Trzy seriale, które uratowały mnie przed samobójstwem

Dobry wieczór. Nie wiem, czy Państwo zauważyli, ale żyjemy w kraju, w którym zimojesień trwa jakieś osiem miesięcy, a słońce świeci na nas co najwyżej wypiętą dupą. Czyli nie świeci. Krajem rządzi team zakompleksionych siusiaków, którzy przepracowują swoje traumy z dzieciństwa gwałcikowymi oraz innymi fenomenalnymi pomysłami. Do tego żyjemy w czasach, w których łatwiej znaleźć dawcę nerki niż faceta. Partnera w sensie. 

Jakoś mnie to wszystko ostatnio dojechało. Ten deszcz, ta szarość, ta powszechna głupota i deficyt ludzi myślących oraz pieprzona samość, która odbiera chęć do… czegokolwiek, powiedzmy. Zawiesiłam się, zrobiłam twardy reset, teraz próbuję powstać, wrócić. Do życia. Do bycia.

W okresie zawieszenia bardzo pomocne okazały się tzw. odmóżdżacze, czyli seriale. Konkretnie trzy, dzięki którym do reszty nie zwariowałam. Dlaczego akurat te? Bo inne już widziałam. A poza tym, bo sprzedają gorzką treść w zabawny sposób. Bo łapią dystans. Bo dają do myślenia. I pomagają to myślenie wyłączyć…

 

#1. Shameless US (wersja brytyjska jest tragiczna, nie oglądajcie jej!)

 

Dla wielu osób ta pozycja jest zbyt hardcorowa, ale ja oglądając „Shameless” czuję się trochę jak w domu. W sensie: znam ten level patologii, bo wychowywałam się w podobnym środowisku, na podobnym osiedlu, z podobnymi ludźmi, poza tym mam wysoką granicę tolerancji dla różnych ludzkich słabości i jestem w stanie wiele zrozumieć.

Co ten serial ma w sobie, czego nie mają inne? Po pierwsze, jest totalnie pojechany. Jego tytuł doskonale oddaje to, co w nim zobaczycie, czyli absolutnie WSZYSTKO. Każdy możliwy stopień ludzkiego upodlenia oraz ludzkiej wielkości. Po drugie, postaci są barwne, charakterystyczne, mocno zapadają w pamięć. Po trzecie, nie znam żadnego innego serialu, który mówiłby o tylu trudnych kwestiach w tak niesamowicie ironiczny i błyskotliwy sposób. I wreszcie po czwarte – fabuła miażdży, a zwroty akcji są momentami lepsze niż u Tarantino.

Co więcej, z sezonu na sezon (a jest ich póki co siedem) serial nie traci na jakości, wręcz przeciwnie – jest coraz lepszy.

U mnie 10 na 10.

 

#2. Grace and Frankie

 

Kiedy jest Ci naprawdę źle, wyobraź sobie, że jesteś 70-cio letnią kobietą, którą po 50 latach wspólnego życia właśnie zostawia mąż… żeby ohajtać się z innym facetem.

Ałka, co?

To teraz wyobraź sobie, że te kobiety są dwie, tytułowe Grace i Frankie – to właśnie ich faceci postanowili na starość zrobić coming out i oficjalnie związać się ze sobą.

Co przeżywają siedemdziesięcioletnie kobiety, które dowiadują się, że ich mężowie od 20 lat mają ze sobą romans? Co czują ci mężczyźni? A ich dzieci? Jak w tym wszystkim zachować twarz i nie zwariować?

I po co nam odpowiedzi na te wszystkie pytania? Bo ja wiem… Chyba po prost chodzi o kolejną lekcję życia.

8/10

 

#3. This is us

 

Serial, który przypomina mi trochę „Brothers and sisters”, bo też mówi o skomplikowanych, rodzinnych relacjach, ale… inaczej. Historię oglądamy dwutorowo – śledzimy ją w przeszłości, kiedy rodzina dopiero się tworzyła i dziś. Taki zabieg daje głębsze spojrzenie na problem, pozwala lepiej zrozumieć bohaterów, jednocześnie samo w sobie stanowi ciekawy smaczek.

