Po co kobietom mężczyźni?

Było po trzeciej nad ranem. Siedziałam na kanapie, z butelką wina w dłoni, kompletnie trzeźwa i patrzyłam na nie. Anka z wyciągniętymi na łóżku nogami, złotą opalenizną i włosami rozsypanymi na poduszce wyglądała jak bogini. Jagoda, kończąc kolejnego drinka, odpływała. Jej usta wciąż były ponętne, choć cycki jeszcze bardziej. I Daria. Blond piękność z podkrążonymi oczami. Silna, niezależna, w kiecce od Paprockiego, na którą ja musiałabym wziąć kredyt. Leżałyśmy rozjebane po całym pokoju, trawiąc to, co kilka godzin wcześniej widziałyśmy na Monciaku. Na naszych oczach popieprzony psychol rozjeżdżał ludzi. A my co? Wróciłyśmy do domu i…

…po pierwszej podwójnej z colą zaczęłyśmy mówić. O nich. O Was. O facetach. Kurwa jego mać.

 

To było jak prawy sierpowy. Jak kopniak w jaja, który podobno bardzo boli. Nagle dotarło do mnie, że cztery atrakcyjne, seksowne, niezależne finansowo i zdecydowanie niewyglądające na swój „tuż przed 30-stką” wiek laski gadają od bitej godziny o facetach. Nie o pracy, nowym hobby, paznokciach, książkach, kinie, sztuce, cellulicie czy choćby Ryanie Gosslingu, który – jak twierdzi Cosmopolitan czy inne Bravo – jest nadczłowiekiem. Nie. My po raz kolejny rozmawiałyśmy o nieudanych związkach, straconych nadziejach, zmarnowanych latach i obawach… A właściwie to o jednej obawie.

Że w wieku 35 lat obudzimy się same w swoim wielkim łóżku w wielkiej kawalerce z wielkim kotem u boku.

 

Tak, jakby to fakt posiadania bądź nieposiadania mężczyzny świadczył o naszej wartości

 

Patrzyłam na nie wiedząc, że gdyby chciały wyhaczyć atrakcyjnego faceta na jedną noc, żadna z nich nie miałaby problemu. Na raz? Jakieś 100% szans. Na kilka randek? 80%. Na kilka udanych randek? 60%. Na kilka randek, które kończą się udanym związkiem? Hmmm… let me think.

Słuchałam ich, przerażona faktem, że każda albo tkwi w relacji z pajacem, który nie potrafi się w życiu ogarnąć, albo jest sama, bo jej oczekiwania są na tyle racjonalne (wygórowane?), że nie może odpowiedniego faceta znaleźć.

I zrobiło mi się smutno.

Bo facet, jak jest sam, to po prostu jest sam – traktuje to jako kolejny etap w życiu niezbędny do samodoskonalenia/odreagowania/odpoczynku itd. A kobieta (zwłaszcza ta, której bliżej do trzeciej niż do drugiej dekady życia), bycie singielką odbiera jako porażkę, świadectwo życiowego niepowodzenia, podświadome potwierdzenie, że „coś ze mną jest nie tak”.

 

Chryste panie, Baby, ogarnijcie się

 

Anka, sama powiedziałaś, że kiedy X. nie było przy Tobie, czułaś się o wiele lepiej, spokojniej. Miałaś czas na realizację swoich pasji i nie zjadałaś paznokci myśląc o tym, czy on kolejny raz wróci po imprezie porobiony od fety. Więc dlaczego nadal z nim jesteś?

Jagoda, wiesz, że działasz na fecetów i że mogłabyś być z takim, który poza jajami ma też trochę serca. I mózgu. Więc dlaczego wciąż wybierasz tych myślących fiutem?

Daria… Jesteś piękna, seksowna, niesamowicie inteligentna… A wiążesz się z tymi, którzy notorycznie robią Cię w chu…

I Ty. Ty, Pająku. Patrzyłaś na swoje koleżanki i wiedziałaś, że wcale nie jesteś lepsza od nich. Że postępujesz według tego samego schematu…

 

Schematu dziewczynki, którą w dzieciństwie karmiono bajką o Kopciuszku

 

No to pozwólcie, że coś Wam powiem. Bajkę o Kopciuszku wymyślił facet. Tak samo, jak bajkę o Królewnie Śnieżce. I o tej Śpiącej. Bo widzicie… Kiedyś wystarczyło, że dziewczyna miała cycki, jako taką twarz i była odrobinę bezradna, a już wokół niej zbierał się krąg adoratorów.

Dziś nie potrzebujemy mężczyzny, żeby zbudował nam dom, zasadził drzewo i spłodził syna. Wszystko to możemy zrobić we własnym zakresie. Przyzwyczaiłyśmy Was, mężczyzn, że macie z nami wygodnie. I teraz zbieramy plony.

 

Nadzieja w szesnastolatkach

 

W tych wszystkich młodych dziewczynach, które wychowano w duchu niezależności, braku pokory i schematycznych oczekiwań od życia. My, kobiety przed trzydziestką, jesteśmy skrzywione. Nasze matki uczyły nas, że to mężczyzna w związku ma być opoką, wsparciem i dominantą z jajami. Tym sposobem my wciąż szukamy gatunku wymierającego.

Powodzenia, laski. Naprawdę. Powodzenia.

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Tak samo można powiedzieć: „Po co mężczyznom kobiety”.

    • Łojezu. Wiedziałam, że ten komentarz się pojawi, ale nie myślałam, że jako pierwszy.

      • 1:1 ;)

      • kuzu_kuzu

        no własnie tak to jest – kobieta wiedziała i myślała a wyszło jak zawsze ;)

  • Ania Piwowarczyk

    Racja! Ale akurat wymienione bajki wymyśliły kobiety – dokładnie to stare kobiety opowiadały je młodym kobietom, właśnie po to by ustrzec je przed „złymi mężczyznami” i takimi tam innymi sprawami ;)

    • Nie, nie, Kochana. To mężczyźni. Tak. Panowie są autorami tychże bajek.

      • Ania Piwowarczyk

        Powiedzmy, że to panie pod wpływem panów. Ci drudzy zaś z pewnością są odpowiedzialni za powszechnie znane wersje bajek (strasznie ugrzecznione niestety). A sama historia baśni jest fascynująca i warto zajrzeć choćby do książki Marii Tatar „Bracia Grimm – wydanie krytyczne” oraz do książki Roberta Darntona (jestem pewna, że tak naprawdę był kobietą!) „Wielka masakra kotów i inne epizody francuskiej historii kulturowej” – naprawdę ciekawe rzeczy.

  • No ale to dziwicie się, jak tą swoją niezależnością urywacie facetom jaja. Jak się facet nie może przed kobietą wykazać, trochę ponapinać mięśnie przy jej, chociaż udawanym, zachwycie, to się koło takiej nie kręci. Proste.

  • Czasem wyjściem jest flexi-orientacja. Nie żebym coś sugerowała…

    • No jest, jest. Jakkolwiek nie mam nic przeciwko dziewczynom, to jednak wolę chłopców :)

  • Elm

    Gorzko jakoś Pająku…
    bo to mimo wszystko nie faceci są winny. To my- baby, nasze matki i babki są winne- wychowując ich właśnie takich i my- które na taki stan rzeczy ostatecznie się godzimy.

    • Zgadzam się, dlatego mam cel, aby mój syn był jednym z tych wymierających, kulturalnych i opiekuńczych, ale kiedy trzeba odważy i dający bezpieczeństwo ;)

    • Elm

      Dodam jeszcze, że strach mnie bierze, jak dzieciate koleżanki wrzucając na fejsa zdjęcia synów niemowlaków podpisują je „książe”…. wspaniały mężczyzna wyrośnie z takiego pieszczoszka mamusi kwoki…

      • dj

        To jak mają ich nazywać zamiast tego, hę? ;)

        • Elm

          ;)
          może po prostu po imieniu?

