Najpierw rozsunęłam bluzę. Potem złapałam się za cycki. Spojrzałam do kamery i zapytałam „Poruchałbyś?”.
Potem zasunęłam bluzę i odpowiedziałam: „Nie, nie poruchałbyś. A wiesz, dlaczego? Bo jesteś…” i tu poszło kilka mniej lub bardziej wysublimowanych epitetów.
Potem ochłonęłam. Stwierdziłam, że z ludźmi pokroju Romana Sklepowicza, do niedawna „eksperta” TVP Info i Marcina Roli, byłego polityka Kukiz’15, nie można polemizować, sprowadzając się do ich poziomu. Poziomu sfrustrowanego, wulgarnego, prostackiego chama, bo tym właśnie jest człowiek, którego wystąpienie zobaczycie za chwilę.
Już? To teraz zróbcie kilka głębszych. Wdechów, choć w tej sytuacji kielon byłby jak najbardziej wskazany.
TO WIELE ZNACZY, TO O WSZYSTKIM ŚWIADCZY
To wideo, zamieszczone przez psychoprawicową telewizję interetową wRealu24, znalazłam w poście Anonimowego Internauty na Facebooku. Internauta z góry przeprasza kobiety w imieniu normalnych facetów. Informuje również, cytując post Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, że w momencie publikacji filmu, na terenie całego kraju trwają naloty na organizacje kobiece, które protestowały dwa dni temu na ulicach miast w ramach Czarnego Wtorku. Cytuję fragment posta:
Policja działając na zlecenie prokuratury weszła do siedzib organizacji kobiecych na terenie całej Polski. Wynoszone są komputery, segregatory z dokumentami, telefony i wszelkie nośniki pamięci. Pretekstem do działań jest sprawa rzekomych nieprawidłowości w przekazywaniu środków z puli Ministerstwa Sprawiedliwości. Nikt nie ma wątpliwości, że to tylko pretekst do zastraszania osób działających w sposób, który nie podoba się aktualnie rządzącym. Uwagę zwraca data nalotu – dzień po protestach kobiet.
Cały post znajdziecie w linku powyżej.
CZAS REAGOWAĆ
Czemu piszę ten tekst? Żeby uświadomić Wam, co się dzieje w kraju. Żeby wyraźnie dać do zrozumienia, że teraz, w tych popierdolonych czasach, MUSIMY być solidarne bez względu na wszystko. Bronić się nawzajem, chronić, ale też WALCZYĆ I PIKIETOWAĆ. Wiecie, że na Czarnym Proteście dwa dni temu w Warszawie było zaledwie dwa tysiące osób? To o 15 tysięcy mniej niż rok temu. Bo rok temu poczułyśmy realne zagrożenie wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. Ustawa nie przeszła właśnie dlatego, że Jarek przestraszył się czarnych tłumów. W tym roku było nas za mało. A wbrew pozorom, wciąż jest o co walczyć.
Co udowadnia zamieszczony powyżej film. Ale nie tylko on.
CZAS SIĘ WKURWIĆ
Odebrano nam swobodny dostęp do tabletki ellaOne, którą teraz możemy kupić jedynie na receptę. A ze zdobyciem recepty jest ciężko, bo coraz więcej lekarzy z pełną premedytacją powołuje się na klauzulę sumienia. Pisałam o tym tutaj.
Cofnięto ministerialne wsparcie finansowe dla Niebieskiej Linii i Centrum Praw Kobiet – pierwszych instytucji, do których zgłaszały się kobiety doświadczające przemocy domowej. O tym i o paru innych kwestiach związanych z przemocą domową pisałam tutaj.
Kobiety nie mają swobodnego dostępu do pełnego spectrum badań prenatalnych. Coraz więcej szpitali odmawia ich wykonania.
Ministerstwo zdrowia usiłuje przepchnąć przepisy, które uniemożliwią samorządom finansowanie metody in vitro. Jeszcze kilka lat temu zabiegi te finansowało państwo, za chwilę nawet samorządy nie będą mogły pomóc ludziom starającym się o zajście w ciążę, ponieważ grozić im będzie odpowiedzialność prawna za udzielenie dofinansowania na zabieg.
Nie ma i nie będzie za rządów PiS edukacji seksualnej w szkołach. Są za to podręczniki, w których homoseksualizm nazywany jest zboczeniem, a metoda kalendarzykowa – najlepszą metodą planowania rodziny.
PiS nadal pracuje nad wypowiedzeniem konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy domowej. To oznacza, że za chwilą zapanuje społeczne przyzwolenie na bicie, znęcanie się i terroryzowanie kobiet.
PiS wraca do prac nad zmianą przepisów, które mają na celu całkowity zakaz aborcji w Polsce. Nawet, jeśli płód jest martwy, a życie matki jest zagrożone przez ciążę.
Mogłabym tak dalej, tylko po co? Czy to Wam/Nam nie powinno wystarczyć? Czy to wszystko nie wystarcza, żeby realnie się wkurwić i coś zacząć robić?
CO ROBIĆ?
Po pierwsze – wyjść z innymi kobietami na ulicę. Jak trzeba, stać w deszczu kilka godzin, robić transparenty, krzyczeć.
Po drugie – zjednoczyć się ponad podziałami, pomagać kobietom z najbliższego otoczenia w potrzebie, wspierać je i działać lokalnie.
Po trzecie – nie pozwalać innym na mizoginistyczne teksty i komentarze w swoim towarzystwie – ignorancja jest cichym poparciem dla tego typu postaw.
Po czwarte, zgłosić się do organizacji prokobiecych, jak choćby Ratujmy Kobiety, i współpracować z nimi albo wspierać je finansowo.
Po piąte – jeśli masz łeb na karku i pomysł na to, co można zmienić – pchać się do polityki, choćby tej lokalnej.
Po szóste – jak będzie trzeba, uciec się do bardziej drastycznych środków…
Byle nie milczeć. Nie iść jak baranek na rzeź.
Bo to, co się teraz dzieje, to jest rzeź. To jest otwarte, prostackie i bezwzględne łamanie praw kobiet. PRAW CZŁOWIEKA DO SAMOSTANOWIENIA O SOBIE, DO RÓWNOŚCI I WOLNOŚCI. Dopóki same się o swoje prawa nie upomnimy, KTO TO ZROBI?
P.S. Po siódme – złożyć do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Wzór zawiadomienia znajdziecie TUTAJ.
Pingback: Zachwyty i narzekania #11 | Zachwyty i narzekania()