Pająk vs Chodakowska – final countdown

Na sportowy event sygnowany nazwiskiem Ewy Ch. postanowiłam pójść z trzech powodów. Po pierwsze, ze zwykłej blogersko-dziennikarskiej ciekawości. Po drugie, bo zawsze chciałam wziąć udział w kilkugodzinnym masowym treningu, który nie byłby biegiem ulicznym. A po trzecie, ponieważ kiedyś przez moment uległam modzie na Chodaka, a teraz nadarzyła się okazja, żeby skonfrontować jej medialny wizerunek z tym, co „w realu”. Wniosek? Ewa Chodakowska doskonale wie, jak zarobić na swoich fankach. 

 

Wiecie, co najbardziej podniosło mi wczoraj ciśnienie? Nie szaleńcza sesja zumby ani nawet perfekcyjna klata trenera Choińskego. Nołp. Mowa o kiepskiej organizacji eventu. Nie mam pewności, kto za nią stoi, ale domyślam się, że BeBio – sklep prowadzony m.in. przez E.Ch. i jej męża, sprzedający produkty marki „Chodakowska” i odpowiedzialny za sprzedaż biletów na sobotnie wydarzenie.

 

Co było nie tak?

 

Po pierwsze, miejsce prowadzenia warsztatów, czyli Centrum Futbolu „Warszawianka”. Szatni brak, ogrzewania brak, odpowiedniego zaplecza sanitarnego brak. Przebierałyśmy się w parterowych „bunkrach”. O schowaniu rzeczy do własnej szafki nie było mowy. O odświeżeniu po kilkugodzinnym treningu też nie (bo na jedną szatnię przypadał jeden prysznic i jedna umywalka). Wszystkie swoje ciuchy, torby sportowe etc. musiałyśmy przenieść na kryte boisko, gdzie odbywały się warsztaty, a temperatura oscylowała w granicach 5-6 st. Celsjusza.

Szatnie

Zdaniem Ewy to „idealne warunki treningowe”. No nie wiem. Gdybym chciała przez pół dnia marznąć, to bym sobie wyszła w krótkich spodenkach na balkon i kontemplowała ruiny kamienicy z naprzeciwka – bez płacenia 100 złotych za wjazd. Fakt, że sesje treningowe były przeplatane przerwami, tylko pogorszył sprawę. Na sześć godzin warsztatów zaledwie trzy poświęcono na aktywność fizyczną. Tym sposobem podczas przerw lub prelekcji spocone i mokre z wysiłku uczestniczki siedziały w temperaturze zdecydowanie niepokojowej zakutane w swoje zimowe kurtki, owinięte ręcznikami, trzęsąc się zimna i zastanawiając, gdzie do cholery jest ciepła herbata?!

Po drugie, catering. Uważam, że skoro płacę 100 złotych za wjazd na taką (czyt. sportową) imprezę, to powinnam mieć zapewnione przynajmniej gorące napoje i jakąś przekąskę. Zwłaszcza, jeśli organizator warsztatów wie, że przez kilka godzin będzie ludzi hibernował. Tymczasem na miejscu jedzenie, owszem, było, ale płatne (i zimne). Napoje? Zapomnij. Tych nawet nie dało się kupić. Fakt, dostałam w pakiecie kalendarz z Ewą, płytę z Ewą i antyperspirant (bez Ewy), ale oddałabym to wszystko bez mrugnięcia okiem za gorącą herbatę. 

Pani Chodakowska, very mi sorry, ale tak się nie robi wiernym fankom, które płacą grubą kasę, żeby poćwiczyć z Tobą przez 45 minut. Bo to słabe jest.

Całe szczęście Pająk przygotował sobie w domu na szybkęsa zdrowy lancz, który skonsumował na przymarzającej do tyłka sztucznej murawie ;)

 

Co było OK?

 

Warsztaty zostały podzielone na bloki: 4 treningowe + spotkanie z dietetykiem + sesja „coachingowa”, która polegała na rozdawaniu autografów.

