Baby to jednak są głupie

Wiecie, jaki jest problem kobiet? Zbyt często żyją swoim wyobrażeniem na temat mężczyzny, którego tak naprawdę nie znają. Albo usilnie bronią się przed tym, żeby poznać go naprawdę.

 

Kobietą jestem i nic, co podszyte estradiolem, mi obce nie jest. Ale też obserwuję. Bacznie, mocno, wnikliwie. I co widzę? Obraz wykształconej, niezależnej finansowo współczesnej kobiety, która z uporem maniaka wypatruje księcia na białym koniu. Well… Już teraz możesz rzucić się z wieży albo zjeść zatrute jabłko. On nie przyjedzie.

 

Bajka o poprawie

 

Mariolka poznaje Kajetana. Kajetan to prawdziwy artysta – dużo pije, mało robi, żyje z twistem. Jego przyjaciele noszą brody, palą z fifki, kręcą skręty. Rozmawiają o Witkacym, Ginsbergu i Dylanie. Przy winie, nad winem, pod stołem. Wóda też się czasem poleje. Do tego śledzik w „Setce” i modne okulary. Wszystko musi być na swoim miejscu. A Mariolka rodzinna jest. Dbająca. Tu zupę ugotuje, tam gacie wypierze, w nocy nogi rozłoży, a rano nowe dzieło Kajetana pochwali. Facet swój rozum ma, w końcu zauważy, że mu się skarb trafił. Żywe srebro, czyste złoto. Z kolegami skończy, wódkę odstawi, do normalnej roboty pójdzie…

Po 25 latach związku małżeńskiego Mariolka stwierdza, że jej ręce i cycki zdążyły opaść, a Kajetan jak żył, tak żyje. Nieżyciowo.

 

Bajka o lepszym życiu

 

Dżordż poznaje Zosię. Dżordż, jak to Dżordż, pochodzi z niePolski. W ogóle cały jest jakiś taki zagramaniczny. Zadabany, kulturalny, szarmancki, obyty w świecie. Zabiera Zosię do drogich restauracji i nie pozwala płacić. Odsuwa krzesło, wybiera wino, poleca mięso. Zabija elokwencją, rozbraja poczuciem humoru, pożera wzrokiem. I nawet nie wspomina o seksie. Dżentelmen jak w mordę strzelił. Jest tylko jeden mały problem. Dżordż pojutrze wraca do Nibylandii. Zaprasza Zosię, ma duży dom, pewno jej się spodoba. Zosia rozważa. W końcu co ją w Polsce trzyma? A Dżordż taki zadbany, kulturalny, w świecie obyty… Co z tego, że byli raptem na trzech randkach? Trzeba łapać byka za rogi.

Zosia pakuje walizkę.

 

Bajka o zaufaniu

 

Kwiatek wpada na Różę z lemoniadą. Zakochują się szybko i ze wzajemnością. Ona lubi jego płyty, on lubi jej kolczyki. Jest magia, jest chemia, na śniadanie pomarańcze, a poranki pachną kawą. W sercach lato nawet, kiedy pada. Któregoś razu Kwiatek dzwoni i przeprasza. Poznał Lilię, Lilia się otworzyła, to on wszedł. Ale był w środku tylko 45 sekund. To nic nie znaczyło. Pyta Różę, czy przyjedzie. Róża płacze, nie odmawia. Przez moment poranki znów pachną, jak dawniej. A potem Kwiatek milknie i więdnie.

Róża zastanawia się, co zrobiła nie tak.


Bajka o zaangażowaniu

 

Iks i Igrek. Korpo-dzieci bez czasu na związki. Układ jest prosty i jasny.

– Będziesz?
– Będę.

Parę drinków, taksówka, seks. Układ jest prosty i jasny, więc nic dziwnego, że gdy pewnego razu Iks gładzi jego włosy i mówi, że lubi go trochę bardziej, Igrek się ulatnia.


Bajka o niezależności

 

Kicia spotyka Ahmeda. Ona jest open-minded, on podobno wierzy tylko w Atatürka. Ahmed dba i zabiega, Kicia się cieszy. Ahmed miewa napady zazdrości, Kici to schlebia. Ahmed dzwoni 20 razy w ciągu godziny, Kicia czuje się odrobinę przytłoczona. Ahmed szantażuje Kicię, Kicia przeprasza. Wciąż widzi w Ahmedzie uroczego mężczyznę, który dba i zabiega. I tylko czasem uderzy pięścią w stół. Albo w nią.