    • shelmahh

      Ciekawe,ze wydaje Wam się,ze to Wy wychowujecie sobie facetów hehehe nikogo nie wychowujecie. Raczej pielegnujecie swoje oczekiwania wobec nich, wobec, których normalni faceci przechodzą obojętnie… Tak po prostu ;)

      • Elm

        Ale ja nie mówię o wychowywaniu sobie facetów, tylko o wychowywaniu synów, którzy potem są czyimiś mężami.

  • Ewelina B.

    Jeju….moim zdaniem można współczuć facetom… my-kobiety możemy same wybudować dom, same zdobędziemy rzeczy potrzebne do „życia”, ogarniemy siebie i domostwo – ogólnie-poradzimy sobie. A faceci…. w większości nie zrobią sobie jeść, nie wiedzą jak włączyć pralkę i jak ją zapełnić, zagubią się urzędowych załatwieniach-no dramat! Tak mi wychodzi z obserwacji i info od radzacych sobie babeczek ;P

    • Tomasz Więzik

      Myślę, że większość samotnych mężczyzn, mieszkających samemu jak ja , potrafi o siebie zadbać, zrobić jeść, włączyć pralkę… Zarówno zaradne osoby jak i życiowe fajtłapy są wśród mężczyzn jak i kobiet, nie ma reguły.

      • Zgadzam się. Na ten przykład – to ja uczyłam się od swojego męża jak prasować a on ode mnie czym jest wiertarka :)

    • Kris

      To straszne brednie – kobiety raczej maja ogromne problemy z ‚budowaniem domu’ czy tez ogarnianiem reszty ‚zyciowych zagadnien’… Nawet jesli to robia to wiekszosc prac realizuja inni mezczyni, przeplaceni i odwalajacy maniane – ale same tego chcecie bo nie doceniacie swoich mezczyzn.

  • Coś tam, coś tam… ikona wpisu… coś tam. Niezły tekst :)

  • shelmahh

    To wcale nie jest tak skomplikowane jak opisujesz. Jest love i można razem konie kraść. Jest kalkulacja, to ladujecie się w kłopoty. Nic więcej. Reszta to kwestia jakiś wydumanych oczekiwań, wyobrażeń,które są dalekie od rzeczywistości. Sama o tym piszesz. Miłość nie jest racjonalna. Albo się trafia i jest supe. Można tez poznawać kogoś dłużej i nagle odkryć,ze ten ktoś jest w sam raz dla nas. Ale można kalkulowac, mieć ‚oczekiwania’. Wtedy wiadomo,ze laska długo będzie sama… Ale to nie nasz problem. Są na szczęście takie dziewczyny, które wierzą w romantyczna miłość i nie maja oczekiwań. I nie dlatego,ze cos jest z nimi nie tak. One są po prostu najzwyczajniej normalne i właściwie wychowane. Reszta to kwestia ustaleń miedzy dwojgiem ludzi :)

    • M

      Sory, ale wydaje mi się, że właśnie ta romantyczna miłość jest przereklamowana… jak można nie mieć żadnych oczekiwań???? I nazywać to normą…

      • shelmahh

        Pierwsza zone poznałem przypadkiem i z dnia na dzień zwiazalismy się na 10lat. Udanych :) bez oczekiwań, kalkulacji. Love i nic więcej… Ale młodzi byliśmy i nasze drogi się rozeszły gdy stalismy się dojrzali. Mymy dwójkę cudownych synów. Teraz jestem w zwiazku ,który trwa 5lat. Mamy córeczkę, jest LOVE. Bez oczekiwań, kalkulacji. Uczymy się siebie każdego dnia. Podstawa stal się wzajemny szacunek, który pozwala na wyjście z każdej sprzeczki bez pokiereszowanej psychy. To jest moje jedyne oczekiwanie,które mam w stosunku do każdego człowieka.

        I mając 37 lat mowie jasno. Albo miłość i związek (bez poprzeczek, wydumanych oczekiwań), albo kalkulacja i samotność. Faceci potrafią kochać bez takich akcji. Kobieta wpada im w oko, tracą dla niej głowę i juz.

        Miłość moi Drodzy, to droga do udanego związku. Reszta to fanaberie, przerośnięte ego.

        I tej Miłości Wam życzę :)))) a nie analiz…

      • shelmahh

        I jeszcze jedno. Faceci omijaja szerokim lukiem kobiety z lista oczekiwań i wydumanym ego. Ma być normalnie, Milo, bez napinki, lansu. Miłość to prosta sprawa. Prędzej się pójdzie na poziomki do lasu na spontanie niz, do Starbunia na coffee. Są jeszcze romantyczni faceci na tym swiecie,. Empatyczni, wrażliwi i dojrzali. Ale tacy nie są zainteresowani pewnym typem kobiet. Takimi,które robią checking przed, w trakcie i po randce :) niech się bawią same w tej piaskownicy! Po co komu kłopoty z taka dziunia?

        • Adam, nie popadajmy w skrajności. Tu nie chodzi o checking i tworzenie listy warunków, które facet musi spełnić, żeby kobieta chciała być z nim w związku. Zresztą, pisałam o tym tutaj: http://malvina-pe.pl/post/246-daj-mu-szanse

          Chodzi raczej o to, że – biorąc pod uwagę, ile mamy obecnie „na rynku” zarobionych, zadbanych, atrakcyjnych kobiet, a ilu dojrzałych, ogarniętych życiowo i SAMODZIELNYCH facetów… Cóż. Nic dziwnego, że tyle fajnych kobiet wciąż jest singielkami.

          • shelmahh

            Zadbane i atrakcyjne: czytam to jako przekonanie o własnej wyjątkowości. A to za malo. To w zasadzie nic nie znaczy. Nie to jest warunkiem do stworzenia jakiegokolwiek związku. Otwarty umysł, pokora wobec życia, raczej walory duchowe a dopiero potem fizyczne. Po co komu ekstra dupa,której wydaje się,ze jest księżniczka???

          • Jezu, dobrze, dopiszę to: zadbanych, atrakcyjnych, inteligentnych, ogarniętych życiowo, świadomych kobiet. Lepiej? Wiesz doskonale, o co mi chodzi. Poza tym: obejrzałbyś za zaniedbaną, nieatrakcyjną kobietą? A wszedłbyś z taką w związek? No właśnie.

          • Znam mnóstwo mało atrakcyjnych kobiet (ze mną na czele…), które są w szczęśliwych związkach. Miłość nie jest tylko dla ludzi wyglądających jak z lajfstajlowego magazynu klasy lux.

          • kasia-muss-sein.blogspot.gr

            tutaj, Malvina – pytanie: ogarniete, pewne siebie, spelnione dziewczyny – ile takich jest w PL singielkami, ile takich wyjezdza za granice, ile takich panien znajduje partnerow za granica???.. moje osobiste doswiadczenia, przyjaznie, znajomosci i zaslyszane historie pokazuja bardzo smutna prawidlowosc. Smutna dla obywateli RP. Sa nad Wisla, Warta i Odra naprawde fajne chlopaki, mozna ich znalezc, tylko, ze jest ich nieproporcjonalnie o wiele mniej niz fajnych dziewczyn.

          • Malcoo

            A to ciekawa statystyka.. Jako dojrzały, inteligentny, samodzielny i przystojny facet (ponoć taki jestem, nie mnie oceniać) rozglądam się (w wolnych chwilach) za kobietą posiadającą cechy przez Ciebie określone.. Stwierdzam, że „takie kobiety” się chyba gdzieś jednak pochowały.. A szkoda..

