Ta straszna pigułka „dzień po”

Miałam wtedy jakieś 21 lat i jak co wieczór poszłam do łóżka ze swoim chłopakiem. Jak co wieczór uprawialiśmy seks z zabezpieczeniem, a konkretniej z prezerwatywą. Jak co wieczór było miło, pięknie, namiętnie oraz z miłością. Zupełnie nie jak co wieczór, pękła nam guma.

Najpierw była panika, gryzienie paznokci i snucie wizji pt. „ja i moja zmarnowana młodość”. Potem uświadomiliśmy sobie, że przecież jesteśmy w [nomen omen] Stambule, a nie w Warszawie i bez problemu, a więc bez recepty, możemy kupić w aptece zbawienną pigułkę „dzień po”. To było 10 lat temu, w 2007 roku. Osiem lat później, w 2015, pigułka „dzień po” stała się dostępna bez recepty również w Polsce. Pamiętam, że pomyślałam wtedy: W końcu dojrzeliśmy jako społeczeństwo. W końcu dotarło, że antykoncepcja awaryjna to nie aborcja. W końcu polski rząd postanowił uszanować prawo obywateli do samostanowienia. I co? I gówno.

Minęły dwa lata i dzięki #dobrejzmianie pigułki „dzień po” znów dostępne będą już tylko na receptę. Albo nie będą dostępne wcale.

Dlatego właśnie powstaje ten tekst.

 

CZYM JEST, A CZYM NIE JEST PIGUŁKA „DZIEŃ PO”?

 

Pigułka „dzień po” JEST formą antykoncepcji awaryjnej. Pigułka „dzień po” NIE JEST pigułką przerywającą ciążę.

Antykoncepcja awaryjna OPÓŹNIA OWULACJĘ o kilka dni, w związku z czym UNIEMOŻLIWIA dostanie się plemnika do komórki jajowej, a więc tym samym jej zapłodnienie. To już na wstępie dyskwalifikuje ją jako tabletkę poronną, bo ŻEBY PORONIĆ CIĄŻĘ, TRZEBA NAJPIERW W NIEJ BYĆ.

Rynce mi opadają, kiedy pomyślę, że są na tym świecie ludzie, którzy nie ogarniają tej podstawowej różnicy, ale ponieważ kto pyta, nie błądzi, postanowiłam na wszelki wypadek jasno i klarownie wytłumaczyć, dlaczego pigułka „po” nie niszczy życia, co najwyżej je ratuje. Bo umówmy się – nieplanowana ciąża może zniszczyć życie i rodzicom, i niechcianemu dziecku. Niestety, żadna antykoncepcja nie daje 100-procentowej pewności, wpadki zdarzają się nawet najbardziej przezornym i tak naprawdę jedynym skutecznym sposobem na uniknięcie niechcianej ciąży jest całkowita wstrzemięźliwość seksualna, co oczywiście not gonna happen, bo jesteśmy ludźmi, lubimy seks i ten seks uprawiamy, amen.

Dlatego antykoncepcja awaryjna jest jedynym sensownym rozwiązaniem w sytuacji, kiedy zdarzy się wpadka. To NIE JEST REGULARNA ANTYKONCEPCJA, którą można stosować codziennie, a swego rodzaju KOŁO RATUNKOWE, po które sięgamy w ekstremalnej sytuacji, a więc kiedy prezerwatywa pęknie, zsunie się, lub gdy z jakiegoś powodu doszło do seksu bez zabezpieczenia. I błagam, nie drążmy, jaki to powód, bo poza lekkomyślnością samych zainteresowanych, może to być również gwałt.

Nie nam oceniać. Nam edukować, tłumaczyć, uświadamiać.

 

JAK DOKŁADNIE DZIAŁA ANTYKONCEPCJA AWARYJNA?