Pierwsze odcinki miażdżą, zobaczymy, co będzie dalej… Jak zawsze ;)

8/10

0 Like

Share This Story

Style
  • Ciekawe rekomendacje. Czas sprawdzić seriale w praniu :)

  • Weronika

    Zgadzam się w zupełności, wszystkie seriale są rewelacyjne. Do tego jeszcze dla mnie The Fall i Outlander (pierwszy sezon). Żeby pocieszyć, ja mieszkam w Danii, tutaj zimojesień trwa cały rok, do tego jest ciemno i pada cały czas. Tutaj partnerów znajdziesz mnóstwo, natomiast prawdziwych mężczyzn brak. Pozdrawiam :)

    • Ewelina Kasprzyk

      Weronika, w Szkocji klimat podobny…

      „Gdzie Ci mężczyźni..?”

  • Aleksandra

    Idealny temat w idealnym momencie, jak zwykle u Pe. ;) a z tymi nerkiami… ekhm z facetami trafiłaś w samiutkie sedno i z bliskim harakiri też. W ogóle potrzeba seriali wielka bo na etacie macierzyńskim Świnka Peppa to mój idol.

  • m0gart

    Z tym brakiem facetów to chyba trochę przesadzacie ;)

    • Weronika

      Straszny brak ;)

    • Łukasz

      Hmm, wiesz chyba dlatego że łatwiej jest przesadzać niż się rozglądać… że już o wykorzystaniu okazji nie wspomnę… a co dopiero żeby takową stworzyć. ;)

      • m0gart

        True that.
        Chociaż ostatnio Masłowski mówił, że w Warszawie nie dość, że jest nadpodaż kobiet i niedobór mężczyzn, to jeszcze ci ostatni nie przejawiają chęci do zawierania stałych związków – bo mają zbyt wiele opcji wokół siebie. Może coś w tym jest.

  • Zapisuje! U mnie na tapecie „Pitch” I „Quantico” ale szukam czegoś innego.

  • Jak zobaczyłam #1, to pomyślałam „taaak, zgadzam się 100%”, przy #2 to już w ogóle, bo to tak uroczy serial, że no nie można pominąć. A #3 w takim razie mam na teraz ;)

  • Żadnego z wymienionych seriali nie oglądałam. Uwielbiałam brothers and sisters także w wolnej chwili obejrzę this is us :) Dzięki za wpis :)

  • Magda

    Shameless jest świetny. Nie uważam, żeby był aż tak hardcorowy. Wspaniale porusza wszystkie problemy tego świata. Równo jadą po wszystkich grupach społecznych, etnicznych, politykach itd. każdemu się dostało ;) Frank jest jedną z tych postaci, które chcesz zabić ale jednocześnie nie wyobrażasz sobie życia bez niego.

  • I potem jest narzekanie, bo faceci nie spełniają wyidealizowanych wymagań z seriali :)
    Plus siedząć przed TV raczej nikogo ciekawego sie nie pozna….

  • Anna

    Zawsze wychodziłam z założenia, że z tym „brakiem mężczyzn” to nieco za ostre jechanie po bandzie. No jak nie ma, jak są? No i są, rzeczywiście, ale trochę ich jakby mniej się robi… Zdarzyło mi się poznać mężczyzn absolutnie pewnych tego, kim są, czego chcą od życia i… ode mnie. Za każdym razem było to niesamowite doświadczenie i miałam ochotę prosić delikwenta, żeby jakiś poradnik wydał dla reszty swojej płci, bo to niezwykle smutne, że jest… wyjątkiem. Naprawdę mogę ich policzyć na palcach jednej ręki, a zwiedziłam trochę świata, w kilku krajach mieszkałam i poznałam tak wielu ludzi, że argument środowiska, w którym się obracam, nie ma zastosowania. Panowie, weźcie nie ukrywajcie tego, że macie jaja. To naprawdę nie jest wada :D

  • Karol

    Ja p*****e, daj już spokój z tym brakiem prawdziwym mężczyzn. I ograniczcie seriale/filmy, bo takich idealnych facetów jak tam nie ma, a jeśli są to jest to mały promil, który jest zajęty przez promil idealnych dziewczyn, którymi raczej Wy nie jesteście, skoro to one są z nimi. ;)

    Bądźcie wybredne jeśli nie ma chemii czy kompatybilności, ale jesteś owe składniki występują to dajcie danego facetowi szansę i zobaczcie czy jest samoistne flow. Dobre związku bazuje się na energii wyższej, a nie ego, które stworzyło sobie checklistę z dupy i to jeszcze po by odpowiadać zbiorowej świadomości (musi mieć x, być y i wtedy będę mogła z nim się pokazać na mieście). Inaczej skończycie jak autorka bloga gadająca o samości (z całym szacunkiem Malv, znajdziesz kogoś, kwestia czasu ;) ) i te hiperaktywne karierowiczki po 30stce, które większośc facetów świadomie już powoli sobie odpuszcza. Inwestycja jest zbyt ryzykowna.

