No więc spotykasz go. Zegarek, koszula, dobry fryzjer. I dłonie. Zadbane, smukłe, smagłe. Jakoś ci lżej. Zerkasz na buty – Ty byś takich facetowi nie wybrała. Narzeczonemu. Mężowi. Dopiero, kiedy wjeżdża deser i trzecia lampka wina, zaczynasz zastanawiać się, jaki byłby w łóżku. Tutaj uśmiech, tam spojrzenie. Przeczeszesz włosy, zakręcisz tyłkiem, ale przez chwilę, żeby nie było, że mu ot tak karnawał w Rio fundujesz. Smakowało? Smakowało. Karta gotówka? Brutto czy netto? Zadzwonię. Zadzwoni? Niech zadzwoni. Niech spierdala.
Grabarz
Poznałyśmy prawnika na tej samej imprezie. Jagoda wypięła cycki, zrobiła ice bucket challenge i zasnęła z twarzą w poduszce. Ja piłam i trzeźwiałam. Dziura w kabaretkach robiła swoje. Niespełnione marzenie o kobiecie upadłej, niezrealizowane fantazje o BDSM i dziwce z pejczem w ustach. Tak właśnie patrzyli, idioci. A ja tylko jadłam owoce i warczałam. W końcu miałam łańcuch na szyi.
Prawnik był spoko. Dużo gadał, obierał mi truskawki i podawał prosto do buzi. So sweet. Podobno wyglądał jak Keanu Reeves. Nie to, że nie pamiętam. Mnie bardziej przypominał Giertycha. Ani razu mnie nie rozbawił, za to aż trzy próbował pocałować. Jakieś 27 powtarzał, że ma własną kancelarię.
Mija tydzień. Dzwoni Jagoda.
– Byłam na randce z prawnikiem.
– Tym?
– Tym. Przyniósł wino i truskawki.
– Miło.
– On wygląda jak Keanu Reeves, czy to ze mną jest coś nie tak?
– …
– Anyway, jedliśmy truskawki, zapijaliśmy winem, a potem on zaczął opowiadać o prosektorium.
– …
– Tak. Tym, gdzie trupy. Ale nie to jest najgorsze. Włączył film, kazał mi się przesunąć, leżałam na brzuchu. Nawet mnie nie objął!
– Skandal.
– No. Ale film bardzo dobry. Aż szkoda, że w trakcie zasnęłam.
Cukiernik
Odsuwa krzesło, otwiera drzwi. Czeka grzecznie aż wybiorę pozycję. Z karty. Wino takie? A może jednak szatodeszatelo? Był we Francji, próbował, poleca. Uśmiecha się szeroko, przystojny skurwysyn. Zapach perfum obezwładnia. Zza mankietu koszuli wychyla się piękny nadgarstek. Idealny do gryzienia. Rolex mnie nie interesuje. Tak samo jak marynarka za trzy koła. I pieniądze, którymi wypchał sobie gacie.
– Deser?
– Waham się między tartą z owocami a tiramisu.
– To może jednak lodzik?
Andrzej
Nosi mentalne wąsy.
Złomiarz
Zamawia dwa drinki, jeden dla siebie, drugi dla siebie. Opowiada o kobietach, które go skrzywdziły. Zapala fajkę i chucha ci prosto w twarz. Podobno jego matka gotuje najlepszy rosół w mieście. Musisz wpaść, polubicie się. Babcię też ma spoko. W ogóle wychowały go same kobiety. Może dlatego brat jest gejem? Kiedyś robił hip-hop. W sensie on, nie brat. Ma te spodnie do tej pory. Bo w życiu generalnie chodzi o to, żeby się ustawić. Ojciec bił go kablem. Jeszcze wina?
Budowlaniec
Dzwoni po 23.
– Hej, jestem pod Tobą. Pogadamy?
Siedzimy na ławce. Czuję ostatni podmuch lata. Patrzymy na siebie. Piwo jest zimne i smaczne. Gadamy o wszystkim i o niczym. Są chwile, kiedy tonę w jego oczach, ale to makrosekundy. Rozumiemy się, tak po prostu.
Szkoda by to było spieprzyć.
*
Witamy w świecie 30-letnich singli.