 

Ty głupia babo

 

Wiecie, co jest w tym wszystkim najsmutniejsze? Ani jedna z tych historii nie jest zmyślona. Ba, sama jestem bohaterką jednej z nich. Młode, inteligentne kobiety, które zachowują się, jakby właśnie upolowały ostatniego żyjącego na Ziemi samca. Ignorujące wszelkie znaki ostrzegawcze. Usilnie wierzące w bajkę, którą same sobie wyśniły. Kamikadze z bombą w macicy.

Ogarnijcie się.

Świat mężczyzn jest prosty. Tam nie ma miejsca na niuanse i niedopowiedzenia, jest za to jasny przekaz. To my go ukwiecamy, oprawiamy w ramkę, dorabiamy teorię i dopowiadamy to, co chciałybyśmy usłyszeć. A potem jest płacz, rozpacz i pytania retoryczne. Jak mogłam być taka głupia? Cóż. Mogłaś. I byłaś. Nie wiem, czy nazwać to naiwnością czy ignorancją, ale słuchając gorzkich żali kobiet na temat męskiej populacji, dochodzę do wniosku, że zdecydowanie za często żyjemy obok mężczyzn swoją własną bajką. Nie słuchamy, nie obserwujemy, nie przyjmujemy sygnałów z otoczenia. Ja wiem, że miłość jest ślepa, ale come on – ile jeszcze razy musisz pocałować żabę, żeby w końcu dotarło, że ten ropuch nigdy nie zamieni się w księcia? 

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Uwielbiam tekst ‚myślałam, że po ślubie będzie lepiej’. Lepiej to byłoby pomyśleć o tym przed ślubem, ale mamy romantyczne dusze i chcemy disneyowskiego happy endu :)

    • Tekst o zmianie po slubie pojawia sie czesto w reportazach interwencyjnych o maltretowanych kobietach. „Myslalam, ze po slubie sie zmieni”. No i zmienil – przed slubem bil reka, po slubie – mlotkiem.

    • Anna

      Też jestem fanką tego zdania… Nie mam pojęcia, na jakiej podstawie ludzie upatrują się w małżenstwie jakichś magicznych zdolności zmiany charakterów czy poglądów życiowych.
      Ostatni raz jak sprawdzałam, małżeństwo było instytucją a nie złotą rybką.

      Zawsze mi się wydawało, że się obrączkujemy, bo znaleźliśmy już coś, co nam odpowiada takie, jakie jest i chcemy to uprawomocnić, tymczasem niektórzy zabierają się chyba za to od dupy strony, że tak się ładnie wyrażę.

  • Od kiedy skończyłam jakieś 15 lat nie mam takich problemów. Tylko to życie jakieś takie nudne. Trzeba by się zalogować na poznamahmeda.peel

  • dlatego trzeba kochać najbardziej na świecie siebie i wybrać sobie faceta, który najmniej nas wkur*** z towarzystwa, wtedy jakoś poleci (u mnie już tym systemem leci z 12 lat)

    • kaataa

      Dlaczego moj maz jest moim mezem? Bo mnie nie wkurzal tak jak inni:D
      I jest idealnie nieidealny.
      Nie wystarczy znalezc odpowiednia osobe. Trzeba nia byc.-kiedys takie cos przeczylatam.

      • Kris

        Mam nadzieje ze nie zapomnialyscie o tym zakomunikowac mezom? Najsmieszniejsze jest to ze frajerzy sie staraja… :-D

  • LNS

    To pisała na serio kobieta?;) Spojrzenie tak trzeźwe niczym męskie. Pozdrawiam

  • Największym problemem tych historii, są osoby, które znajdują się w ich tle. Tak zwane psiapsióły. Zjawiają się w domu porzuconej i próbują pozbierać ją do kupy, po tym Wrednym Chamie. I teraz nawet jeśli ona już zada sobie właściwe pytanie „Jak mogłam być taka głupia?” to zaraz dobre koleżanki przekonają ją, że to w ogóle nie była jej wina, tylko on był dupek. I gdzie tu jest miejsce na wyciągnięcie wniosków?

