Zagubiona zdzira

Mam taką jedną, hm… znajomą. Tak ją mogę nazwać, bo poza kolorem włosów i zamiłowaniem do sportu, nie łączy nas kompletnie nic. Znajoma, nazwijmy ją D., ma pewną przypadłość. Dostawia się do każdego faceta, który staje na jej drodze. Facet może mieć 18, 30, 50 lat. Może być górnikiem, hutnikiem, wikarym, księgowym, czipendejlem, śmieciarzem, ojcem trójki dzieci albo świeżo upieczonym mężem – to nie ma większego znaczenia. Sęk w tym, żeby zjadał D. wzrokiem, ślinił się na jej widok i dawał wszelkie sygnały, że chce ją przelecieć. Kiedy już D. uda się osiągnąć zamierzony efekt, odchodzi i idzie bajerować kolejnego świeżaka. Tym sposobem na jednej imprezie z udziałem D., średnio trzech do pięciu mężczyzn żyje przekonaniem, że tej nocy zamoczy. Któremuś może nawet się uda, bo przecież D. też ma swoje potrzeby… Tyle, że tutaj nie o seks, a o samoakceptację chodzi.

Możecie D. nazywać jak chcecie. Kokietką. Idiotką. Zdzirą. Ale to będzie dla niej krzywdzące, bo jedyne dobre słowo, które podsumuje sposób zachowania tej dziewczyny, to…

 

Niepewność

 

D. jest atrakcyjna i zachowuje się, jakby o tym wiedziała. Ale nie wie, dopóki jakiś koleś nie położy jej ręki na dupie. To ją nakręca, dowartościowuje i daje poczucie kontroli – nad sobą, facetem, sytuacją. W rzeczywistości D. nie panuje kompletnie nad niczym, bo kiedy obok nie ma żadnego wgapiającego się w jej cycki nośnika testosteronu, piekło zamarza, Ziemia staje, świat się kończy a życie traci sens. Poczucie wartości D. niebezpiecznie spada, by ostatecznie spierdolić się na łeb i szyję budząc w niej malutką, zagubioną dziewczynkę z kompleksami. A D. bardzo tej dziewczynki nie lubi. Dusi, ją i tłamsi, zawisając na ramieniu kolejnego typa.

To nie jest samoświadomość, samokontrola i seksapil. To ucieczka, lęk i nieumiejętność ułożenia się samej ze sobą.

 

Kobiecość

 

Każda z nas ma gdzieś tam w środku taką małą, zagubioną Zosię będącą uosobieniem wszelkich traum i kompleksów z przeszłości.

Każda z nas – i to jest ważne, to sobie zapamiętajcie – staje się kobietą dopiero wtedy, kiedy uda jej się tę dziewczynkę oswoić, polubić i zaakceptować. Nie zabić, zdławić, zniszczyć.

Bo kobiecość to nie wywalone cycki. To nie śmianie się z nieśmiesznych żartów kolegi, któremu te cycki eksponujesz. To również nie dostawianie się do swojego świeżo zaręczonego przyjaciela, który wyjątkowo przyszedł na imprezę sam. To, moje drogie, jest frustracja i zakłócenia na łączach w centralnym układzie nerwowym.

Kobiecość to samoakceptacja. To pełna integracja na linii ja – moje ciało. To znajomość swoich mocnych i słabych stron oraz wiedza o tym na co i w jakiej sytuacji mogę sobie pozwolić. To świadomość, że seksapil zaczyna się w mózgu, a kończy jakąś galaktykę dalej. I wreszcie kobiecość to poczucie, że jesteś watościowym, pięknym, mądrym człowiekiem niezależnie od liczby erekcji, którą uda Ci się wywołać u kilku facetów jednego wieczora.

 

Męskość

 

Panowie w całej tej sytuacji oczywiście nie pozostają bez znaczenia. Ci, którzy notorycznie dają się nabierać na umizgi D., prawdopodobnie zostawili swoje jaja na szafce w przedpokoju. Ci, którzy są w związkach, a idą jak konie z klapkami na oczach za dupą, którą będą mogli co najwyżej pomacać, prawdopodobnie nie wykształcili worków skórno-powięziowych już na etapie życia płodowego. Gratuluję tym, którzy po drugim trzepocie rzęs i trzecim wypięciu tyłka, kiedy już sobie trochę popatrzą, mówią: „Dziecko, napij się wody i jedź do domu”. 

Bo męskość, drodzy Panowie, to przede wszystkim umiejętność zadania sobie jednego bardzo ważnego pytania: „czy warto?”.

