Facet na telefon – wywiad

Lubię to, co robię. Gdy widzę moich zmęczonych małżeństwem, dziećmi, życiem znajomych, to myślę sobie, że wybrałem lepiej – rozmowa z Adamem G., blogerem, pisarzem, męską prostytutką.

 

Ile kosztuje noc z Adamem?

Minimum kilka razy w tygodniu dostaję desperacko brzmiące maile od chłopaków, którzy chcą, żebym pomógł im w rozhuśtaniu kariery, został ich osobistym alfonsem. Nie mam nic przeciwko prostytucji, o ile ktoś wybiera ją ze swoich własnych powodów, ale nie chcę być tym, który popchnie w jej stronę. A ujawnienie moich zarobków może sprawić, że młodym zapali się żarówka.

Długo w tym siedzisz?

12 lat. Pierwszy raz, gdy miałem 23 lata. To był przypadek. Poszedłem do łóżka z kobietą, a po wszystkim dostałem do ręki pieniądze. Tak, jakbym na to czekał. Nie czekałem, ale przyjąłem zapłatę. Tak się zaczęło.

Co Cię najbardziej zaskoczyło na początku?

Na ogłoszenia odpowiadali w przytłaczającej większości mężczyźni. Wtedy nie mogłem tego pojąć, dziś uznaję za oczywistość – w końcu to oni są głównymi konsumentami seksbiznesu.

Ale z mężczyznami nie sypiasz.

Choć moja seksualność jest dość plastyczna, tej granicy akurat nigdy nie przekroczyłem. Staram się do niczego nie zmuszać. Mam klientów – mężczyzn, ale nie uprawiam z nimi seksu. To oni zwykle płacą mi za seks z ich partnerkami. W tym czasie patrzą, podglądają, masturbują się. Czasami dołączają.

Czego jeszcze starasz się w swoim zawodzie unikać?

Nie sypiam z dziewicami i z kobietami, których partnerów znam. Nie wchodzę też do łóżka tym, z którymi łączy mnie głębsza więź.

Klientela damska chyba mocno różni się od męskiej?

Bardzo. Kobiety oczekują więcej, spotkania z nimi są dłuższe. Często nie dochodzi nawet do zbliżenia.

Przychodzą porozmawiać?

Tak. Poza męską prostytutką bywam też spowiednikiem, psychologiem i przyjacielem.

Przyznajesz, że pomiędzy Tobą a niektórymi klientkami jest sporo emocjonalnego ładunku. Ostatnio jedna z nich poprosiła Cię, żebyś został ojcem jej dziecka. Nie wydaje Ci się, że stąpasz po cienkiej linie?

Staram się utrzymać zdrowy dystans, wymiana pieniędzy bardzo w tym pomaga. Jednak chcąc nie chcąc, jestem uwikłany w osobiste sprawy wielu kobiet. Często targają nimi emocje, czasami zapominają albo chcą zapomnieć, kim jestem. A ja nigdy nie zapominam. No, prawie nigdy.

Zakochałeś się kiedyś w klientce?

Tak, wielokrotnie. Z tym, że na krótką chwilę.

Zastanawia mnie jedna rzecz. Zawsze, kiedy piszesz o swojej pracy, robisz to tak, jakbyś wkładał w seks całe serce. Jakbyś uprawiał miłość z kobietą, którą kochasz albo przynajmniej żywisz do niej jakieś uczucie. Na ile jest to profesjonalizm, a na ile kreacja tworzona na potrzeby bloga?

Dla mnie pisanie to zwykłe zdawanie relacji. Lubię seks, może nawet za bardzo i za każdym razem, kiedy przyjmuję klientkę, robię to tak, jakbym miał kobietę w łóżku po raz ostatni. Jeśli znajduje to odbicie w moich tekstach czy książkach – świetnie. Nie wydaje mi się natomiast, żeby w tym, co piszę, był choć gram poezji.

Jak docierasz do kobiet? Ogłoszenia w sieci? Poczta pantoflowa?