      • ickam

        Ja myślę, że rozumiem o co shelmahhowi chodziło i w gruncie rzeczy się zgadzam: oczekiwania nie są uniwersalnie złe; ostatecznie gdybyśmy nie mieli ich wcale to wskakiwalibyśmy do łóżek i / lub związków z pierwszym lepszym człowiekiem płci, która nas rajcuje.
        Ale te niezależne Panie czasem (słowo klucz) potrafią grubo przesadzić z oczekiwaniami – i wcale nie mam na myśli tego, że oczekują że Pan ugotuje, wypierze czy wyprasuje. Albo, co gorsza mają sprzeczne oczekiwania; moja była chciała na przykład, żebym był trochę pantoflem, ale tam gdzie ona nie zainwestowała energii miałem się trochę stawiać (sama mi to kiedyś powiedziała!) – i weź tu uczyń zadość takiemu oczekiwaniu. Fakt, że większość facetów machnęłaby na nie ręką to inna sprawa – ja byłem wtedy młody i głupi.
        Poza tym, oczekiwania (te niewygórowane) są dobre na etapie szukania partnera. Udanego związku imho nie ma bez kompromisów.

  • Nie ma tak źle. Wystarczy się dobrze porozglądać. :)

  • Może zamiast zwalać winę za wszystkie nieszczęścia tego świata na facetów i tylko podwyższać oczekiwania, pora zastanowić się nad sobą?

    • Po pierwsze: kto tu zwala winę na facetów? Po drugie: po to są komentarze, żeby się dzielić przemyśleniami. Zapraszam :)

      • „Po co kobietom mężczyźni?”
        „O Was. O facetach. Kurwa jego mać.”
        „Dziś nie potrzebujemy mężczyzny…”
        „Nie, nie Kochana. To mężczyźni. Tak. Panowie są autorami tychże bajek.”

        Rzeczywiście, szacunek do mężczyzn i chęć wzięcia części odpowiedzialności za zaistniałą sytuację, aż bije z każdego wersu.

        Skoro przez 30 lat żadna z Was nie znalazła ani jednego sensownego faceta i nadal, z pełną świadomością, wybieracie samych popaprańców, to naprawdę nie jest nasza wina. Samotne wieczory dobrze wykorzystać na odrobinę przemyśleń. Zapraszam :)

        • A kto powiedział, że przez 30 lat żadna nie znalazła ani jednego sensownego faceta? Czytaj ze zrozumieniem, chłopie. To, że spotkam jednego sensownego faceta na swojej drodze, nie oznacza, że od razu mam się z nim hajtać i mu dzieci płodzić. A jeśli tak, to tym bardziej potwierdzasz to, o czym piszę.

          • W moim komentarzu nie widzę ani słowa o hajtaniu i płodzeniu dzieci. Chyba nie tylko ja nie potrafię czytać ze zrozumieniem :)

            Poza tym, kiedy facet widzi, że kobieta ma większe jaja niż większość mężczyzn, to podświadomie omija ją szerokim łukiem. Nie szukamy przeciwnika, tylko partnerki, babo :)

          • A my nie szukamy chłopa z cipką, tylko partnera, chłopie :D

          • ickam

            Ej a może byśmy tak nie uogólniali czego kto szuka? Widziecie, ja jestem facetem, a mimo wszystko też chciałbym fajny związek jak bohaterki wpisu. I potrafię się do tego przyznać, bo moje ‚ja’ nie zasadza się na kulturowych wzorcach płciowości, a na tym, że dążę do tego, co sam sobie wyznaczam, w sposób jaki sam wybieram

  • kuzu_kuzu

    „Przyzwyczaiłyśmy Was, mężczyzn, że macie z nami wygodnie” – ciekawe z czym ta wygoda…

  • Myślę, że poczucie zawstydzenia z bycia singielką mają te kobiety, które w głębi serca tak naprawdę chcą znaleźć (w domyśle tego jedynego) faceta, ale nie mają odwagi tego przyznać, nawet przed samą sobą. Bycie singielką nie jest powodem do wstydu, natomiast bycie nieszczerym wobec własnych pragnień już raczej tak
    No i może jeszcze „wstydzą się” (choć to chyba nie najlepsze określenie) te kobiety, które stoją gdzieś w rozkroku – bo niby chcą mieć faceta, ale wcale nie są przekonane czy chcą tak zaraz rezygnować z cząstki siebie na rzecz związku. Takie kobiety co to by chciały trochę być w związku, ale trochę jednak być same. Stoją na rozdrożu i nie wiedzą, którą drogą wolą pójść. Bo że dwiema jednocześnie – no raczej się nie da. I mogę się jedynie domyślać, że to rozdarcie jest dla nich trudne do zniesienia.

    • Good point.

    • Anja Angelina

      Mądrze napisane. Podpisuje się pod tym.

    • Cieszę się, że nie jestem kobietą, bo mimo, że mam dokładnie tak, jak opisujesz, a się tego nie wstydzę.

      Chociaż… może… bycie samicą mogłoby mieć zaletę (poza posiadaniem cycków) – mniej problemowe sprawienie sobie dziecka. Highlight poprzedniego tygodnia – spacer z kumplem i małym Stanisławem, gdy mogłem popowozić dziecko w wózku. Przerażające :D

  • mimi

    Coś w tm jest, najpierw koleżanki w gimnazjum albo liceum stwierdzają,że coś z tobą nie tak bo nie masz chłopaka a potem matka ci mówi,że w twoim wieku to ona już męża miała.

  • Tak jakbym czytała o sobie i moich babach. Tylko my do tego zajadamy – nie wiedzieć czemu – popcorn ;)

  • ”Jagoda, wiesz, że działasz na fecetów i że mogłabyś być z takim, który poza jajami ma też trochę serca. I mózgu. Więc dlaczego wciąż wybierasz tych myślących fiutem?

    Daria… Jesteś piękna, seksowna, niesamowicie inteligentna… A wiążesz się z tymi, którzy notorycznie robią Cię w chu…”

    I ja i Ty i wszyscy tu zgromadzeni faceci wiedzą, że wolicie nieusłuchanego skurwiela, niż gościa ”o dobrym sercu”. Przeżyłem to już wiele razy, a widziałem setki. Chcecie kogoś silnego, niezależnego, męskiego i myślącego fiutem właśnie. Prawdziwego samca.

    Bo jak wytłumaczysz to, że każda atrakcyjna laska ma przyjaciela adoratora, który jest dla niej miły, czuły i kochaniutki, podczas gdy ona ma go głęboko w w dupie?.

    Odważni faceci z jajami zgarniają najwięcej, w tym także kobiety. Dlatego bardziej opłaca się być skurwielem, niż chłopaczkiem o dobrym sercu.

    Z wami trzeba ostro i konkretnie. Po prostu.

    • shelmahh

      Ale to opcja seks a nie zwiazek :) fiutem nie da się niczego sensownego zbudować.

      • Stivven ma sporo racji. Bo rzeczywiście: większość kobiet chce samca, co się w tańcu nie pie***, ale z czasem zaczyna próbować tego samca wcisnąć pod pantofel. I to jest pierwszy błąd. A drugi błąd jest taki, że albo traktujemy faceta jak drania, albo jak pipę. Tak, jakby nie było nic po środku. A przecież musi być, prawda? Niech mi ktoś powie, że jest… ;)

        • ickam

          Jest, choć występuje rzadko, bo to wymaga pracy nad sobą (czasem wieloletniej), którą niewielu z nas podejmuje.

          • s.

