3 sposoby na udany seks

Był kiedyś taki odcinek „Desperate Housewives”, w którym dwie najgorętsze postaci ówczesnego sezonu, tj. Carlos i Edie, trafiają do łóżka w wiadomym celu, tj. by czerpać przyjemność z nierozmnażania się. Po gorącej lasce i magnetycznym facecie można było spodziewać się wiele, ale na pewno nie tego, że skończą po dwóch różnych stronach kanapy z rękoma założonymi za głowę. A jednak. Dobry seks to nie tylko wygląd, seksapil i znajomość wszystkich pozycji z kamasutry. Dobry seks to przede wszystkim dopasowanie partnerów, otwartość na doświadczenie i flow. Ale po kolei.

 

#1. Dopasowanie

 

Zacznijmy od tego fizycznego. Nie zawsze wielki penis jest dobry, tak samo, jak nie zawsze wąska cipka robi robotę. Umówmy się – ludzie są różni, tak samo, jak różne są ich potrzeby. Kiedyś na ten przykład przyjaźniłam się z gościem, który miał krzywego penisa. No normalnie skręcał mu w lewo. Facet miał problem, bo laski różnie na to reagowały. Czasem śmiechem, innym razem zdziwieniem, bywało, że je bolało, choć niektórym się podobało. Ale zwykle X pełnił rolę nowości, ciekawostki, jednorazowego pierdololo. Aż pewnego dnia spotkał Y, która miała skrzywioną pochwę. I żyli długo i szczęśliwie. Powaga. To nie jest koleny odcinek „Trudnych Spraw”.

Poza fizycznym dopasowaniem jest też psychiczny meczing, moim zdaniem o wiele ważniejszy. Wiadomo, że w trakcie seksu nie przerzucacie się cytatami z Kanta i Nietzchego [choć idę o zakład, że jest takie zboczenie], ale jednak o wiele fajniej bzykać się z człowiekiem, który dorównuje Ci intelektem. Kąśliwy żarcik w trakcie albo ironiczna uwaga są zawsze mile widziane. To samo tyczy się ludzi, którzy po prostu lubią rypać i być rypanymi, najlepiej do rytmu rosyjskiego techno. Grunt to nić porozumienia.

 

#2. Otwarcie na doświadczenia

 

Wielu mężczyzn z małymi siusiakami uważa, że marzeniem każdej kobiety jest rzucenie jej na ścianę i porządne wygrzmocenie. Owszem, większość z nas marzy w tym czy innym momencie życia o dominującym hydrauliku, który zamiast wymienić rurę w zlewie… Wiadomo.

Tyle, że większość z nas na tych fantazjach kończy. I wcale nie dlatego, że boi się je zrealizować. Raczej ze względu na fakt, że w relacji z typowym samcem, zwykle brakuje nam dopasowania, zaangażowania, wspólnego flow. No i co z tego, że typ przyprze Cię do ściany, zerwie z Ciebie majtki i nazwie swoją małą kurewką, jeśli będziesz czuła do całej sytuacji dystans i swego rodzaju obrzydzenie? Najpierw mózgi muszą zaskoczyć, dopiero później ciała. Przynajmniej tak to działa u świadomych siebie i swoich potrzeb kobiet.

Nasza przewaga nad mężczyznami polega na tym, że częściej myślimy mózgiem [sorry, Panowie]. A to wiąże się z faktem, że jeśli kobieta poznaje wartościowego, fajnego, życiowego faceta, z którym coś na początku nie bangla w łóżku, nie poświęci go dla jednorazowego pieprzenia z randomowym Romanem. Przez kilka-kilkanaście pierwszych miesięcy zrobi wszystko, żeby jednak zabanglało. Zdziwilibyście się, jak często to wychodzi, nawet, jeśli kobieta jest tą, która prowokuje klapsy i prosi o to, żeby szeptać jej do ucha „uwielbiam Cię pieprzyć, Ty mała, puszczlaska ździro”. Wielu mężczyzn boi się takiej otawrtości. Do czasu, kiedy nie sprawdzą, co kręci ich partnerki.

 

#3. Flow

 

Jak to flow – to coś, co po prostu się dzieje. Sama nazwa wskazuje, że to zjawisko, ktore musi się zadziać spontanicznie i bez większego gadania. Dajmy na to, od pięciu minut robicie to w pozycji misjonarza, patrzycie na siebie i on bez słowa obraca Twój tyłek tak, żeby wejść od tyłu. Uwielbiasz minetę, więc wystarczy lekkie uniesienie bioder, by on ściągał z Ciebie gatki i dobrał się językiem do Twojej łechtaczki. Znasz TEN uśmiech i wiesz, że w TYM momencie on marzy o lodzie.

Żeby w seksie był flow, w związku muszą być emocje, porozumienie, szczerość, chęć pracy nad udanym życiem seksualnym i więź. I w zasadzie to tyle chciałam Wam dziś powiedzieć.

0 Like

Share This Story

Relacje