*

 

Jeśli D. kiedyś to zrozumie, być może będzie fajną, szczęśliwą babką. Póki co możecie sobie pooglądać jej cycki i dupę na Instagramie.

0 Like

Share This Story

Relacje
  • m0gart

    Tu nie tylko o zrozumienie chodzi, bo podejrzewam, że w przypadku D. zrozumienie to dopiero początek długiej i ciężkiej drogi.
    A co do mężczyzn (kobiet w sumie też): kwestia dotyczy dojrzałości. Świadomy, pewny siebie facet nie zainteresuje się taką pokręconą, neurotyczną panną, bo widzi, co ona sobą reprezentuje. Kobiety pokroju D. można poznać z daleka. Natomiast dojrzały mężczyzna nie zatraca się w przypadkowo spotkanych cyckach i tyłku. On szuka kobiety takiej, o jakiej pisze Malv – akceptującej siebie, znającej swoje wady i zalety, ukształtowanej emocjonalnie. Takiej, która nie funduje co drugi dzień rollercoastera i focha z przytupem, ale która wie, czym jest dobra komunikacja.

    • angelika ka

      moim zdaniem powinnas przeprowadzic wywiad z piotrem c. z pokolenia ikea. nic wiecej nie chce dodac.
      ;) bedzie ciekawie.

      • S.

        Piotr C. to bystry facet ale bardziej prowokator niż dobry materiał na wywiad.

        • Chmurka

          Piotr C. nie jest Piotrem C. ;)

    • Zgodzę się z Tobą, ale my faceci jesteśmy estetami i lubimy ładne kobiety, rzeczy itp. i czasem po kilku szklankach rudej. Mamy ochotę na blond D. Co nie znaczy, że to jest dobre. Ale też nam ego skacze jak D. się nami zainteresuje.

      • Ela

        Jeżeli ego skacze, jak D. się zainteresuje, to też o czymś świadczy :) Tłumaczenie się byciem estetą, jest słabe. Jeśli masz kogoś i wypijasz kilka szklanek „rudej” wiedząc, że możesz mieć ochotę na D., to… przykro mi, ale jesteś niedojrzały.

    • S.

      Tylko po dłuższym czasie człowiek zaczyna wątpić czy takie dojrzałe, świadome istnieją. Wydaje mu się, że w okół same takie jak D.
      Ale cóż… keep ya head up!

      • m0gart

        A co poradzisz, jak nic nie poradzisz?
        Nic nie poradzisz!

        • S.

          Można się jeszcze modlić ;-))

      • Anna Czarnecka

        Jeszcze nie wymarły, nawet znam kilka takich :)

        • m0gart

          Weź pod uwagę, że znasz je jako koleżanki, a nie jako partnerki w związku, a to są dwie zupełnie inne role.

          • Anna Czarnecka

            To, że znam je jako koleżanki nie zmienia faktu, że to dziewczyny świadome własnej kobiecości bez potrzeby odkrywania swoich „warunków” i udostępniania ich pierwszym, lepszym przedstawicielom płci męskiej. W tym wypadku to nie rola, jaką odgrywają, tylko ich styl życia-bez względu na to, czy są same, ze znajomymi czy ze swoim partnerem. :)

          • m0gart
        • S.

          Chętnie poznam ;-))

  • S.

    Ładnych kobiet jest masa. Mądrą trudniej znaleźć. Z facetami pewnie jest tak samo chociaż nie wiem bo nie szukałem ;-))

    Może D. kiedyś wyrośnie z tych żenujących metod leczenia kompleksów.

    • Wyrośnie… gdy pozna faceta, który sponiewiera poczucie jej własnej wartości i będzie ją trzymał na dystans, w sensie umiejętnie olewał. Albo inaczej, będzie szorstkim w obyciu gejem :p

      • S.

        Eee, wątpię. Obawiam się, że to byłoby dla D. intelektualnie zbyt wymagające, żeby skumać o co gościowi chodzi. W końcu stwierdzi, że on jest jakiś dziwny i dalej będzie tkwić w swojej paranoi ;-)

