Johnny Depp zbiera lalki Barbie, Demi Moore obkłada się pijawkami raz na czas, a David Beckham ma w lodówce wyłącznie parzystą liczbę produktów. Ale celebryckie fanaberie to jeszcze nic w porównaniu z tym, jakimi zboczeniami mogli pochwalić się wielcy pisarze, politycy i naukowcy. Dickens uwielbiał przesiadywać w prosektorium i godzinami patrzył na trupy, Tesla bał się pereł i cyfry trzy, Balzac wypijał 50 kaw dziennie, Stalin wierzył, że badając kupę człowieka, można poznać jego charakter, Byron zanim zasiadł do pisania, musiał koniecznie kogoś bzyknąć, a Joyce’a kręciły… bąki. Nie, nie te bzykające. Te drugie. Przy takich zawodnikach moich kilka małych zboczonek może wydać się niczem (swoją drogą, Nietzsche od erotomańskiego wręcz uwielbienia do kobiet, po kilku zawodach miłosnych popadł w obłęd i mizoginię – to już poważna sprawa).
No dobra, to zaczynamy.
#1. Lubię, jak boli, śpiewam, jak boli
Nie przepadam za spokojnym uprawianiem sportu. Kiedy biegam czy robię jakikolwiek inny trening, lubię się zajechać tak, żeby na podłodze została po mnie tylko mokra plama, a z ciuchów można było wyżymać hektolitry potu.
Podczas jednego z maratonów zauważyłam też jedną prawidłowość – kiedy zaczynam odczuwać uciążliwy ból i/lub skrajne zmęczenie… śpiewam. Nie to, że od razu jadę mezzosopranem, ale coś tam sobie nucę pod nosem. Zwykle są to przekleństwa w różnych konfiguracjach mamrotane pod melodię z jakichś znanych szlagierów. Np. „zaraz zdechnę, umrę zanim zrobię to, już nie mogę, kurwa kurwa, tiru riru” nucone pod „Miliony monet” Mroza.
Co najśmieszniejsze, w 90% przypadków podśpiewuję na pełnej nieświadomce i zwykle mijający mnie biegacze swoim rechotem uświadamiają mi, że wydobywam z siebie dziwne dźwięki.
#2. Jem herbatę
Uwielbiam fusiaste herbaty, zwłaszcza zielone. W zasadzie jeśli chodzi o zieloną herbę, toleruję ją wyłącznie w wersji z fusami. Mam nawet swoją ulubioną markę, której nazwy nie wymienię, bo raz, że nie pamiętam, a dwa, że nie mam dzisiaj ochoty robić nikomu darmowej reklamy. Anyway, oni tam mają różne smaki tych herbat – z opuncją, z pomarańczą, z pigwą, i tak dalej. Jak się taką fusiastą smakową zieloną herbatkę otworzy, to w środku, tam w tym opakowanku, są suszone owoce, np. tej pigwy czy pomarańczy właśnie.
No. I ja te owoce zjadam, niekiedy razem z fusami, jak się trafi. Nie umiem tego za bardzo wyjaśnić. Po prostu są dobre. I słodkie. Więc jem, czekając, aż mi się woda w czajniku zagotuje.
#3. Piję wrzątek, dotykam ognia
Skoro już jesteśmy w tematach herbat i innych kaw – uwielbiam pić jedno i drugie tuż po zalaniu wrzątkiem. Tak samo, jak nie mam problemu z trzymaniem w dłoniach garnka dopiero co zdjętego z kuchenki czy świeżo zagotowanych jaj na twardo.
Kolega nazwał mnie ostatnio „Daenerys Targaryen polskiej blogosfery”. Bardzo mi się to spodobało, bo Daenerys to zajebsta laska. Poza tym uwielbiam trzymać w dłoniach gorące jaja i igrać z ogniem XD
#4. Panicznie boję się rekinów
Nawet, kiedy dryfuję po Bałtyku, podświadomie szukam płetwy wystającej ponad taflę wody. Jeśli kiedykolwiek polecę na Hawaje albo do Miami, czyli tam, gdzie dość często zdarzają się ataki rekinów, za Chiny nie wejdę do wody. Chyba, że po kostki.
Za swoją obsesję na tym punkcie winię Spielberga i moich rodziców.
Zawsze przed Wigilią trzymali karpia w wannie. To jest creepy.
#5. Nałogowo żuję gumy
Potrafię opierdolić dwie paczki dziennie. Koniec.
#6. Kręcą mnie ładni geje
Pewnie dlatego w ogóle zaczęłam oglądać drugi sezon „Orphan Black”, mimo że ten serial był dobry tylko do połowy pierwszej serii. Jordan Gavaris w roli Felixa z tymi swoimi czarnymi kreskami na oczach i brytyjskim akcentem spędzał mi sen z powiek. Tak samo było z Joshuą Hubbardem po obejrzeniu klipu do kawałka „Shame” Young Fathers. No i Cillian Murphy. Jezus Maria. On co prawda koło geja nawet nie stał, ale jest ładny w ten właśnie delikatny, kobiecy sposób.
Tu nie chodzi o to, że tego typu mężczyźni jarają mnie seksualnie. Oni po prostu są w jakiś sposób magnetyczni estetycznie. Strasznie lubię taki nieoczywisty, androgyniczny, trochę delikatny, a trochę wulgarny typ urody. Pewnie z tego samego powodu mogę godzinami gapić się na Cajsę Wessberg czy łysą barmankę z kultowego warszawskiego i nieistniejącego już klubu 1500 mkw. do wynajęcia, która ostatnio pojawiła się w reklamie EB.
Nie lubię za to ludzi ładnych w oczywisty sposób, jak najpopularniejsza para instagrama, modelka Alexis Rene i model Jay Alvarrez, których obserwuje łącznie ponad 15 milionów ludzi. Podobno nie są już razem, ale to jakby nieistotne :P
#7. Jestem grammar nazi
Wkurzają mnie ludzie, którzy niechlujnie posługują się swoim ojczystym językiem. Oczywiście nie dotyczy to zabaw słownych, tworzenia neologizmów [kocham!] i regionalizmów. Samej zdarza mi się w nerwach powiedzieć: „zaraz się zajebę” :D
Nie mam problemu z makaronizmami, ale mam problem z brakiem przecinków i „kobietą” oraz „mężczyzną” w liczbie mnogiej. Poza tym kocham cyfry nieparzyste, więc muszę już kończyć, bo dobrnęłam do siódemki.
Tak że tak. Zachęcam wszystkich do zabawy – w komentarzach, na swoich fejsbukach albo w innych miejscach. Dajecie hasztag #7malychzboczen [aka #mojemałezboczenia] i lecimy. Ready?