Chodź, popatrzymy, jak rosną warzywa

Kadr z filmu "Joanna" w reż. Anety Kopacz

Wyobraź sobie, że umierasz. Wyobraź sobie, że wiesz, że umierasz. Wie o tym Twój mąż. Wie o tym też Twoje dziecko. Starasz się więc na tę śmierć przygotować – siebie, ich, nie wiem, kogo najpierw i nie wiem, czy to w ogóle jest możliwe. Dobrze byłoby też jakoś uporać się z faktem, że umierasz i dobrze byłoby, gdyby uporali się z tym Twoi najbliżsi. Bo przecież nie położycie się do łóżka z paczką chusteczek higienicznych pod ręką. Ty umierasz, ale życie toczy się dalej, więc jakoś musisz funkcjonować, skoro nadal tu jesteś. Jak? Rano pójdziecie na grzyby. Później zjecie obiad w tej włoskiej knajpie. A po południu do warzywniaka popatrzeć, jak rosną warzywa.

Dziś obejrzałam dokument o Joannie, autorce bloga Chustka.blogspot.com. Tej, która walcząc z rakiem, dawała ludziom siłę. Nadzieję. Uśmiech. Tej, która umierając, miała odwagę, by o śmierci mówić na głos, również ze swoim dzieckiem. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, jak kurewsko trudne to musi być. Jakiej woli życia z jednej, a samoświadomości i trzeźwej oceny sytuacji z drugiej strony potrzeba, by odejść mądrze. Kochająco. Z godnością. Zwłaszcza, kiedy towarzyszy Ci „obezwładniający strach przed pozostawieniem najbliższych”.

Widziałam śmierć z bliska.Widziałam, jak ludzie wyniszczeni przez raka, zmęczeni i upodleni chorobą, miotają się. Raz walczą, raz popadają w odrętwienie. Żegnają bliskich, by po chwili znów kurczowo łapać się życia. Widziałam ludzi umierających, kompletnie na tę śmierć nieprzygotowanych i serce mi pękało. Myślałam „nikt nie chciałby odchodzić w taki sposób”.

Patrząc na umieranie Joanny – dyskretne, ciche, ale nie przemilczane, zastanawiałam się, co czuła? Co czuła, pytając męża, jak poradzi sobie, kiedy ona odejdzie? Co czuła, żartując, że zorganizuje na blogu casting na żonę i że ma nadzieję, że wygra jakaś z atopowym zapaleniem skóry? Co czuła, gdy jej syn zapytał, czego najbardziej się boi? Kiedy płynęli kajakiem, słońce świeciło i brzęczały owady? Jak potrafiła czerpać radość z takich chwil, wiedząc, że odchodzi? Patrzyłam na nią i ryczałam jak dziecko. Ona przy Jaśku rozpłakała się tylko raz. RAZ. Kiedy mówiła mu, że umrze troszkę wcześniej niż inni ludzie.

Dziś w nocy dokument „Joanna” w reżyserii Anety Kopacz, zawalczy w Hollywood o Oscara. Mam nadzieję, że wygra. Nie dlatego, że to polski film. Dlatego, że to film o Joannie.

Kobiecie, która umierając, uczyła innych, jak żyć.

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Parentingowy_Com

    Czytałam Chustkę, przed chwilą obejrzałam piękny dokument… Niech będzie Oscar. Niech więcej ludzi wystawi jutro łeb do słońca!

  • Ja nie potrafię sobie tego wyobrazić. Naoglądałam się dzisiaj ludzi, którzy kogoś stracili i na razie mam dość.

  • Spóźniłam się, bo film można było obejrzeć dziś między 19 a 22. Zorientowałam się o 22:08… Bloga nie znałam. Kiedy ona go prowadziła ja o blogach wiedziałam tyle co nic. Książkę pożyczyłam, pochłonęłam w kilka nocy. Dużo czytam, namiętnie, nieustannie, codziennie. Żadna, dosłownie, żadna nie poruszyła mnie tak jak „Chustka”. I jak ” Zorkownia”. Opis cierpienia pomieszanego z nadzieją, miłością, szarpaniem się z życiem. Życia szeroko pojętego. Wiesz Malv… Wolałabym nie wiedzieć jak wygląda śmierć. I rak. Wolałabym nie wiedzieć, że znów przyjeżdża lekarz z hospicjum bo „plasterki już nie działają”. Wolałabym nie siedzieć piętro wyżej i udawać, że niżej nic się nie dzieje. Wolałabym nie widzieć łóżka szpitalnego pożyczonego z hospicjum. Nie słyszeć dźwięku karetki. Wolałabym stracić świadomość na tamten czas. „Od kilku godzin mam raka” z książki siedzi w mojej głowie nieustannie. Kolor okładki znam na pamięć. Czekałam na książkę niemęża – Nieżona, ale finalnie nie wiem na czym stanęło…Dobry tekst. Czuję, że spontaniczny. Taką Cię lubię.

    Magdalena.