            GDZIE jest ŚRODEK???

          • ickam

            On przecież nie jest namacalny, więc nikt Ci na to nie odpowie. Mnie się teraz wydaje, że go znalazłem. Ale tylko „wydaje mi się” – przekonam się jak trochę pobędę w związku

          • Jagoda

            No właśnie… doszlam do tego mentalnie ale nie potrafie znalezc. Wiem czego chce.
            Po pierwsze muszę bardzo lubić faceta bo euforia i pożądanie z czasem przeradza się w rutyne. W każdej relacji. Nawet takiej bez zobowiązań.
            Po drugie muszą nas łączyć wspolne punkty pasji, zainteresowań, zaczepienia nie wiem sport/pisanie/gotowanie whatever. Musisz mieć o czym z tą osobą rozmawiać i dzielic pasje, bo po kilku latach gdy bedziesz miec pofaldowane od zmarszczek cialo to bedzie Wasz punkt zaczepienia. Po trzecie.
            Szucunek. Szacunek. Szacunek i jescze raz szacunek.
            Jeśli facet traktuje Cie protekcojonalnie jako obiekt pożądania wyłącznie i niby Cie to kreci bo jest draniem, to chyba dorastam do slowa odpuść. To musi być wyważone. Moze byc niepokorny, w łóżku byc chamem i ogierem ale na codzień ma do kurrwy nedzy Ciebie szanować i liczyc sie z Twoją osobą.

          • Guest

            ‚muszę bardzo lubić faceta…’ – o! to to właśnie! a całą resztę bym sobie darowała, bo wszystko z kategorii ‚musi, muszą’ to pobożne życzenia – bo kto wie, czy ktoś z totalnie odmienną pasją nie zauroczy nas i nie sprawi, że będziemy mimo wszystko chciały słuchać o tym co robi po godzinach sam. Każdy mój były(czyli aż dwóch xD) jak tak teraz patrzę na nich, miał specyficzną cechę – nudziarstwo. I w sumie 0 powodów, żeby ich lubić, tak po prostu – jako ludzi. Liczyła się relacja, to ona była ważna, że jest ktoś (byle kto) a nie drugi człowiek. Dorabiało się w mózgu teorie, że to ten wyjątkowy – jednocześnie myśląc ‚jak on głupio wygląda, kiedy robi tą swoją minę, zakładając buta’ :P

          • dixi

            Otóż to! Brawo! Ja takiego znalazłam:) sex cudowny ale reszta też, wspólne rozmowy,milczenie,zainteresowania i rozśmieszanie się :) jest złoty środek :) i wiem też że kiedy będę robić pod siebie..zmieni mi pieluche….

          • Big

            Ważne szukać. I pomyśleć co On co Ona co My będziemy robić i kim będziemy dla siebie za 5, 10 czy 20
            lat

  • crazy_in_love

    Obwinanie jednej czy drugiej strony nic nie da. Tak samo winni są beznadziejni facei (choć pewnie 80% z nich twierdzi, że są idealni) jak i laski, które przez ostatnie lata przyzwyczajają ich do „niezobowiązujących relacji”. A potem dziwimy się, że nie ma się z kim związać.
    Bycie singlem ma swoje plusy tylko pod warunkiem, że w tym czasie coś zrozumiemy – że potrafimy być same, że nie uzależniamy swojego jestestwa od facetów, że szczęście dają nam małe, przyziemne rzeczy. I że nie szukamy, nie wyczekujemy i nie mamy nadziei, że za każdym rogiem czai się Książe ;)
    Jak to pojmiemy, to zazwyczaj zjawia się ON. W najmniej oczekiwanym momencie.
    I uwierzcie mi – niezależnie od tego, jak dlugo trafiamy na pacanów i facetów bez jaj – nie rezygnujcie ze swoich wymagań! bo od nich uzależnione jest nasze szczęście :)

  • ickam

    Ale grunt że już to „wychowanie” sobie uświadomiłyście, nie? To przecież nie jest tak, że jak ogarniesz, że działasz wg schematu to musisz na zawsze w tym schemacie pozostać. To nie jest łatwe – zgoda. Ale da się. Trzeba chcieć na tyle mocno, żeby mieć siłę się postarać. Piszę to jako facet, który ma porażenie mózgowe i zawsze myślał o sobie „No co ja mam atrakcyjnej kobiecie do zaoferowania?”, a dziś doktoryzuje sie badając percepcje seksualności i emocjonalności niepełnosprawnych i jest mu z tym cholernie dobrze :)
    Pozdrawiam!

    • joana

      No to szacun!

  • Za każdym razem, gdy czytam tego typu tekst, cieszę się, że mam męski łeb i emocje. Polecam.

  • „No to pozwólcie, że coś Wam powiem. Bajkę o Kopciuszku wymyślił facet. Tak samo, jak bajkę o Królewnie Śnieżce. I o tej Śpiącej. Bo widzicie… Kiedyś wystarczyło, że dziewczyna miała cycki, jako taką twarz i była odrobinę bezradna, a już wokół niej zbierał się krąg adoratorów.”

    I to się zgadza! Niestety kobiety doszły do wniosku, że taki nazwijmy to układ sił jest nie fair i zabrały się po raz trzeci w historii za realizowanie postulatów feministycznych i jak to w bajkach czasem bywa – do trzech razy sztuka, za trzecim razem nie pykło, przy czym bajkę o niezależności moje kochane niewiasty wymyśliłyście sobie same…. Jakby to nie zabrzmiało to nie jest złośliwość z mojej strony ;-)
    Na szczęście my faceci dzięki skromnej pomocy matki natury mamy jeszcze na to sprawdzone metody. ;-)

    Dobry wpis!!!

  • K

    Ja powiem krótko – mało jest ogarniętych lasek, mało jest ogarniętych kolesi. Dzisiaj każdy boi się ‚spróbować’, bo wszystko jest łatwiejsze i szybsze (moim zdaniem przez internet – wyrobił taki nawyk szybkiego przemijania). Po co komplikować sobie życie? Albo ktoś jest fajny i próbujemy, albo nie. Lament jest wyrazem kompleksów. Mimo wszystko szapoba za dość odważny tekst :)

  • Dag.

    Mam kilku bardzo dobrych kumpli, lat 25 wszyscy samotni. Na moje pytanie dlaczego ich kolejna trzy cyfrowa randka nie wypaliła w odpowiedzi słyszę ” i tak nic by z tego nie wyszło”. A dlaczego?
    Bo ona lepiej zarabia, bo jej strój to moje pół wypłaty, bo ma lepszy samochód itd.
    Wniosek: mężczyźni boją się kobiet odnoszących sukces, dobrze ubranych, wykształconych i zaradnych. Oni potrzebują być „bohaterem we własnym domu”,nie uogólniam oczywiście, ale wiele znam takich przypadków.

    Więc drogie Panie musimy czasami schować nasze cojones i dać się mężczyźnie wykazać, może wtedy będzie lepiej :)

    • shelmahh

      W wieku 25 lat urodził się mój pierwszy syn. Dwa lata później drugi :) da się?

    • Mężczyźni się nie boją. Boją się chłoptasie co najwyżej.

  • Justyna

    Desperacko potrzebuję, żeby facet mi imponował. Był w czymś lepszy ode mnie. Bez tego nie ma mowy, żeby mnie pociągał. jednocześnie nie umiem zrezygnować ze swojej niezależności. Może nie zrezygnować, ale być uległa. Wtedy jest walka tytanów i żywy ogień. Sytuacja beznadziejna. Nie wiem o co w tym wszystkim ma chodzić i czy to będzie już wyglądać tak zawsze. Jestem nienormalna, faceci są, czy świat?

