Rozmówki męsko-męskie, czyli sztuka komunikacji bez użycia słów

Sprawa wygląda tak: mężczyźni kompletnie nie znają się na rozmawianiu. Nie wiem, może większość z nich ma jakąś wrodzoną wadę mózgu, która uaktywnia się w fazie oralnej (to nie ja to wymyśliłam, to Freud) i kładzie się złowieszczym cieniem na całym ich późniejszym życiu? A zwłaszcza na ich życiu z kobietami?

 

To było jakiś miesiąc temu, kiedy Polska na moment stała się Hiszpanią, a temperatury przekraczały +30 st. C. Piękne czasy. Anyways, jechaliśmy sobie z T. nad tzw. wodę. Wiecie, takie tam, wakacyjne szaleństwo w Kącku pod Warszawą. Ponieważ oficjalnie jesteśmy bardzo pro-eko-vintage, a nieoficjalnie po prostu nie mamy samochodu, dojechaliśmy autobusem do pętli, a stamtąd czekała nas jeszcze godzina uroczego spacerku pod rozżarzonym niebem, w akompaniamencie cykad i śpiewających rolników. Miodzio.

W pewnym momencie stała się rzecz niebywała w tej sielskiej scenerii – do T. zadzwonił kumpel:

– No siema.
– ….
– Aha.
– ….
– Możesz mówić głośniej?! Bo jestem przy szosie i tu samochody jeżdżą.
– ….
– Aha.
– ….
– Spoko. Przemyślę i dam znać.
– ….
– Nara.

Patrzyłam na to moje chłopię wielkimi oczyma i uszom nie dowierzałam. No bo jak to tak? Jesteśmy we wsi pierwszy raz od niepamiętnych czasów, lawirujemy tu sobie, proszę ja was, na łonie natury, jedziemy nad wodę i w ogóle przygoda, a ten się nic nie chwali! No nic! Wyobrażacie to sobie? (z tym pytaniem zwracam się do żeńskiej części publiczności).

No przecież gdyby jakaś moja koleżanka wtedy zadzwoniła, to ta rozmowa wyglądałaby zupełnie inaczej. Ale to zupełnie. 

– O, cześć! Co tam?
– ….
– Genialnie! Opowiedz coś więcej!
– ….
– No coś ty?!
– ….
– Niesamowite…
– ….
– A mogłabyś mówić troszkę głośniej? Bo wiesz co, jestem teraz przy szosie, bo pojechaliśmy sobie z T. za miasto i właśnie idziemy na plażę się opalać.
– ….
– Ahahaha (perlisty śmiech Malviny Pe.). Tak tak, tego właśnie potrzebowaliśmy.
– ….
– A tu, pod Warszawę, do Kącka.
– ….
– Nie, ja używam 20-stki. Przy 30-stce to bym się w ogóle nie opaliła…
– ….
– A nie, nie kupowałam. Mam ten sprzed dwóch lat. Ale chyba muszę kupić w końcu nowy, bo w tym mi się jakoś tak dziwnie cycki układają. Odkształcił się chyba…
– ….
– W Zarze? Kostiumy kąpielowe po 29 zeta?! Nie wierzę!!! Do kiedy promocja?
– !
– !!!
– !!!!
– !!!!!!
– ?!
– !!!!
– !!!!!!
– ?
– !
– Dobra, wiesz co, muszę kończyć, bo T. właśnie położył się na drodze, ślina cieknie mu z ust i chyba symuluje atak apopleksji. Ciao bejbe.

Ale to jeszcze nic. Ostatnio T. wyszedł z kolegami w noc siać zniszczenie. O tym, że wrócił do domu o trzeciej nad ranem w stanie nie wskazującym mu kompletnie niczego poza podłogą, może lepiej nie będę mówić. Wspomnę tylko, że lustro w przedpokoju ocalało. Podczas intensywnego meetingu T. i jego koledzy spotkali w knajpie pewną osobę. Osoba jest z gatunku tych, których nie lubimy.  A skoro tak, no to wiadomo, że trzeba przeprowadzić dogłębną analizę na jej temat. Po pierwsze – czy przytyła? Po drugie – w co była ubrana? Po trzecie – jak na nas patrzyła? Po czwarte – tak wiemy, jesteśmy wredne, ale przecież to ona zaczęła. I tak dalej.

