytania.

  • Paweł Korzenecki

    Biorąc pod uwagę tylko aspekty biologiczne jesteś skomplikowaną i doskonałą maszyną do rodzenia dzieci. Sprzeniewierzając się temu „powołaniu” stajesz się, jak np. ekspres do kawy, który nigdy nie zostanie użyty, a jego jedynym „zadaniem” jest stać na szafce i ładnie wyglądać. Innymi słowy – z perspektywy biologicznej deklarujesz swoją bezużyteczność. :(
    No dobra, ale człowiek jest także istotą społeczną. Jako autorka poczytnego bloga wpływasz na ludzkie postawy i zachowania. W związku z tym, mimo, że się nie „rozmnażasz”, to Twoja rola społeczna jako kreatorki opinii jest ogromna i takie powołanie jest równie ważne jak macierzyństwo. A może nawet ważniejsze – wszak oddziałujesz swoim intelektem na szerszą grupę niż kilkoro własnych dzieciaczków.
    Tyle, że z punktu widzenia utylitaryzmu społecznego promowanie takich postaw jest dla społeczności szkodliwe – to trochę jak włączanie funkcji autodestrukcji. Dlatego nie upatrywałbym prób wykluczania Ciebie poprzez hejt matek w ich życiowym niespełnieniu czy ultrakatolicyźmie. Przyczyn tego zjawiska trzeba szukać głębiej. Np. w zwierzęcej spuściźnie genowej człowieka. Jednostka niezdolna do prokreacji (abstrahując od przyczyn – niechęć/choroba itepe) jest społecznie szkodliwa. I społeczność ma naturalny mechanizm aby takich jednostek się pozbywać. Szkodliwość ta niestety jest multiplikowana poprzez propagację takiej postawy i utwierdzanie w przekonaniu o słuszności takich decyzji innych kobiet.
    Dodam tylko, że świadomie pomijam tu, jakże ważne sprawy emocjonalne. Trudno o nich debatować rzetelnie na gruncie rzeczowych argumentów.
    Także… ekhm… ten… tego…. Mam inne zdanie.
    Tylko nie dokuczaj mi za bardzo w odpowiedzi bo mi się rurki sfilcują :P

    • Nie zamierzam. Wręcz przeciwnie. Z chęcią bym z Tobą podebatowała na żywo. Mogłaby się z tego wywiązać ciekawa dyskusja :)

  • SubiektywnieObiektywny

    Napisać z góry, jak bardzo się mylisz byłoby nie na miejscu. Więc zdanie to nieco rozwinę. Będąc tatą trzyletniej, złotowłosej i czarnookiej córeczki pamiętam, że jej przyjście na świat (zaplanowane) wywróciło świat mój i małżonki o 180 stopni. Oboje traktując nasz związek po partnersku wychowujemy córeczkę i dzielimy się obowiązkami, co nie jest łatwe bo jesteśmy mocno aktywni zawodowo. Oboje nie wyobrażamy sobie ani życia ani naszej rodziny czy domu bez niej. Owszem, wychowywanie dzieci to potężny, totalitarny i bezwzględny obowiązek ale jednocześnie coś wspaniałego, co daje ocean satysfakcji, poczucie harmonii i spełnienia. Nikt nie każe Ci posiadać potomstwa. Wolna wola. Tym niemniej z własnego, życiowego doświadczenia i obserwacji wśród dalszych i bliższych znajomych w przedziale 30-39 lat zaobserwowałem, że postawa antydziecięca najbardziej cechuje ludzi egoistycznie skupionych na sobie i swoich przyjemnościach. Ale jak napisałem powyżej – wolna wola, każdy ma prawo schrzanić sobie życie w taki sposób, jaki uważa za najodpowiedniejszy dla siebie ;)

    Mam pełną świadomość, że powyższą wypowiedź jako oczywistość uznają rodzice dzieci – kwestia doświadczenia ‚tego czegoś’ i możności wyrobienia sobie o tym opinii. Bo prawda jest taka, że dokąd samemu się tego nie doświadczy to nie ma się bla_de_go pojęcia o temacie.

    Z listopadowymi pozdrowieniami, SO.