    • ickam

      Nie wiem czy ktokolwiek jest normalny; chyba nie znam takiej osoby. A co do Twoich hm „preferencji” to a) oczywiście masz prawo mieć takowe i nikomu nic do tego czy są normalne dopóki nie krzywdzisz innych; b) myślę, że akurat Twoje preferencje są dość powszechne wśród kobiet.

  • Myślisz, że jeśli masz 30 lat i do tej pory nie udało ci się stworzyć udanego związku, choć bardzo tego chcesz, to coś z tobą nie tak? To dobrze myślisz! A zanim nazwiesz mnie wredną suką i oblejesz drinkiem, zastanów się, jak zareagowałabyś na trzydziestolatka, który mówi: bardzo chciałbym mieć pracę, ale mam pecha, ciągle trafiam na złych szefów i oszustów.
    Nie dziwi mnie, że Jagoda, Anka i Daria nie mogą znaleźć sensownego faceta. Bo co może sensownemu facetowi zaoferować kobieta, która sens życia widzi w znalezieniu mężczyzny? Kobieta, która z dziką rozkoszą wybiera ch…, zamiast kogoś normalnego? Kobieta, która zadaje się z imprezującymi narkomanami, którzy ją źle traktują? Nie znam kobiety zbyt brzydkiej, by znaleźć fajnego partnera i stworzyć udany związek. Ale znam sporo kobiet zbyt porąbanych, by normalny facet nie trzymał się od nich w bezpiecznej odległości. Tak mniej więcej kilometra.

    • Justyna

      Podpisuje sie pod tym komentarzem wszystkimi konczynami :)

    • Justyna

      To pewnie nie jest najlepsze miejsce na takie wyznania, ale nie znalazłam lepszego.
      Lubię Twoje komentarze. Tyle ode mnie. Pozdrawiam.

    • shelmahh

      Duzo w tym racji. Wielu kobietom się wydaje,ze to z facetami jest jakiś problem a tak naprawdę to problem maja same zainteresowane. Faceci z jakimś tam doświadczeniem po prostu omijają takie laski szerokim lukiem, by nie lądować się w kłopoty. Seks owszem ale związek??? Sory. Szkoda życia na atrakcyjne, pewne siebie laski z check lista do zrealizowania :) ale niech walczą, rozmawiają przy drinkach… Szkody tym nikomu nie robią.

      • agares666

        „Faceci z jakimś tam doświadczeniem po prostu omijają takie laski
        szerokim lukiem, by nie lądować się w kłopoty. Seks owszem ale 
        związek??? Sory”

        Typowy mężczyzna – zawsze na „tak” jeśli chodzi o sex – nawet, a może zwłaszcza z kobietami, z którymi nigdy nie związaliby się na poważnie. A ja nigdy nie zainteresowałabym się mężczyzną, który sex traktuje tak frywolnie, nie wysilając się nawet żeby choćby tylko do tego sexu bez zobowiązań znaleźć sobie jakąś godną dla niego partnerkę, a nie taką, która sam gardzi. Co za dziwny rodzaj hipokryzji – „gardzę tobą, ale chętnie się z tobą prześpię”. Jest to dla mnie co najmniej niedojrzałe.

        • shelmahh

          jak to? piękna kobieta, namiętna, tajemnicza? why not? :) ale ma zestaw cech, które dyskwalifikują ją jako partnerkę na życie. nie ma w tym nic dziwnego. to nie pogarda a zdrowy rozsądek. seks to seks a bycie z kimś, to już zupełnie inna bajka. możesz mieć z kimś cudowne chwile w łóżku ale czy to oznacza, że od razu trzeba z tym kimś wiązać się? nie wydaje mi się :) układ jest jasny dla obu stron i jeśli nikt nie ma nic przeciwko, to słowa oburzenia są tutaj na wyrost :)

          Pozdrawiam
          A.

        • Bart

          Raczej jest to postawa typu – „budzisz we mnie samcze pożądanie, ale zupełnie nie nadajesz się na partnerkę na życie”. Zresztą wiele kobiet stosuje ten sam schemat – pracowity, uprzejmy, stały, przewidywalny na męża, a do seksu niepokorny, nieprzewidywalny, dziki, porywczy, władczy drań. Co za dziwny rodzaj hipokryzji :) – „jesteś draniem, często traktujesz mnie jak szmatę, ale chętnie poczuję cie w sobie”. Jest to dla mnie co najmniej niedojrzałe.

  • shelmahh

    Czytam sobie wpisy i dalej nikt nie pisze nic o miłości. Ta z kolei nie jest do ogarnięcia rozumem. Tutaj jednak w gre wchodzi serce i żadne analizy tego nie ogarną. A tu widać targ: kto co da i co dostanie w zamian. Smutne to na maxa:( faceci tacy owacy a z drugiej strony atrakcyjne laski z roszczeniowa postawa. Kurcze, kiedyś to było takie proste. Ktoś nam się podobał i zabiegalismy o jego względy… A dziś? Testosteron w połączeniu z estrogenem, portfelem, tym ‚czymś’. Masakra jakąś. To nie moja bajka. Jestem w tym temacie bardzo staroświecki :) kręci mnie romantyzm, poezja, teatr ale tez sport, muza, moje dzieci, dziki seks. Wierze w miłość od pierwszego wejrzenia a dzięki rozwodowi wiem jak nie postępować w związku. Ale to co czytam w wykonaniu młodszego pokolenia to kompletna awaria. Wszystkie moje koleżanki,które miały takie przemyślenia jakie opisała Malvina teraz są po 40tce i nie maja perspektyw na żaden związek. Rozumiem,ze w wieku dwudziestu paru lat, to nie problem ale potem jest jednak słabo. Może warto zapytać babc jak to powinno wyglądać?

    • k

      oj,oj,oj, Zapytac babc? Pytales swojej? Kiedys z kumpelami popilysmy, powyciagalysmy rodzinne historie. Jedna babcia miala 11 dzieci, bardzo-nie-z-wlasnej woli. Inna sypiala regularnie w jakiejs szopie, bo maz pil i bil, romantyczne uniesienia? Ile babc doswiadczylo orgazmu? Ile bylo spelnionych jako kobiety? Ile mialo wybory do podejmowania? Babcine romanse za komuny? Piekne historie? Babcie radzace jak to powinno wygladac? Moja wzdycha nieraz z sarkazmem i mowi, boze, wnusiu, zebym ja miala taki rozum jak teraz i twoje lata i mozliwosci…

      Shelmahh, wyhamuj, nie skreslaj przebojowych, ceniacych sie lachonow, nie wrzucaj ich do jednego wora z wyrachowanymi blacharami, bo odnosze wrazenie, ze zagubiles sie gdzies w czasoprzestrzeni. Ta idealizacja przeszlosci (blizej nieokreslonej?.): „Kurcze, kiedyś to było takie proste. Ktoś nam się podobał i zabiegalismy o jego względy” – no i konczylo sie czarna polewka, albo jak u mlodego cierpiacego Wertera. Czy 50 lat temu snilo sie komus brac kredyt na 50 lat?? Teraz wlasnie masz wieksze szanse, ze corka kardiologa pojdzie za glosem serca z technikiem obrobki drewna. Sa panny, ktore leca tylko na kase, a jest masa wyemancypowanych, ktore nie godza sie na byle co, byle jak. Nie chodzi tylko zawartosc portfela, tylko jakas zaradnosc, bo jak popatrzec szerzej, to najwspanialsza milosc usycha miedzy kolejkami w dyskoncie, a lista kredytowych rat do splacenia i wypruwaniem flakow na 2 etaty.

