Mój boże, jakie to dobre, czyli trzy odkrycia tygodnia

Tak, wiem, że tydzień się jeszcze nie skończył, ale załóżmy, że mój zaczyna i kończy się w piątek, a w nadchodzący weekend nic dobrego mnie już nie spotka XD

 

#1. Грибы

 

Czyli Grebz. Czyli Griby. Czyli Grzyby. Ukraiński skład śpiewający [rapujący?] po rosyjsku. Wiem o nich tylko tyle, że pod klipem opublikowanym na YT 10 marca tego roku mają prawie 80 milionów wyświetleń. I że to ich nostalgiczne, pseudopopowe brzmienie idealnie komponuje się z chamskim, dresiarskim beatem. 

Nie panimaju, co oni tam nawijają, domyślam się, że jakieś głupoty, z których pewnie bym się srogo śmiała, gdybym rozumiała coś więcej niż „dawaj”, „szto” i „haraszo” :P

Ale z pewnych tajnych źródeł wiem, że na Ukrainie, Białorusi i w Rosji to jest hit. Cytuję:
Z tego się zrobił wirus. Wszyscy zaczęli kopiować ich ruchy, gdzie oni w grupie tak dziwnie zginaju kolana.

No to dawaj! Popatrzmy, jak zginaju.

 

#2. Matki i synowie

 

To dla odmiany spektakl w reżyserii Krystyny Jandy od jakiegoś czasu grany na deskach Teatru Polonia. Z Jandą jest tak, że albo się ją kocha albo nienawidzi, ale na pewno nie da się przejść obok tej kobiety obojętnie. Ja Krystynę Jandę bardzo szanuję: jako człowieka, aktywistkę, aktorkę i – po tym spektaklu – również jako reżyserkę.

„Matki i synowie” to sztuka Terrence’a McNally’ego, która odniosła sukces na Broadway’u, a teraz, przetłumaczona na język polski przez Elżbietę Woźniak, odnosi sukces w Polsce. Być może dlatego, że wątek, który porusza, jest tak bardzo aktualny…

Nowy Jork. Piękny apartament, w którym szczęśliwe życie wiedzie homoseksualne małżeństwo: Michael i Will wspólnie wychowujące siedmioletniego syna. Pewnego dnia w drzwiach mieszkania staje Katherine, matka Andre – ex partnera jednego z mężczyzn. Andre kilkanaście lat wcześniej zmarł na AIDS. Kobieta, która nigdy nie zaakceptowała homoseksualizmu syna, teraz wylewa swoje żale na jego byłego partnera, Michaela, oskarżając go (niesłusznie) o śmierć Andre.

Fenomenalnie zagrana przez Jandę rola zgorzkniałej, ale przede wszystkim pełnej smutku i nieszczęśliwej Katherine, doskonale obnaża polską ksenofobię: uprzedzenia i lęk przed innością. Mimo, że przecież akcja dzieje się w Nowym Jorku…

Polecam. Sztuka wzrusza, bawi, ale przede wszystkim daje do myślenia.

 

#3. Stan Projektów

 

Funpag prowadzony przez moją koleżankę, który co prawda znam już trochę dłużej niż tydzień, ale postanowiłam go wrzucić, bo nie miałam pomysłu na odkrycie numer trzy. To znaczy miałam: kanapka z chleba razowego z jajkiem na twardo, awokado i chrzanem, ale uznałam, że to zbyt plebejskie jednak jest :D

Dlatego wspieram Martę i podsyłam Wam taką małą satyrę na życie w agencji reklamowej, a w zasadzie w każdej firmie, której się wydaje, że robi Bardzo Ważne Rzeczy ;)

Miłego!

0 Like

Share This Story

Style
  • Anna

    Piosenka niesamowita, tak bardzo wpada w ucho :D Ale tu ciekawostka – nie ma tam w sumie żadnych głupot, z których można się pośmiać, tekst typowo o miłości ;)

  • bezcookru.pl

    super się zginaju!