      • Uuuym

        Ała ała dlaczego ja

  • Marta Roter

    A znasz jakis środek na wyplewienie takiej D.(esperatki) z siebie ? Albo przynajmniej narzędzie do pracy nad nia? Myslę, że znakomita większość z nas szuka akceptacji i potwierdzenia własnej wartości w oczach innych- a zainteresowanie ze strony faceta (jeszcze łomatko! zaręczonego) to najprostszy, bo najbardziej widoczna oznaka. FB jest przepełniony wpisami które aż krzyczą „zauważ mnie”,” zwróć na mnie uwagę”. Nie chce wybielać zachowania D., ale sama zniszczyłam w ten sposób klika fajnych znajomości (no jak to, nie chce mojego numeru ? Nie jestem fajna ? Nie jestem ciekawa? Przeciez gdybym była to zostawiłby dla mnie żone) ale mimo tego że jestem świadoma tych destrukcyjnych zachowań a nauczkę dostałam (niejednokrotnie?) i pomimo tego że kiedy siedzę sama w domu i zostaje sama ze swoją głową to jest mi dobrze i fajnie, to nadal cieżko mi iść z podniesioną głową kiedy wychodze w sobote rano bez makijażu i obcasów po bułki do sklepu.

    • S.

      Jak wyplewić D. z siebie?
      Może stawiać sobie mniejsze wymagania, mniej oczekiwać od otoczenia.
      Znaleźć sobie jakieś ciekawe zajęcie. Patrz punkt trzeci w wpisie pionierki.

  • emka

    o tak, masz rację… ale akceptacja dla tej niepewnej, zagubionej osoby przychodzi z czasem… a tymczasem mój facet poznaje taką D. i oświadcza, że się w niej zakochał i odchodzi – nie patrząc na małżeństwo, nie patrząc na dzieci. Prawdziwa laf… :-/

    • S.

      To kiepski facet.

    • Michalina

      i to jest chyba najgorsze, dla niej to rodzaj sportu, zabawy, dowartościowania a Tobie rujnuje się całe życie.

    • K

      Ona laf…, a Twój facet biedny wpadł w jej sidła? Współczuję klapek na oczach…

  • Pionierka

    Taka byłam. Jakie to było straszne i żenujące.

    • m0gart

      I jak z tego wyszłaś?

      • Pionierka

        Po pierwsze – zwyczajnie dorosłam i dojrzałam.
        Po drugie – poszłam na terapię, wiele spraw sobie poukładałam to i to moje niedowartościowanie się skończyło.
        Po trzecie – mam tendencje do gwiazdorzenia nadal, ale realizuję się poza sferą damsko – męską :)

  • Będzie trudno. Taka osoba nie zdaje sobie sprawy z tego, co dyktuje jej takie a nie inne postępowanie. Mężczyźni, ich „zdobycie” to jest coś, co ją tak bardzo dowartościowuje, że rezygnując z tego, właściwie nie ma już nic (tzn z jej punktu widzenia). A mężczyźni? Jak się trafi jakiś normalny, z zasadami, na poziomie – to nie wejdzie z nią w przelotną relację. A inny tylko wykorzysta okazję i tyle. Ona będzie zadowolona,bo się podobała, bo uwiodła a obok było tyle innych kobiet, a on „wybrał” ją, a dla niego to będzie tylko jednorazowy wyskok, a może kilku razowy – i nic ponad to.
    http://kielcemoje.blogspot.com/

  • Kiedyś jedna taka powiedziała mi, że kręci ją podrywanie zajętych facetów. Podobno, tak mówiła, o seksie nie ma mowy, ale sama świadomość, że zwróciła uwagę kogoś, kto na nią zwracać uwagi nie powinien, była dla niej prawie uzależniająca… Nie wiem, czy to niepewność. Chyba nie. Chyba jeszcze nie wymyśliłem, jakie było podłoże tego uzależnienia. Ale ciekawi mnie…

  • Malvina, bardzo dobry tekst! Jak widać D. to typowa histrioniczka… Nie chodzi tu o naznaczanie kogokolwiek, ale wiedząc o istnieniu osobowości histrionicznej, łatwiej jest sobie z nią radzić. http://www.malinowa.tv/2013/06/zwiazek-z-seksowna-kobieta-rzadko-sie-udaje.html

  • ichtisek .

    Ja tez bylam zaompleksiona, tylko w moim wypadku objawialo sie to byciem tzw. szara myszka, dopiero Pan Bog dal mi poczucie tak pelnej akceptacji i milosci, ze teraz jest zupelnie inaczej :P :) <3. Ach, blogie poczucie wolnosci i poczucia wlasnej, niczym niezbywalnej wlasnej wartosci jest cudowne!:D
    Wybaczcie brak polskich liter…

  • Agu

    Celne!

  • Każda kobieta ma w swoim życiu okres w którym potrzebna jest jej walidacja, że jest świetną dupą i potrafi wywołać erekcję u facetów zaledwie jednym spojrzeniem.