Pierwszy trening należał oczywiście do gwiazdy całego show. Jak to z Ewą, było lajtowo. Maksymalne tętno, które osiągnęłam podczas ćwiczeń wyniosło 120-125 uderzeń na minutę. Słabiutko. OK, rozumiem, że miała to być tylko rozgrzewka, ale szczerze mówiąc, spodziewałam się po Ewce czegoś więcej. Jakiegoś bonusa, nowego zajebistego ćwiczenia, które odmieni moje życie, sprawi, że stanę się lepszym człowiekiem, ju noł łot aj min. Tymczasem to, co pokazała wczoraj Chodakowska, krąży po YouTube co najmniej od roku. Been there, done that. Niczym mnie nie zaskoczyła. Szkoda.

Nie urwało też dupy spotkanie z dietetyczką. Być może przydało się dziewczynom, które nie mają bladego pojęcia o zbilansowanej diecie, ale na mnie newsy typu „śniadanie to najważniejszy posiłek dnia” nie zrobiły większego wrażenia. Z 45-minutowego wykładu wyciągnęłam dwie wartościowe dla siebie informacje:

  1. Jeśli bardzo masz ochotę na jakiś szczególny produkt (zwłaszcza słodki lub słony), nie oznacza to, że twój organizm go potrzebuje. Po prostu jesteś odwodniona.
  2. Żeby mieć tak idealnie płaski brzuch jak Ewka, musisz całkowicie odstawić alkohol. To właśnie procenty najbardziej utrudniają gubienie centymetrów w pasie.


Obie z Kasią zgodnie stwierdziłyśmy, że z pewnych przyjmności nie warto rezygnować nawet za cenę hiperwklęsłego brzucha. To się nazywa hedonizm ;)

 

Potem przyszła kolej na trening z Lefterisem – mężem Chodaka. Sympatyczny gość, który dość specyficznie mówi po angielsku, czym rozbroił większość uczestniczek warsztatów. Było trochę biegania, trochę animacji, sporo pompek i tym sposobem tętno skoczyło do 160-ciu. Najs, choć czułam, że to wciąż nie jest to. Całe szczęście przed nami były jeszcze dwa treningi: zumba z Martą i wycisk od Tomka Choińskiego.

 

Co absolutnie zrobiło imprezę?

 

Po pierwsze, darmowe badanie składu ciała. Się zważyłam, pomierzyłam, sprawdziłam poziom wody, tkanki tłuszczowej i mięśniowej w organizmie i bardzo się ucieszyłam, bo w ciągu pięciu miesięcy zgubiłam aż 6 procent słoniny  (Insanity rulez! ;), wyrównałam wagę, a pan badający stwierdził, że już dawno nie widział tak dobrych wyników.

Po drugie, zumba. Nasłuchałam się o tym tyle, że w końcu sama postanowiłam spróbować. Ale że jakoś okoliczności przyrody nie sprzyjały, nigdy wcześniej na zumbę nie trafiłam. A szkoda, bo to naprawdę świetna zabawa jest. To nic, że ruszasz się jak paralityk, nie nadążasz za instruktorką, gubisz krok i generalnie ssiesz w temacie – po skończonym treningu czujesz się jak młody bóg i król parkietu. Jest mocno, jest intensywnie i z pierdolnięciem. Nie wiem, jak wyglądają inne zajęcia zumby, ale na te z Martą bym chodziła. Dziewczyna przygotowała kilkanaście układów tanecznych, każdy w innej stylistyce muzycznej: od dancehallu, przez indyjskie klimaty, po muzykę z Dirty Dancing. Nawet do rozciągania opracowała specjalną choreografię. Mega szacun dla niej, bo widać, że wkłada serce w to, co robi.