 

Pigułka „dzień po” tak naprawdę może być stosowana do 72 godzin od momentu dostania się, pardon my French, nasienia do pochwy, jednak im wcześniej zostanie przyjęta, tym większa skuteczność jej działania. Tabletka opóźnia owulację o 5-6 dni, nawet tuż przed jej wystąpieniem, dzięki czemu plemnik nie może spotkać się z komórką jajową, a więc też jej zapłodnić, chroniąc kobietę i jej partnera przed niechcianą ciążą.

Ponieważ antykoncepcji awaryjnej używa się tylko w ekstremalnej sytuacji, ma ona dość ekstremalny skład. Co to oznacza? Że jest o wiele silniejszym środkiem hormonalnym niż standardowa pigułka antykoncepcyjna. Dlatego tak ważne jest, by – w przypadku nieplanowania ciąży – stosować regularną antykoncepcję, czy to w postaci prezerwatyw, czy pigułek, plastrów albo spirali. Możliwości jest wiele, a tabletka „dzień po” nie powinna być traktowana jako jedna z nich.

 

ANTYKONCEPCJA AWARYJNA OD DZIŚ NA RECEPTĘ

 

Jak już wspomniałam na początku tekstu, za chwilę antykoncepcja awaryjna przestanie być ogólnodostępna. Ponieważ na zażycie pigułki masz 72h, bardzo ważne jest, by po „niefortunnym” seksie jak najszybciej udać się do ginekologa na konsultację i po receptę.

 

Gdyby nie pigułka „dzień po” 10 lat temu, możliwe, że moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. W sposób, którego zupełnie nie chciałam i wciąż nie chcę. Tak więc…

 

NIECH WIEDZA I ZDROWY ROZSĄDEK BĘDĄ Z WAMI.
A TERAZ IDŹCIE I KOCHAJCIE SIĘ. BEZPIECZNIE.

 

Tekst powstał na rzecz kampanii edukacyjno-informacyjnej o antykoncepcji awaryjnej www.tabletka.edu.pl

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Hnery

    1. Kiedy zaczyna się ciąża?
    a. Wydaje się proste – od momentu zapłodnienia. A po 266 dniach (38 tygodni) (przeciętnie) dochodzi do porodu. Tak uczył mój podręcznik do biologii w liceum. Tak mówi Wielka Encyklopedia PWN (tom6, s29), encyklopedia Britannica, itd.
    b. Problem w tym, że trudno ustalić kiedy dochodzi do zapłodnienia. Dlatego lekarze czasem jako 1 dzień ciąży przyjmują 1 dzień ostatniej miesiączki. To łatwo ustalić. To według tej zasady prowadz karte ciaży. Mamy wtedy 266 + 14 = 280 dni = 40 tygodni
    c. Od czasu implantacji w jamie macicy.

    2. Jak działa preparat ellaOne ? (można go przyjmować do 5 dni po stosunku https://www.doz.pl/apteka/p46522-Ellaone_30_mg_tabletki_1_szt ).
    a. jeżeli nie doszło do owulacji – zapobiega jej – to działanie antykocepcyjne
    b. Jeśli doszło do niej – zapobiega zapłodnieniu – to działanie antykocepcyjne
    c. Jeżeli doszło do zapłodnienia: PRZECIWDZIAŁA IMPLANTACJI ZARODKA W ENDOMETRIUM.
    A WIEC MA DZIAŁANIE ABORCYJNE przyjmując definicję ciąży numer 1a.

    • Jeśli doszło już do zapłodnienia, to pigułka „dzień po” nic nie jest w stanie zrobić i w żaden sposób nie wpłynie na zarodek, ponieważ EllaOne, podobnie jak każda inna antykoncepcja awaryjna nie EKSTERMINUJE zarodka, a OPÓŹNIA OWULACJĘ.

      Proszę kolejne osoby, które planują tu zostawić równie nielogiczne komentarze, o odrobienie lekcji biologii, zanim wezmą się za „edukację” innych.

