Cudze chwalicie…

Odwiedziłam ostatnio Iwo, przyjaciółkę w UK. Jest dla mnie jak siostra, znamy się od ponad 20 lat. Razem malowałyśmy pierwsze ślaczki, razem piłyśmy pierwsze tanie wino, paliły fajki i opłakiwały niespełnione miłości. Kilka dni temu, siedząc na pięknym patio w jej uroczym brytyjskim domku, popijając już nie tanie wino i wspominając stare czasy, nagle uderzyła mnie myśl – I. jest kolejną znaną mi Polką, która przez wiele lat spotykała się i wchodziła w związki z obcokrajowcami, by ostatecznie na swojego życiowego partnera wybrać Polaka. Czyżby polscy faceci mieli do zaoferowania coś więcej? A może to kwestia barier kulturowych, które z czasem okazują się nie do pokonania?

 

Kobiet takich jak Iwo znam kilkanaście, sama jestem jedną z nich. Swego czasu sporo podróżowałam. Pomieszkiwałam w Hiszpanii, Turcji i w Wielkiej Brytanii, miałam więc okazję poznawać ludzi różnych narodowości i tym samym wiązać się z facetami z różnych krajów.

Zaliczyłam poważne związki z Włochem i z Turkiem. Spotykałam się z Hiszpanem, Anglikiem, Australijczykiem i Holendrem. Dziś jestem z T., Polakiem z krwi i kości, który jest moim partnerem, kochankiem i – co bardzo ważne – przyjacielem. To pierwszy taki full zestaw w moim życiu, a T. to pierwszy facet, któremu jestem gotowa wyjmować za 50 lat sztuczną szczękę, a w międzyczasie może nawet machnąć dziecko. To ewenement, bo ja generalnie nie lubię dzieci i sprzeciwiam się wszystkiemu, co w jakikolwiek sposób ogranicza wolność jednostki, a dziecko, chcąc nie chcąc, takim ograniczeniem jest, zwłaszcza dla kobiety, zwłaszcza w Polsce. Ale do sedna.

Zrobiłam mały risercz i retrospekcję wydarzeń z własnego życia. Popytałam koleżanki, kiedy, z kim, jak i dlaczego. Przemyślałam swoje własne związki. Wzięłam pod uwagę okoliczności łagodzące. I już wiem.

To nie Polacy są wyjątkowi. To kultura stanowi problem.

Dlaczego mój związek z Turkiem nie wypalił? Bo Turek, choć urodzony w USA, ateista z niewierzącej rodziny, otwarty na świat i ludzi, to jednak wychował się i dorastał w Stambule. Tam nauczył się traktować kobietę przedmiotowo i własnościowo, stamtąd wyniósł przekonanie, że monogamia jest dla frajerów, a kobieta, która utrzymuje kontakty przyjacielskie z innymi mężczyznami to kryptodziwka. Z tej samej przyczyny rozpadł się związek Iwo i Srilańczyka, Anki i Pakistańczyka, Kaśki i Turka… Czemu w ogóle się z nimi zadałyśmy? Byli przystojni, zabawni, czarujący. Ale nie to jest najważniejsze. Byli przede wszystkim ślepo w nas wpatrzeni. Gotowi zrobić wszystko, by zdobyć kobietę. To imponowało.

Związek, który od samego początku jest pełen pasji i namiętności, szybko wciąga i uzależnia. Zwłaszcza, jeśli facet jest dobrym aktorem. A ci z krajów muzułmańskich zawsze są, kiedy mają do czynienia z kobietą z Zachodu – wyzwoloną, odważną, bez zahamowań seksualnych. Dla nich to dobry deal, dla nas – niekoniecznie.

Z Włochem było inaczej. Mieliśmy związek partnerski, dogadywaliśmy się, istniała jednak bariera językowa. Oboje mówiliśmy po angielsku, a jednak on często nie rozumiał moich sarkastycznych żartów, a ja jego neutralne uwagi odbierałam jako złośliwe – stąd tylko jeden krok do kłótni. Włoch był kobieciarzem – nie zdradzał, ale wgapiał się w obce cycki, nogi i pośladki, więc w jego towarzystwie z przekory, a z czasem automatycznie, zaczynałam flirtować z innymi facetami. Kolejny powód, by wydrapać sobie oczy. Z tej samej przyczyny rozpadł się związek Agnieszki i Marco, Justyny i Pablo, Marty i Antón.