Kate i ja po 45-minutowej Zumbie. Łydka jest. Nad bicepsem pracuję ;)

 

Po trzecie, Tomek Choiński. Co ja Wam będę opowiadać. Kiedy tylko wszedł na scenę, wszystkie dziewczyny jak jeden mąż zebrały swoje szczątki z podłogi, wypięły pierś(i) i jednym ruchem ręki zdarły z siebie puchowe kurtki. Było zimno, ale nagle zrobiło się jakoś cieplej… Gorąco wręcz. Tak. Tomek ma się czym pochwalić i nie mówię tutaj o dyplomie z SGGW ;) Ćwiczenie z nim to była czysta przyjemność nie tylko ze względu na walory wizualne, ale przede wszystkim dlatego, że facet dowalił do pieca! Trening Tomka przypominał trochę Insanity. Z tym, że skacząc z Shaunem nie próbuję wrzucać na Fejsa słit foci dla moich Czytelników, a Shaun nie podchodzi do mnie i nie mówi „ja wszystko widzę”. Powiem Wam, że spaliłam cegłę jak nastolatka ;)

Gdyby nie zumba i ostatni, morderczy trening, pewnie wracałabym do domu wściekła, głodna i przemarznięta. A tak wróciłam tylko głodna, przemarznięta, ale przede wszystkim mocno zmęczona w ten fajny, powysiłkowy sposób.

Cenne doświadczenie, ale na warsztaty z Chodakowską już się nie wybiorę. Zaczekam, aż Shaun T. przyleci do Polski ;)

0 Like

Share This Story

Trening
  • Te szatnie wyglądają jak garaż. Niepokojące.

    • Ulv

      Te szatnie, to wyglądają DOKŁADNIE tak, jak kible na open festivalu muzycznym, na którym miałam przyjemność być… Cóż, jestem naprawdę zdziwiona, bo mieszkam w niewielkim mieście, które zwie się Racibórz i takiego miejsca nie znajdziesz na pewno.

  • racjona

    hyyy to współczuję miejscówy na trening (olaboga) ja byłam rok temu, ale trening był na Polnej, w ciepłej hali, z szatnią, prysznicami, łazienkami i nie było zumby, a w ramach sesji „coachingowej” była hmmm lekka próba hipnozo-NLPowania przez Ewkę ;-) zgaszone światła, relaks, delikutaśna muzyka z głośników i spokoooojny, głaszczący po główkach głos Ewy, mówiący by się wyciszyć, wyobrazić sobie most, przejść przez most do kojojowej krainy, jakie to my jesteśmy cudowne, załugujemy na najlepsze blablabla. Zmarzłam po drugiej stronie tego mostu :-P
    A nawet pokusiłam się o 2 miesiące zajęć u niej i … najlepsze treningi były z Lefterisem, dla mnie Ewki mogło tam w ogóle nie być ;-) Tomek pojawił się chyba ze 3 razy na zastępstwo i dwa treningi z nim (dla mnie) to była lajtówka – raczkował chyba wtedy chłopak, ale ja normalnie nawet się nie zasapałam (aż ze dwa razy do mnie podchodził i się pytał czy odczuwam zmęczenie, a ja dziarsko – ani trochę :-P). Jedynie na ostatnim dał czadu, aż go pochwaliłam. Zatem z tego co piszesz musiał się chłopak wyrobić, bo mnie z kolei Lefterisowe „Widzę waaas (jak się opieprzacie)” wgniatało w ziemię i człowiek się spinał.
    PS. tak się zastanowiłam, ale to kurde było w tym roku, jakoś chyba w marcu :)

  • ona

    Chuda jestes ogólnie, nie?

    • Na zdjęciach widać, jak wyglądam.