    Taki okres przypada mniej więcej na 18-27 lat. Potem troszkę spokojnieją, ale są wyjątki od reguły i dlatego czasem widzimy czterdziestkę udającą Hanne Montane :)

    • gwen

      …. albo spotykamy pięćdziesięciolatka udającego Kubę Wojewódzkiego, jak to ślicznie ujęli MLH: „ubierającego się w Zara Kids”… :D a tak poważniej: Stivven, no taki okres zapoznawczo-poruchawczy chłopaki też mają, i ok, jeśli to faza przejściowa z której sie wyrasta, jak z różowych falbanek (dziewczynki), czy prześcigania się w ilości wypitej wódki (młodociane kozaki). Jak masz 20 lat, to zajebiście śmiesznie jest przebalować caly weekend, albo i tydzień, iśc na kacu na poranne zajecia, a potem z trzesiawka do dorywczej pracy. Ale jak masz 30 lat, i robisz tak samo, to świadczy tylko o tym, ze masz problem. Czas na badanie i ustalanie granic, wartości, samopoznanie i pewności siebie jest ograniczony i podzielony na etapy. W podstawówce zawsze była beka z 17-latków w 8-mej klasie.
      W życiu – podobnie. tylko samym repetentom nie zawsze do śmiechu.

  • Aneczka

    Chciałabym zobaczyć, co zrobi mój facet przed panną D. Serio, jeszcze przed naszym ślubem chciałabym zobaczyć, co by zrobił…

    • M.

      A po co chciałabyś to zobaczyć? Albo co by Ci to dało/do czego Ci to potrzebne?

      Przepraszam, że pytam, ale próbuję zrozumiec moją dziewczynę, które byłaby wstanie napisać dokładnie taki sam komentarz…

      Z góry dzięki za szczerą odpowiedź.

      • Aneczka

        O ile ufam temu mojemu draniowi, jak nigdy i o ile go kocham najbardziej w życiu, to jednak kusi mnie taka ciekawość, co by zrobił. W sumie oczekuję dzikiej satysfakcji – bo jestem na 99% pewna, że nic by nie zrobił i od razu by jej powiedział „no to pa” (i ta moja satysfakcja nie bierze się z tego, ze sama wyglądam jak Doda, ale bardziej z tego, że kocha mnie ten mój jak wariat). Pozostaje jednak 1% niepewności i ciekawość, czy dobrze robię wydając się za tego mojego drania ;) Bo gdyby choć jedna kropelka śliny mu pociekła….oj wiele by to zmieniło.

        • Trochę nie wierzę w miłość, która ma kompleksy. Która oczekuje od drugiej strony lojalności – a gdy tylko może – sprawdza go na każdym kroku. (Dodam, że w związku powinna być jawność. Dawniej nie było tyle rozwodów, bo nie było możliwości ukrywania swoich potrzeb na komunikatorach, czatach, gadulcach, mailach.)Natomiast nie wierzę też w miłość, która nie przechodzi kryzysów. Która jest idealna. Czasem warto się pokłócić, posprzeczać, dać sobie w mordę – po to by te reakcje w sobie wyczulić. By wiedzieć, że można na tego swojego męża/żonę liczyć, kiedy nagle powinie nam się noga w interesach. I zamiast milionowego przychodu jest jeden wielki dług.

          • Aneczka

            Czysta ciekawość. Niczego nie prokuruję, niczego nie sprawdzam, mam hasło do poczty, do allegro, do fejsa – nie sprawdzam nic. Mało tego, wiem, ze Mój gada non stop z dziewuchami, bo jest handlowcem i im coś wciąż sprzedaje. Dla żartu niekiedy udaję zazdrośc, bardziej chyba po to, aby mu pokazać, ze mi zależy i żeby mu miło było. Naprawdę? Nie uwierzę, nawet jak zobaczę chyba ;) Z ciekawości chciałabym zobaczyć jego reakcję, to nie znaczy, ze szukam D, na Insta i chcę jej go podsunąć. Właściwie już o tym zapomniałam.

            Chyba mam o sobie wysokie mniemanie – uważam, że nie dałoby się mnie oszukać (w kwestii związku).