    • Daria

      Ja przeczytałam Chustkę, przed chwilą dowiedziałam się o możliwości obejrzenia i strasznie żałuję. To najwazniejsza książka mojego życia. Zorkownia leży na półce i czeka aż się odważę.

      • Pani Antena

        Czytalam bloga kiedy Joasia jeszcze zyla. Najmadrzejsza, najdzielniejsza, najsilniejsza osoba. Kiedy na blogu zapanowala cisza ryczalam tak jak by odeszla najblizsza mi osoba. O pozegnaniu z synkiem i o tym ze juz nikt nie uciepli mu pizamki na kaloryferze nie mam nawet sily pisac. Sama mam dwie coreczki i Jej historia rozwalila mi psyche. Czasem sie zastanawiam co u Jaska i jak sobie radzi a Zorkownia nie wiem czy dam rade przebrnac ..

    • VQ

      Lisu, przez Ciebie (no i przez Ciebie, Malv) wczoraj zaczęłam czytać bloga Chustki. wiedziałam, że jest, ale nie chciałam go czytać, bo nie lubię się dołować takimi blogami. ale… przeczytam go w całości, bo laska miała humor niesamowicie podobny do mojego (absurdalny – if you know, what I mean…) – rozwaliło mnie po prostu jej podejście do choroby. tak więc ładnie proszę o pożyczenie obu książek i jedziem z tym koksem – a w międzyczasie zobaczę Idę, mam nadzieję, że jeszcze gdzieś ją pokażą…

      Rozpieprza mnie, że ludzie, którzy umierają, uczą żywych, jak żyć, nawet po śmierci. Tak jak Chustka, jak Tomek Skalski z Projekt Egoistka (niesamowity facet, odszedł tydzień temu, rozwaliło mnie to), jak tysiące ludzi, którzy zostawiają po sobie coś naprawdę wielkiego. A my w tym czasie ekscytujemy się ilością jebanych lajków na fejsie.
      Qrwa, idę se poczytać Chustkę.

      • Vajolet, słać pocztą czy odbierasz dziołcha osobiście? Ju noł. Wolę tę drugą opcję. Zorkownie dostałam na gwiazdkę wedle życzenia. Czytałam w wigilijną noc, czytałam w pierwszy dzień świąt trzymając na kolanach pod stołem, nie wiem jak tkwi w tym paradoks ale chciałam więcej i więcej, tak bardzo chłonąc tych ludzi tam opisanych. Z przyjemnością pożyczę Ci obie. To co, do zobaczenia? ;-)

        • VQ

          hmm… jeszcze nie wiem, czy w następnym tygodniu, ale do zobaczenia na pewno! Chustkę czyta mi się bardzo dobrze, polubiłam ją (wczas, co?). co do Zorkowni, to myślę, że też tak będzie, bo Aga ma dobry styl. tylko nie wiem, czy zdołam przez to wszystko przejść z innych względów. ale spróbuję.

  • Wiesz co jest najtrudniejsze?
    Wcale nie to, że się dowiadujesz o swojej chorobie. Wcale nie walka.
    Najgorsze jest powiedzenie bliskim co się dzieje i zranienie ludzi, których kochasz.
    Ktoś jest szczęśliwy, że Cię ma, że może komuś ufać i z kimś się dzielić zwykłym życiem i nagle to się kończy.

  • max

    Niestety nie ma Oscara, ale za to „Ida” dostała. Kiepski film, totalna wydmuszka. Mogli dać za zdjęcia, byłoby chociaż uczciwie, ale niestety pewne lobby, które kiedyś utrąciło Ziemię Obiecaną teraz nagrodziło to coś………………….dlaczego nic mnie już nie dziwi, pora umierać:)

  • Nie ma idealnej pory na umieranie, śmierć towarzyszy nam już od chwili narodzin, więc nie da się na nią przygotować, bo cały czas z nami jest. Jest rutyną, którą oglądamy w cowieczornych „Wiadomościach”, słysząc ile ofiar wojny czy głodu dziś padło. Od kiedy zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy przybiłam śmierci „piątkę”, zaprzyjaźniłam się z nią i tak bardzo dałam się jej polubić, że dała mi spokój, a że ateistką jestem to zawdzięczam to tylko lekarzom i sobie.
    Ludzie o śmierci nie chcą rozmawiać, boją się jej – niepotrzebnie. Piszesz na początku „wyobraź sobie, że umierasz” – a przecież codziennie trochę umieramy, jesteśmy „bliżej niż dalej”, codziennie uświadamiam sobie ten fakt i zyskuję dzięki temu na świadomości, że warto cieszyć się każdą chwilą życia.

  • Agnieszka Kaluga

    :*

  • jago

    O Joannie dowiedziałam się przy ogłaszaniu nominacji. Czytałam jej bloga, do kina nie zdążyłam, ale oglądałam 11 minutowy trailer i to, czego nie mogę przełknąć to, że cierpiała.
    Że Ona też…przecież to inni…