    PS. Powyższe nie ma nic wspólnego ani z przekonaniami politycznymi, bo od tych stronie, ani z religijnymi czy raczej moralno-światopoglądowymi.
    PS.II. Częściowo Cię rozumiem. Sam, jeszcze 5 czy 6 lat temu wytrzymywałem z dziećmi góra pół godziny a rozmowy o nich w towarzystwie odbierałem jako nudne ględzenie ‚mamusiek i tatuśków’. Widać do wszystkiego trzeba dojrzeć.
    PS.III.Czytam ze zrozumieniem, wiem do jakiej grupy ‚pijesz’ w poście i o co. Mimo wszystko odniosłem subiektywne wrażenie, że masz dość ogólnie chłodne zdanie na temat macierzyństwa i posiadania dzieci – stąd też ten komentarz.

    • tessa

      Cyt.:”Tym niemniej z własnego, życiowego doświadczenia i obserwacji wśród dalszych i bliższych znajomych w przedziale 30-39 lat zaobserwowałem, że postawa antydziecięca najbardziej cechuje ludzi egoistycznie skupionych na sobie i swoich przyjemnościach. Ale jak napisałem powyżej – wolna wola, każdy ma prawo schrzanić sobie życie w taki sposób, jaki uważa za najodpowiedniejszy dla siebie ;)”

      No po prostu klasyk. Typowe wkładanie wszystkich do jednego wora i powtarzanie stereotypowych wycieruchów, a do tego paskudny przykład wrednego, emocjonalnego terroru. Tak, terroru, bo straszenie „schrzanionym życiem” innych, którzy nie czują chęci do posiadania dzieci jest podstępną grą na emocjach. Nie wspomnę już o tym, że taka gierka jest zwyczajnie nieodpowiedzialna.
      Pomyślałeś choćby przez chwilę, co stanie się z życiem kogoś, kto pod wpływem takich słów zdecyduje się na dziecko wbrew swoim prawdziwym odczuciom?? Gdy zdecyduje się ze strachu, żeby rzekomo nie „schrzanić sobie życia”?? Pomyślałeś o tym , ze nie każdemu po narodzinach opinia się odmienia i że dopiero wtedy można sobie schrzanić życie, gdy okaże się, że decyzja NIE była słuszna??? Tylko, ze taka Decyzja jest już nieodwracalna!!!!
      Po co więc mędrkujesz człowieku, jakbyś miał wgląd w uczucia wszystkich ludzi na tej planecie?

      I to zakładanie z góry, że twoje przeżycia i odczuwanie są jedynie słuszne, bo „doświadczone”, a na dodatek wyższe i szlachetniejsze, bo przecież takie „nieegoistyczne”. A przepraszam, czy wolność i niezależność, to już nie jest doświadczenie? Czy dzielenie się życiem z istotami spoza rodziny, to już jest dla ciebie egoizm???
      W jaki sposób i jaką miarą oceniasz czyjeś myśli, odczucia, zdolność odczuwania miłości, empatii i poziom duchowości?
      Sprowadzanie miłości i „tego czegoś” jedynie do doświadczenia ojcostwa i macierzyństwa świadczy tylko o tym, jak płytko postrzegasz zdolność człowieka do odczuwania wyższych uczuć. Sprowadzasz je jedynie do emocji wobec członków własnej rodziny i wyobraźnia, a raczej twój poziom odczuwania, nie pozwala ci pojąć, że można kochać bezwarunkowo równiez innych, nie tylko własne potomstwo.

      Cyt 2.:”Bo prawda jest taka, że dokąd samemu się tego nie doświadczy to nie ma się bla_de_go pojęcia o temacie.”

      Otóż to! Nie masz bla_de_go pojęcia jak można sobie schrzanić życie niechcianym dzieckiem. Poszerz zatem swoje obserwacje i poczytaj trochę na forach, na których wypowiadają się ludzie, którzy takich niechcianych dzieci „doświadczyli”. Nie przekonasz ich żadną argumentacją, że spotkało ich szczęście, bo wyobraź sobie, że nie kazdemu po narodzinach zmienia się stosunek do dzieci. Dla niektórych to nieodwracalna trauma. Jeśli nie potrafisz tego pojąć, to tym bardziej nie powinieneś się wypowiadać na temat cudzego „pojęcia” na temat życia, bo sam go niewiele posiadasz.

