„Ze mną się nie napijesz?” Czyli jak nie zostać Januszem imprezy

UWAGA! TEKST PRZEZNACZONY DLA OSÓB 18-25.

ALE STARSI TEŻ MOGĄ POCZYTAĆ…

 

Grudzień 2015. Wybija północ, impreza trwa. Chłopaki przynoszą kilka siatek alkoholu z monopolowego 24h. Whoaaaaa!!! Okrzyk radości jest większy niż kiedy polska reprezentacja piłki nożnej gdzieś jakimś cudem dochodzi do ćwierćfinału. Wszyscy rzucają się na zakupy, bo alko wyszło pół godziny temu, a przecież człowiek nie wielbłąd…

*

Wpół do pierwszej. Rozmawiam z koleżanką, która jakoś tak śmiesznie mówi. Zastanawiam się, która z nas jest bardziej pijana – ona czy ja? Ktoś tańczy na stole, ktoś rzyga do zlewu, ktoś z kimś zamyka za sobą drzwi do nieswojej sypialni. Chce mi się płakać, tęsknię za wszystkimi swoimi byłymi. Jestem taka samotna – myślę, przytulając głowę do zagłówka kanapy.

*

Pierwsza. Kolega zgarnia moje zwłoki, wsadza do taksówki, podaje zły adres. Niespecjalnie. Sam ma tęgo w bani.

*

Pierwsza coś. Wysiadam z taksówki. Nie wiem, gdzie jestem. Zaczynam płakać. Idę przed siebie, wiecie, w stronę światła.

*

Dziewiąta dziesięć. Budzę się z trepem w gębie, kilogramem gwoździ w głowie i żołądkiem wywróconym na drugą stronę. Chcę sięgnąć do torebki po tabletkę na ból głowy, ale z przerażeniem odkrywam, że nie mam torebki. Mam za to uber kaca i czarną dziurę w mózgu.

*

Siedemnasta dwanaście. Dochodzę do siebie. Nawet coś jem. I zaczynam myśleć, zadając sobie kilka zajebiście, ale to zajebiście ważnych pytań, np.:

Na chuj mi to było?
Czy potrafiłabym bawić się bez alkoholu?
Po co w ogóle chodzić na imprezy, jeśli kończę je w taki sposób?

Tym właśnie sposobem pogłębionej autorefleksji jakieś dwa lata temu doszłam do odkrywczych wniosków, którymi chcę się z Wami dzisiaj podzielić.

 

6 ZASAD DOBREGO MELANŻU

 

Po co w ogóle chodzimy na imprezy? To proste: żeby spotkać się ze znajomymi, porozmawiać, posłuchać dobrej muzyki albo do niej potańczyć, odprężyć się, zrelaksować, no generalnie – zabawić. Sięgamy po procenty, bo wielu z nas pomagają się rozluźnić, poczuć swobodniej w towarzystwie. I nie ma w tym nic złego, alko też jest dla ludzi, tylko trzeba umieć z niego korzystać.

 

#1: BĄDŹ TU I TERAZ

 

Po co iść na fajną imprezę, skoro na drugi dzień nic z niej nie pamiętasz, na dodatek budzisz się z uber kacem i uczuciem niepokoju, czy przypadkiem dnia poprzedniego nie odwaliłeś jakiejś maniany?

Zamiast wprowadzać się w stan worka na ziemniaki przerzucanego przez znajomych z jednej kanapy na drugą, wolę najzwyczajniej w świecie być świadoma tego, co dzieje się dokoła mnie, a więc chłonąć atmosferę imprezy, swobodnie rozmawiać z ludźmi, ale też po prostu się tym wszystkim cieszyć. Zbyt duża ilość alko za bardzo nie pomaga…

 

#2. SŁUCHAJ SIEBIE

 

Żeby być tu i teraz, trzeba mieć dobry flow z samym sobą i umieć słuchać sygnałów, które wysyła Ci Twoje ciało i głowa.

Jeśli czuję, że zaczyna mi się plątać język albo wiatr trochę za bardzo wieje w prawo, po prostu przestaję pić. Nalewam sobie wody albo biorę piwo bezalkoholowe i chilluję, dopóki nie poczuję, że zakłócenia na łączach ustały. Po godzinie czy dwóch mogę znów sączyć sobie winko, drinka czy browara i mieć z tego fun. Mogę równie dobrze do końca wieczoru zostać przy wodzie i też dobrze się bawić.