      Ja bylam bardzo romantyczna jak mialam 20 lat. Level 1: pierwsze powazne zwiazki, wspolne kawalerki, woz albo przewoz, love or hate, moze byc jak w bajce. Jakas dekade pozniej mam inne przemyslenia, wjechal level 2: z ta druga osoba nigdy nie zsynhronizujesz sie w 100% bo to po prostu inna osoba. Od patrzenia sobie w oczki wazniejsze jest patrzec w tym samym kierunku. Sa gorki i dolki. Milosc to nie tylko rozbuchanie, chemia i romantyzm, to lojalnosc, opoka, wsparcie i masa szacunku. Milosc na cale zycie to nie tylko to, co sie trafi, zauroczy, walnie od pierwszego wejrzenia, ale tez to, co sobie wybierzemy i zbudujemy. Po to mamy i serce i rozum, by uzywac i kierowac sie glosem obojga narzadow.

      • shelmahh

        Ale my się w zasadzie zgadzamy :) te moje „babcie”, to przenosnia użyta dla kontrastu. Oczywistym jest,ze należy łączyć miłość z pragmatyzmem.

        Kluczowe jest jednak to jakich kobiet poszukują mężczyźni a tu sprawa jest prosta. Znajdę link do badan, to podrzuce, które ujely to w prosty sposób. Kobieta, która ma większe szanse to taka,która jest mila i wrażliwa. Agresywne postawy (w tym roszczeniowe) powodują,ze kobieta ma niewielkie szanse na znalezienie partnera do życia. I tyle. Proste i banalne w zasadzie. Nigdzie nie pada kwestia,ze musi być atrakcyjna, niezalezna. Co ciekawe zmiany społeczne poszły właśnie w takim kierunku,który kobietom utrudnia znalezienie partnera, bo Ci nie szukają tych niezależnych kobiet, bo to żadna wartość w związku. Dlatego coraz częściej w rozmowach miedzy facetami pojawia się kwestia zerkania za nasza wschodnia granice, gdzie poziom emancypacji jest na niższym poziomie. I padają takie kwestie, ze tamte kobiety są po prostu mile, uczuciowe… Pewnie to stereotyp ale pokazuje,ze mężczyźni nie szukają w związkach adrenaliny. Paradoksalnie mężczyźni z zachodu podobnie postrzegają Polki, bo kobiety w ich krajach są bardzo dalekie od romantycznych uniesień a niezależność (szeroko rozumiana wolność) powoduje,ze odsetek rozwodów tam jest ogromny. Wszyscy są tak skupieni na sobie, ze nie ustępują w konfliktach.

        Serdecznie pozdrawiam

        • kasia

          a tu, to sie z toba zgodze teraz w 100%, babcie jako metafory i agresja kobiet, jako skrajna forma emancypacji, bedaca strzalem we wlasna stope. A ustepowanie w konfliktach?.. mialam taki moment, ze myslalam, ze woz albo przewoz. Zamiast isc na noze, na pelne starcie i do ostatniej kropli krwi, przypomnialam sobie historie mojej starej znajomej i jej metody „miekkich” perswazji. Ustepowanie w konfliktach, negocjowanie, urabianie, kompromisy – kiedys nie wiedzialam, ze w zwiazku, poza kochaniem, trzeba zaliczyc z tych tematow caly doktorat :) ale sie naumialam. Moze i ustapilam kilka razy, krok w tyl, by obejsc bokiem, ale ciezki czas w zwiazku minal i jest git.

  • Arya Stark

    Tak sobie czytam cichutko i tak sobie myślę, że mam w takim razie strasznie nudny, przewidywalny jak odcinek „Klanu” związek, właściwie to małżeństwo. Pięć lat jesteśmy po ślubie, w sumie 9, i bywało raz lepiej raz gorzej. W tym roku, kiedy otworzyłam 4 dekadę życia, to stwierdziłam, że mając 30 lat człowiek wie czego chce. A chce przede wszystkim być szczęśliwy. I albo się patrzy w jednym kierunku i pcha razem ten wózek, albo nie, Nie można ciągnąc trochę naprzód i trochę na prawo. Ja miałam swoje oczekiwania w stosunku do mężczyzny, którego chcę mieć u boku, ale to nie była lista życzeń i zapowiedź „ja cię zmienię”. To są bzdury, nigdy to nie wychodzi i tylko mózg przeorany. A jednocześnie między bajki można wsadzić „kocha się pomimo a nie za coś”. No właśnie za coś, za konkrety. Bo gdyby pomimo, to nikt nie powinien się dziwić, że kobiety tkwią w chorych związkach (tak samo zresztą jak faceci), które nadają się na przemiał. Związki. Nie kobiety.

  • ostatnio pisałam u siebie na blogu o tym, że można być szczęśliwym singlem (nie będę spamować linkiem, jeśli chcesz przeczytać, to zapraszam – wpis znajdziesz w kategorii „moim zdaniem”) i ja jestem tego znakomitym przykładem, bo tyle fajnych rzeczy robię, że nawet nie mam czasu na związek… i pojawiły się komentarze, że wszystko fajnie póki ma się 20 kilka lat, ale potem obudzę się z ręką w nocniku, gdy wszyscy będą mieli pary, rodziny, a ja będę sama… może tak, a może nie, obecnie uważam to za bullshit, bo potrafię być szczęśliwa będąc sama i wątpię, żeby to się zmieniło, bo inni wszyscy znajomi się w końcu zwiążą z kimś na stałe

    • kasia-muss-sein

      Jak jestes sama, bo chcesz, bo nic wartego zachodu sie nie trafia – ok. Czy masz 20 lat, czy 40 – jesli tylko czujesz sie sama ze soba ok i swoimi decyzjami, nikomu nic do tego. Nie ma co filozofowac, czy sie tlumaczyc. Za to pisanie: „tyle fajnych rzeczy robię, że nawet nie mam czasu na związek” – jest tak samo niedojrzale, jak argumenty matek niepracujacych przeciwko tym pracujacym, ze one pracuja, bo wychowuja dzieci, ze temu poswiecaja caly swoj cenny czas, ze inwestuja w dzieci. Poznalam ludzi, ktorzy od 10 lat nie moga wyjechac razem na wakacje, maz z zona, bo maja „nietowarzyskiego” cocker spaniela i zawsze ktos musi zostac z psem w domu. Znalam ludzi, ktorzy jak studiowali, to juz nie mieli czasu na prace ani praktyki. Wierz mi, mozesz robic mase ciekawych rzeczy i miec zwiazek, mozesz miec prace, dzieci, firmy, hobby – wszystko mozna, tylko kwestia organizacji i wlasciwego partnera, ktory nie blokuje, nie zawlaszcza, nie tlamsi.

