Wiecie, ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie ma ludzi dobrych i złych, mądrych i głupich, są tylko niekończące się odcienie szarości. Doda niby jest ponadprzeciętnie inteligentna, ale wystarczy posłuchać jej wypowiedzi przez pięć minut, żeby szczerze w to zwątpić (być może inteligencja nie równa się elokwencji?). Są osobowości, jak Wałęsa, Kuroń, Owsiak, czy Michnik, które – choć dla Polski i Polaków zrobiły dużo dobrego, pozostają osobami kontrowersyjnymi, niejednoznacznymi, a już na pewno nie świętymi. Bo umówmy się, nikt święty nie jest, nawet święci. Karol Wojtyła miał problem z homoseksualistami, choć przecież biblia nakazuje stuprocentową miłość bliźniego. Matka Teresa uważała, że cierpienie biednych pomaga światu i generalnie nie była wielką zwolenniczką podawania leków przeciwbólowych swoim „podopiecznym” cierpiącym na ciężkie, bolesne schorzenia.
Można by tak dalej, ale to nie ma większego sensu, bo dzisiejszy tekst jest o tym, jak grupka kilku pseudo-feministek wyruchała swoje siostry w dupę bez wazeliny. Pardon my french, ale tego nie da się inaczej określić. Przed wami tekst o najgorszym odcieniu szarości. Taki Bitch Shade of Grey.
UZURPATORKI
1 kwietnia 2016 roku powstała na Facebooku grupa oraz fanpage Dziewuchy Dziewuchom (DD). Jak przyznały w maju 2016 roku inicjatorki DD, był to ruch społeczny, inicjatywa mająca na celu zjednoczyć polskie kobiety w walce o równouprawnienie, poszanowanie naszych konstytucyjnych praw, w tym o samostanowieniu, a więc również o możliwości poddania się legalnemu zabiegowi aborcji.
Dziewuchami byłyśmy my wszystkie, ponad 200 tys. kobiet (a nawet mężczyzn), którzy dołączyli do grupy, polubili fanpage, aktywnie wypowiadali się w naszej social-mediowej społeczności, ale też działali w przestrzeni publicznej, tworząc plakaty, organizując akcje edukacyjne i biorąc udział w manifestacjach Czarnego Protestu pod egidą Dziewuchy Dziewuchom. Ba! Została nawet zorganizowana zbiórka pieniędzy na działalność Dziewuch, które korzystając z crowdfundingu uzbierały 35 tys. złotych.
Wszystko było ładnie i pięknie, do momentu, kiedy kilka dni po drugiej rocznicy istnienia ruchu Dziewuchy Dziewuchom, administratorki strony i grupy na Facebooku, a więc Agata Maciejewska, Katarzyna von Alexandrowitsch, Barbara Ewa Baran i Joanna Filipczak-Zaród, postanowiły zastrzec w urzędzie patentowym nazwę Dziewuchy Dziewuchom i zrobić z niej markę, jednocześnie przejmując cały dotychczasowy dorobek wszystkich dziewuch z Polski, które działały na rzecz (jak sądziły) ruchu społecznego, a nie (noż kurwa) marki.
To tak w skrócie.
HAJS SIĘ MUSI ZGADZAĆ
Żeby jeszcze lepiej zrozumieć, o co cały szum (bo przecież jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze), przytoczę fragment posta zamieszczonego na fanpejdżu Codziennika Feministycznego, który szczegółowo wyjaśnia sytuację:
Dziś na portalu facebook doszło do serii usunięć niektórych grup i fanpejdży zawierających nazwę Dziewuchy Dziewuchom. Wiele lokalnych grup Dziewuch otrzymało wiadomość o konieczności zmiany nazwy fanpejdża z powodu zastrzeżenia nazwy „Dziewuchy Dziewuchom” przez dwie osoby administrujące największą grupą Dziewuchy Dziewuchom na fb. Zgłoszenia dokonała Katarzyna von Alexandrowitsch, jedna z adminek. Zamykanie grup jest związane z niedawnym zastrzeżeniem znaku towarowego Dziewuchy Dziewuchom w Urzędzie Patentowym przez Agatę Maciejewską, drugą z uzurpatorek. Wniosek został złożony do urzędu patentowego już ubiegłego lata. Wyszło to dziś, kiedy lokalne strony ruchu zaczęły być zgłaszane do administracji facebooka przez konta związane z „centralnym” fanpejdżem Dziewuchy Dziewuchom. Teraz chcą wykorzystywać nazwę Dziewuchy Dziewuchom do sprzedaży m.in. koszulek, kubków, filiżanek, ołówków, do reklamowania produktów prywatnej firmy Nenukko, która należy do wyżej wymienionej Agaty Maciejewskiej oraz do przeprowadzenia zbiórki na profilu pomagam.pl, otwartej jesienią 2016 roku, na której uzbierały 35 tysięcy złotych na, jak deklarowały, działalność Dziewuch. Od czasu zamknięcia zbiórki w lutym 2018 roku nie wiadomo, co się stało z tymi pieniędzmi.
PAMIĘTACIE KOD I MATEUSZA KIJOWSKIEGO?
Historia pokazała nam już nie raz, że każda piękna idea może upaść, kiedy do głosu dojdzie żądza władzy albo pieniądza. Tak było z każdą partią rządzącą w naszym kraju, tak było z Komitetem Obrony Demokracji i tak jest dziś z Dziewuchami. To znaczy może być, jeśli się my, wszystkie feministki i feminiści nie zbierzemy i nie wypiszemy z marki Dziewuchy Dziewuchom na rzecz prawdziwego ruchu społecznego. Bo widzicie, błąd Maciejewskiej (autorki hasła Dziewuchy Dziewuchom) polegał na tym, że – when shit got serious – nie postanowiła sformalizować DD jako fundacji, której prezeską mogła zostać, jednocześnie zarabiając i dalej pełniąc misję uświadamiania i finansowania działań prokobiecych. Zamiast tego wybrała linię najmniejszego oporu, urząd patentowy, ciach, marka, ciach, logo, ciach. No nie, stara, czasy Tygrysów Europy i wczesnego kapitalizmu bezpowrotnie minęły, mamy erę internetu, a jak wiemy, internet nie zapomina, w internecie nic nie ginie. No chyba, że uzbierane przez was na „działalność DD” 35 tysięcy złotych.
TERAZ TYLKO DZIEWUCHY POLSKIE
Na szczęście my, prawdziwe Dziewuchy, wiemy, kim jesteśmy, o co walczymy i jak chcemy to robić. Dlatego już dziś zachęcam wszystkich, którym los kobiet w Polsce nie jest obojętny na dołączenie do grupy Dziewuchy Polskie oraz śledzenie Codziennika Feministycznego i Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Wszystkie te ruchy/redakcje odcinają się kategorycznie od obecnych działań czterech radosnych pań uzurpatorek, które promują swoją własną hipokryzję na łamach fanpejdża i grupy Dziewuchy Dziewuchom, a także [sic!] Gazety Wyborczej.
Powodzenia, hipokrytki, mam nadzieję, że herbata z kubeczków będzie smakować wyśmienicie!
[Tym razem war].
Fot tytułowe: GabyPunk. DeviantArt.