A oni co? Zapalili fajka, wyszli z knajpy i zaczęli gadać o pracy. Albo na odwrót. A potem mówią, że to baby są jakieś inne… ;)

0 Like

Share This Story

Relacje
  • mist

    Trochę się uśmiałem, choć tak właśnie wyglądają rozmowy obu płci również w moim otoczeniu. Jednak to właśnie mężczyźni się komunikują, a kobiety po prostu gadają ewentualnie jeśli nie zapomną dołączając komunikację – ot i całą filozofia

  • Facet z kobietą najlepiej rozumieją się w łóżku ;) A poza nim to dwa zupełnie różne światy.

    • $9473534

      Oj, jak „lubię” takie stereotypy!

      • Każdy stereotyp ma w sobie jakąś prawdę, bo skądś się musiał przecież wziąć :)

  • kel

    Szczerze mówiąc, to sztuką są właśnie rozmówki damsko-damskie, gdzie prócz informacji właściwej przekazuje się terabajty informacji pobocznych, często zupełnie nie związanych z tematem. ;)

  • A tam dupajaś. Ja jestem gadułą i chętnie rozprawiam o wszystkim (zwłaszcza po jednym głębszym bystrość umysłu mi się potęguje). Niemiłosiernie jednak nie kumam wielkich rozmów przez telefon, gdy właśnie na chwilę wyrywasz się za miasto, by odrzucić śmierdzącą technologię i posłuchać cykad ze swoim (super)manem. T. zachował się co najmniej przyzwoicie. Chciał spędzić czas z Tobą :)

  • shelmahh

    hehe :D to tak jak M pyta się mnie jak spotkanie z kumplami. mówię, że spoko, pośmialiśmy się itp. ale o czym gadaliście? przecież dawno nie widziałeś się z X i z Y. Więc mówię, że owszem. Opowiedzieliśmy sobie parę dowcipów, pośpiewaliśmy przy toastach, coś tam o pracy i kilka godzin minęło ;) I słyszę, że jak to? Nie wiesz co tam u X żony? ale w tej pracy to ok?

    Uzmysłowiłem w ten sposób sobie, że nie interesuje mnie życie prywatne moich kumpli. Jak któremuś będzie źle, to wyciągnie mnie na piwo, powie parę słów o tym co mu leży na sercu, a potem będziemy gadać o rowerach, motocyklach, samochodach, cyckach i styknie, bo to nas łączy. Wspólne melanże, śmiechy, podobne spojrzenie na spraw wiele. W sumie z większością rozumiem się bez słów. Wystarczy wspólne towarzystwo i ten sam błysk w oku. Nie trzeba mówić, opowiadać.

    Kobiety rozmawiając wskakują w tysiąc pobocznych wątków i dlatego te rozmowy są długie, przekrojowe, zahaczające o dziesiątki innych tematów. Wtedy nie dość, że wiadomo co słychać u przyjaciółki, ale też u jej mamy, siostry, męża, siostry męża, brata męża, znajomej, która zalazła za skórę itd. Nie ma w zasadzie sedna sprawy, bo sednem jest sama rozmowa. A my mamy inaczej. Jak jest temat do obgadania, to zajmuje nam to niewiele czasu. 10 minut wystarczy na zdiagnozowanie przyczyn, znalezienie rozwiązania i można dalej się powygłupiać i skupić na przyjemniejszych tematach.

    Przykład pierwszy z brzegu. Gdzieś 2 lata temu, w wyniku wielu perturbacji, przyjaźń z jednym gościem zaczęła się rozjeżdżać. W końcu przyszedł czas, że postanowiłem się odezwać i naprawić, to co się rozwaliło. Wiele po drodze się wydarzyło i bagaż problemów był dość duży. Gdy się spotkaliśmy, to najpierw przez godzinę gadaliśmy u dupie maryni, o pracy, jakiś krzywych akcjach w domu i jak już zrobiliśmy po 2 piwka, zaczęliśmy temat, w sprawie którego się spotkaliśmy. Omówienie sprawy zajęło nam 3 minuty. Wyjaśniłem w dwóch zdaniach co mi leży na sercu. On powiedział, żebym nie gadał jak gej, pośmialiśmy się, przybiliśmy beczułkę i zamówiliśmy kolejne piwo. Tak to działa u facetów. Jak jest pozytywny klimat, to nie trzeba za wiele gadać. W powietrzu unosi się zajebista atmosfera, nić porozumienia i nic więcej nie trzeba :)

