Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. Michaił Bułhakow, „Mistrz i Małgorzata”.
Nie bez powodu koty opanowały internet, a niebawem przejmą władzę nad światem. Stworzenia te posiadają bowiem wszystkie cechy charakterystyczne dla dobrego dyktatora. Są autonomiczne, bezwzględne i mają wyjebane. Poza tym nie pojmują granic własnego absurdu i chyba właśnie za to kochamy je najbardziej.
Co za głupie, głupie ludzie.
#1. Koty a jedzenie
Myślisz, że kot zje karmę, którą mu podasz, a Ty sobie w tym czasie spokojnie zrobisz kanapkę? Phew. Koty zawsze chcą czegoś innego niż to, co aktualnie znajduje się w ich misce. To, że gardzą Twoim jedzeniem nie oznacza, że nie mogą go obwąchać, polizać albo na przykład się nim pobawić. Do trącania łapą idealnie nadają się kawałki warzyw lub mięsa. Gałązki z pomidorów można przeżuć, a następnie wypluć, zaś kurczak z Twojego talerza zawsze będzie smakował o niebo lepiej niż ten sam kurak wrzucony do kociej miski. Poza tym, zgodnie z kocią logiką, miska do połowy pełna zawsze jest pusta, co oczywiście należy zasygnalizować wymownym spojrzeniem.
#2. Koty a gotowanie
Nie istnieje pojęcie „gotowanie w obecności kota”. Może być ewentualnie gotowanie z kotem, gotowanie pomimo kota, a jak się zamyślisz – gotowanie kota. Podobnie jest w przypadku jedzenia. Najlepiej w ogóle wykreśl ten czasownik ze swojego słownika. Od dziś jesz wyłącznie na stojąco, z dala od wszelkich półek, krzeseł i żyrandoli, czyli miejsc strategicznych, z których kot mógłby wskoczyć prosto do Twojego talerza. Możesz ewentualnie wykonać sprint z kuchni do pokoju, zatrzasnąć za sobą drzwi i w końcu spokojnie rozkoszować się smakiem przygotowanego posiłku. Oraz dźwiękiem kocich miauków dobiegająych zza drzwi.
Miau. Miauu. Miauuu. Miauuuu. Miauuuuuu. Miauuuuuuu. MIAUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!! MIAUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!
I tak dalej.
#3. Koty a woda
Stosunek kotów do wody jest mniej więcej taki sam, jak stosunek przerywany – bez sensu.
Kąpanie kota trwa średnio dwie godziny, z czego samo mycie zajmuje około pięciu minut. Pozostały czas przeznaczasz na: gonienie kota, łapanie kota, trzymanie kota, próbę zbliżenia kota do wody, szukanie w panice wody utlenionej, opatrywanie ran, gonienie kota, łapanie kota, trzymanie kota, próbę zbliżenia kota do wody, wołanie partnera/sąsiada/współlokatora/wszystkich świętych, żeby pomogli ci złapać kota, gonienie kota, łapanie kota, trzymanie kota, próbę zbliżenia kota do wody, opatrywanie ran partnera/sąsiada/współlokatora, wyprawę do sklepu po zapas wody utlenionej, opatrunków i grubych gumowych rękawic, gonienie kota, łapanie kota, trzymanie kota, próbę zbliżenia kota do wody, wycieranie zalanej łazienki, zszywanie rękawic, robienie przelewu na konto partnera/sąsiada/współlokatora tytułem „na psychiatrę”, gonienie kota, łapanie kota…
Dwie godziny później, krwawiący i zapłakany, rzucasz się na łóżko, nakrywając głowę poduszką i ciuchutko kwiląc, po czym słyszysz delikatny szum wody. Wchodzisz do łazienki i co widzisz?
#4. Koty a kwiaty
Albo kot, albo kwiat. Wybieraj.
PRZED:
PO:
#5. Koty a sedes
Trudna to miłość, powiadam Wam. Jakkolwiek koty wykazują ogromne zainteresowanie ludzką kuwetą i bardzo chętnie spędzałyby w jej okolicy dużo czasu, tak nie mogą liczyć na żaden feedback ze strony kibla. Upust frustracji dają uciekając w sztukę nowoczesną, konkretniej – w performance [poniżej] tudzież wpadając do muszli i wypadając z niej z wrzaskiem.
#6. Koty a komputer
Koty mają mniej więcej taki stosunek do komputerów, jak Trybson do kobiet – żadnemu nie przepuszczą. Kiedy już dokładnie zmacają łapą ekran [ciesz się, jeśli nie jest to ekran dotykowy, jak mój], przystępują do ataku na klawiaturę, przy czym najchętniej przyjmowana przez nie pozycja to „na misjonarza”. Możesz oczywiście próbować rozdzielić kota z komputerem, grozi to jednak utratą klawisza [i godności osobistej].
Bywa, że kot się po klawiaturze zwyczajnie przechadza. Wiecie. Spacer taki. Za każdym razem robi to właśnie wtedy, kiedy Ty opuszczasz pokój w błogiej nieświadomości, że zapomniałeś wcisnąć CTRL + S. Ja w ten sposób straciłam już jeden tekst, wysłałam też maila z pozdrowieniami od Inki:
„Szanowna Pani,
Dziękuję za propozycję współlllllllllllllllllllllllllllllllllllllllddddddddddddddddddddddd
dddddddwppppppppppppppppppppppppvj
11gbkhyit,m m, ”
No czo?
#7. Koty a gadżety
Po co bawić się wypasioną piłką z dzwoneczkiem albo sztuczną, włochatą myszą, skoro w przedpokoju stoją Twoje buty, a za stołem w kuchni leży kartonowe pudełko? Po co drapać pazurami o drapak, skoro Twoje meble lepiej się do tego nadają? No i po co, na Behemota, spać w specjalnie do tego przeznaczonym kojcu, skoro jesteś Ty, Twoje łóżko i wystające spod kołdry stopy, idealne do wąchania, gryzienia i lizania? No po co, ja się pytam?
#8. Koty a spanie
To, że Ty śpisz, nie oznacza, że kot śpi. Ba, szanujący się kot obudzi Cię dla zasady. Na przykład przebiegając po Tobie w tę i z powrotem 40 razy w ciągu godziny. Wchodząc Ci na głowę. Bawiąc się Twoimi włosami związanymi w kucyk idealny do trącania łapą, czy w końcu sukcesywnie spychając Twoją głowę z poduszki. Bo przecież Pan i Władca nie będzie w nogach spał. PRAWDA?
#9. Koty a odkurzacz
Odkurzacz to jedyna rzecz na świecie, której boi się kot. Jeśli kot nie ucieka w panice przed Wielkim Panem Ciemności Zakończonym Rurą Ze Szczotą, oznacza to, że kot jest zepsuty i należy go reklamować. Przeciętny kot na dźwięk odkurzacza schowa się choćby w piekle. Ale najpierw zrobi tak:
#10. Koty a przytulanie
Przy użyciu siły małe „tuli tuli” może się udać. Oraz zakończyć wizytą na SORze, wydrapanym okiem i trwałym uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. No bo kto normalny wytrzymałby w domu z takim socjopatą?
Nie mówiąc już o dwóch.
Tak, że tak. Pozdro dla całej służby Panów tego Świata. Oby rządzili lepiej niż nasz obecny rząd. I ten poprzedni. Oraz przyszły. Amen.