  • gwen

    Spedzilam kiedyś interesujące wakacje z mlodszym bratem i jego kumplami. Jako siostra, i to jeszcze starsza, mialam nietykalny status Kumpeli-Trzeciej-Płci-Siory, co mi akurat super odpowiadalo: moglam zbliżyc sie do męskiego stada, nie zaklocajac ich obserwacji, komentarzy, łowów. Chlopaki maja jakis absolutnie szósty zmysł do rozpoznawania Zdzir i Zdzirek i nie mowimy koniecznie o Wielkim Finiszu, one night standzie (ale – czemu nie umoczyć, jak sie sama napatoczy?), tylko po prostu o zabawie, macankach-cycankach, pobajerowaniu. Im wystarczy rzut oka i już wiedzą, ze:

    „-nie, bo ta to fajna dupa, ale tak na serio, a tera wakacje to sie bawimy, ta laska to zbyt duze wyzwanie, a pacz tu, jaka dupeczka sie wdzieczy!… ” i ciesza sie, bo spotykaja znajoma-nieznajoma Malviny, albo jeszcze bardziej upadłe, niedowartościowane dziewczynki.
    Malvina – to nie jest Twoje dobra znajoma, ale czy ONA w ogole ma JAKIEKOLWIEK przyjaciólki??

  • gwen

    a może D. sie zDaje, ze jej życie to zajebisty serial i że jest Blair Waldorf z Gossip Girl?? A tymczasem odgrywa rolę zagubionej Jenny? …ech, rzadko, ktora z nas ma takie jaja, by byc Samantha (S&tC): zjadać fagasów na śniadanie, zapijać szampanem i do wieczora już o nich nie pamiętać :)
    A propos, Malvina – uwielbiam Twoje posty, ale nie płakałabym gdybyś odpuściła 3 z 4 swoich działów i skupiła sie tylko na Damsko-Męskie.
    Naprawdę mało kto (w zasadzie nie przychodzi mi nikt inny do glowy) pisze tak celnie, bezwstydnie, dosadnie, mądrze i ciekawie o cyckach, dupach, zdzirach, marianach i tinderach, jak Ty. W każdym Twoim poście można sie przyjrzeć sobie, albo przypomnieć sobie coś, kogoś, ku rozwadze, refleksji i przestrodze. Zostań moją Carrie! :)))) (no, ale posłodziłam… niemal jak Beata Kempa ojczulkowi Rydzykowi z okazji 24 lat z Radiem Maryja)..

  • A powiesz takiej, że się świadomie uprzedmiotawia, to obruszy się, obrazi i powie, że jest silną kobietą robiącą ze swoim ciałem co chce. Bullshit, merde, gówno prawda itp. Dla niej jej ciało jest formą transakcji: Pokazuję ci je, daję je, a ty mnie podziwiaj, uwielbiaj, adoruj. I pod tym względem ta dziewczyna jest nieszczęśliwa. Teraz w formie refleksji: http://bit.ly/1Q97xZi

    Natomiast męskość to coś innego. Męskość to samokontrola, odpowiedzialność, zaradność, zadziorność i… broda. Ok, z tym ostatnim to żart.

  • Nie uwierzysz. Też mam taką znajomą. Na Andrzejkach na sześciu (z czego tylko 1 wolny) możliwych facetów, czterech było wpatrzonych w nią jak w obrazek.

    A ich żony? (Żony – wykształcone, zgrabne… i ona jakby na piedestale. Prowokująca, wulgarna. Jakby miała jakąś chorą listę, ilu facetów zdąży przelecieć przed trzydziestką.)

    Ciągle się zastanawiam, czy to takie fajne maczać kij w stawie, w którym milion innych patyków się już moczyło. Panowie? Naprawdę?

    Kur…de, straszne to jest.

  • Agnieszka

    D, jest histrionem i powinna udać się do psychiatry. albo chociaż psychologa

  • KaZet

    to chyba nie jest niepewnosc ale niedowartosciowanie. I tez chyba u facetow nie brak jaj ale po prostu biologia. Niekoniecznie nie zadaja sobie pytan I niekoniecznie nie wiedza ze te umizgi sa bez wiekszego znaczenia. Czasem ida w to bo chca I nie jest to tez niemeskie I zle. A I ona musi sama siebie akceptowac za kazdym razem od nowa. Gorzej jak trafi na faceta ktory jest taka niezainteresowany…

  • MeS

    Psychologiem nie jestem i nie chcę się tu wymądrzać, ale tak sobie myślę, że ta „przypadłość” dotyczy wielu kobiet w różnym stopniu dlatego, że ojcowie delikatnie rzecz biorąc nie robią dobrej roboty.. Upraszczając gdyby każdy ojciec powtarzał swojej córce od maleńkości, że jest piękna, mądra i kochana, nie musiałaby szukać potwierdzeń na żadne z tych przymiotów.

  • Alojzy84

    Dobrze gada, polać jej!