      • Hnery

        Newsweek (mozna ufac ;) ):
        „Mechanizm działania ellaOne wskazuje zatem jednoznacznie, że nie jest to pigułka wczesnoporonna. Bo skoro ciąża zaczyna się w chwili zagnieżdżenia się zarodka w ścianie macicy – jak brzmi oficjalna definicja Światowej Organizacji Zdrowia – to dopiero usunięcie stamtąd zarodka oznacza poronienie lub aborcję.”
        http://www.newsweek.pl/nauka/ellaone-znowu-na-recepte-w-obronie-pigulki-dzien-po-ellaone,artykuly,379222,1.html
        WHO przyjmuje dziwn definicje ciazy 1c – to wygodna teza, dzieki ktorej mozna twierdzic ze ten preparat to nie jest preparat aborcyjny.
        Jezeli jednak przyjmiemy klasyczna definicje 1a – Ten preparat MOZE MIEC działanie aborcyjne.

        • Magdalena Filipowska

          Wg. Pana teorii każdą miesiączkę po ew. współżyciu należałoby potraktować jako poronienie.Bo przecież jajo mogło zostac zapłodnione.A że nie wszystkie się zagnieżdżają…

          • Kobieta, byt naturalnie grzeszny – ona tu sobie żyje, pije kawę, wpieprza ciastka, chodzi do pracy, a przez ten czas jej ciało bez jej wiedzy popełnia morderstwa.

      • Ewa

        Ellaone w takim wypadku nie dopuszcza do zagnieżdżenia się zapłodnionej komórki w macicy. Ale- definicja Światowej Organizacjo Zdrowia- ciąża rozpoczyna się od zagnieżdżenia komórki w macicy, wiec Ellaone nie ma działania wczesnoporonnego.

      • Danka Qcharczak

        nielogiczne to jest bicie się o tą tabletkę bez recepty ( oczywiście moim zdaniem) : Ty miałaś 21 lat i jedna pękniętą gumę. ale są dziewczyny w wieku 15 i nawet mniej i też współżyją a z własnego doświadczenia wiem, że potrafi pęknąć CAŁA PACZKA GUM czyli 3 sztuki pod rząd, Taka nastolatka nie bierze pod uwagę czy ilość zażytych tabletek wpłynie na jej zdrowie tak samo jak alkohol, papierosy i inne silniejsze substancje. Kiedy nie musi iść do lekarza po receptę może je łykać nawet codziennie ” tak profilaktycznie…” … Przecież nie żyjemy w średniowieczu, żeby dostać receptę nie musi iść do profesora tylko do jakiegokolwiek ginekologa , który przyjmie ją bez dłuższego oczekiwania na wizytę. MAŁO TEGO każda z nas może poprosić o wystawienie recepty ( wiem ,że często nie wpisują daty żeby była dłużej ważna) na zapas. Można tą tabletkę wykupić przechowywać w domu i zażyć zaraz po „wpadce” (fajny pomysł?).
        Tu nie chodzi o ograniczanie dostępności ja o walkę w imię życia nienarodzonego, tylko o to żeby nie były nadużywane – jak wiemy „ilość czyni truciznę” a „każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub zdrowiu” :) . Jest to środek hormonalny i jak każdy inny powinien być podawany w sposób kontrolowany. Co ostatnie i chyba najgorsze: tak to jest tabletka do stosowania do kilku dni po, ale…. wyobraźmy sobie sytuację, że młoda dziewczyna wpadła i to tak, że potwierdzają to dwie kreseczki no i chce się pozbyć : do ginekologa nie pójdzie bo się wstydzi, na aborcję jej nie stać a może nawet nie czułaby się psychicznie na siłach to zrobić , no to poszuka w internecie „domowych sposobów”. Między innymi przeczyta , że zaburzając równowagę hormonalną może doprowadzić do poronienia – OHO!!! „te tableteczki mi pomogą” – „tylko ile wziąć …?” na wszelki wypadek 10! ( ilość czyni truciznę).
        amen.