Oczywiście, zawsze znajdzie się jakiś Janusz z tekstem typu „ze mną się nie napijesz?”, ale tego typu ludzi trzeba spuszczać na drzewo. To nie Ty masz problem, że aktualnie nie pijesz, tylko człowiek, który Cię do tego picia namawia.

Ludzie z charakterem potrafią odmawiać. EOT.

 

#3. UMIAR PRZEDE WSZYSTKIM

 

Kilka lat zajęło mi zrozumienie, że ciężkie alkohole są ciężkie. I że – zamiast pić je litrami z różnymi kolorowymi napojami, lepiej sączyć je czyste, na lodzie, z dodatkiem cytryny, wyłącznie w małych ilościach, tzn. 2-3 porcje max.

Bo jak mawiał bohater filmu „Sztos”: Pić to trzeba umić! A od wódki rozum krótki. I tyle. Dlatego ja, nawet na imprezach, zamiast drinków zwykle wybieram wino, czasami, choć rzadziej, piwo Orzeźwiające drinki na upalne letnie dni oczywiście też są spoko, ale warto pamiętać, że 50 ml wódki zmieszane z miętą, syropem cukrowym, lodem i cytryną o wdzięcznej nazwie Modżajto to wciąż 50 ml 40-procentowego alkoholu, który klepie.

 

#4. ZACHOWAJ WSPOMNIENIA

 

O wiele fajniej jest spotkać się ze swoją ekipą kilka dni po melanżu i wspólnie wspominać epickie momenty niż ustalać fakty i sklejać własną mozaikę z opowieści znajomych. Jeśli przebrnąłeś/aś przez wstęp tego tekstu, wiesz, że wiem, co mówię.

 

#5. POCZUJ RÓŻNICĘ

 

Jest różnica pomiędzy opowiadaniem fajnej historii przyjaciołom a bełkotaniem o swoich traumach przypadkowo napotkanej osobie.

Jest różnica między spontanicznym tańcem z kumpelą na lekkiej bombie a zataczaniem się po całej szerokości chodnika.

Jest różnica między opowiedzeniem swoim ziomkom o tym, co zjadłeś przed imprezą, a pokazaniem im tego.

Im lepiej ją czujesz, tym mniejsze szanse na to, że zrobisz z siebie taką Grażynę jak ja w grudniu dwa lata temu.

 

#6. NIE IDŹ SIĘ NAJEBAĆ

 

Idź się dobrze bawić.

Wpis powstał w ramach kampanii Trzymaj Pion.

Fot. tytułowe: Michael Discenza, Unsplash.com

0 Like

Share This Story

Style
  • No153

    Potrzeba lat, żeby zrozumieć. Potrzeba czasu, aby dojść do tego samemu. Inaczej się nie da :)

  • POJEDYNCZA pojedyncza.blog.pl

    W pewnym wieku tego nie wytłumaczysz, a w pewnym już nie musisz… Choć oczywiście są wyjątki (te potwierdzające regułę).

  • Zauważyłem, że w obecnych czasach coraz częściej wybiera się jakość alkoholu, a nie ilość. Te wszystkie piwa kraftowe, różnego rodzaju whisky itd. Jest w czym wybierać i coraz częściej popijamy dla smaku, a nie dla otumanienia.

    • Contempt

      Ja myślę, że to zależy głównie od wieku. Pod koniec liceum lub na pierwszych latach studiów patrząc na siebie, bądź na moich znajomych szliśmy na ilość. Teraz na ilość idziemy już rzadziej, wolę jednak napić się mniej i lepiej.

  • Pozdrawia kosmita, czyli abstynent. O dziwo mam znajomych, o dziwo znajomi na spotkaniach i imprezach się nie upijają, mimo że normalnie piją piwo i ja do tego nic nie mam. O dziwo, doskonale dogaduję się z podchmielonymi ludźmi i zupełnie na trzeźwo umiem odwalać równie idiotyczne rzeczy jak oni. I nie doszłam do tego etapu poprzez dzikie melanże i zgubione portfele, tylko przestałam pić zanim zaczęłam. Da się, aczkolwiek nie namawiam :P Jak impreza robi się zbyt pijana to idę spać albo do domu i po problemie.

  • Asia

    A ja na każdej imprezie piję i z każdej mam super wspomnienia. Po prostu znam swój umiar i jeszcze nie zdarzyło mi się obudzić z kacem albo dziurą w pamięci. Jak czuję, że zaczynam mieć „bombę” to idę potańczyć i przechodzi. Moi znajomi zawsze się dziwią, że piję równo ze wszystkimi, a następnego dnia jestem w dobrej kondycji.