    Może i mają rację, że to był dupek, ale to była jej wina, że tego nie widziała.

    • kel

      Oj tak, psiapsióły to największe przekleństwo babeczek. Zwłaszcza te z przeświadczeniem, że one to tych mężczyzn dawno rozszyfrowały.

      • Ada

        Uwierzcie mi oboje, że jako kobieta również tak uważam. Bo kobieta kobiecie nigdy nie pomoże po związku – to dobry kumpel (nie seks-kumpel, tylko kumpel-brat) powie wprost: „było do dupy, to było, bierzesz dupę w troki i jedziesz do przodu”. U mnie zawsze działa :)

        • Joanna eSz

          Nie zgadzam się, że kobieta kobiecie nie powie. Miałam kilka takich sytuacji w życiu. W obie strony – trzeba po prostu nauczyć się mówić szczerze. Trudna nauka i bolesna często, ale użyteczna. Wszystko jest kwestią dystansu do siebie i umiejętności przyjęcia krytyki zamiast zwyczajowego focha. Ale nie zgadzam się, że wszystkie przyjaciółki są bezużyteczne, polecam szukać dalej :)

        • To ja chyba jestem dziwna albo razem z moją ‚psiapsiółą’ jesteśmy dziwne bo potrafimy wzajemnie rzucić tekstem, który jest niczym plaskacz. Bez miziania po głowie tylko kopniak w tyłek.. Byłaś głupia ołkej, było do niczego też ołkej, a teraz wypieprz zapłakane chusteczki zepnij poślady i daj rade. Ale ktoś to ostatnio nazwał taką ‚męską’ przyjaźnią, choć czort jeden raczy wiedzieć czy słusznie.

      • Późne rokokoko

        Historia „psiapsiółowa” z życia wzięta. On – kochający mąż postanawia sprawić niespodziankę swojej aktualnie ciężarnej żonie. Niespodzianka jest dość szczodra i w dodatku sporych gabarytów i żeby ją zorganizować musi zniknąć na prawie cały dzień. Znika zatem. Ona – rozchwiana emocjonalnie jak to baba w ciąży – ma oczywiście milion wizji w których głownie odbijają się jej kompleksy a nie jego przywary. Wydzwania psiapsióły. I co te idiotki robią? Zamiast uspokoić ciężarną (wszak stres dziecku zaszkodzić może) przyklepują jej te filmy i dodają od siebie sadząc joby na jej ślubnego. To oczywiste, że jest u kochanki lub na dziwkach. Albo i tu i tu. Babska komisja śledcza już prawie zadecydowała o rozwodzie. Po czym wraca on, cały w skowronkach z pięknym wypasionym prezentem i dostaje całym tym gównem w twarz. True story.

  • Angelika Tsouti

    Niestety się zgadzam. Czasem, jak słyszę jakieś historie, to ręce opadają. Mam nadzieję, że zawsze będę w tym wypadku ogarnięta i nie dopadnie mnie ta ‚ślepa miłość’ nawet, jak będę sama i po czterdziestce!
    Swoją drogą, czytam Cię od jakiegoś czasu i choć nie komentuję, to Twój blog jest ostatnio jednym z moich ulubionych (zdecydowanie top3!). Z większością tekstów zupełnie się zgadzam i mam wrażenie, jakby ktoś używał moich myśli, i je tu zapisywał, używając dużo ciekawszego języka :)

  • topic

    Najciekawsze w tym jest to, że CI BOHATERZY z tych bajek są normalnymi facetami jak wszyscy inni… a BOHATERKI są same sobie winne, że OSZUKUJĄ SIEBIE i tylko siebie… no może jeszcze koleżanki i tegoż faceta… :D

    A przecież receptą na szczęście w związku to ŚWIADOMIE brać chama lub zołzę i nie dziwić się potem, że tacy „nagle” są albo że „nadal” sie nie zmieniają…

  • Widać dla wielu kobiet złudzenie „że on się zmieni” jest ważniejsze do pielęgnowania niż umiejętność odczytywania sygnałów i brania ich na klatę.
    Niektóre uczą się po jednym razie, który uważam jest niezbędny do tego by naumieć się podchodzić odpowiednio do tej kwestii. A inne zawsze będą popełniały te same błędy by móc powiedzieć „ci źli mężczyzni”.