        • No nie bardzo amen, bo raz, że każdy ma mózg i mając podstawową wiedzę w temacie powinien wiedzieć, jak czegoś używać. Dwa – dlaczego miliony kobiet w kraju są traktowane jak głupiutkie dziewczęta, które nie potrafią racjonalnie przyjmować antykoncepcji? Jeśli rząd tak bardzo obawia się o zdrowie nastolatek, niech wprowadzi możliwość zakupu tabletek bez recepty tylko przez osoby pełnoletnie. Albo – co jest o wiele lepszym rozwiązaniem – niech wprowadzi EDUKACJĘ SEKSUALNĄ do szkół zamiast bawić się w zabobony, jak to robi teraz.

          Wszyscy wiemy doskonale, że PiS mentalnie jest na poziomie średniowiecza, dlatego jedyna nadzieja w w ogarniętych nauczycielach i rodzicach, organizacjach NGO, fundacjach dziennikarzach i (o zgrozo ;)) influencerach takich, jak ja. I teraz możesz powiedzieć „amen”.

        • Tomek Degler

          Na tej zasadzie należałoby zakazać wszystkiego co może wziąć do ręki nastolatek i użyć w niewłaściwy sposób. Szczerze mówiąc to ręce opadają na tak pokręconą logikę. Za ewentualny błąd 0,01% społeczeństwa należy ograniczyć prawo do rozsądnego korzystania pozostałemu 99,99% społeczeństwa? Serio?

        • Ixie

          Przecież ta pigułka kosztuje przynajmniej stówę. Ile znasz nastolatek, które mają takie kieszonkowe, żeby było je stać na taką tabletkę częściej niż raz czy dwa w miesiącu? Zresztą bez przesady, nastolatki są głupie, ale nie aż tak, żeby brać pigułkę codziennie. Może faktycznie lepszym wyjściem, skoro tak się martwimy o nastolatki, wprowadzić tabletkę bez recepty od 18 roku życia. A jak któraś dziewczyna jest głupia to komu szkodzi poza sobą? Poza tym, fakt że pigułka była bez recepty nie oznacza, że tak łatwo było ją dostać. W połowie aptek nadal jej nie było i jeśli jesteś z większego miasta to okej, przejdziesz 200 metrów i pewnie trafisz na drugą, ale w mniejszych miastach pojawia się problem. W moim miasteczku rodzinnym są na przykład dwie apteki, w tym jedna, w której nawet prezerwatyw nie kupisz. Reasumując, niech każdy martwi się o siebie, kobiety nie są idiotkami. Przynajmniej w większości.

        • Laura

          no nie do końca… czytałam jakiś artykuł na ten temat (niestety nie pamiętam gdzie), że wg przeprowadzonych statystyk te 15-18latki wcale tak często tej tabletki nie zażywały, bo ok 2%. Także stwierdzenie, że nastolatki będą je łykać na potęgę jest błędne i tak jak ktoś napisał niżej, cena też robi swoje. Na podstawie tych statystyk stwierdzono, że najcześciej tabletkę zażywały 25-30latki.

          • Sodomia

            To bylo 2% kupujacych. Przy 180 tys. sprzedanych tabletek w 2016 roku daje nam to 3600 nastolatek na cala Polske czyli 0.009% ludnosci

        • TheM

          „każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża twojemu życiu lub zdrowiu” – ta formułka zabezpiecza przed wypłatą ewentualnych odszkodowań i nie jest stosowana w trosce o nasze zdrowie.

          „tylko ile wziąć …? na wszelki wypadek 10!”
          Akurat w przypadku antykoncepcji awaryjnej jest coś takiego jak metoda Yuzpego, która dokładnie na tym polega, tj. na przyjęciu dużych dawek estrogenu i progesteronu w ciągu 72 godzin. Została ona zastąpiona przez przyjmowanie samego progesteronu ze względu na mniejsze skutki uboczne i większą skuteczność. Przed tym co mamy obecnie popularny był właśnie Postinor i wydaje mi się, że ellaOne to po prostu następna generacja takich leków.

