Akcji #MeToo nikomu chyba nie muszę przedstawiać, a jeśli muszę, to znaczy, że nie odrobiliście bardzo ważnej lekcji i natychmiast powinniście się udać do googla po wyjaśnienie. Wybaczcie, że nie wrzucam linka, ale jeśli Wy pozwalacie sobie na lenistwo, to dlaczego ja miałabym tego nie zrobić?
Mówi się, że molestowanie to jest wtedy, jak facet ci wsadzi rękę pod spódnicę albo jak bez Twojego pozwolenia wpakuje Ci chuja do cipki. Pardon my french, to nie będzie przyjemny tekst. A jednak, mylicie się. Molestowanie jest też wtedy, kiedy facet patrząc na Ciebie mówi „ruchałbym”. Kiedy stawia ultimatum typu: „albo łóżko, albo rola w filmie/praca w korpo/mieszkanie dla ciebie i dziecka”. Bo molestowanie zdarza się tez w związkach. Na przykład kiedy Ty nie masz ochoty, a Twój partner kładzie się na Tobie i mówi „musisz się ze mną kochać, to twój obowiązek jako żony/dziewczyny/kochanki” to też jest molestowanie. Wszystko, na co nie wyrażasz zgody, a co dzieje się wbrew Twojej woli, jest molestowaniem.
DLATEGO MUSISZ MÓWIĆ „NIE”
Możesz powiedzieć „nie chcę”. Albo „spierdalaj”. Możesz go kopnąć w jaja. Psiknąć mu w oczy gazem pieprzowym. Możesz krzyczeć. Nagrać to, co do Ciebie mówi i zanieść do prokuratury. Możesz zrobić wszystko, co uratuje Twoją godność, poczucie wartości, Twoje JA. Ciebie. Bo to TY w tych sytuacjach jesteś najważniejsza. Rozumiesz? TY. I tu nie ma miejsca na żadne kompromisy. Bo jeśli my same nie zatrzymamy tej fali cichego przyzwolenia na ciche łapanie za cycki/dupę/wpisz cokolwiek, nikt tego za nas nie zrobi. Bo tak już ten świat został stworzony, że każdy martwi się o siebie.
#METOO
Doznałam tego wiele razy. Raz chłopak, z którym byłam, zaczął mnie dusić, bo nie chciałam uprawiać z nim seksu. Przypierdoliłam mu w oko pięścią, bo nie widziałam innego wyjścia. Drugim razem jakiś typ w kapturze wszedł za mną do klatki. Nawet go nie zauważyłam. Wracałam do domu rozstrzęsiona, bo dowiedziałam się o tragedii bliskiej osoby. Był listopad, było ciemno, zimno, a ja byłam nieprzytomna z bólu. No więc wszedł za mną do klatki, założył mi jedną rękę na szyję, drugą wsadził pod spódnicę. Zapomniał, że wciąż mogę krzyczeć. I kopać. Więc wydarłam się na całą klatkę, a przy okazji usiłowałam go kopnąć, nadepnąć mu na stopę, cokolwiek. Przestraszył się, uciekł. Ale mógł mieć przy sobie nóż. Kilka dni później znów widziałam go pod swoją klatką. I wiedziałam, że nie mogę nic zrobić. W bloku nie było monitoringu. Musiałam się wyprowadzić.
Tylko dlatego, że oni wciąż biologicznie mają więcej siły. A społecznie mają władzę. Ale to nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy. Nie możemy pozwolić sobie na bycie ofiarami. Dlatego akcja #MeToo jest tak ważna.
SKUTKI
Bardzo wielu spośród moich kolegów i przyjaciół płci męskiej po akcji #MeToo było w szoku. Bo w życiu by nie powiedzieli, że to zjawisko na taką skalę. Bo sobie uświadomili, że w wielu sytuacjach nie zrobili absolutnie nic, nie zareagowali, kiedy na ich oczach działa się krzywda kobiecie.
Ostatnio w internecie jakiś mężczyzna napisał, że widział pijanego faceta zaczepiającego w pociągu dziewczynę. „Dwa tygodnie temu nie zrobiłbym nic, tydzień po aferze #MeToo podszedłem do niego i powiedziałem: Spierdalaj, odczep się od niej, bo się tobą zajmę”. Cały tekst TU).
Dla mnie sens #MeToo leży właśnie tu – w uświadamianiu, otwieraniu oczu.
I JESZCZE JEDNO, NA KONIEC
Dlaczego tak wiele ofiar molestowania, osób publicznych, powiedziało o tym dopiero teraz? Po 10, 20 latach milczenia?
Bo, kurwa, mogły. Bo przeżyły traumę. Bo to nie jest, do chuja, opowieść o kolejnej nieudanej randce na Tinderze, która dobrze zażre w social media, kumasz?
To jest coś, co nosisz w sobie, czasami przez lata. Ogromny ciężar, kamień u nogi, szyi. Niektóre kobiety nie są w stanie powiedzieć o tym, że były molestowane, przez całe życie. Bo to one [sic!] odczuwają wstyd. To one [nie ofiara!] boją się społecznego linczu. Bo w wielu krajach to one ponoszą karę za to, że zostały zgwałcone [a Polska zmierza dokładnie w tym samym kierunku]. Bo wyparły te zdarzenia, a to była ich jedyna droga, żeby nie zwariować. I mają do tego zasrane prawo, bo są tylko ludźmi. Ten fragment tekstu dedykuję Fit Matce Wariatce, która ostatnio na swoim fanpejdżu wypisywała takie dyrdymały, że aż mi cycki opadły do ziemi i już nie wróciły.
Tak więc odpierdolcie się raz na zawsze od ofiar molestowania, wy tempe dzidy, a skupcie się na sprawcach.
Akcja #MeToo otworzyła bardzo ważne drzwi. I miliony zastawek w sercach. I nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podziękować inicjatorce całej akcji, Alyssie Milano. I wszystkim kobietom, które odważyły się na głos powiedzieć o swojej traumie.
Fot. Chris Barbalis, Unsplash.com