Są filmy, które wstrząsają Tobą niemal od samego początku i trzymają Cię w stanie niepokoju i emocjonalnego rozbicia aż do końca. W moim przypadku tak było z „Idiotami” von Triera, „Życiem Adeli” Kechiche czy „Disco Pigs” Sheridan. Produkcje te łączy wspólny mianownik – na swój sposób mówią one o inności, cierpieniu, bolesnym poszukiwaniu własnej tożsamości w świecie, który wpycha nas w społecznie i obyczajowo ustalone ramy.
„Dziewczyna z portretu” Toma Hoopera, choć porusza dokładnie tę samą tematykę, jest filmem zgoła innym. Delikatnym, wyważonym, uwrażliwiającym podskórnie, niemal niezuważalnie rozbijając odbiorcę od środka, scena po scenie, dialog po dialogu. To film, który w XXI wieku wstrząsa i porusza z dwóch powodów. Po pierwsze – uderza w bardzo wysublimowany sposób. Po drugie, uświadamia, jak temat transpłciowości niezmiennie od lat spychany jest na margines, jak bardzo w publicznym dyskursie się go deprecjonuje i pozbawia istoty, wagi. I jak niewiele zmieniło się pod tym względem w ciągu ostatniego stulecia.
ILE KOBIETY W MĘŻCZYŹNIE
Film „Dziewczyna z portretu” powstał na podstawie książki o tym samym tytule, książka zaś opisuje historię małżeństwa młodych malarzy – Einara i Gerdy Wegenerów, obracających się w kręgach duńskiej bohemy. Oboje są młodzi, piękni i szaleńczo w sobie zakochani. Malują, imprezują, uprawiają seks. Jest w tym wszystkim namiętność, pasja i jednocześnie swego rodzaju… hm… niewinność? Któregoś dnia modelka pozująca Gerdzie do portretu po raz kolejny odwołuje spotkanie, malarka prosi więc swego charakteryzującego się subtelną urodą męża, by założył pończochy i buty, przyłożył do siebie suknię i zapozował tak, by mogła dokończyć dzieło. Einar opiera się, ale w końcu siada na krześle, zakłada bieliznę i… w tym momencie coś w nim pęka.
Początkowo przymierza rzeczy swojej żony ot tak, dla żartu, ta z resztą sama proponuje, by poszedł z nią na przyjęcie przebrany za kobietę. To, co dla Gerdy jest lekko perwersyjną, choć wciąż nic nie znaczącą zabawą, dla Einara staje się rewolucją. Dociera do niego prawda, którą od lat w sobie tłumił: myśli jak kobieta, chce wyglądać ja kobieta, czuje się kobietą.
Jest kobietą.
TO (NIE) JEST KOLEJNY FILM O MIŁOŚCI
Hooper nie upraszcza – pokazuje do bólu prawdziwie wszystkie fazy, przez które przechodzą Einar i Gerda, od trywializowania, przez zaprzeczanie, próbę zrozumienia, aż po wspólną walkę. Jest w relacji tych dwojga ogromny szacunek do siebie, stuprocentowa akceptacja oraz siła, która zrodzić się może tylko z prawdziwej miłości.
Patrzysz na ich historię i myślisz sobie, jak bardzo trzeba kochać drugiego człowieka, żeby przetrwać taką próbę, nie rozbijając małżeństwa, a jednocześnie siebie samego na kawałki? (Gerda była przy Einarze, a w zasadzie przy Lili, do samego końca). Jednocześnie uderza Cię fakt, że mimo bezwzględnej akceptacji Gerdy, Lili i tak doznawała upokorzeń ze strony najbliższego otoczenia, co krok spotykając się z niezrozumieniem, pogardą, agresją…
Choć od tamtych wydarzeń minęło niemal sto lat, my wciąż mówimy o transseksualizmie płciowym jak o zboczeniu, perwersji, a przede wszystkim – jako o wyborze. Jak to jest, kurwa, możliwe, że w dobie ogólnodostępnej wiedzy i postępu technologicznego nie wiemy, czym naprawdę jest transseksualizm?
JAK?
Zadawałam sobie to pytanie niemal przez cały czas trwania filmu i ryczałam jak głupia, bo nie rozumiem, zwyczajnie nie pojmuję tego, jak – mimo Holocaustu i całego piekła II Wojny Światowej – my wciąż nie odrobiliśmy lekcji z humanizmu.
Nawet powszechnie dostępna Wikipedia, główne źródło wiedzy przeciętnego interauty w tym kraju, jasno mówi, że transseksualizm to stan, w którym płeć psychiczna (gender) nie zgadza się z płcią metrykalną, określoną po porodzie (sex). Leczenie, poza opieką psychiatryczną, obejmuje najczęściej trzy etapy: hormonoterapię, test życia i operację zmiany płci.
Nie: „napierdalanie kijem bejsbolowym w głowę, aż się jemu/jej odmieni”, tylko operację zmiany płci.
Rozumiecie? Transseksualistów nie wysyła się już do księdza na egzorcyzmy. Transseksualistom umożliwia się życie w zgodzie z ich płcią psychiczną.
Ech. Nie wierzę, że muszę to tłumaczyć.
PRAWO CZŁOWIEKA
Ogromne wyczucie Hoopera oraz fenomenalne role hipnotyzujących: Eddiego Redmayne’a i Alicii Vikander sprawiają, że „Dziewczyna z portretu” to nie tylko ważny i potrzebny obraz, ale przede wszystkim filmowe arcydzieło, które nie bez powodu jest nominowane do Oscara aż w czterech kategoriach (m.in. najlepsza aktorka i aktor pierwszoplanowy), do Złotych Globów – w trzech, a do BAFTA – w pięciu.
Lili Elbe była pierwszą transgenderową kobietą, która przeszła udokumentowaną operację zmiany płci. Otworzyła tym samym osobom transpłciowym na całym świecie kolejne drzwi na drodze do fundamentalnego prawa każdego człowieka – prawa do wolności.
Warto o tym pamiętać.