      • z tą niedojrzałością chyba jednak trochę przesadziłaś. ja wiem, że teoretycznie można mieć wszystko, ale to wymaga kompromisów, a ja, przynajmniej na obecnym etapie życia, nie chcę kompromisów. naprawdę mam ciekawe pasje i dużo planów i marzeń i zwyczajnie nie widzę tutaj miejsca na mężczyznę, co w tym niedojrzałego, że stawiam na siebie, a nie na związek? myślę, że to o wiele dojrzalsze podejście niż „tak bardzo chcę faceta, że tylko o tym ciągle gadam i biorę pierwszego lepszego, jaki się trafi” albo „nie jestem szczęśliwa w swoim związku, ale go ciągnę, bo nie chcę być sama” ;)

        • kasia

          hej M.Ortycja, piszesz: „co w tym niedojrzałego, że stawiam na siebie, a nie na związek?” – ja Tobie odpowiem, ze wlasnie dokladnie takie myslenie jest niedojrzale i pakuje Cie w tarapaty. Sprobuje Ci to wytlumaczyc, bo prawdopodobnie ktos Ci to podpowiedzial w dobrej wierze (stawiam na mame, albo inna kobiete w rodzinie, ktora sama gdzies cos przegapila i chce dla Ciebie inaczej), ale jesli pojdziesz tym tropem i dojdziesz do momentu kiedy bedzie juz najwyzszy czas na zwiazek i na dziecko – to bedzie tym samym oznaczac, ze masz sie wyrzec siebie, dalej juz tylko isc na kompromisy i koniec koncow – poczujesz sie za iles tam lat nieszczesliwa, niespelniona, zagubiona: bo kiedys bylas soba, Ortycja, ale od czasu zwiazku, postawilas na zwiazek, a gdzie w tym Ty sama? Ja jestem w zwiazku, ale stawiam przede wszystkim na siebie, ide w miedzyczasie tez na kompromisy, ale mam swoje plany, ambicje, zainteresowania i rozwijam sie. Nie dopuszczam mysli: albo ja, albo zwiazek. Kiedy pojawi sie dziecko – ok, wiadomo, trzeba sie poswiecic, skupic na malenstwie, ale bez przesady, bede nadal Kasia, czyjas parterka, matka, ale przede wszystkim Kasia. Ile razy widzialam na FB przemiany znajomych, ktore od czasu zostania matka, zalewaja fb walla fotami obslinionego berbecia, spiacego, smiejacego sie, raczkujacego, bawiacego sie itd. Zmieniaja swoje zdjecia profilowe na portrety dziecka, znikaja dziewczyny i ich zycie, dziecko w 100% wypelnia tresc fb, rozmow, spotkan, ich tozsamosci. Gadam z kumpela po 2 latach ciszy, pytam co u ciebie? Ona mi opowiada o kupkach, pierwszych zabkach, zabawkach, pytam dalej: a co u ciebie? Opowiada mi o mezu, jego pracy, ze go ciagle nie ma, o jego awansach, a ja pytam znow – a TY? jak TY w tym wszystkim? I zapada troche niezreczna cisza. Nie ma jej, tresc jej zycia wypelnia zwiazek i rodzina. Postawila na zwiazek. Nie, ze weszla na nastepny poziom, nie polaczyla zyciowych rol, ona przerzucila sie z siebie na meza i na dziecko. Czy myslisz, ze jezeli pojdzie tak dalej, to za 10 lat bedzie szczesliwa i usatysfakcjonowana? Takie myslenie to pulapka. Piszesz, ze teraz masz wazny etap zycia, rozwoj, pasje, doswiadczenia – i zajebiscie, uzywaj tego pelnymi garsciami, ale jesli pojawi sie gdzies na horyzoncie ciekawy facet, nie skreslaj go, bo Ci nie pasuje do planu Teraz-Ja-potem-Zwiazek, bo z odpowiednim czlowiekiem wszystko jest mozliwe, naprawde ;) A on doceni, ze masz zainteresowania, ze siebie cenisz, ze masz swoje sprawy i ambicje.
          To tak jak z kupowaniem butow. Lecisz gdzies szybko, mijasz sklepy i widzisz mase fajnych okazji. Widzisz super pare butow, ale myslisz, oj, ale teraz nie mam czasu, spiesze sie, nie mam kasy, potem. Mija jakis czas, planujesz shopping, uzbieralas kase, idziesz po wymarzone buty i co? Nie ma!!! Wyprzedane, stracilas okazje. A moglas wtedy na chwie sie zatrzymac, sprawdzic te buty, poprosic o odlozenie, pozyczyc kase i wrocic nastepnego dnia. Troche kombinowania? Oj, swiat sie nie zawali, a Ty mialabys cos naprawde super.

          • ale ja nie napisałam, że nigdy nie będę z nikim i wzbraniam się przed tym rękami i nogami. to pewnie byłoby, owszem, niedojrzałe, bo przecież nikt nie wie, co przyniesie przyszłość. ja mówię, że związek nie jest mi potrzebny, by być szczęśliwą, nie jest to gwarant mojego szczęścia (ja takie podejście uważam za niedojrzałe – „bez związku, bez faceta nie osiągnę szczęścia”, to śmieszne zwalać odpowiedzialność za własne szczęście na drugą osobę), wolę być szczęśliwa tu i teraz niż czekać z tym szczęściem na coś, co może przyjdzie za kilka lat, a może nigdy. jeśli uważasz takie podejście za niedojrzałe, no trudno, każdy ma prawo do własnego zdania, mi twoje w realizowaniu swoich planów i życiu w zgodzie ze swoimi poglądami nie przeszkadza ani nie razi, dalej robię swoje i z dnia na dzień utwierdzam się w swoim przekonaniu :)

          • ickam

            Dla mnie wszystko się zamyka w twierdzeniu, że właśnie spełniona – ale nie roszczeniowa – kobieta będzie mieć udany związek kiedy pojawi się odpowiedni partner.
            Logika „a, bo moja koleżanka…” wcale nie musi mieć przyłożenia do żyć tysięcy innych kobiet. Owszem, niektóre schematy się powtarzają, ale to nie jest tak, że z wewnętrznie niezależnej kobiety zrobi się nagle kura domowa, bo urodziło się dziecko. Twoja koleżanka najwyraźniej „wyglądała” na przebojową / niezależną, a jednak wewnętrznie miała inne priorytety, którymi może niekoniecznie chciała się dzielić wcześniej z wszystkimi znajomymi – jej wybór.
            Ortycja napisała zresztą wyraźnie, że nie jest „penisosceptyczna”, tylko że facet nie jest niezbędnym elementem układanki jej szczęścia. :)

  • Dominika

    Gorąco polecam książkę ‚Kobiety, które kochają za bardzo’

  • Ja

    To zdecydowanie kwestia klasy społecznej.
    W niektórych klasach społecznych kobiety czują się źle jako singielki w wieku 19 lat, w innych spokojnie, bez presji wychodzą za mąż w wieku 37-38 lat, a wieku 35 lat są jeszcze szczęśliwymi singielkami bez kompleksów.

    Jeśli kobieta ma problem z byciem wolną w wieku 27-30 lat to zdecydowanie należy do klasy niższej, to taka mentalność ze wschodnioeuropejskiej wsi.
    Kobiety urodzone w większych miastach, po lepszym niż oklepany Erasmus stypendium – typu Overseas w Ameryce Łacińskiej, z naprawdę dobrą wypasioną pracą – typu wyższa posadka w ONZ, pensja ok. 12 tys. Euro/miesięcznie i co pół roku rotacja w takie miejsca jak Montvideo, Capetown, Honolulu zaczynają czuć dopiero jeśli są singielkami w wieku około 38 lat i nie mają romansów dłuższych niż 2-3 miesiące.
    Oczywiście niewiele osób może zajść tak daleko, ale kompleksy z bycia singielką jeszcze przed 30 (!!!) są naprawdę słabe i naznaczone takie mocno wiejską desperacją.

    Wydaje mi się, że taka średnia warszawska oscyluje nieco wyżej, tak w okolicach 33-35 lat a jeśli kobieta mieszkająca w Warszawie czuje się źle jako singielka w wieku 28-30 lat (!!!) to znaczy, że w Warszawie jest tylko ciałem, a duszą została w swoim liceum w Siedlcach, w których większość dziewczyn wyszła za mąż tuz po maturze w wieku 19 lat.

