Naucz się nosić to, co masz na sobie

Najpierw zauważyłam czarne sztyblety. Do nich ciemnoszare spodnie, obowiązkowo wpuszczone w buty. Mój wzrok zatrzymał się na czarnym, dwurzędowym, idealnie skrojonym płaszczu z delikatnie złoconymi guzikami. Dzieło sztuki. A potem spojrzałam na twarz. Była przeciętna, ale nie w tym problem. Facet miał wzrok wystraszonej myszki. Zgarbiony rozglądał się na boki znad oprawek hipsterskich okularów. Cała jego stylówa to był jeden wielki pic na wodę. Bo nie potrafił nosić ciuchów, które miał na sobie. 

 

Ta sama historia jest w kobietami, które kupują szpilki na niebotycznych obcasach, ale nie potrafią w nich chodzić. Potykają się o każdy napotkany krawężnik, a ich chód wygląda mniej więcej tak, jakby ktoś założył im stabilizatory na kolana. Albo jakby zobaczyły Adama Levine’a i nogi zaczęły odmawiać im posłuszeństwa.  Sama kilka razy to przerobiłam i teraz już nie kupuję butów, w których nie potrafię utrzymać równowagi. Pogodziłam się z faktem, że szpile 15+ może i wyglądają sexy, ale nie są dla mnie. Wybieram takie na 10-centymetrowym obcasie i przynajmniej mam pewność, że po 4 krokach nie będę zbierać zębów z chodnika.

Ludzie śmieją się z Dody, że jej styl to brak stylu. Powiedzmy sobie szczerze – skórzana minispódniczka, kozaki z dziurami i skrzydła anioła dopięte do pleców to nie jest moda wysokich lotów. Ale z pewnością jest to znak rozpoznawczy tej dziewczyny. Ona w tych wszystkich koronach na głowie i wyuzdanych wdziankach czuje się jak ryba w wodzie. Pasuje to do jej stylu życia, charyzmy i całego wizerunku, który wykreowała. I – co więcej – zrobiła to z pełną świadomością, kierując się wyłącznie własnym poczuciem smaku (albo niesmaku, jak kto woli). Najważniejszy jest jednak fakt, że pozostaje w tym wszystkim autentyczna.

No właśnie. Chłopak, o którym pisałam na początku, chciał wyglądać fajnie, modnie, cool. Tylko że zapomniał o jednej rzeczy – fajnym, modnym, cool się po prostu jest. To stan świadomości, a nie to, co masz na sobie. Ludzie, którzy akceptują własne Ja z całym dobrodziejstwem inwentarza, po prostu noszą ciuchy, które do nich pasują – do stylu życia, jaki prowadzą, profesji, którą wykonują i tego, jak czują się z własnym ciałem. To powinno dziać się naturalnie, ot tak. Wychodzisz na zakupy i wracasz do domu z tym, w czym czujesz się dobrze, komfortowo. Jak Ty, a nie obca osoba. 

Ostatnio widzieliśmy z T. w tramwaju taką jedną. Ładna, w miarę zgrabna. Stylówa à la Missy Elliot. Bardzo lubię takie klimaty, o ile laska je czuje – wie, jak nosić dres i ogromne złote kolczyki, żeby nie wyglądać jak bazarowa dama. Cóż… Dziewczyna, którą obserwowaliśmy, to była ewidentnie zła osoba w złych ciuchach. Widać było po niej, że się męczy i czuje niepewnie w tym, co ma na sobie. It wasn’t just her piece of cake. Bardziej pasowałaby do niej aktówka, botki i biała koszula. No to teraz imadżin dat:

Czujecie, o czym do Was piszę?

0 Like

Share This Story

Style
  • Małgorzata Zdziebko Zięba

    Czujemy, czujemy – uwielbiam np. te panie z wielkim i porządnie wypełnionym dekoltem, które spoglądają przestraszone na boki, czy przypadkiem się ktoś natarczywie nie gapi ;) Lepiej jakby jednak golf ubrały, chociaż to optycznie obniża biust …

  • Czuję, bo najlepiej się czuję w stroju przybrudzonego kloszarda. Inny strój mnie krępuje i sprawia, że za cholerę nie jestem sobą. Pewnie dlatego dobrze się czuję w roli uciemiezonej matki (wymowka!), a do sukienki to sobie chociaz butów nie wyczyszcze :D

  • Ania Laskowska

    Czuję jak cholera dlatego tak syfiasto czuję się trzeci tydzień w dresie z glutem i kaszlem. Marzę o mejkapie, obcasach i zawiązanym trenczu…wtedy czuję że żyję!

  • Ooo też zaobserwowałam takie zjawisko! Zwykłam mówić, że dana osoba „wygląda jakby jej ktoś szafę podmienił”.
    A swoją drogą to też moja wieczna bolączka – czasami chcę kupić coś fajnego, ale nie mogę, bo po prostu wiem, że to nie będzie na mnie dobrze wyglądać. :(

  • Czujemy :D
    też nie potrafię popylać na szpilkach, nawet 10 cm mnie przerastają, i zadowalam się koturnami, za to umiem nosić dres i wielkie koła w uszach :) (coś za coś:))

    • Witaj w klubie, sista! ;)

      • Pójdę dalej :D Mam w szafie portki z krokiem w kolanach :)
        Teraz już nawet raperzy takich nie noszą :)))

    • Podziwiam bo ja to nawet w koturnach potrafię się potykać. Mam takie boskie, czerwone koturny, ale rok temu w grudniu potknęłam się w nich na brukowanej drodze – stopa w kostce boli mnie do dzisiaj, a ja już nie odważyłam się ich założyć :(

  • Ja od razu wiem, kiedy dany ciuch jest dla mnie, a kiedy nie. Gdy w sklepie coś przymierzam i już na tym etapie czuję się jak w przebraniu – rezygnuję z zakupu, choćby towar był najpiękniejszy na świecie. Czasami było mi ogromnie żal, ale wiem, że jeśli czegoś „nie czuję” to automatycznie kiepsko w tym wyglądam, choćby krój był stworzony dla mnie.

  • Przechodziłam już przez tyle zmian stylu w swoim krótkim życiu, że wiem o czym piszesz. Kiedyś próbowałam nosić się na metala, bo myślałam, że tak pasuje. Słuchałam wtedy cięższej muzyki, więc uznałam, że WYPADA zmienić trochę garderobę. Zanim zrozumiałam, że muzyka nie musi mieć związku z ubraniami, przechodziłam katusze nosząc ciuchy, w których ani trochę nie czułam się sobą. Dopiero w liceum znalazłam swój styl i chociaż czasem lubię zaszaleć zakładając coś co pozornie do mnie nie pasuje, to nigdy nie porwę się na mega wysokie szpilki, w których będę chodzić jak paralityk :)

  • Ana

    Czuję, czuję, ale teraz będzie taka sytuacja… znaczy, historia :) Raz w życiu zamówiłam 14-cm szpile. Założyłam, były meeegawygodne. I odesłałam, bo na 5-7-cm obcasie jestem wyższa od 3/4 społeczeństwa i 1/2 mężczyzn. Lubię szpilki, ale niekomfortowo czuję się górując nad facetami. Taki styl. A reszty własnego stylu wciąż szukam :)

  • Парень

    Z tego co zaobserwowałem, to ci pseudobezdomni w okularach onanisty często mają wystraszony wzrok, jakbym miał im zaraz dać wpierdol