Wiele kobiet, choć często nie mówi o tym głośno, uwielbia prymitywny, zwierzęcy seks. Taki z ciągnięciem za włosy, podduszaniem, gryzieniem i oraniem pleców paznokciami. Taki, po którym kobieta opada bezwładnie na poduszkę i albo z miejsca zasypia, albo śmieje się jak szalona na wspomnienie swojego „Rżnij mnie, Stefan, rżnij mnie mocno!”. Zmysłowy, sensualny seks jest wspaniały, ale powiedzmy sobie szczerze: większość z nas przynajmniej raz w życiu marzyła o silnym, umięśnionym hydrauliku [policjancie/ratowniku/ogrodniku], który przypiera do ściany i robi z nami te wszystkie wszystkie brzydkie rzeczy. Drogie Panie, nie bądźmy hipokrytkami. Drodzy Panowie, skupcie się. Wbrew pozorom to tekst skierowany do Was.
Dlaczego tak wiele kobiet lubi w seksie męską dominację?
Żyjemy w dziwnych czasach. Kobiety mężnieją, mężczyźni niewieścieją, proces unifikacji płciowej trwa. Szanse kobiet i mężczyzn na rynku pracy wyrównują się, powoli ewoluuje też społeczne rozumienie tożsamości płciowej. To kolejny duży krok w dziejach ludzkości. Ten sam, który sprawił, że kobiety założyły spodnie, a mężczyźni przygarnęli kremy pod oczy na noc. Nie do końca jeszcze potrafimy się w nowej rzeczywistości odnaleźć, nic więc dziwnego, że odczuwamy tęsknotę za tym, co mija, a co znane i sprawdzone. Mężczyźni tęsknią za kurą domową strażniczką domowego ogniska, a kobiety za macho o szerokiej żuchwie i silnych ramionach silnym facetem, który się nimi zaopiekuje.
Mimo postępujących zmian, w naszym kręgu kulturowym kobietom wciąż nie daje się zbyt dużego przyzwolenia na aktywną eksplorację seksualną. Taką, która co noc sypia z innym, prędzej czy później ktoś nazwie dziwką. W przypadku mężczyzny raczej się to nie zdarzy – co najwyżej dostanie przydomek jebaki. Kobieta, która w sypialni wchodzi w rolę uległej, zrzuca na partnera odpowiedzialność za swoje seksualne zachowania i tym samym, w dość pokrętny sposób, uwalnia się od poczucia winy wynikającego z jej „odbiegających od normy” potrzeb. Poza tym dominujący partner daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa, bo wchodzi w rolę „czułego brutala” – bezwzględnego wobec innych, ale opiekuńczego dla swojej partnerki.
Żyjemy w dziwnych czasach. Kobiety wariują, bo bardzo starają się łączyć role Matek Polek, kobiet sukcesu, kochanek w nocy i przykładnych żon za dnia. A powiedzmy sobie szczerze – to awykonalne. Zawsze ktoś/coś ucierpi. Mężczyźni ocierają się o schizofrenię, bo z jednej strony mają być twardzi i prości, z drugiej odpowiedzialni i stabilni finansowo, a z trzeciej romantyczni, empatyczni, zawsze chętni do rozmowy i oglądania komedii romantycznych. Noż kurwa. Za wysoko sobie nawzajem postawiliśmy te poprzeczki, za bardzo daliśmy się zwariować. Tym sposobem facet wchodzi do sypialni i już nie wie, czy ma być ostry i brutalny, czy może czuły i delikatny. A kobieta zastanawia się, czy udawać, że kręcą ją półgodzinne pieszczoty policzka, czy po prostu krzyknąć „wsadź go, do kurwy nędzy!”. Po żeńskiej stronie populacji rodzi się pytanie:
Jak mu powiedzieć, żeby był w łóżku bardziej agresywny?
Nie mówić. Zasugerować.
Są trzy typy mężczyzn. Tacy, którzy nie potrafią w łóżku dominować; tacy, którzy potrafią i lubią, ale się boją, jak zareaguje partnerka oraz ci, którzy potrafią, lubią i działają. Nas interesuje druga grupa. O trzecią nie musimy się martwić, pierwsza prędzej czy później sama wymiksuje się z operacji „udany seks”, a z drugą trzeba działać ostrożnie.
Na początku związku lepiej czasami pewne rzeczy przemilczeć. Zamiast wyznawać nad kubkiem herbaty, jak to byś chciała, żeby wyszorował Tobą podłogę, przetestuj go (sorry, chłopaki). Daj mu od czasu do czasu sygnał, że może sobie pozwolić na więcej. We wtorek go ugryź, w środę trzepnij w tyłek, a w czwartek powiedz, że uwielbiasz, kiedy tak mocno trzyma Cię za nadgarstki. Kątem oka obserwuj reakcję. Jeśli odpowie w podobnym tonie, jesteś w domu. Teraz możesz krzyknąć „rżnij mnie, Stanisławie!” z gwarancją, że on to zrobi. Jeśli natomiast wyda Ci się przerażony, cóż. Próbuj. Rozmawiaj, edukuj i pogódź się z faktem, że Twój facet prawdopodobnie należy do grupy nr 1, niereformowalnej. Obie wiemy, co to oznacza.
Jak powiedział kiedyś ten stary zboczeniec, Woody Allen: Seks jest jak gra w brydża. Jeżeli nie masz dobrego partnera to musisz mieć przynajmniej dobrą rękę.