Wchodzi do domu. Zapala światło. Pies rzuca się na nią, jak to pies. Odsuwa go. Zdejmuje buty. Najpierw jeden. Później drugi. Bez słowa. Bez uczuć. Jak nie człowiek. Siada na podłodze, bo na nic więcej nie ma siły. I pęka. Ryczy. Ryczy jak dziecko, którym nigdy do końca nie była. Bo dopiero teraz, w wieku 32 lat, płaci. Za wszystko.
Znam ją bardzo dobrze, często spotykamy się na kawie. W zasadzie mogłaby być mną. Tobą. Sąsiadką spod 40-stki. Jest nas więcej, niż mogłoby Ci się wydawać. Potłuczone dzieci z potłuczonych domów.
Początek
Wyobraźcie sobie dziecko, które – odkąd pamięta, żyje w stanie pełnej gotowości. Dziecko wiecznie napięte, choć z uśmiechem na twarzy. Dziecko 24 godziny na dobę oczekujące najgorszego. W ciągłym lęku i niepokoju. Wyobraźcie sobie dziecko robiące dobrą minę do bardzo złej gry. I tak dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku.
W ten sposób funkcjonują dzieci, które żyją w nieszczęśliwych domach. Dzieci, które na co dzień doświadczają przemocy i tę przemoc obserwują. Tak funkcjonują dzieci, które nie wiedzą, co zdarzy się za godzinę, dwie lub pół.
Takie dzieci marzą o rutynie i przewidywalności. Marzą o tym, by wtopić się w tłum. Takie dzieci bardzo chcą być przeciętne i niezauważone.
Nigdy nie będą.
Środek
Kiedy toksyczne dziecko wychodzi z toksycznego domu, myśli, że to już koniec jego traum. Cieszy się na nowe życie i nowy początek. Czuje euforię, bo teraz wszystko będzie w końcu tak, jak być powinno. Będzie normalnie. Będzie spokojnie. Przewidywalnie. I dobrze. Tak po prostu. Prawda? Bo przecież to takie proste jest.
Chuja tam.
Schematy, które wynosisz z domu, zostają z Tobą długo, jeśli nie na zawsze. Powielasz je w kontaktach z rówieśnikami. Później w życiu zawodowym. W związkach. A następnie w relacji z własnym dzieckiem.
No chyba, że w porę zauważysz: jestem dokładnie takim człowiekiem, jakim nigdy nie miałem się stać. Popełniam dokładnie te same błędy, które popełniali oni.
Koniec
Jej wydawało się, że jest lepsza. Przecież dzieciaki z toksycznych domów zwykle uciekają w dragi. Ćmagę, seks i nieślubne ciąże. A ona, nie dość, że astmatyk, na dodatek prawilny kujon [trzy szóstki na maturze], który do dziś pamięta cykl Krebsa i nie bzyka bez gumy, ostatecznie ucieka w sport i osiąga wyniki na tyle dobre, by móc się nimi chwalić.
Idzie do przodu, bo przecież tego nauczyli jej w domu: nigdy nie oglądaj się za siebie. No więc się nie ogląda i napierdala: biegi, boks, wspinaczkę i wszelkie tematy, które pozwolą zagłuszyć wszystko, co boli.
A boli wiele. Najbardziej – wspomnienia. Boli głowa trzymana za włosy nad talerzem zupy. Bolą kurwy, dziwki, chuje. Siniaki matki. Nieprzespane noce i zapłakane oczy.
Bolą coraz częstsze stany depresyjne [„A Xanax? Jak się u pani sprawdził Xanax?”].
Bolą też szczęki – od zaciskania [„Jak pani nie założy aparatu, za 10 lat będziemy montować sztuczne zęby”].
Boli głowa [„To nerwobóle. Proszę się zrelaksować, do SPA pojechać…].
Bolą też barki, plecy i ramiona [„Co się pani dziwi, w końcu to tu kumuluje się stres. Proszę się tak wszystkim nie przejmować. Może pracę zmienić? Urlop wziąć? A męża pani ma? I jak się układa?”].
– Co pomaga ci się odprężyć? – pyta fizjoterapeuta, a ona na to, że sport.
– No to będziesz musiała znaleźć sobie coś innego.
Początek
Więc wchodzi do domu, siada na zimnej podłodze. Pies skacze dokoła, ale ona ani drgnie. Przychodzi on. Siada obok. „Zostanę dziś w domu” – mówi, choć miał się spotkać z przyjacielem.
A ona siedzi i ryczy. Bo właśnie dotarło, że już nie ma gdzie uciec.
Przychodzi taki moment w życiu, gdy musisz przejąć kontrolę. Nieważne, skąd pochodzisz, nieważne, co zrobiłaś źle, inni nie zrobili tego, co powinni, albo nie byli tym, kim powinni być. Tu chodzi o ciebie.
Koniec z wymówkami.
***
Potłuczone dzieci da się posklejać. Ale ślady zostaną na zawsze.