Jak zmusić się do biegania chamskim (zimowym) świtem?

Podobno chcieć to móc, ale umówmy się – jedyne, czego chcesz o godzinie 5:30 rano w ciemny, zimowy poranek, to rzucić budziko-telefonem o ścianę, a następnie odwrócić się na drugi bok i ponownie wpaść w ramiona Morfeusza. Nawet, jeśli jesteś heteroseksualnym homofobem płci męskiej.

Ja wiem, że dla niektórych z Was pobudka o szóstej rano to standard, bo jeździcie do pracy na różne chore godziny typu siódma czy ósma, jednak w środowisku, w którym na co dzień funkcjonuję (branża mediowo-reklamowa), ludzie nie mają w zwyczaju zjawiać się w robocie wcześniej niż przed dziesiątą. Kiedy więc moi znajomi słyszą, że wstałam o 5:30, żeby zdążyć zrobić przed pracą długie wybieganie, pukają się w głowę, mówiąc głośno i otwarcie, że chyba mnie popierdoliło. I wiecie co? Ja też za każdym razem, gdy budzę się o tej piątej czy szóstej rano, powtarzam sobie dokładnie to samo: „pojebało cię, Pajonk, wracaj do łóżka, tam jest tak ciepło i milusio, a za oknem, ciemno, zimno i pizda”. Ale jakimś cudem zwlekam się i godzinę później (potrzebuję dużo czasu na rozruch), śmigam po ulicach budzącej się do życia Warszawy.

Zapytacie, czemu nie biegam wieczorami? Czasami mi się zdarza, jednak zimą zdecydowanie preferuję poranne bieganie, bo dzięki temu większa część mojego treningu zahacza o dzień. Ma to dla mnie ogromne znaczenie, kiedy robię tempówki albo treningi interwałowe. Jakoś nie wyobrażam sobie lecieć 4:00 min./km po kiepsko oświetlonej ulicy wieczorową porą.

No dobrze, skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy, to teraz czas najwyższy, żeby sprzedać Wam kilka patentów, które ułatwią pobudkę zimowym świtem.

 

#1. Sen

 

Jednym wystarcza pięć godzin snu, dla innych osiem to za mało. W zależności od swoich potrzeb, warto dzień wcześniej położyć się do łóżka o takiej porze, żeby dzwoniący nad ranem budzik nie przyprawił nas o palpitacje serca. Ja w dzień przed porannym treningiem staram się kłaść najpóźniej o 23:30, tak żeby mieć przynajmniej 6-6,5 godzin snu. 

 

#2. Ustawienie drzemek

 

Drzemka w telefonie to zgubne narzędzie. Możesz ich ustawić milion, a i tak istnieje ryzyko, że nie wstaniesz na czas. Dlatego ja stosuję metodę trzech drzemek w odstępach maksymalnie pięciominutowych. W ten sposób nawet, jeśli nie zbiorę się w sobie po pierwszym budziku, to ostatecznie wstanę najpóźniej po 15 minutach, bo mam świadomość, że trzecia drzemka jest tą absolutnie ostatnią i teraz już tylko ode mnie zależy, czy zwlokę swoje cztery litery z wyrka, czy przewrócę się na drugi bok, a później przez pół dnia będę jęczeć, że rano nie pobiegałam.

Początkowo potrzebowałam trzech drzemek, żeby wstać. Aktualnie zrywam się z łóżka już po pierwszym budziku. Trening czyni mistrza ;)

 

#3. Ciepły ciuch tuż przy łóżku

 

Zimą wiele osób na samą myśl o wystawieniu stopy spod kołdry przeżywa traumę i zamyka się w sobie, co skutkuje koczowaniem w łóżku do momentu krytycznego, tj. kiedy zostało jakieś 10 minut na wyjście z domu i dotarcie do pracy. W tej sytuacji ciężko utrzymać ciągłość zatrudnienia, nie wspominając już o ciągłości treningowej. Jak sobie z tym radzić? Ano, wystarczy przed snem zostawić pod ręką ciepłą bluzę albo pluszowy szlafrok, w który wpakujesz się zaraz po tym, jak wyskoczysz spod kołdry. To działa.