      Co do Twoich obserwacji wśród 30-39 letnich znajomych. Może powinienieś zmienić środowisko zanim ocenisz kolejne rzesze 30 -39 latków.
      Powtórzę po raz kolejny, mało widziałeś i masz raczej ubogie doświadczenia skoro wypowiadasz takie opinie na temat ludzi.
      Również Twoje generalizowanie świadczy o braku doświadczeń, ponieważ zapewniam cię, żaden człowiek, który doświadczył wiele w życiu i spotkał na swojej drodze róznorodnych ludzi – sięgając w tych znajomościach dużo dalej poza środowisko znajomych i dalszych znajomych- żaden tego typu człowiek nie odważy się ocenić uczuć i duchowości drugiej istoty – zwyczajnie pokora wobec życia mu na to nie pozwoli, bo taki człowiek WIE, że nie ma takiej miary, którą można by było kogokolwiek zmierzyć i ocenić.

      Daruj więc sobie te oceny innych i ogranicz je do samego siebie, przed lustrem.

  • SubiektywnieObiektywny

    Punkt nr 3 – kwintesencja.

  • lily

    jak ‚zaliczylam’ wpadke bylam zalamana, ale,ze zawsze uwielbialam dzieci, nad wyraz dobrze odnalazlam sie w tej roli (a mialam tylko 24 lata)…moj synek ma teraz 7 lat,a ja slysze ,ze jestem egoistka ,bo nie ma rodzenstwa. Ciezko jest byc pracujaca mama i tata, bez pomocy dziadkow :( Poza tym uwazam,ze dziecko to ciezka praca do ktorej trzeba sie przykladac ,wiec nie zmuszajmy kobiet na sile do rodzenia,bo tak wypada…

  • NIGDY

    O wlasnie! Czekalam ( czytajac wszystko od poczatku ) wlasnie na taki tekst ! hahahahahahah,no po prostu rozbroily mnie te slowa ! Ludzie! Pol zycia mieszkam we Wloszech,tu wyszlam za maz,tu pracowalam ( czytaj : bylam sprzataczka i wlasnie ucieraczka dup,tych wszystkich dup,ktore majac KOCHANE DZIECI zyja—o dziwo — w samotnosci lub ewentualnie z utrzyjdupami z Polski,Ukrainy czy Rumunii ). Autorko bloga ! Jestem z Toba ! Tez nie mam dzieci i ani mi to w glowie ! Kocham meza,ktory jest cudownym czlowiekiem,tylko jego kocham i tylko jego chce kochac i byc tylko dla niego. Ludzie! Malo to zwiazkow sie rozpadlo wlasnie dlatego ze pojawil sie bachor? MALO?? Malo mezczyzn czuje sie wtedy odrzuconych ? Malo z nich szuka kochanki na boku?? Poza tym dzieci w dzisiejszych chorych czasach???? PO CO?? Dzisiejsze dzieci potrafia zasztyletowac wlasnych rodzicow ( zaraz mi napisza „od ciebie zalezy jak sobie wychowasz ,ahahahahahahahahahahahah,dobre :D ) albo wkladac wystraszonemu na smierc nauczycielowi na lekcji kubel na glowe majac z tego dziki dzunglany ubaw!!! Dzieci sa nawet i fajne wtedy gdy sa malutkie,trzymaja sie maminej kiecki,nie wiedza jak kreci sie ten swiat i co do czego sluzy ( ze np.sex sluzy DO ZABAWY podczas domowek juz nawet nie zwanych prywatkami,hahahahahha )! Dziekuje bardzo ! Wole swiety spokoj,a za zaoszczedzone pieniazki zwiedzam ten piekny swiat. Spytacie „A co na to twoj maz,tez nie chce dzieci?”,hahahahah,moj maz wie lepiej od kogokolwiek czym pachnie posiadanie dzieci. Maz ma dwoch doroslych synow z pierwszego malzenstwa,z wiedzma rozwiodl sie zanim mnie poznal ( tak,z wiedzma,nie wszystkie malzenstwa rozwalaja sie z powodu mezczyzny moi drodzy ),a mimo to kochane dzieci dupa sie od niego odwrocily gdy zwiazal sie ze mna,jeden nie odzywa sie juz kilkanascie dlugich lat,synus udany , nie odwiedzil ojca w szpitalu nawet wtedy gdy krazyla pogloska ze zle z ojcem ( moj maz mial wylew ) ! I co Wy wszyscy na to?? D Z I E C I , KOCHANIUTKIE DZIECI. Dziekuje Ci Laskawy Boze,ze uchroniles mnie przed posiadaniem tworow zwanych DZIECMI !!! Dzieci dupami sie dzis odwracaja od rodzica z wdziecznosci za : dar zycia,za dar wyksztalcenia,za prezent w postaci wlasnosciowego mieszkania,za to ile pieniedzy sie na to dziecko wydalo,ile czasu mu sie poswiecilo,,DUPA SIE TAKIE ODWROCI OD OJCA ,a tu jakis madrala ci napisze „kto ci na starość dupę będzie wycierał” ? Kto ? Ja Ci powiem kto : OPIEKUNKA ! Roznica miedzy tymi,ktorzy posiadaja dzieci,a tymi ktorzy ich nie posiadaja jest tylko jedna : taka,ze tych drugich mniej bedzie bolala samotnosc na stare lata.

