Haj fajf, HIV

Żółte ściany, dużo plakatów, ulotki. Jarzeniowe światło bije po oczach. W uszach słuchawki, wyciągam je, nie jestem w stanie słuchać muzyki. Jadę na metadonie – mówi farbowana na czerwono z naprzeciwka. Chłopak siedzący obok przytakuje. On też próbował, nie udało się. Wciąż grzeje. Kobieta dwa krzesła dalej stuka nerwowo paznokciem w torebkę. Szpilki, trencz, kapelusz spuszczony na oczy. High-life. Nie pasuje tutaj. Wstydzi się. Ale przyszła po to samo. O boże daj, żeby to był minus. Dziś wszyscy się modlimy. 

 

Zza białych emaliowanych drzwi wychodzi mężczyzna. 45 lat, brzuch, pod krawatem. Mija nas, patrzy przed siebie. Z jego twarzy wyczytasz absolutne NIC.  To dobrze, czy źle, dobrze? Czy źle? – zaczyna się gonitwa myśli. Słyszę swoje imię. Nie boję się, przecież to irracjonalne, nie mogę mieć… Jestem przerażona, nie chcę tam wchodzić, nie chcę nikomu mówić, że…

***

– Narkotyki?
– Nie. To znaczy tak. Sporadycznie. Marihuana, haszysz. Było też MDMA.
– Coś dożylnie?
– Nigdy.
– Ostatni stosunek?
– Ponad trzy miesiące temu.
– W takim razie, jeśli doszło do zakażenia, testy na pewno to wykażą.
Kiwam głową. Suchość w ustach. Proszę o wodę.
– Przypadkowi partnerzy?
– Nie. Jeden. Stały.
– Seks w prezerwatywie?
– Na początku tak. Potem tabletki.
– Partner się badał?
– Twierdził, że tak. Już nie jesteśmy razem.
– Ryzyko jest naprawdę niewielkie…
– Puszczał się mocno. Raczej bez gumki. No i parę razy dał w kanał. Dowiedziałam się trzy dni temu…
– …
– …
– Zapraszam na pobranie krwi.

***

Nie umiem czekać, nie potrafię czekać, nie jestem osobą stworzoną do czekania. Dobrze, że pralka się psuje, zalewa mieszkanie. W pracy zamknięcie numeru, wychodzę z redakcji o pierwszej w nocy. Na uczelni za moment sesja. Nie mam czasu na myślenie. I nie słucham muzyki. Nie mogę. Trzy tygodnie bez dźwięków. Szukam w internecie: „Czy z HIV da się żyć?”

***

– Dzień dobry, pani Pająk?
– Tak. 
– Mamy pani wynik. Zapraszam po odbiór.
– Czy mogę…?
– Niestety, musi je pani odebrać osobiście.

***

– Dzień dobry.
– Dzień dobry. Proszę usiąść. Numer pani karty?
– 255
– Hm, no i widzi pani, powinna pani bardziej uważać…
– Proszę pana wynik, wynik… Jaki jest wynik?

***

To było cztery lata temu. Boicie się już, że podaliście mi rękę? A może tego, że na was kichnęłam? Boicie się, że piliśmy ze wspólnego kubeczka? A może tego, że z którymś z was kiedyś łączyło mnie coś więcej niż tylko przyjazny uścisk dłoni? Wiem, że się boicie. Ale spokojnie. HIV nie da się zarazić tak łatwo.

***

Badajcie się. Wymagajcie od swoich partnerów, żeby się zbadali. To nic nie kosztuje. Tylko trochę nerwów. 

Poza tym, to był minus.

0 Like

Share This Story

Style