    • aniaja

      chuda jesteś „ogólnie”, jak, nie przymierzając, Pająk :)
      ale „szczególnie” to masz fajne mięśnie, łyda wymiata!
      komentarz z dupy. Chyba, że chodzi o to, że jakbyś tłusta była, to byś na zimno nie narzekałą, bo by Cię warstwy słoniny grzały, mocniej byś się spociła i na pewno byłabyś wtedy zachwycona treningiem pani Ch.
      Bardzo dobry tekst! :)

  • masz kompleksy

    skoro bylo tak zle to po co sie cieszysz do zdjecia ? sama piszesz ze 100 zł za takie cos to duzo nagle dowiadujemy sie ze porobilas sobie badania ile masz tego sadla itd. w tym 4 zajecia wiec chyba nie powinnas sie spodziewac ze zaplacisz za to 30 zl

    • Czego się spodziewałam? Że w cenie tych 100 złotych będę miała zapewnione odpowiednie warunki do ćwiczenia, czyli przede wszystkim właściwą temperaturę. Skoro organizatorzy wiedzieli, że pomieszczenie nie jest ogrzewane, powinni byli o tym odpowiednio wcześniej uprzedzić uczestników warsztatów. I zapewnić coś ciepłego do picia.

  • Luiza Anna Kmita

    Miejscówka jak z Insanity Asylum :D

  • Angela

    Shaun T jest boski ♡

  • Kasik

    Blagam…po pierwsze sanitariatow bylo wystarczajaco. Herbate, kawe mozna bylo kupic po godzinie chyba od rozpoczecia warsztatow. Na stronie bebio bylo napisane, ze jedzenie i picie mamy same sobie zapewnic. I tak zrobilam. Na 6 godzin warsztatow 4 byly cwiczeniami, 2 pozostale to wyklad dietetyczki (nie powalal) i sesja coachingowa z Ewa. Ja od zumby wolalam trening z Lefterisem, ale to kwestia gustu. Generalnie, nie jestem mega fanką Ewy, ale trening byl ok. Moglo byc cieplej. Za 100 pln dostalam 4 h treningu, 2 sesje edu , kslendarz, deo adidasa i dvd ze skalpelem II. Jak dla mnie bylo ok, tylko miejsvowka mogla byc lepsza. Jakby bylo cieplo, byloby super. A ogrzewanie bylo, sama stalam przy nawiewie, jednak niewystarczajace.

    • Co do sanitariatów – nie zgadzam się, o czym zresztą wspomniałam w tekście. Herbatę i kawę można było kupić? A gdzie? Bo ja ani w „szatniach” ani na hali nie widziałam takiego punktu. Chyba, że mówimy o jakiejś stacji benzynowej albo sklepie oddalonym o pół kilometra od miejsca warsztatów ;) Owszem, na stronie BeBio była informacja o tym, że należy wziąć ze sobą wodę i „zdrową przekąskę” (tak właśnie zrobiłam, o czym też piszę w swoim tekście), natomiast to nie oznacza, że mi się taki sposób organizacji eventu podoba. To raz. Dwa – to, co najbardziej krytykuję w swoim tekście, to temperatura pomieszczenia, w którym ćwiczyłyśmy. Chyba zgodzisz się ze mną, że nie była odpowiednia? Gromadząc w takim miejscu ponad sto osób i nie informując odpowiednio wcześnie, w jakich warunkach będzie prowadzony trening, organizatorzy popełnili grubą gafę.

      • aniaja

        tylko czekam, aż Ci ktoś napisze, że Ci się w dupie poprzewracało, za stówkę miałaś przecież ful wypas 4 treningi, wykłady i jeszcze se badania strzeliłaś, że o darmowych (! prawie, bo tylko za stówkę, za kalendarz i płytę z Panią to jak za darmo!)(a, i dezodorant fafkulce) gadżetach nie wspomnę. Herbata?! A co Ty tam pić herbatkę przyszłaś?! No a kibel jakiś był (sama piszesz!), a nawet jeden prysznic, więc nie przesadzajcie z tymi wymaganiami koleżanko Pająk. Herbaty jej się, kurde zachciało, burżuazja zakichana :P
        I w ogóle jak mogłaś się na zdjęciu uśmiechnąć?
        I jak w ogóle możesz mieć swoje zdanie i śmiesz cokolwiek krytykować, skoro inni wiedzą lepiej, że było TAK SUPCIO?! Do szeregu i milczeć w zachwycie…