  • Mam trójkę dzieci i choć twierdzę, że jestem zajebistą matką to jednocześnie wiem, że nie lubię nią być. Oczywiście kocham swoje dzieci nad życie, ale bycie w roli matki wcale mnie nie kręci. Kocham wolność, marzę nadal o wielkiej karierze, a macierzyństwo to kolejny etap mojego spełnienia. Doskonale rozumiem co miałaś na myśli tworząc ten tekst, jednak jest jedno ale. Gdyby nie Matki Polki, nie miałabyś cudownych przyjaciół, pralkę naprawiałabyś sama, leczyłabyś się na chybił trafił i też nie wiadomo czym, bo przecież leki robią ludzie. Po części wydanie na świat człowieka jest naszym obowiązkiem, jeśli chcesz korzystać z dóbr jakie daje ci świat, to wypadałoby na te dobra zapracować nie? Absolutnie nie krytykuje takiego wyboru, mogę tylko zazdrościć, że jesteś na tyle silna, żeby bronić swojej wygody i wolności w świecie, który zalewają prorodzinne kampanie, a wokół roi się od zacietrzewionych mamusiek…

    PS. Może te przemyślenia powinny być pod postem o zmianach na blogu, ale skoro już tu jestem to nie mogę się powstrzymać. Tamta szata graficzna była z pazurem i mówiła o tobie, że jesteś ostrą i konkretną babką (oczywiście jak jest naprawdę nie wiem, bo znam Cię tylko z tekstów), ale obecna wprowadza w moją głowę mały chaos. Taka żyleta językowa, a wygląd jak oaza spokoju :P

    • tessa

      Cyt.:” Gdyby nie Matki Polki, nie miałabyś cudownych przyjaciół, pralkę naprawiałabyś sama, leczyłabyś się na chybił trafił i też nie wiadomo czym, bo przecież leki robią ludzie.”

      A dlaczego w ciągle tej samej argumentacji zawsze podawane są jedynie różowe przykłady? Pomijając już fakt, że to zwykłe gdybanie, to dlaczego w swoich przykładach nie wspomnisz o innym obliczu ludzkim?
      Ja wtórując za Tobą mogłabym powiedzieć:
      Gdyby nie jakaś matka to nie byłoby Hitlera, Chomejniego, Stalina i innych zbrodniarzy, przestępców, psycholi i dewiantów.
      No i co teraz powiedzieć na ten sam, jakby nie było, argument? Nadal chcemy mieć dzieci?