    • Martyna Lipiec

      Bo to bardzo trudne ‚wziąć na klatę’ ewidentne sygnały. Zawsze jest chęć żeby dać drugą szansę. Problem jest wtedy kiedy ta ‚druga szansa’ już nie jest druga ale dwudziesta druga. Kobieta to tylko człowiek, z uczuciami, emocjami. Ale grunt to mieć swoją godność i słuchać mózgu, bo serce jest zawodne i kierowanie się nim to dobry sposób na to, by później zastanawiać się ‚jak ja mogłam być taka głupia’. Czy cośtam.

      • Jasne, że jest trudne. Kurcze de facto związki międzyludzkie są trudne bo zawierają w sobie za dużą dawkę oczekiwań, wyobrażeń i emocji, które nawet jak logiczniejszej osobie czasem robią metlik w głowie. Po to jest ten jeden raz by te sygnały umieć wypatrywać.
        Ale jeden. A nie siedemset z czego ostatnie pięćset siedemnaście z tym samym ziomkiem.

  • ja bym to nazwała zakochaniem. są momenty, w których sama sobie uświadamiasz, że coś jest nie tak, ale nie odejdziesz, bo kochasz. czy „kochasz”, cokolwiek.

    • Martyna Lipiec

      No nie przesadzajmy, taka ‚męczeńska miłość’ to już podchodzi lekko pod patologię dla mnie. Nie róbmy z siebie wielkich męczenników, bo potem zostaje tylko żal i frustracja.

      • patologia nie patologia, baby to jednak są głupie i niejeden znam przypadek (jak swój własny kilka lat temu), że zdajesz sobie sprawę, że coś, kurwa, nie gra, ale jednak… to jest uzależnienie, rzeczywista patologia.

        • Martyna Lipiec

          E tam, każda babka ma w sobie siłę (choć nie każda jest tego świadoma) żeby rzucić to uzależnienie, ale trwanie w nim jest paradoksalnie prostsze i może dlatego tyle bab nadal trwa w tym swoim męczeństwie.

  • wisznu

    oj, tak.
    Aczkolwiek jest też druga strona medalu:
    faceci, by usidlic zwierzynę na początku bardzo starają się zrobić dobre wrażenie. I trudno orzec na ile to jest udawanie a na ile staranie się. w każdym razie – po jakimś czasie nawet jeśli stara się być kims lepszym to mu przechodzi. Bo po pierwsze – takie życie bardizej męczy, a po drugie – zwierzyna jest już upolowana, więc po co zasadzać wnyki na martwą sarnę;)

    Ja natomiast postawiłem na szczerość od samego początku. Musiałem się dużo napracować, zeby moja kobieta zrozumiała, że ja naprawdę taki jestem na jakiego wyglądam oraz, że na jakies kosmiczne zmiany na lepsze nie ma co liczyć. W kazdym razie trafiłem na skarb, który potrafił to docenić – choć o pewne zmiany nadal walczy :)

    • Wiatr

      To na dziwnych trafiasz :D Ja wręcz olewam damskie „usidlanie” z tego powodu, że tyle tam fałszu i hipokryzji. Ja jestem sobą i robię swoje, a że są zaślepione czymś.. No cóż.. Co mnie to obchodzi ich sprawa ich decyzja ;)

  • Le Kolos Minus

    Świetny tekst ! kolejny z resztą :) Pozdrawiam.

  • Obojętnie

    Ach, jakże bliska jest mi historia o zmianie – miałem być tym zmienionym. To całkiem zabawne, bo zmiana miała być samoistna, uczyniona mocą miłości czy coś – druga strona nic nie mówiła, ja myślałem, że jest ok, aż się zaczęło…
    – takie a takie rzeczy mi nie odpowiadają w Tobie
    – ale ja taki zawsze byłem?
    – ale ja myślałam, że się zmienisz.
    I bądź tu mądry i pisz wiersze.

    Ps. O Turkach się też nasłuchałem. Nie polecam również Włochów.

  • Daj spokój, to co powiedziałaś działa w dwie strony. Może u facetów nie tak często, ale także. A naiwni będą zawsze i zawsze Ci będą wykorzystywani :)

  • Właśnie zwijam swoją bajkę i kram.