          IMO wzięcie jednej tabletki z określoną dawką jest ogólnie bezpieczniejsze od kombinowania z dawkowaniem zwykłych tabletek antykoncepcyjnych. Natomiast po lekturze wypowiedzi na forach i innych materiałów na temat domowych sposobów (google is your friend) jestem skłonny stwierdzić, że edukacja seksualna powinna być przymusowa a tabletki za darmo (mniejsze zło).

          Prawdą jest, że receptę może wypisać każdy lekarz. Taki na nocnym dyżurze w szpitalu też. Nieprawdą jest, że ceny są zaporowe. ellaOne i Postinor może kosztują stówkę, ale Escapelle (odpowiednik Postinoru) kosztuje trzy dychy. Wystarczy poszukać na stronie znanej apteki.

          Wojna o te pigułki jest wyłącznie ideologiczna, a oręże grawerowane fałszywą troską. Jeśli ktoś uważa że wypisanie recepty i rzucenie na odchodne „pani wpadnie na kontrolę za miesiąc” załatwi sprawę to cóż … życzę powodzenia. Mam nadzieję, że ekipa tego co „raz się zdziwił” nie odkryje przypadkiem, że standardowe tabletki mają podobny skład i jest ich w paczce aż 21

        • xyz

          Biorac pod uwage cene takiej tabletki, a takze efekty uboczne jakie powoduje taka tabletka – o ktorych wspomina Weronika („Czułam sie po niej jak gówno i wracałam do siebie przez kolejne trzy miesiące”) to trudno uwierzyc ze ktos „może je łykać nawet codziennie ” tak profilaktycznie…”

        • krystyna

          1. taka tabletka kosztuje 100zł
          jeśli jest ich więcej w opakowaniu to nawet 600-700zł
          nie wiem czy wszystkie nastolatki na to stać…
          2.Europejska Agencja ds. Leków twierdzi,że są one bezpieczne więc są bez recepty w innych krajach… no chyba nikt nie połknie kilku na raz
          3.jeśli masz znajomoego ginekologa do którego chodzisz alePRYWATNIE to przyjmie Cię szybko jeśli nie to możesz sobie czekać 1-1,5 miesiąca na wizytę u ginekologa na fundusz
          4 nie można wystawić recepty bez daty

      • Malwina

        Hnery ma zupełną rację,
        1) tabletka zapobiega owulacji, jeśli do niej jeszcze nie doszło (tak jak pisze Malv)
        2) jeśli doszło do zapłodnienia, ale jeszcze nie doszło do zagnieżdżenia, tabletka przeciwdziała zagnieżdżeniu – dochodzi do złuszczania błony macicy i wcześniejszej miesiączki. Zdarzyło mi się dwa razy stosować pigułkę „po” przez 12 lat. Za kilka dni dostawałam okres, kiedy normalnie pojawiłby się za ok. 2 tygodnie.
        3) jeśli doszło do zagnieżdżenia, tabletka nie usuwa ciąży (ciąża jest bezpieczna)
        Tak więc, ewidentnie tabletka „po” nie jest tabletką poronną, jeśli moment zagnieżdżenia uznajemy za początek ciąży, natomiast może być tabletką poronną, jeśli moment zapłodnienia uznajemy za początek ciąży.
        Definicje ciąży są różne – stąd zamieszanie wokół tej sprawy.
        Zgadzam się z poprzedniczkami, że idiotek, które traktują tabletkę „po” jako regularną metodę jest mniej niż osób, którym tabletka „po” może uratować sytuację.
        Zgadzam się też, że powinna być łatwo dostępna. 72 h na dostanie się do ginekologa i to jeszcze państwowo, to naprawdę mało czasu. Nie wspomnę o traktowaniu pacjentki w takiej sytuacji, jak jakieś podludzia. Z drugiej strony, 200 zł wydane na wizytę prywatną i w aptece, oraz nieprzyjemność całej sytuacji sprawi, że będziemy myśleć w przyszłości :) Aczkolwiek zdarza się, że musimy skorzystać z tej tabletki z przyczyn losowych.
        Poza tym zawsze twierdzę, że trzeba wybierać mniejsze zło, w tym przypadku dostępność tabletki „po” jest mniejszym złem niż brak dostępu do niej.
        Dziękuję,