Już od dawna nie muszę się ogłaszać – mam bardzo dużo stałych klientek. Mnóstwo kobiet zaczęło do mnie pisać z prośbą o spędzenie nocy po tym, jak wydałem pierwszą książkę i ruszyłem z blogiem.

Celujesz w konkretny target?

Większość z moich klientek ma pieniądze i jest w stałym związku. Natomiast nie można tu mówić o „typowej klientce”, tak samo, jak nie można snuć domniemań, kim jest przeciętny escort [męska lub damska prostytutka – przyp. M.]. Znam mężczyznę, który pracuje w moim zawodzie, a z wykształcenia jest lekarzem.

Zdarzyło Ci się nie pójść do łóżka z kobietą, bo np. była zaniedbana albo o wiele od Ciebie starsza?

Escort nie może pozwolić sobie na wybrzydzanie i grymaszenie, jeśli chodzi o klientelę. Nie zdarzyło mi się powiedzieć „nie” tylko dlatego, że kobieta nie była dla mnie wizualnie stymulująca. Z resztą uroda ma niewiele wspólnego z jakością czy intensywnością seksu. Zaniedbanie to zupełnie inna sprawa. Na szczęście moje klientki przykładają dużą wagę do wyglądu i higieny osobistej.

A Ty co robisz, żeby utrzymać się na rynku? Ile pieniędzy inwestujesz w kosmetyki, wizyty u fryzjera, ubrania, sport, różnego rodzaju gadżety?

Nie chodzę do kosmetyczki, nie farbuję włosów, nie depiluję ciała. Uprawiam sport, ale to raczej inwestycja czasu, a nie pieniędzy. Ubrania i buty faktycznie kupuję najlepszych marek, bo one uwodzą kobiety jeszcze zanim ja otworzę usta. Mam też mały arsenał gadżetów erotycznych.

Twój ulubiony?

Od lat moim faworytem jest Soraya szwedzkiej marki LELO – klasyczny wibrator, który daje kobietom mocne orgazmy.

Jakiś czas temu pisałeś o klientce, która zrezygnowała z Twoich usług, bo byłeś dla niej za stary. Jesteś świadomy tego, że za kilka lat nie będziesz już tak atrakcyjny, jak dziś. Co wtedy?

To była nowa klientka z gatunku tych, które lubią młodych mężczyzn – nastolatków, ostatecznie studentów. Zdecydowanie więc nie byłem tym, czego oczekiwała. Wiem, że moja data przydatności do spożycia nadchodzi i że pewnie przyjdzie dzień, gdy mój sprzęt przestanie działać. Choć z drugiej strony słyszałem o Vincencie, który ma 70 lat i nadal pracuje w zawodzie. Staram się nie myśleć o tym, co będzie potem.

Jesteś inteligentnym, wykształconym, atrakcyjnym facetem. Mogłeś zrobić karierę, założyć rodzinę… Wybrałeś prostytucję. Nie chciałeś unormowanego życia?

To nie jest tak, że świadomie wybrałem prostytucję. Nikt przy zdrowych zmysłach by tego nie zrobił. Nie spodziewałem się, że moja, nazwijmy to przygoda, potrwa dłużej niż sezon, że przeobrazi się w karierę, że wciągnie i nie będzie chciała puścić. Ale ja lubię to, co robię i gdy widzę moich zmęczonych życiem, pracą, małżeństwem i dziećmi znajomych, to myślę, że wybrałem lepiej.

Jest też druga strona medalu. Prowadzenie podwójnego życia przez tyle lat musi być cholernie obciążające psychicznie.

Moje życie zawodowe to moje życie seksualne, a przecież większość osób nie opowiada i nie ma potrzeby opowiadać rodzinie o tym, co robi w sypialni. Ukrywam fakty, to nieuniknione.

Czy przez te wszystkie lata, kiedy się prostytuowałeś, miałeś stałą partnerkę?

Nie wyobrażam sobie, żeby mieć kogoś, jednocześnie pracując w seksbiznesie. Chyba jestem monogamistą z natury.