Nie byłyśmy gotowe na tak otwartą gloryfikację kobiecej seksualności przez naszych mężczyzn. Nie rozumiałyśmy ich, a oni nie rozumieli nas. Problem z facetami z Południa jest taki, że zwykle nie mówią za dobrze po angielsku. No i lubią kobietę za to, jak wygląda, niekoniecznie za to, co ma w głowie.

Z Polakiem jest łatwiej, Polak jest przewidywalny. Rozumiesz każde jego słowo, a jeśli jesteś inteligentna, bezbłędnie odczytasz każdą intencję. Wiesz, że jeśli nie rozumie twoich żartów albo nie podziela twoich pasji, to po prostu nie nadajecie na tych samych falach i prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Z obcokrajowcem jest inaczej. Bardziej tajemniczo i intrygująco. Seksownie. Do czasu, kiedy nie zaczniesz go naprawdę rozumieć.

Eksperymenty międzynarodowe są dobre na moment. To coś dla kobiet, które wychowały się i dorastały w innym kraju i perfekcyjnie znają język obcy, w jakim mówi ich partner. Są dobre dla tych, które potrafią odciąć się od korzeni i kompletnie wtopić w inną kulturę. Wtedy ma to sens. W przeciwnym razie lepiej trzymać się słów Jachowicza: „cudze chwalicie, swego nie znacie”. I choć Armando brzmi bardziej egzotycznie i obiecująco, to chłopaki z nad Wisły też dają radę. W każdym tego słowa znaczeniu…

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Ewelina C.

    Byłam kiedyś z Portugalczykiem, potem już spotykałam się tylko z Polakami. Coś w tym jest – to duża oszczędność czasu i energii, łatwiej jest się porozumieć, ot tak, po prostu. To znacznie ułatwia sprawę.

  • Guest

    Zwłaszcza z ciapatymi trzeba uważać, normalny polak (nie-patol) nie będzie was lać batem grubości palca, i nie obleje kwasem za ubranie mikro spódniczki albo stringojeansów, a jak się dobrze dogadasz, to i odpuści inne kobiety. A jak go zdradzisz, to Cie nie ukamienuje i nie potnie… tam.

    • Iwona

      Ciapatymi? Batem? Kwasem? To dopiero wąskie horyznty…

      Malwina, podpisuję się pod Twoim tekstem. Obserwuję związki mieszane, niektóre są strzałem w 10, większość jednak to mieszanka gorącego seksu z niedogadaniami, nieporozumieniami, w końcu stwierdzenie, że nie da rady, nie tego cię mama uczyła, a i on wolałby „zwykłą” kobietę, czyli taką, która pojmuje jego kulturowe myślenie….

  • nie zyjemy w sredniowieczu…

    Oj, bardzo stereotypowe, waskie myslenie. Stosunki miedzyludzkie to cos wiecej niz kultura, W gre wchodzi osobowosc, poglady, wspolne pasje, doswiadczenia itp. Znam Polke, ktora w tym roku wychodzi za Wlocha, ja w przyszlym wejde w zwiazek malzenski z Hindusem, Anglik planuje zalozyc rodzine z Turczynka a para Polakow rozstala sie po 8 latach i sa szczesliwi z innymi nacjami…zyjemy w ‚globalnej wiosce’, granice panstw sie zacieraja, a kultury mieszaja. „Mieszane” zwiazki sa dla osob z szerokimi horyzontami, otwartych na nowe wyzwania i dla ludzi z jajami, ktorzy potrafia postawic na swoim i nie wybieraja wygodniejszych opcji…nie ma to nic wspolnego z odcinaniem sie od korzeni. You totally missed the point.

    • Wcale nie twierdzę, że nie da się być z człowiekiem innej narodowości, nigdzie też tego w swoim tekście nie napisałam. Wyraziłam natomiast dosyć jasno swój pogląd, że związki mieszane są wyzwaniem i bywają problematyczne, bo do zwykłych przeszkód, z którymi na co dzień boryka się para, dochodzą jeszcze różnice kulturowe i kwestie logistyczne (ona tu, on tam, etc.). Zgodzę się z Tobą, że mieszane związki są dla osób o otwartych horyzontach, i zdeterminowanych, by mimo wielu trudności być z osobą, którą kochają. Cechy te nie gwarantują natomiast przetrwania takiego związku. Nie ma reguły na udaną relację, czy to z Polakiem, czy z cudzoziemcem. Ja też nie staram się takich reguł tworzyć. Jedno, co wiem na 100% – znam/znałam mnóstwo par z cyklu: dziewczyna z Zachodu + facet z kraju muzułmańskiego. Żaden związek nie przetrwał. I szczerze? Nie wierzę, że mógłby przetrwać. Chyba, że kobieta lubi w związku patrzeć na świat z poziomu podłogi.