 

#4. Gorący prysznic

 

Nic tak nie budzi, jak szybki, intensywny se… prysznic. Seks też, ale o tym może innym razem. W lecie chłodny, a nawet lodowaty, w zimie koniecznie gorący albo chociaż ciepły. Z jednej strony ogrzewa wyziębione, ospałe ciało, z drugiej rozluźnia napięte mięśnie i podnosi poziom oksytocyny. Nie dość, że jest Ci cieplej, to jeszcze czujesz się lepiej. Win – win.

 

#5. Coś ciepłego do picia

 

Zanim weźmiesz łyk lodowatej wody prosto z lodówki, zastanów się dwa razy. Ja osobiście polecam ciepłą wodę z miodem, imbirem i cytryną, ewentualnie czarną kawę. Pierwszy napój rozgrzewa, drugi pobudza, oba są pyszne.

 

#6. Amciu

 

Latem jeszcze jak cię mogę, ale zimą nie ma co biegać na głodnego (chyba, że pokonujesz dystans rzędu 5 km). Znaczna część energii idzie na ogrzanie organizmu trenującego w dość ekstremalnych, bo jednak minusowych bądź oscylujących wokół zera temperaturach, więc dobrze jest zarzucić przed treningiem coś lekkiego, a jednocześnie wysokokalorycznego, jak choćby banan z masłem orzechowym i owocami suszonymi czy odżywka białkowo-węglowodanowa.

 

#7. Odpowiednie ubranie

 

No dobrze. Sam fakt, że udało Ci się wyjść z domu, wcale nie oznacza, że za chwilę nie wrócisz do niego z płaczem. Zima to zima. Jak chcesz biegać na mrozie, musisz zainwestować w dobrą bieliznę termiczną, wiatroodporną kurtkę i (zwłaszcza, jeśli biegasz po lesie), wodoodporne skarpy. Zimowym ciuchom biegowym można by poświęcić minimum pięć oddzielnych artykułów, więc dziś powiem tylko, że chodzi o to, żeby było lekko, ale ciepło. Nie za gorąco i nie za zimno. Czyli tak akuratnie, jak w sam raz, jak to mawiała mojej ś.p. prababcia.

No. To szerokości!

malvka-biega

0 Like

Share This Story

Trening
  • Andrzej Pawlak

    Orfeusza, czy Morfeusza? :)

    • Oczywiście Morfeusza. Mój błąd, już poprawiony, dzięki! :D

  • Pionierka

    Pozazdrościć branży, w mojej medialnej to się o 5:20 wstaje do roboty. Przynajmniej mam dobre usprawiedliwienie, żeby rano nie biegać.

    • Ja nie mam usprawiedliwienia, ale przynajmniej kiedy obudzę się o 10, to wcale nie znaczy, że zaspałem. Dla mnie to błogosławieństwo. Bieganie (i wszystko inne) musi poczekać ;-)

    • S.

      Kiedyś miałem taką pracę, że o 5:20 to jadłem drugie śniadanie a o 10 to już myślałem o zakończeniu pracy. Pobudka była o 2:30 ;-))

  • A o której chodzisz spać kiedy wiesz, że wstaniesz np. o 5:30? przed północą? czy nie robi Ci to różnicy?

    • Już dopisałam ten brakujący punkt w treści tekstu :D

      • Czyli jest dla mnie nadzieja. Trochę się obawiałam, że napiszesz np. 22:00. ;-D

  • m0gart

    Teraz czekam na wpis o ciuchach do jesienno – zimowego biegania ;-)

  • fitz

    Jeszcze światło. Nie wykminiłem póki co jak to zrobić – ale jeśli w sypialni jest jasno, łatwiej się wstaje (przynajmniej mnie). Są jakieś takie bajeranckie lampki, które stopniowo zapalają światło – choć tego jeszcze nie testowałem. No i przede wszystkim wbić sobie w głowę, że

    TRENING MUSI ZOSTAĆ ODBYTY.

    • gwen

      a, widzialam kiedys prezentacje takiego cuda – rozjarza sie stopniowo wraz z budzikiem, dając docelowo super jasne, antydepresyjne swiatlo. Budzisz sie jak z prywatnym wschodem słońca u wezgłowia. Warto zainwestowac w taki stuff, jak przed czlowiekiem ze 4-5 miechów ciemnych poranków

  • Ja rano jakoś nie mogę się zebrać w sobie, ale popołudniu to mój czas na trening. Szkoda, że teraz musiałam mocno ograniczyć bieganie przez krakowski smog i biegam tylko w rodzinnym Bielsku :)

  • karoooo

    Co poradzisz na śliskie buty ?