      Proszę więc nie pisać o wspaniałych lekarzach i hydraulikach, bo to nie jest żaden motyw do posiadania dzieci. Ludzie są RÓŻNI i niestety ich charakter bardzo często ma niewiele wspólnego z wychowaniem. Rodzice sobie mogą planować przyszłość potomków i wierzyć, że ” na starość dzieci… bla , bla , bla”, a prawda jest taka, że jeśli dzieci postanowią inaczej, to nie będą ani lekarzami, ani dobrymi ludźmi, ani nie zapewnią opieki. Samo posiadanie dziecka nie gwarantuje niczego i jeśli ktoś tego jeszcze nie zauważył, to powinien poszerzyć i zgłębić swoje obserwacje.

      Cyt2.: „Po części wydanie na świat człowieka jest naszym obowiązkiem, jeśli chcesz korzystać z dóbr jakie daje ci świat, to wypadałoby na te dobra zapracować nie?”

      Jakim „obowiązkiem”???!!! Od kiedy to wydanie kogoś na świat jest równoznaczne z pracą i zasłużeniem sobie na dobra świata. W życiu nie czytałam większego absurdu! Proszę się logicznie zastanowić, czy matka, która wydała na świat 4 osobników, zanieczyszczających plastikami rzeki i oceany i trujących powietrze spalinami swoich samochodów (wszystko razy 4) zasłużyła sobie na dobra Ziemi bardziej, niż bezdzietny oceanograf, który dba o czystość wód mórz i oceanów lub bezdzietny działacz Green Peacu , który posadził podczas swojego wolontariatu tysiące drzew???

      No w życiu nie spotkałam sie z bardziej bezsensownym myśleniem i percepcją świata. Przerażające, że tak w ogóle można kategoryzować ludzi i ich prawo do życia na Ziemi.

  • feminSzowin29

    Malvina naprawde moj szacun w Twoja strone.Jestes bardzo dzielna i na pewno 200 % kobieta! Ja mam podobnie jak Ty.Z tym poswieceniem to u mnie tez sprawa wyglada tak jak uCiebie.My co prawda nie zarzekamy sie oboje ze NIGDY.Ale mamy poki co ten sam poglad ze na pewno nie teraz i narazie podobnie – lubimy CUDZE dzieci to nawet bodaj na caly dzien,.ale to poczucie ze pozniej czeka nas na powrot : wolnosc, przestrzen i ZADNYCH problemow….Niestety mimo ciekawosci (ktora czasem sie pojawia), nie potrafie „tego” poczuc na 100 % (przynajmiej narazie i moze tylko w polowie)..Czuje ze to nieodparte pragnienie podrozowania, wychodzenia z domu kiedy tylo mam na to ochote (a nie gdy „pozwoli” mi na to maly niuniek), i tworzenia :-) Masz racje : kobiety pozbawione zaiteresowan i pasji zawsze beda sie nas czepiac, a mamy ktorych horyzonty nie koncza sie jedynie na gotowaniu i prasowaniu, zostawia nas w spokoju bo to co soba reprezentuja moga z marszu zaszczepiac swoim malenstwom od poczatku.Szczerze to tez kiedys bym tak chciala aby moje dziecko (ewentualne, liczby mnogiej nie biore pod uwage), mialo owe pasje…ale sa dzis dzieci i „twory dzieciopodobne” :-/ co tez skutecznie odstrecza mnie od potencjalnego macierzynstwa w przyszlosci….:-( Pozdrawiam wszystkie wolne kobietki i te mniej wolne choc (na pewno) szczesliwe mamy o ktorych tu mowimy

  • Magda

    Hej przeprowadzam badanie na temat sensu życia oraz posiadania bądź nie dzieci. Być może niektóre osoby to zainteresuje. Zaprasam do wypełnienia. Ankieta dla kobiet https://docs.google.com/forms/d/1AoOjYzn3Ca9qYCMqPOyXZNG3sUB_Z9P6mnB3lT1Oldc/viewform?c=0&w=1&usp=mail_form_link