      • nie zyjemy w sredniowieczu

        hmm… znam malzenstwo (Muzulmanin-Angielka), wyksztalcona para, wysoko postawieni biznesmeni, Rozumieja wzajemnie swoje poglady religijne/kulturowe i nie narzucaja ich sobie. Poprzez swoje profesje nauczyli sie wiele o roznych kulturach i podchodza do roznic w sposob ‚profesjonalny’ i co wiecej bardzo sie szanuja. A kobieta, silna, wyksztalcona, wie jak postawic na swoim. I wyobraz sobie, ze nie jest ‚pieskiem’ swojego meza, to raczej ona ‚nosi spodnie’ w tym zwiazku. Jak sobie poscielisz tak sie wyspisz…proste.

        Co wiecej, spotkalam sie z wieloma przypadkami alkoholizmu i przemocy w polskiej rodzinie. To takie polskie ‚lac sie po ryju’ i pokazywac kobiecie gdzie jej miejsce…w kuchni lub szpitalu. Wiele Polakow nie szanuje swoich kobiet, wyzywa je od kur…itp itd Wiele takich kobiet, cytuje: ‚patrzy na swiat z poziomu podlogi’. Co absolutnie nie oznacza, ze wszyscy sa tacy sami, to samo tyczy sie Muzulmaninow…troche obiektywnosci.

        Prawda jest jednak, ze obcokrajowcy ‚bawia sie’ Polkami lub jak wolisz Muzulmanie ‚bawia sie’ kobietami z Zachodu. I wiekszosc facetow chetnie przezyje ekscytujaca przygode, ale za zony biora ‚swoje’ panie. Jezeli mezczyzna kocha kobiete to nic nie stanie na przeszkodzie szczesliwego zwiazku. Wprawdzie musza byc przeciwko calemu swiatu, by wywalczyc szczescie, ale rezultat bezcenny. Nikt nie mowi ze to proste, ale latwa zdobycz nie cieszy…i jest co wnukom opowiadac…

      • trochę to jednak populistyczne

        a ja znam- całkiem sporo udanych związków kobiet z zachodu z muzułmanami. To wielokrotnie silne kobiety. Ale jest dziś moda na negowanie wszystkiego co jest związane z islamem, więc widać, że dbasz o masowego odbiorcę.

        • Aytun Nazifolu

          Ona pisze o doswiadczeniach swoich i swoich kolzanek, ja np mam dokladnie takie same doswiadczenia z Turkiem czy Arabem, bo mi sie za mlodu egzotyki zachcialo, nie mowie, ze wszyscy maja takie doswiadczenia, ale ja ucze sie na wlasnych… podobnie autorka

  • Jakub Prędkiewicz

    ciekawy blog. dobrze, ze tu wpadlem, ale wiekszosc polakow nie chce polek po takich zwiazkach. chodzi o to, ze dla obcokrojowca polka to seks zabawka w 99% i jak sie znudzi to rzuca.

  • Km

    Autorka ma rację… tak to jest właśnie.

  • Ania

    Myślę, że bardzo dużo zależy tu od osoby. Ja sama wychowałam się w Polsce, za granicą zamieszkałam dopiero po zakończeniu liceum (nie za jedną, a w kilku różnych miejscach) i zawsze zafascynowana kulturą anglosaską, znajduję siebie zainteresowaną mężczyznami głównie z USA, Australii czy ewentualnie jeszcze UK.
    Po angielsku mówię płynnie, sama nauczyłam się idiomów, slangu, przeróżnych niuansów językowych (żeby by nikt potem nie mówił, że sitcomy są złe! :D), więc bariera językowa dla mnie nie istnieje.
    Polscy faceci jakoś mnie nie pociągają, zawsze wpadając do Polski na wakacje mam wrażenie, że są… w tyle. Kulturowo, sportowo i światopoglądowo. Tutaj oczywiście generalizuję.

    Zgodze się natomiast, że rzeczywiście trudno mi wyobrazić sobie szczęsliwy związek z mężczyzną ze Wschodu i tu sie zgodzę, że to kultura jest często problemem. Oni są wychowani w zupełnie innej mentalności i takim podejściu do kobiety i małżeństwa, który dla Zachodniej kobiety raczej nie wyda się zachęcający.