  • Iwona Kamińska

    Malv, zgadza się, ta pigułka opóźnia owulację. Czy wiesz jakie jest jej działanie, jeśli owulacja JUŻ się rozpoczęła?

    • Jeśli doszło już do jajeczkowania, pigułka „dzień po” nie będzie w stanie go cofnąć ;) Istnieje więc szansa, że dojdzie do zapłodnienia.

      • Ewa

        W przypadku gdy doszło do jajeczkowania, czy tez juz zapłodnienia, tabletka nie dopuszcza do zagnieżdżenia się zygoty w macicy. Ale- wg. WHO moment zagnieżdżenia zapłodnionej komórki jajowej jest początkiem ciąży, ergo- ellaone NIE JEST wczesnoporonna.

  • Weronika

    W końcu. Nareszcie. Malv chwała Ci za ten tekst.
    Miałam (nie)przyjemność wziąć słynną tabletkę „dzien po” w czasie, kiedy była ona jeszcze na receptę. Czułam sie po niej jak gówno i wracałam do siebie przez kolejne trzy miesiące (bo moje hormony szlag trafił). To był MÓJ ŚWIADOMY WYBÓR i nikt nie ma prawa mi tego zabronić. Pomimo tego ze wiem jak mój organizm reaguje na to świństwo z pełną odpowiedzialnością wzięłabym ją jeszcze raz. Bo to moje zycie, moje ciało i moje sumienie. Amen

    • Majka

      Uwierz początki ciąży u niektórych są gorsze a czasem trwają znacznie dłużej niż 3 msc-e

  • Katarzyna Groszek

    Ja miałam też sytuację w której doszło do zsuniecia prezerwatywy a że miałam dwie dziewczynki w domu więc postanowiliśmy się zdecydować na pigułkę następnego dnia rano mąż kupił i wzięłam. I co się okazało 3 tygodnie później w naszą 3 rocznicę ślubu na wakacjach że test wyszedł pozytywny. Po wizycie u lekarza lekarz potwierdzil ciążę i zapewnił mnie że jeśli już doszło do zapłodnienia a ja wzięłam ta tabletkę to nic złego się nie stało tylko pomogło się bardziej zagnizdzic. Teraz patrząc na naszą kruszynka która niedługo będzie miała roczek nie żałujemy że tak się stało widocznie miało tak być. Gdybym wiedziała że ta tabletka nic nie dała to bym nawet jej nie wzięła. Więc nie zawsze jest pewność w 100 ℅ że ona zadziała. A przypomnę że wzięłam ją po około 10 h

    • Widocznie byłaś już po owulacji, kiedy doszło do Waszej wtopy. To logiczne, że pigułka, której działanie sprowadza się do opóźnienia owulacji działa tylko wtedy, kiedy do tej owulacji jeszcze nie doszło.

  • miałam ostatnio na ten temat dyskusję z koleżanką kończącą medycynę. zgadzamy się w tym, że powinien być łatwy dostęp. że samostanowienie itp. zgadzam się, że ta tabletka nie jest fajna, bo robi zamęt w organizmie i to ostateczność. różnimy się tym, że jej zdaniem recepta wymusi opiekę lekarską podczas ewentualnych nieprzyjemności po zażyciu (pojawił się tu komentarz typu „czułam się jak gówno i wracałam do siebie przez trzy miesiące” – zdaniem mojej koleżanki ten powrót do siebie powinien się odbywać pod opieką lekarską). problem polega na tym, że świat nie jest idealny i po ziemi chodzą zarówno idiotki łykające ciężką kobyłę co kilka miesięcy jak i ginekolodzy uważający antykoncepcję za grzech. moim zdaniem idiotek jest mniej. i szkodzą tylko sobie.

    by rozsiać wątpliwości: nie uważam nikogo, kto miał awarię za idiotę. zdarza się. miałam na myśli stosowanie antykoncepcji tego typu regularnie (są takie przypadki)

  • S.