  • uuuuuuuuuuuu, no to słabo :( A ja tak myślałam czy iść, ale jakoś tak nie było z kim to się nie wybrałam… widać miałam nosa.
    Ja w sumie nawet lubię treningi Ewki, ale tuż przed nimi lub tuż po idę sobie pobiegać i wtedy jest mi dobrze.
    Szatnie wyglądają faktycznie koszmarnie, kiedyś chodziłam na fitness na Inflancką i myślałam że to były absolutnie najgorsze szatnie ever. Te wyglądają zdecydowanie mniej korzystanie. Daję im 12 w 10 stopniowej skali …
    I rozumiem absolutnie Twoje wzburzenie zimnem, barkiem czegoś gorącego do wypicia, barkiem szatni i ogólnie takim zlewaniem tematu … jak nie umiemy robić eventów na taką skalę to się za to nie zabieramy…
    Szkoda, do tej poryw wszędzie bronię Ewki, a tu taki ZONG.

  • Asia

    Sama zastanawiałam się czy nie wybrać się na takie warsztaty, nie dlatego, że szukam nowych treningów, bo swoich ulubionych instruktorów już mam, ale z powodu „sesji coachingowej” Ewy. Sama jestem coachem, stąd moja ciekawość, co Ewa nazywa sesją coachingową? Mogłaby,s napisać coś więcej na ten temat? Jak dokładnie wyglądała ta „sesja”?

  • Kasik

    Pisalam, ze moglo byc cieplej i lepiej. Ale ja nie naleze do wielce wymagajacych, dla mnie najwazniejsze byly treningi. Ja herbate kupilam w tym domku-recepcjo-kawiarni na przeciwko, tam gdzie byla rejestracja, wiec nie na pulawskiej :) Na poczatku nie mozna bylo kupowac ale od chyba 14:00 -15:00 juz tak. Mysle, ze gdbyby nie to, ze pogoda byla do d…, to chlod w balonie nie bylby tak odczuwalny. No, ale bylo jak bylo.

  • Szkoda, że organizacja wyszła jak wyszła, ale najważniejsze, że były jakieś plusy :) Słabo byłoby wziąć w tym udział i być generalnie niezadowolonym.

    PS Sama jestem leniuchem i krew mnie zalewa jak pomyślę, że miałabym zrezygnować z procentów, więc zupełnie nie czuję ducha takich warsztatów. :P

  • Marcin

    Ciekawy ten „zdrowy lancz” – sam ryż i warzywa. A gdzie jakieś białko? Jak chcesz zgubić i tłuszcz i mięśnie i zostać szkieletem to dalej tak jedz.

    • Białko było po treningu, żeby nie obciążać żołądka w trakcie. Ale bardzo się cieszę, że tak bardzo interesuje Cię stan mojego zdrowia i wagi ;)

    • witam pana który sądzi najwyraźniej że jedynym źródłem białka jest padlina, jupi!

  • wiki

    Też czekam na Shauna ;-)

  • fanzumby

    Duży zymba event już w ten piatek w Wawie – warto się pojawić
    https://www.facebook.com/events/379514878849411/

  • zireaell

    Brzmi jak czepianie sie na siłę. Ok, było zimno, ale 4 zajecia+materiały promycyjne+pomiary+ napoje (ale zimne!), kilku trenerów, ale i tak zle i tak drogo. Recenzja napisana tak,ze czytać się nie da, błędy, składnia, interpunkcja, frazeologia i co to za język? „ssiesz w temacie?…” Ciągle szukam jakiejś konstruktywnej krytyki Chodaka, dlatego czytam dokładnie recenzje, ale ciągle trafiam na jakieś dziwne argumenty, zazdrość, złośliwości i polskie hejterstwo wyciekające uszami i jad tryskający okiem. Żal.pl. No i po raz kolejny dochodzę do wniosku, że recenzentka po prostu chciałaby być taka, jak Chodak.