  • Hmmm… Interesujące jest to, że jak dotąd komentują tylko Panowie. Czyżby tłumiona potrzeba „wygadania się”? ;) Dzięki za ciekawe komentarze, Chłopaki! Wasze głosy dają nowe, ciekawe spojrzenie na sprawę :)

  • O nie, jestę facetę. ;)

  • A ja jestem trochę facetem. U mnie zależy to od dnia :) Czasami potrafię klepać trzy po trzy, a czasami właśnie ograniczam się jedynie „aha; yhy; tak;nie”

    • Tu się z Tobą zgodzę. Bywa, że moja aktywność podczas rozmowy ogranicza się do „aha, mhm, o, naprawdę?”. Zwłaszcza, kiedy rozmówca przynudza ;)

      • Właśnie! Ogromne znaczenie ma to, do kogo mówimy i kto do nas mówi ;)

  • Się faceci rozgadali :P No ja tam też niemiłosiernie produkować się potrafie. A jak słysze odpowiedź „tak, nie, aha, ok” itp, to mnie strzela! I pytam „no co? nie skomentujesz nic? nic nie powiesz?” i słyszę „nooo ale ococichodzi.. przecież powiedzialem że tak.” :P

  • Też jestem facetem :)
    Ale to przez to, że od 3 lat dziennie wiszę 8 godzin na telefonie i mam uraz :)

  • A nie zapomniało Ci się czasem o innym aspekcie męsko-męskich rozmów, hę? Cytuję:


    No, siema…

    Weź nie pier…l! Serio?

    O, ja pier…lę!

    Nie no, ściemniasz, k…wa!

    Nie no, ale jaki ch..j, dlaczego?

    Oż, k…wa…

    No, nara!

  • Justyna

    Jakbym czytała o swoim życiu… ;)

  • Mnie też zajmują te różnice między mężczyznami i kobietami w kwestiach komunikacyjnych. Ostatnio gdzieś czytałam, że rzeczywiście mamy inaczej zbudowany jakiś tam fragment mózgu :D Ale to chyba dotyczyło męskiego upośledzenia dotyczącego rozmawiania o emocjach, a nie ogólnie.
    Ja się kiedyś wysłowiłam w tej kwestii. Przypomniałaś mi mój tekst. http://www.erodzina.eu/i-jak-tu-zrozumiec-faceta/

  • Anka
  • Slawek

    A wyobraź sobie Malwino, gdyby T. rozmawiał z kumplem tak jak ty to przedstawiłaś. Całkiem możliwe, że twój wpis zaczynałby się od słów:
    „Patrzyłam na to moje chłopię wielkimi oczyma i uszom nie dowierzałam. No bo jak to tak? Jesteśmy we wsi pierwszy raz od niepamiętnych czasów, lawirujemy tu
    sobie, proszę ja was, na łonie natury, jedziemy nad wodę i w ogóle
    przygoda, a ten…” rozmawia o pierdołach z kumplem z pracy. Jestem z nim za miastem, wokół piękne okoliczności przyrody a on woli rozmawiać z kumplem zamiast zająć się rozmową ze mną! Wyobrażacie to sobie? (z tym pytaniem zwracam się do żeńskiej części publiczności).

    :)

  • $9473534

    Co zrobić, żeby mężczyźni stawali się równie empatyczni jak kobiety? Okazuje się to proste – wystarczy prysnąć dawkę oksytocyny do nosa: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23754995

  • Ja tę różnicę zauważyłam jeszcze w podstawówce będąc. Wracaliśmy z bratem z tej samej imprezy. Na to samo pytanie mamy, On odpowiadał: było ok lub nie było ok, a ja zaczynałam nawijać kto, co, dlaczego i w ogóle.

    Dlatego ja, cenię sobie bardzo GADAJĄCYCH mężczyzn. Czasem nawet lubię, gdy facet gada więcej ode mnie ;)