    Przeciwniku tabletek i aborcji.
    Odpierdol się od cudzych dzieci i cudzego życia. Chcesz chronić dzieci, to zaadoptuj najpierw jakieś z domu dziecka.

  • S.

    Witaj Klaudia :)

    „c. KAŻDE dziecko TO DAR OD BOGA, z którego trzeba się cieszyć i radować (nawet te z gwałtu – bo wszystkie dzieci nasze są) ;)”
    To dlaczego siostry zakonne nie rodzą dzieci skoro to taki piękny dar od boga ? Jak buk daje to trzeba brać :D

    „d. ludzie ubierający się na czarno to sekciarze, sataniści, którzy zabijają ludzi”
    No no o to to! Patrz księża i zakonnice!

    Tu nie chodzi akurat o zwolenników PiSu tylko generalnie o wszelkiej maści ludzi, których jak się słucha to dochodzi się do wniosku, że brakuje im więcej niż jeden chromosom :)
    Patrz siostra z Twojego LO :)

  • 123 idziesz ty

    Wzięłam tabletkę dzień po w wieku 18 lat. Wtedy jeszcze była na receptę, tani jak barszcz Postinor sprzedawany w listkach po kilka sztuk (miałam potem zapas awaryjny na całe studia, mogłam jeszcze obdzielić koleżanki). Poszłam oczywiście prywatnie do ginekologa, cała wizyta trwała chyba z 3 minuty. Dzień dobry, potrzebuję tabletki, recepta, dziękuję, należy się 100 zł. I tak wygląda ten nadzór lekarski. Nie oszukujmy się, że restrykcja w postaci konieczności udania się do lekarza po receptę służy naszemu zdrowiu. Zresztą większą krzywdę można sobie zrobić przez przedawkowanie zwykłego paracetamolu. To wyłącznie bariera w dostępności.

    • Sojuz

      Postinor nigdy nie byl w listkach po kilka sztuk. W paczce zawsze byly 2 tabletki do wziecia co 12 godzin

    • krystyna

      jedna tabletka kosztuje 100zł
      a Europejska Agencja ds. Leków uznała,ze jest ona bezpieczna i dlatego były te tabletki na chwilę bez recepty

  • angela

    Ja uważam że kazdy powinien móc żreć co chce :) ktoś wpadł na genialny pomysł ze ktoś inny jest takim idiotą że będzie na potęge łykał tabletki „po”, a dlaczego nie łyka tabletek na kaszel…chore, ktos chce zrobić sobie krzywde to zrobi. proste. tyle w temacie
    Jestem przeciwniczką aborcji na zyczenie, natomiast tabletka „po” powinna być dostępna, nie jest ona tabletką poronną.

  • Dee

    I tu się zgodzę z jednym komentarzem poniżej, że ta cała wojna o tabletkę po jest wyłącznie ideologiczna. Kto powie ostatnie słowo i kogo racja będzie na wierzchu. Przepychanki i narzucanie innym swoich poglądów, wszystko w temacie. A cała reszta (kwestie medyczne np) to jakieś „nieistotne szczegóły”.

  • lalka

    stosujcie co chcecie, tylko gorzej będzie później jak myślenie się zmieni i seks nie będzie już tylko sportem, a będziecie chcieli mieć dziecko. wszelkie trudności związane z zajściem w ciążę bądź ewentualne urodzenie niepełnosprawnego dziecka będą głównie waszą zasługą