Zaczynałeś jako młody chłopak, 20-letni student. To musiało mocno wpłynąć na Twoje podejście do kobiet i późniejsze relacje z nimi.

Jasne, że moje spojrzenie na kobiety zmieniło się. Nie jesteście tymi delikatnymi, spłoszonymi istotami za które w swojej naiwności Was brałem. Dziś patrzę inaczej nie tylko na kobiety, ale na ludzi w ogóle.

Ostatnio napisałeś na blogu, że nie jesteś już tym samym człowiekiem.

Prostytucja wykoślawiła mój charakter. Być może po prostu siedzę w tym za długo. Trudno mi gdybać i domniemywać, czy byłbym mniej sceptyczny i bardziej ufny, gdybym nie zarabiał ciałem. Prawdopodobnie oceniam ludzi własną miarą, bo przecież kłamię nałogowo i jestem pewny, że wszyscy inni również oszukują.

Ciekawa jestem, ile razy skłamałeś podczas naszej rozmowy…

(Śmiech). Może za każdym razem, kiedy otworzyłem usta.

 

Jeśli chcielibyście przeczytać więcej o Adamie i jego życiu, zajrzyjcie tutaj.

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Anna

    Zupełnie nie rozumiem nazywania uprawiania seksu życiem zawodowym. Przyznaję też, że cała otoczka wokół tego, założenia i istota sprawy mnie odrzuca.
    Niemniej jednak, był to ciekawy i lekki wywiad, aczkolwiek chętnie przeczytałabym jeszcze bardziej wnikliwy.

    • Anka, ten facet żyje z tego i to na całkiem przyzwoitym poziomie. Istnieją miliony sposobów, by zarobić pieniądze. Większość ludzi używa do tego rąk. On to robi penisem, i to jest jego sprawa.

      A poza tym, to właśnie prostytucja uznawana jest najstarszym zawodem świata :)

      • Anna

        No dobra, w tym kontekście możemy to nazwać zawodem, jako że ktoś mu płaci za jego „usługi”, jakie by one nie były.
        Niemniej jednak, pomijając kwestię dosłowności definicji, nie postawiłabym prostytucji w jednym rzędzie z innymi zawodami.
        Jest to jednak kwestia interpretacji, w wielu przypadkach podnoszona nawet do rangi problemu państwowego :)

  • o, ostatnio trafiłam na bloga tego Pana i – jakby to powiedzieć – napaliłam się na jego książkę. ;) trochę mi się nie podoba jego niemyślenie o tym, co będzie potem. bo coś jednak będzie i warto się na to chociaż w niewielkim stopniu przygotować. ;)

    PS. wspominałam już, że bardzo lubię Twoje wywiady? :)

  • Nie wiem dlaczego, ale wybraźnia podpowiadami, że Adam wygląda trochę jak Barney z HIMYM :) Na jego bloga będę zaglądać, bo wywiad bardzo ciekawy!

  • dobry wywiad – lekki, przyjemny w odbiorze, ciekawy.
    idę na rekonesans na bloga Adama :)

  • Skąd Ty wytrzasnęłaś tego kolesia? Fascynujące to, co robi i jak o tym opowiada, serio :)

  • Ciekawy gość. No i dobry wywiad. Szacun ;)

  • Dobry jest. Nie poznałam, ale czuje, że dobry.

  • wOW. Najpierw trafiam na bloga z Twojego shareweekowego polecenia a teraz wywiad. Fajnie, podoba mi się to, co robisz! To teraz przeczytam :)

  • Kamson.pl

    Przeczytałem jednym tchem, niesamowicie emocjonalny wywiad. Więcej pisać nie będę.

  • Zawód marzenie dla większości facetów :)

    Lubię gościa pomimo tego, że jest dziwką. Jakby bzyknął moją dziewczynę to pewnie bym przestał, ale i tak propsy dla niego. Nasz polski ”Łysy z Brazzers”. Jestem dumny.