  • sandman

    Czytam ten blog od jakiegos czasu bo daje mi nowe ciekawe spojrzenie na wiele spraw. Mozna sie zgadzac I mozna sie nie zgadzac odnosnie tresci I przemyslen. Jest tu troche ludzi ktorzy maja potrzebe udowodnic sobie i swiatu ze sa super albo ze sa szczesliwi. Taki urok internetu.
    Ten post w pewnym sensie mnie zabolal. Szukanie faceta na miare wygorwanych oczekiwan, robienie z tego wszystkiego sensu zycia itd. Pieniadze, piekna sylwetka czy fajny styl to jest cos co mozna w zyciu zdobyc albo poprawic. Cos na co mamy wplyw. To co nam ucieka to jest czas. Tego nigdy nie odzyskamy. Nigdy nie bedziesz znowu miala 25 lat I jest wiele rzeczy ktorych juz nigdy nie zrobisz pierwszy raz. To jest najcenniejsza rzecz jaka mozesz dac drugiej osobie. Twoj czas, twoja energie I twoja uwage. Tu nie ma konfliktu z niezaleznoscia. To tylko kwestia wyboru. Daje swoj czas komus kto bedzie czescia mojego zycia albo daje go przypadkowym osobom ktore w danej chwili mi pasuja i sam sobie wmawiam ze tak jak w grze komputerowej bede mial druga szanse.

  • Tomek

    Jak to po co? Żeby było od kogo kasę wyciągać;-)

  • trymaz

    Dobre.
    Najbardziej podobał mi się fragment racjonalnych oczekiwaniach :)

    P.S. dominanta to wartość przyjmowana najczęściej dla zmiennej losowej.

    • Chris

      Dominanta to także piąty stopień muzycznej skali diatonicznej, dźwięk w pewnym sensie wyróżniający się, „dominujący” nad pozostałymi.

  • Andrrrus

    Ja mam wrażenie, że poczucie beznadziei z bycia singielką bierze się z presji społecznej. Pierwszy raz usłyszałam, że jestem starą panną w wieku 23 lat (pomimo tego, że miałam chłopaka). Teraz kiedy wszyscy w mojej rodzinie się pożenili i mają dzieci jestem traktowana jak trędowata, przykład: impreza z okazji urodzin synka mojej bliskiej kuzyni: wszyscy, którzy mają dzieci zostali zaproszeni, Ci bez dzieci, czyli ja i mi 15 i 18-letni bracia – nie. Jak próbuję coś zmienić w mojej diecie to zaraz podnoszą się głosy, że zachowuję się jak stara panna, jak nie chcę zajmować się dzieckiem mojego brata, to słyszę, że mogę nie mieć własnych dzieci, więc powinnam zaangażować się w wychowywanie bratanicy. Mam 25 lat i wcale nie czuję się jak stara panna, ale cała moja rodzina nie może tego przeżyć. Więc, tak – boję się kota po trzydziestym roku życia, ale nie dlatego, że boję się samotności, ja po prostu nie wiem czy zniosę jeszcze więcej żartów i złośliwości na swój temat. Żale wylane – mogę iść na trening.

  • Błażej

    Wydaje mi się, że kluczowym zdaniem tego wpisu jest to, że dziś nie 
    potrzebujecie faceta, żeby zbudował dom, zasadził drzewo, etc. Nie 
    zgadzam się z konkluzją tego akapitu. Nie chodzi o to, że nas do czegoś
    przyzwyczaiłyście i za to płacicie. Chodzi o to (nawiązując do całego
    artykułu), że raczej same nie sprecyzowałyście czego oczekujecie. Czy to
    jeszcze czas na zabawę, a tym samym przelotne związki, czy czas już się
    ustabilizować. Mam wrażenie, że jedno w Twoim (Malwino) rozumieniu
    wyklucza drugie i pewnie po części tak jest bo nie sądzę, żeby 
    którakolwiek ze stron związku akceptowała wyskoki solo „połówki”. Nie 
    powiem, że wiem, że jest inaczej bo sam jestem solo (pewnie też mam
    wygórowane wymagania) ale mam taką nadzieję. Oby były jeszcze kobiety i
    faceci, z którymi można „konie kraść”. I to nie na przyjacielskiej
    stopie.. :-)

  • Snak

    https://www.youtube.com/watch?v=NKl0MTW-dtk

    Polecam posłuchać :) lube też tego drugiego utworu. Kobiety pięknie same ironizują de fakto nie o o facetach a o tym jak one same się zmieniły (odbiło im)

    https://www.youtube.com/watch?v=6km-dDFjnTk

  • leviatan

    Dlaczego? Krótka piłka: natura dla kobiet jest bezlitosna. Nie spłodzicie dzieciaka do 35 roku życia to potem jest problem. Nie masz dzieciaka – owszem możesz żyć dalej ale niezaprzeczalnie coś w twoim życiu umknęło. Facet może sobie płodzić nawet przy 60tce. Dla was natura jest niestety bezlitosna. Przykro mi. That’s how it goes.

  • mhm

    sam fakt, że temat facetów (a w szczególności „nieudanych”) zajmuje was tak bardzo świadczy chyba o tym, że problem jest raczej z Tobą/Wami a nie z nimi…podróżowanie palcem po mapie. może czas zmienić coś w sobie bo wieje nudą i frustracją, trafiłem przypadkiem, już znikam.

  • Arystotales Aquinas

    ciekawe – ktoś ostatnio stwierdził, że człowiek powoli staje się jedynym gatunkiem na ziemi, który oddzieli kopulację od posiadania potomstwa; seks nie będzie prowadził do ciąży, a ciąża nie będzie efektem stosunku…
    tylko jak to się ma z postulatami „życia w zgodzie z naturą”?

  • Marek Paweł

    Mezczyzni sa wam po to, zeby sie od was roznic (i wice wersa, nam tez kobiety sa potrzebne). ;) Mozecie sie przytulic z kolezanka (facet z kolega, chyba tylko tak po mesku, krotko, zeby wesprzec), ale to chyba nie to samo, jak z „nim”? Owszem, moze to i dobrze, ze facet moze (teraz latwiej) pokazac teraz kobiece cechy, ale chyba powinien zachowac przewage mezczyzny w sobie (chociaz ten pakiet kontrolny 51%).
    Lubie silne, stanowcze kobiety, ale chcialbym tez, zeby poruszaly sie one jak kobiety, uwodzily wzrokiem, itd. Zaskakiwaly mnie czyms (bo ja jestem facetem, tak bym nie potrafil, czy bym na to nie wpadl). Delikatne i slabe tez lubie i wlasnie za te ich cechy. Szkoda by bylo, zebysmy sie wszyscy zrownali do jednego zestawu cech.

  • Maruder

    Jestem z dziewczyną ponad 4 lata. Nie ma między nami rutyny. Wiadomo, są chwile gorsze i lepsze, ale jeśli się chce to się to przetrzyma. Podstawa zarówno u faceta jak i kobiety to umiejętność dostrzegania u siebie wad i chęć ich naprawy. Bo każdemu łatwo przychodzi wytykanie cudzych wad, ale zaakceptowanie tego, że my też je mamy to już cos. Co dopiero praca nad nimi. Wg mnie możliwe jest wysrodkowanie sie. Znaczy wtedy kiedy trzeba bycie ostrym i domibujacym(np. W łóżku ), a zarazem kochanym i troskliwym. Tylko Tak jak to ktoś wcześniej napisał, wymaga to dużej pracy nad soba.

  • Malwina

    Hmhm, jaka hot discussion:D Uwielbiam te „artykuły – poradniki” Malwiny i te komentarze… Można poczuć się jak na prawdziwym polu bitwy damsko-męskiej… Ja zauważyłam jedno – do wielu tych tematów pasuje mi stwierdzenie: „Ludzie to (żeby nie przeklinać) DZIWNY gatunek” :D