  • Doskonały tekst – jest dokładnie tak jak piszesz. „What you see is what you get” – tylko zerknąć trzeba…

  • I zgadzam się siostra i nie. Znaczy tak – jesteśmy głupie, bierzemy wszystko za dobrą monetę, wierzymy w cuda, snujemy plany na przyszłość gdy trzeba snuć plan ale ucieczki. Wszystko prawda. Zgrzytło mi natomiast to, że mężczyźni dają jasny przekaz. Otóż nie do końca. Ubierają chorobliwą zazdrość w „zaangażowanie”, bycie niezdecydowaną ciapą w „liczę się z Twoim zdaniem”, skłonność do przemocy w „jestę męski kochanie”. Fakt, że często jest to szyte grubymi nićmi i zielone jak trawa malowana, bo Gierek przyjeżdża… ale wciskają kit. To nie jest tylko tak, że same sobie wciskamy.

  • Agnieszka Zelek

    Do tej pory tylko czytałam i nie komentowałam,ale ten tekst tak mnie rozbroił, że muszę się wypowiedzieć: piszesz genialnie, uwielbiam Twojego bloga, oby więcej takich tekstów! ;)

  • No tak chyba jest- niektóre są głupie, niektóre zapatrzone i do rozsądku nie przemówisz, ale jak się serio wie czego chce i ma się jakieś priorytety-zasady to żaden turek czy pijak nie przejdzie bez względu jakiby słodki nie był.

  • Nie zgadzam się z tobą :(. Po zjedzeniu zatrutego jabłka nie następuje śmierć, tylko człowiek budzi się w chatce z siedmioma zezowatymi krasnalami. Czyżby pierwszy nie w pełni profesjonalny tekst?

  • Marcin

    Rewelacyjny tekst! :) Lepiej bym tego nie ujął :)

  • pasadena

    Myślę, że większość ludzi po prostu potrzebuje złudzeń tak samo jak
    powietrza do oddychania. Życiowy realizm jest ciężarem nie do
    udźwignięcia.

    — Woody Allen

  • mańka

    Najmądra Ty :)

  • Wiatr

    Dlatego jestem kawalerem i pewnie będę ale już starym kawalerem. Przykro mi mówić ale od czasów gimnazjum widziałem te cyrki. Obie strony grało w tą grę. Kto jest lepszy, kto lepiej się przedstawi, kto lepiej się SPRZEDA. Tak. To jest wręcz słowo z ekonomii, które idealnie pasuje teraz do relacji między ludzkich i nie tylko damsko- męskich relacji. Każdy się SPRZEDAJE, każdy kicz wciska nawet pracodawcy lub przeciwnej płci.

    Żyjemy mniej prawdziwym życiem więcej fikcyjnym życiem, które jest zamknięte w ramach schematu lub jakiegoś dogmatu; najczęściej pochodzącego z TV i kolorowej prasy.

    Ja przez prawie 30 lat szukałem obiektywnie ludzi na których można polegać i którym można w jakiś sposób zawierzyć, zaufać, a skoro nie znalazłem nikogo takiego to co się dziwić, że nawet do związku takiej osoby nie znalazłem. Jeśli masz problem znaleźć zwykłą osobę to tym trudniej w związku. Statystyka. Np. w tych 15% ludziach, którym ufasz znajdziesz kogoś do życia razem a w 0% kogo znajdziesz? Przestałem się łudzić, że ludzie zmienią swoje podejście do życia i innych i wręcz „z dorośleją”.

    Zachowanie ludzi, żyjących w bajkach to kontynuacja dziecinnych fantazji. Takie osoby nie wydoroślały z bajek i dziecinności. Najgorsze jest to, że nie biorą w ogóle tego, że tak jest. Nie biorą tego pod uwagę. Ja owszem też jestem dziecinny na swój sposób ale jestem tego świadomy i nie chowam to pod „dywan”, że problemu nie ma.

    Wszystko by było proste gdyby ludzie mniej gadali o sobie a więcej innych słuchali a raczej „wysłuchali” ;) Ja przestałem się dawno temu odzywać i mówić co mnie boli, co chcę. Czemu? A kto mnie słuchał lub teraz słucha? Nikt.