  • Aleksandra

    Zgadzam się z tym tekstem. Również jestem bezdzietna z wyboru, natomiast ja mówię trochę inaczej: na dzień dzisiejszy nigdy dzieci. Dlatego w ciągu najbliższego roku planuję przejść sterylizację za granicą. Jest to wewnętrznie zgodne z moimi poglądami.
    I szanuję wybory innych ludzi, tak długo jak oni szanują moje. Mogę się z dzietnymi przyjaźnić, pogadać itd. Natomiast w momencie, gdy zaczynają mi „wkładać dziecko w brzuch” ja również przestaje być miła, adekwatnie do ich słów.
    Niestety jest pewien społeczny przymus na posiadanie dziecka. Uważam, że mam ciekawsze rzeczy do robienia, biorąc pod uwagę, że moja kariera w zawodzie, który sobie wymarzyłam na dobrą sprawę zacznie się dopiero około 30 r.ż. Cieszę się, że mój partner to rozumie i uważa tak samo. Jeśli mu się zmieni? Trudno, podzielimy co mamy wspólne i rozejdziemy się z przeświadczeniem, że żadne drugiego do niczego nie zmusiło i ma prawo żyć w zgodzie ze sobą. Nie uważam też, żebym mogła komukolwiek narzucać bezdzietność na siłę. Oczywiście, że nie. Dlatego w razie czego po prostu się rozejdziemy.

  • artlis

    Nie ma sensu się rozpisywać, bo role w tym poście są rozpisane bardzo czytelnie. I dobrze, bo blog przez to jest wyrazisty, szczery i dojrzały jak i zapewne sama Autorka. Jedno pytanie tylko, co gdyby mieć dziecko nie dla spełnienia marzeń dziadków, nie przeciwko ideałom indywidualizmu, bez kontekstu prawica- lewica czy katolicy-liberałowie, nie dla „witaj w klubie” koleżanek-rodzicielek, nie dla zawarcia rozejmu przynajmniej z częścią mitu o stereotypowej matce-polce, i w końcu – nie dla siebie. Co by się stało gdyby powołać do życia osobę dla niej samej. Sam mam fajną córeczkę, o której myślałem, ze będzie moja kopią (jestem narcyzem, kirva..), której zaplanowałem juz pół życia, dla której dzielnie walczę z przeróżnymi, dziś zbędnymi, nawykami idwyidualisty. tymczasem ten piękny i niewinny (jeszcze:) byt ma swoje zdanie, swoje radości, swoje momenty zwątpienia, marzenia, swoje zagadki, plany, opinie. Przy nim odgarniam rdzę na swojej duszy i odkrywam siebie sprzed lat. Bez niej pozostałbym łysiejącym maczo-pikczo z rozpisanym na minuty planem dnia i nocy, chociaż z pewną pasją, która mnie zajmuje i dzięki której żyję jak człowiek. Pieluchy przerażają, gówno śmierdzi a czasu na spontan jakby mniej, ale obserwowanie jak powstaje to coś z niczego, które z każdym dniem przypomina Ci czym jest pierwotna energia, radość, siła i że to cos staje sie twoim przyjacielem i powiernikiem jest warte i wydaje mi sie, że wcale nie odbiera niczyjego „ja”. Ono je poszerza. Ukłony!

  • monika

    juz cie lubie mam bardzo podobne poglądy nie sory takie same w temacie dziecko:)

  • Ola Lange

    Mimo faktu bycia matką dokładnie tak myślę, jak Ty.

  • Aga

    Ciekawe co u Ciebie? minęły 3 lata od tego artykułu, a ja dopiero dziś na niego trafiłam. I bardzo mi pomógł. Pozdrawiam serdecznie:)

  • Sylwia

    Brawo, nie daj się nabrać na to całe macierzyństwo. Ja się nabrałam.

  • Piteusz

    Uff….przynajmniej Twój blog nie przejdzie na parenting, w tamtej branży podobno niezła jatka :-) Pozdrawiam

  • Pablo Noriega

    W punkt…tak paczam sobie tak paczam na tych znajomych na fb i kur… czasem nie wierzę co te dziewczyny robią z tymi dzieciakami. „Może być lajfstajlem noszonym w chuście, karmionym mlekiem sojowym i ciastkami owsianymi upieczonymi przez full-time nanny. Bo w sumie fajnie jest się z takim małym rozkosznym bobasem pokazać from time to time w kawiarni na Saskiej Kępie. I nieważne, że to dziecko – pokazówka.”