    • Nowe buty :)

    • S.

      Na zimę buty z kolcami :-D

  • RunGirlRun

    U mnie–> ustawienie się z kimś na konkretną godzinę. Wcale nie jest tak trudno takową znaleźć, wystarczy przesukać Internety jesli nie ma się biegowych znajomków^^ Fakt, jak budzik dzwoni o 5.30 mam ochotę cisnąć nim o ścianę, ale jak pomyślę, że „moja biegowa partnerka” będzie czekać na tym zimnie, przy stacji metra, tylko dlatego, że sobie 5 min dłużej poleżę, to przechodzi i zwlekam pokornie cztery litery z łóżka :D

  • magik_k

    Mnie za cholerę nie uda się pobiegać z rana, bo z reguły ok 6tej rano to kończę pracę i po całej nocce mam tylko wizję prysznica i snu.

  • Aga

    Czy po gorącym prysznicu myslisz, ze nie ma ryzyko, ze Cie gdzies zawieje – wiesz szok termiczny mysle, ale to moze ja tak mam bo zmarzluch ze mnie okrutny.

  • Wspaniały, motywujący wpis! Jednak i tak wiem, że nigdy nie wstanę o 5.30 żeby biegać :)

  • Nie zdecyduję się na to… Letnim świtem jeszcze ujdzie, ale zimowym się nie da!!

    • sting126

      Da się Kuba :) ja wstaje koło 5 żeby w plan dnia móc wpleść bieganie i daje radę :) chociaż wiadomo, że jak się budzisz a za oknem ciemna noc to łatwo nie jest…

      • Ja bym musiał wstać około 4:30, a w mojej wioskowej lokalizacji jest zbyt ciemno, żeby bezpiecznie biegać po zmroku lub przed świtem. dlatego piszę, że się nie da :)

  • Paula

    No dobra. Spróbuję w piątek! :D

  • karoooo

    biegałam ;) dziękuję .

  • Pomyśleć o tym, jak miło wrócić po południu do domu i już nic nie musieć, zakopać się pod kocem albo wleźć do wanny. I nie wychodzić w ciemną noc, tylko poczytać. U mnie podstawa to mocne postanowienie i motywacja. Żadne triki nie pomogą, jeśli będę się zastanawiała czy nie lepiej wieczorem. Po prostu MUSZĘ wstać i zrobić swoje. Najlepiej jak jestem na wieczór z kimś umówiona, wtedy wyjścia nie ma. Zwłaszcza jak się umówię na ciasto albo piwo.

  • Aix79

    A ja mam pytanie dotyczące ochrony twarzy przed mrozem lub zimnym powietrzem. Ja akurat mam problem z pękającymi naczynkami i co poradzisz? krem czy krem+podkład? jak sobie radzisz? w masce nie pobiegne:P

  • Grunt to dobra motywacja i wiedzieć czego się chce.

  • motomycha

    moja ulubiona roku na to by w weekendy z szelmowskim wyrazem twarzy niezadwolonego narzędziowego z huty wygramolić o 5.30 rower i przejechac 9km do miejsca gdzie jestem zobowiązany być ;) księżycowy monochromatyczny krajobraz,pustka cisza teren pozamiejski a w głowie marznące myśli które nie oceniają i nie porównują tylko rejestrują. bez analizowania własnego życia czysta obserwacja świadomość..Kopię w łańcuch bo czasem na mrozie potrafił zamarznąć ,noc dawno już zamieniła się w tą porę z szarym niebem ,bażant czy jaki huj robi awanturę w choince 20m dalej ,ktoś cichutko wyjeżdża samochodem w kolorze cienia..dowód że gdzieś kończy się cywilizacja ludzi a gdzieś zaczyna, udowadnia to że świat jest takim jakim chcą go widzieć ludzie obciążając wszystko jakimś ładunkiem emocjonalnym,znaczeniem i wartością jak metką i nic po prostu nie „jest” od tak sobie… nie wiem co to za magia bo może huj nie magia ale kocham ten dziwny stan świadomości o tej porze ..podprzestrzeń :P