Nie.
Z ex można:
– utrzymywać relację koleżeńską,
– odnawiać kontakt sporadycznie z okazji urodzin, imienin, świąt, etc.,
– nie utrzymywać kontaktu wcale,
– uprawiać niezobowiązujący seks, co samo w sobie jest pomysłem z tak zwanej dupy, ale się zdarza.
Przyjaźń z ex nie jest możliwa z kilku powodów, ale zanim do tego przejdziemy, wyjaśnijmy sobie, czym w ogóle jest przyjaźń. Nie będę tutaj odwoływać się do definicji słownikowych, czy do arystotelesowskiej koncepcji cnót, a do tego, co wszyscy znamy z życia. Przyjaciel to człowiek, któremu ufasz, na którego możesz liczyć w każdej sytuacji i z którym możesz być całkowicie szczery. To człowiek, który Cię szanuje i który bywa wobec Ciebie krytyczny, ale nie oceniający. Przy przyjacielu możesz być w 100 procentach sobą.
Ciężko, co?
Jak się tak zatanowić, to wychodzi, że masz życiu, jednego, dwóch, góra trzech przyjaciół, a reszta to po prostu znajomi. Bliźsi lub dalsi, ale jednak znajomi. Bo przyjaźń to relacja wyjątkowa, którą ludzie wypracowują latami, poznając się, obserwując w różnych sytuacjach i wspólnie je przeżywając. To chwile dobre, złe, tragiczne, euforyczne – chwile próby, w trakcie których okazuje się, kto naprawdę jest Ci najbliższy. Podobno z przyjacielem trzeba zjeść przysłowiową beczkę soli. Ja bym do tego dodała jeszcze beczkę cukru, kwasu i lekko zasadowych łez.
Lizanie ran
Twój facet może być Twoim przyjacielem, tak samo jak Twój przyjaciel może z czasem zamienić się w kogoś więcej i zostać Twoim partnerem, ale nie ma takiej opcji, żeby z trybu „ex” przejść płynnie w tryb „friends”. Chyba, że w serialu. Chyba, że Wasz „związek” trwał dwa tygodnie i był przelotną znajomością.
Jeśli wieloletnia relacja, którą dwoje ludzi traktuje poważnie, rozpada się, to znak, że czegoś zabrakło. Może zrozumienia? A może szacunku? Rozmowy? Akceptacji? Bliskości? Wszystkiego po trochu? Tego nie wiesz od razu, bo dopiero po czasie dociera do Ciebie, co spieprzyłeś Ty, co druga strona, a co było dziełem obopólnym. I dopóki sobie tego w głowie nie ułożysz, dopóty będziesz czuć do drugiego człowieka żal, niechęć i rozczarowanie jego osobą. To, że za nim tęsknisz, że on jak nikt rozumiał Twoje odpały, że było Wam razem dobrze w łóżku, że… wpisz cokolwiek, nie jest w tym momencie istotne. Możesz tęsknić, ba, możesz wciąż kochać, ale gdzieś tam w środku wciąż jesteś przez tę drugą stronę poraniony, ewentualnie lekko rozbity, więc dopóki się nie wyliżesz z ran, nie ma mowy o żadnej przyjaźni. Bo, jak już wspomnieliśmy, przyjaźń to bliskość, zrozumienie, pełna akceptacja. A na to tuż po rozstaniu nie ma miejsca.
Pielęgnowanie blizn
No dobrze. Załóżmy, że minęło pół roku, rok, dwa… Rany wylizane, emocje w normie, pozostał jedynie nieszkodliwy sentyment do osoby, która kiedyś była dla Ciebie ważna. I tu skupiamy się na jednym kluczowym słowie „kiedyś”.
Jest taka piosenka Gawlińskiego, w której śpiewa mija czas i każdy z nas, choć ten sam, jest inny, jest inny, jest innyyyyy.
Piękno każdego związku polega na tym, że wchodzisz do niego jako Ty, wychodzisz z niego jako teoretycznie ten sam człowiek, ale z nieco większym, cięższym, ale też ciekawszym, bardziej zróżnicowanym bagażem. A że z ciężkim bagażem daleko nie zajdziesz, wyciągasz z niego tylko te najfajniejsze i najbardziej przydatne rzeczy, a resztę po prostu wypierdalasz, bo kto by lazł przez kostkę brukową z 60-kilogramową walizką?
I tak to właśnie jest z zakończonym związkiem. W swoim czasie wyciągasz z niego pewną lekcję i wnioski na przyszłość, zaś resztę – z całym szacunkiem dla ex – zostawiasz za sobą. I to jest wręcz idealny moment, by do tego swojego byłego/byłej zadzwonić/napisać ze słowami „Dziękuję, byłeś /aś bardzo ważny człowiekiem w moim życiu. Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze”, a następnie iść dalej, przed siebie. I nie wracać.
Rozdrapywanie ran
Każda próba przyjaźni z eks jest jak podóż w samolocie z terrorystą ustrojonym ładunkiem wybuchowym:
a. Bez sensu.
b. Nie da się wyjść z tego cało.
Bez sensu, bo nie jesteś już tym samym człowiekiem, podobnie jak Twój ex. Spotykacie się więc w nowych okolicznościach jako inni ludzie i oczekujecie tego, że będziecie się rozumieć jak kiedyś. Fail. To będzie jak spotkanie z obcym. Coś, co wymaga czasu oraz nakładu sił i dobrej woli, żeby zadziałało. Masz deja vu? No właśnie.
Nie da się wyjść z tego cało, bo albo się tą nową relacją rozczarujesz albo odkryjesz, że nie jest Ci ona zupełnie do niczego potrzebna. Czyli też się rozczarujesz. Nawet, jeśli jakimś cudem nawiążecie nić porozumienia na zupełnie platonicznym poziomie, jako przyjaciele znów będziecie poruszać kwestie seksu, związków i relacji międzyludzkich. Wciąż Waszych, ale w zupełnie innych konfiguracjach. Mindfuck. Piekło. Zło. Naprawdę chcesz słuchać o tym, że nowa dziewczyna Twojego byłego ma wrażliwe sutki i syndrom leniwego jajnika? Na co Ci to?
Tak serio pytam – NA CO CI TO?
Czy nie lepiej wyciągnąć wnioski, pożegnać się w zgodzie, zamknąć za sobą drzwi i otworzyć kolejne? Te, za którymi czekają nowi ludzie, nowe relacje i być może nowi przyjaciele? Tacy skrojeni na miarę nowego Ciebie?