  • Ennilka Usagi

    Jest jeszcze inna grupa, której z racji nie posiadania dzieci nie poznałaś.
    Mam jedno dziecko, nie mam zamiaru mieć więcej, odhaczyłam swoje pragnienie posiadania małego człowieka i choćby tego chciał partner, z którym bym była, ksiądz czy laleczka Chucky, więcej nie będzie.
    I nagle osoba, która dzieci wcale nie posiada, nie patrzy z błogim uśmiechem na każdego leżącego w wózku niemowlaka, zaczyna dyskusję:
    – Powinnaś mieć przynajmniej dwoje
    -…Ale ja nie chcę
    – Jedno dziecko, źle się wychowuje. Potem ciebie nie będzie, a twoja córka będzie sama.
    -Czyli mam sobie zrobić kolejne dziecko by to pierwsze lepiej się wychowywało?
    -Sama masz rodzeństwo, odbierasz to swojemu dziecku.
    Itd. itd.
    Kocham moją córkę, zrobiłabym dla niej wszystko, ale powód ” bo jedynak źle się wychowuje” od mnie nie trafia. Gdzieś czytałam artykuł ” po 16 dziecku powiedziałam dość” ciekawe czy ta 16 czuła się tak dobrze wychowana.
    Nie po to przecierpiałam te kolki, ból po porodzie, nocne wstawanie, żeby przeżywać to od nowa. Teraz dziecię ma lat 4, samo zje, ubierze sobie tyłek, powie co boli lub nie pasuje i podyskutować z nią można.

  • Rapoes

    Kobiety jakie dzieci nie mają są bardzo bardzo często lekceważone przez te co posiadają i jak kwoki gdaczą o nich i dowartościowują się że są lepsze bo dały za przeproszeniem tyłka i coś z tego wyszło. W Polsce nie ma tolerancji dla ludzi jacy po porostu nie chcą, oszołomienie społeczne że stale tylko pytania a kiedy , ty a kiedy Wy, już pora i najlepsze jak się coś doradzi czy zwróci uwagę matce to zaraz – zobaczysz jak będziesz miała swoje – sama mówiąc że jest stale przemęczona i brudna – zachęta.

  • Karolina

    Właśnie przeglądam sobie internet w poszukiwaniu różnych głosów w tej dyskusji. Mam 20 lat, czyli może za mało, żeby się wypowiadać, ale z każdą sztuką młodszego rodzeństwa mam coraz mniejszą ochotę, żeby samej sobie takie urodzić – nawet jeśli to miałoby być za ileś lat, pewnego dnia. Dzieciaki są fajne, urocze i w ogóle, ale przez godzinę czy dwie, dzień lub dwa, ewentualnie tydzień. Ale myślę, że to jest troszkę jak ze zwierzętami domowymi – niektórzy myślą, że kupienie sobie kota albo psa to zabawa na rok, dwa. No nie. Na dużo dłużej. (Poza tym, jest jeszcze jeden wyjątek kiedy dzieciaki nie są fajne – kiedy ktoś mówi „No dobra, przyjechałaś, to zajmij się Bartkiem i Alą, a my będziemy mieć chwilę wolnego.” Nie. To nie moje dziecko. Mogę mieć inne plany?)
    Dlatego teraz szukam, czy są gdzieś głosy mówiące „Nigdy nie chciałam i nadal nie chcę”, jako opozycja do „Biologia sama się odezwie, zobaczysz”.

  • Paulina Wiśniewska

    Super wpis. Zgadzam się z Tobą w 100%. Nieposiadanie dziecka to najlepszy wybór jakiego można dokonać. Żadne pieniądze ani zszargane nerwy nie są warte posiadania bachora, który zmarnuje najlepsze chwile w życiu. :)

  • Iness

    Maaaalv, a co dopiero powiedzieć o tych samych właśnie matkach, gdy niemalże codziennie co najmniej jedną foteczkę bachora (i to jeszcze nieszczególnie urodziwego- uwaga okazuje się, że jednak nie wszystkie dzieci są ładne) MUSZĄ wstawić. No osiągnięcie życia… nie ma nic innego… wiem toczę pianę, ale właśnie 3cią taką artystkę musiałam ograniczyć w widoczności…