    • Musk

      Jeśli w Shameless gdzieś jest jakiś wzór/model idealnego mężczyzny.. to tylko FRANK hahaha :D

  • Kurczę! Nie oglądam w ogóle seriali ale mnie zaintrygowałaś :))))

  • Tomzzb

    Pierdolisz Pan, Panie Karol. Dobry serial, np właśnie Shameless pokazałby Ci że warto wyjąć kija z dupy i nie potrzeba do tego faceta czy kobiety :). Że możesz usiąść i po prostu się wyciszyć, wyłączyć. Źle jeśli to całe Twoje życie, ale godzina czy dwie nie sprawią że głowa lub reka Ci odpadnie… Jest to kwestia nabrania perspektywy i dystansu. A ten serial o tym mówi i ma tego w sobie na pęczki. I nie, jego historia nie opisuje idealnych partnerów.

  • Nangar

    To w sumie zabawne, że kobiety się zastanawiają gdzie ci mężczyźni, a mężczyźni zastanawiają się gdzie te kobiety :)

    • Łukasz

      Siedząc w domu w ciepłych kapciach popijając kakao i zastanawiając się „czemu nie mogę nikogo ciekawego spotkać”. :D
      A wystarczy zacząć bywać regularnie na siłce/ w parku tudzież na różnorakich kulturalnych eventach wliczając klubowe imprezy… no i chcieć poznawać/ rozmawiać z ludzmi. Proste co nie? :)

  • This is us zaczęłam oglądać po tym jak przeprowadziłam się do Turcji, bo akurat leciało na FoxLife. Naprawdę fajnie się ogląda,zwłaszcza to dwutorowe pokazanie historii rodziny. Gra aktorów może nie jest powalająca, ale chyba też o to chodziło, żeby zachować dużą naturalność

  • Ale się czepili tych chłopów nieidealnych! Ja dziękuję za polecenie serialu ‚This Is US’. Nie mogę przestać tego oglądać. Jakie dobre!

  • Olga

    Mnie bardzo ciężko namówić na serial, ale jedyne które oglądam to z twojej rekomendacji właśnie sobie uświadomiłam. W Girls się wciągnęłam po Twoim wpisie, a teraz właśnie skończyłam oglądać pierwszy odcinek Grace&Frankie no i na bank na tym jednym się nie skończy! Dzięki, pozdrawiam i wesołych Świąt!

  • Hmm z ciekawości obejrzałam pierwszy odcinek Shameless i muszę powiedzieć że to serial ewidentnie dla mnie! Kojarzy mi się trochę ze „skins” (w wersji brytyjskiej oczywiście) oraz „my mad fat diary”, które serdecznie polecam. :)

  • Michał

    W „Shameless” uwielbiam ten model rodziny – patologia, ale kochająca się nawzajem, chroniąca tyłki, pomagają sobie nawzajem z własnymi problemami. Również z tymi najważniejszymi, czyli z rodziną (czyt. Frankiem). Ja w tym serialu nie widzę swojego dzieciństwa, ale są tam rzeczy, które chciałbym mieć w swoim życiu i oglądam to, niestety, żeby zapełnić braki. Na problemy społeczne jestem jakoś („jeszcze”) nieczuły, więc nie zwracam uwagi, ale faktycznie jest mega dobry. :)

  • Ddrjulia

    Shameless wymiata. Serial jest naprawdę na poziomie. Tragiczność postaci i ironię losu, rownież polecam. Hmm faceci sa na wyginieciu ale głowa do góry. https://ddrjulia.blogspot.com zapraszam

  • Ann

    Dziękuje za polecenie Grace and Frankie! Jeden z lepszych seriali jakie ostatnio obejrzałam, naprawdę warto!