  • Podoba mi się jego zdrowe podejście do życia. Niby tylko seks, a jak wiele spojrzeń może zmienić w naszym życiu. Z każdej strony i każdego zakamarka internetów bombardują nas informacje i złote rady, by robić w życiu to co się lubi. Jak więc nie lubić Adama za to, że wybrał taką właśnie drogę? Gratuluję mu odwagi i chęci sprostania kobietom w tym biznesie ;)

    • Konrad Boden

      Przepraszam bardzo za pytanie, ale co w byciu kurwą na telefon jest takiego zdrowego?

      • To samo, co w byciu automatyczną sekretarką ;) Każda „praca” niesie ryzyko, które zauważysz, lub nie. Nikt jednak, mimo ryzyka nie broni Ci zarabiać kasy. Chcesz – zarabiasz. On znalazł sobie swój sposób, jak łatwy by nie był. Zarabia kasę na tym, co jest najbardziej chodliwe i lubi to co robi.

        • Konrad Boden

          Chciałabyś się z kimś takim związać?

          (Odpowiedź na to pytanie w zasadzie kończy dyskusję o „fajności” prostytucji)

          • Wiesz co, cenię Twoje notki na blogu, bo potrafisz ciekawie pisać. Nie rozumiem jednak, dlaczego w XXI wieku tak usilnie walczysz z wiatrakami. Czy muszę chcieć się wiązać z „kimś takim”? Ten człowiek wybrał swoją drogę, tak jak Ty wybrałeś swoją, ja swoją i tak dalej… On jest szczęśliwy, jego ryzykiem są konkretne choroby i nieumiejętność stworzenia „normalnego” związku czy założenia rodziny, ale jak karkołomnie to nie brzmi – to jest jego życie. Czy wchodząc w jakiekolwiek relacje z ludźmi z góry skreślasz ich za to, czym się zajmują, bo „coś” nie pozwala Ci się z nimi związać? Nikt nie każe Ci układać sobie życia z człowiekiem, który jest Ci z góry „narzucony” – to nie te czasy. Zawsze masz wybór.

          • Konrad Boden

            Ok, to inaczej. Zrób eksperyment.
            Powiedz na imprezie, w towarzystwie, że zajmujesz się prostytucją. Potem policz ilu znajomych straciłaś.
            Naprawdę jest mi obojętne jak bohater wywiadu zarabia na życie. Jestem przeciwny tylko i wyłącznie gloryfikowaniu uprawianej przez niego profesji.
            Bycie kurwą naprawdę nie przynosi chluby. Nawet w 21 wieku.

          • Niestety nie otaczam się ludźmi, którzy wystawiają ocenę o kimś po jednym zdaniu/stwierdzeniu itd. Nie potrzebuję znajomości dla samego ich posiadania, dlatego te, które mam są dopieszczane i trwałe. I nie gloryfikuję nikogo w tym temacie. Tylko próg tolerancji mam podniesiony odrobinę wyżej ;) Pozdrawiam Cię!

    • gggg

      Zdrowe podejscie o.O

  • Agnieszka

    Super wywiad. Lubię takie. I poproszę o więcej.
    Zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

  • Konrad Boden

    Panika i powszechny strach. Jedna z najbardziej znanych gwiazdek porno przyznała właśnie, że została zarażona HIV. Wszyscy, z którymi miała do czynienia od ostatniego obowiązkowego badania zostali odsunięci od zdjęć, spauzowani, mówiąc dosadnie, do momentu przebadania – bezrobotni.

    Tak wygląda rzeczywistość seksbiznesu. Kwestia tylko kiedy i z której strony dostaniesz strzał.
    W tym też momencie kończą się piękne opowieści o urokach tej branży.

    Nie ma znaczenia czy grasz w filmach czy bzykasz za kasę zwyczajnych ludzi.

  • Mocny wywiad, nie ukrywam, że chętnie poczytałabym więcej o samych klientkach

  • onajestze snu
  • gggg

    Yyyy… dobrze, podniecacie sie meska dziwka, jaki on jest wow oh ah a jakby Malva zrobila wywiad z call girl to by bylo inaczej, zaloze sie, ze polowa tych komentarzy bylaby atakiem na jej moralnosc. „Jak ona moze, co za dzi….”