Izdebski się myli. „Sztuka Kochania. Historia Michaliny Wysłockiej” to film dla mężczyzn

Jest taka scena w filmie, w której Wisłocka mówi swojej pacjentce o łechtaczce, a ta pyta „łechta… co?”. Dziś większość z nas, kobiet, wie, gdzie leży łechtaczka, do czego służy i dlaczego jest tak ważna w udanym pożyciu seksualnym. Wiemy, że my też mamy prawo do orgazmu i że udany seks to satysfakcja obojga partnerów, a nie tylko tego, który ma dodatkowy fałd skóry między nogami.

 

Podziękujcie Michalinie

 

Jeszcze 50 lat temu kobiety nie miały takiej świadomości. Wiele z nich nawet nie wiedziało, na czym dokładnie polega orgazm i że w ogóle może go mieć [sic!]. Długo, bardzo długo, zdecydowanie za długo kobiety w Polsce traktowane były jak krowy rozpłodowe: rozłożyć nogi, dać się przelecieć, zajść w ciążę, urodzić, spełnić swój obywatelski obowiązek. Następnie rozłożyć nogi, dać się przelecieć (ale już niekoniecznie zapłodnić), sprawić przyjemność (jemu, bo przecież nie sobie), spełnić swój obywatelski obowiązek. Następnie iść do kuchni, obrać jarzyny, oczyścić mięso, wstawić wodę na zupę…

Michalina Wisłocka była chyba pierwszą kobietą w Polsce, która w pełni zrozumiała kobiety i pomogła im zrozumieć oraz zaakceptować siebie: swoją anatomię, seksualność, potrzeby, pragnienia.

I Wy, Panowie, powinniście podziękować starej, poczciwej, świętej pamięci Miśce. Bo bardzo możliwe, że gdyby nie ona, dziś bzykalibyście kłody. Kłody nieruchome, zażenowane i przerażone, że ich niegodne waginy penetruje Wasz Penis Wszechmogący.

Tymczasem taki on wszechmogący, jak moja cipka przenajświętsza. Amen.

 

Dla tych, co nie wiedzą, choć wiedzieć powinni

 

Michalina Wisłocka była polską lekarką, ginekolożką, seksuolożką oraz – chcąc nie chcąc, pisarką. Jej trzecia książka, „Sztuka kochania” zrewolucjonizowała podejście Polek (a tym samym Polaków, mężczyzn) do seksu w tym kraju octem i musztardą płynącym.

Bo nagle się okazało, że – surprise, surprise – my, kobiety, też możemy odczuwać przyjemność z seksu. Możemy go inicjować. Cieszyć się nim. Oraz współżyć dla samego aktu seksualnego, a nie tylko w celach prokreacyjnych.

Nagle się okazało, że my też mamy coś takiego jak seksualność. Że możemy pożądać mężczyzny innego niż nasz. Że możemy o nim fantazjować. Dotykać się. Masturbować. I czerpać z tego przyjemność. Możemy nawet do tego mężczyzny pójść i zdradzić z nim naszego partnera. A więc zrobić coś, co do tej pory społecznie było dopuszczalne tylko w przypadku mężczyzn.

Nieprawdopodobne?

Cóż. Buk tak chciał, że wszyscy jesteśmy ludźmi. I wszyscy jako ludzie mamy te same prawa. Popełniamy te same błędy. I za te same błędy ponosimy takie same konsekwencje.

Jeśli Frida Kahlo zrewolucjonizowała świat sztuki, Woolf zrewolucjonizowała świat literatury, a Curie-Skłodowska nauki, to Wisłocka zrewolucjonizowała świat seksu. Świat seksu w Polszy. Polandii. Polsce.

 

To nie są peany na cześć Wisłockiej

 

Wisłocka parę rzeczy w życiu spektakularnie zjebała. Matką wybitną nie była. Dopóki nie poznała Jerzego, niewiele wiedziała o dobrym seksie. A jednak, to nie przeszkodziło jej, by seksualnie edukować Polki.

Podobno szewc bez butów chodzi.

Coś o tym wiem. Wy, reklamodawcy, Wy moi znajomi, uważacie mnie za specjalistkę od związków. Tymczasem buhuhu, huehuehue. Mam 31 lat i chuja wiem o relacjach, poza tym, że warto być uczciwym i na dzień dobry pokazać swoją prawdziwą twarz. A zrozumiałam to raptem kilka miesięcy temu. Więc możecie śmiało założyć, że…

 

You know nothing, Jon Snow

 

Ale to chyba nie o to chodzi, żeby wiedzieć wszystko i kreować się na człowieka, który wszystko wie. Chodzi o to, żeby pozostać autentycznym.

I Wisłocka taka była.

Buńczuczna. Bezczelna. Pyskata. Wręcz chamska.

Może dlatego miała taką siłę oddziaływania? Bo była w tym autentyczna? Bo wierzyła w to, co robi?

Bo tak zwyczajnie, po prostu, brała ludzi, jakimi byli?

 

Początkowo chciałam ją potępić

 

Tak, odezwał się we mnie na moment ten Polaczek, który myśli, że wie więcej i rozumie bardziej. Któremu się wydaje, że ma prawo kogokolwiek oceniać.

Bo Wisłocka złą matką była. Bo rozpierdol w głowie miała. Bo przez tyle lat w trójkącie żyła i syna zmarnowała. Bo naiwna. Bo głupia. Bo tempa dzida, co jej się wydaje, że może edukować innych, podczas gdy sama ssie w relacjach damsko-męskich.

A potem przyszła refleksja: kim jestem, żeby oceniać?

 

Koniec 

 

Zanim pójdziecie na film. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. I jakieś 95% z Was wciąż wie mniej o seksie niż Wisłocka Michalina. Vel Miśka.

Powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza Twoja.
Polecam.

Fot. Sztuka kochania/Jaroslaw Sosinski /Watchout Productions

0 Like

Share This Story

Relacje
  • olo

    Michalina nie pomogła, większość z nas i tak bzyka kłody.

    • Karen Fejsbuk

      Serio??? No to współczuję wyborów.

    • Michalina

      a to już o Tobie świadczy :P

  • Pat

    Skłodowska-Curie – nigdy odwrotnie…

    • zj

      Skłodowska to po ślubie była tylko Curie, to polacy lubią dodawać Skłodowska – by czuć się dumnym

  • maver1ckpl

    Ta tempa to tak z premedytacją ?

  • Znam książkę :D bardzo bardzo dobrze, bo na półce moich rodziców była. :) Na film też się wybieram.

  • Jak dla mnie świetny film! :)

  • Niedawno u znajomej znalazłam na półce właśnie jakąś starą, ładnie oprawioną książkę z grubo tłoczonymi literami, żółtymi stronicami, naprawdę uroczą – i byłam nieźle zaskoczona, bo traktowała właśnie o seksie. Zdziwiłam się, w końcu widać na pierwszy rzut oka, że książka ma z 50 lat, a tu taka tematyka… Może to była Wisłocka, chociaż nazwisko mało mi mówi. Tą książką też najbardziej zainteresował się nasz kumpel, natomiast właścicielka się skrzywiła i stwierdziła, że dostała ją na urodziny, chyba w ramach dowcipu, więc coś w tym jest :P

  • Dominika

    Byłam, widziałam. I uważam, że to obraz kobiety nieszczęśliwej. Z kina wyszłam zachwycona filmem i złamana współczuciem dla Miśki, bo może i „spektakularnie zjebała”, ale nawet po tym, gdy spotkała Jerzego, nie dane jej było być do końca szczęśliwą. Chociaż powiedziałabym o niej: kobieta-rewolucja, kobieta-odwaga. Cenię ją za tą autentyczność i nieugiętą walkę. Kurczę, naprawdę jestem pod wrażeniem zarówno samej Michaliny, jak i filmu, który, szczerze mówiąc, zaskoczył mnie bardzo mocno.

  • Anja

    Filmu jeszcze nie widziałam, ale niedługo ruszam do kina. Przed chcę przewertować sobie książkę, a dziś trafiłam na taki artykuł i dał mi do myślenia http://krytykapolityczna.pl/kultura/czytaj-dalej/olga-wrobel-sztuka-kochania-wislocka/

  • Magdalena Groblicka

    A ja wśród wielu fatalnych recenzji szukałam takiej, która przekona mnie, że jednak warto byłoby to zobaczyć. Co prawda wprost nie zachęcasz, ale… no namówiłaś!
    Pozdrawiam Cię. I witam się, bo dołączam do obserwujących. Ujmujesz mnie swoim stylem! ;)

  • KaZet

    E tam nikt Cie za speca od zwiazkow nie uwaza, piszesz bloga i tyle;) a ze Wislocka lepiej sie znala niz praktykowala to norma. Ilu to psychologow po rozwodach.

  • Arc

    To ja się pochwalę, że pierwszy raz przeczytałem „Sztukę Kochania” mając 16 lat, czyli 11 lat temu. Mając 20/21 lat przeczytałem ją po raz drugi. Może to właśnie dlatego kobiety, czy też wtedy jeszcze dziewczyny, nie narzekały na mnie w łóżku… :)

  • Jeśli komuś podoba się taka tematyka to polecam serial Master of Sex na Netflixie.

    Z tym że tam uświadamiani są Amerykanie.