    • Do Ewy Chodakowskiej mam szacunek za to, że rzeczywiście zmotywowała wiele Polek do aktywności fizycznej i zmian w swoim życiu. Nie oznacza to jednak, że nie mogę jej skrytykować, jeśli nie podoba mi się sposób, w jaki organizuje event z udziałem swoich fanek.

      I jakkolwiek uważam Chodakowską za piękną i zgrabną kobietę sukcesu, tak w żaden sposób nie chciałabym być taka, jak ona z prostej przyczyny: lubię siebie, lubię swoje ciało, bo codziennie nad nim pracuję. Lubię swoje życie, swoje pasje i ludzi, którzy mnie otaczają. Znam swoją wartość i być może to odróżnia mnie od „psychofanek” Chodakowskiej które nie potrafią na pewne kwestie spojrzeć obiektywnie, wpatrzone w Ewę jak w święty obrazek.

      Pozdrawiam,
      M.

    • Krytyka zajmuje 1/3 tekstu. 2/3 to wskazywanie rzeczy które były ok.
      A język proszę anonima jest taki, jakim posługuje się autorka bloga gdyż jest to BLOG a nie gazeta czy portal. A blogi mają to do siebie, że są żywe i subiektywne, język którym są pisane – też.

  • olgatheteacher

    Świetny post, bez pier*olenia kotka za pomocą młotka, tak jak lubię!

    Chodakowska odrzuca mnie swoim profilem na Facebooku, troglodyto-infantylnemu słodkopierdzeniu mówię stanowcze nie i zostaję przy Jillian Michaels.

    BTW. Wyglądasz świetnie! To wynik treningów? Biegasz trochę? Figura jak marzenie.

    • Dziękuję za miłe słowa :) Tak, trenuję: kiedyś bieganie i siłownia, dziś głównie Insanity + bieganie 1-2 razy w tygodniu (dopiero wracam do treningów biegowych).

      O Jillian już kiedyś słyszałam wiele dobrego, muszę sprawdzić jej treningi. Polecasz jakiś konkretny?

      • Joanna eSz

        Przerabiałam Jillian i aktualnie jestem w połowie Insanity. Po Insanity pewnie nawet nie dostaniesz zadyszki przy Jillian ;] ale jest więcej ćwiczeń siłowych, troche rzeźbiących na mniej więcej aerobicznym tętnie. Jest też taki programik kickbox cośtam od niej i akurat takie ja lubię. Ale przy Shaunie T… wymięka :)

  • olgatheteacher

    Pardon, już zobaczyłam, że jednak biegasz :) Pierwszy raz trafiłam na Twojego bloga, w jednej notce z listopada (o Biegu Niepodległości) znalazłam informację :) Pozdrawiam!

  • Fanatyczne fanki Ewy z przesłaniem „w dupie Ci się poprzewracało” za 3…2…1, a nie, już są :)
    A teraz na poważnie – nie wyobrażam sobie ćwiczeń w takich temperaturach jeśli potem miałabym słuchać prelekcji i się telepać.
    A zumba jest rewelacyjna. Już Ci gadałam :D
    Co prawda nie dla wyczynowców jak Ty (bo jak już opanujesz kroki, i nie będziesz się skupiać, żeby „nadążyć” to jak Cię znam, ziewniesz, że tętno za małe) ale ja osobiście ubóstwiam i popylam już 3 razy w tyg. :)

    • Spoko, zanim opanuję kroki, instruktorka zapoda nowe. I tak non stop, aż do skończenia świata… ;)

      • Wiesz, po kilku(nastu) treningach, jak już załapiesz podstawy, to niby kroki są nowe, ale łapiesz filling i coraz bardziej nadążasz :)
        Pozbawia to trening radochy z robienia siebie idioty w tłumie, ale nadal pozostaje to poczucie „jestem królem parkietu” więc jest fajnie :D

        • No dobra, Łońska. Challenge accepted :D Jak tylko będę miała okazję, oddaję swe ciało zumbie ;)

  • PM

    Też byłam na tych warsztatach i w zasadzie jestem zadowolona. Jedyny minus to ta organizacja. Mogło być lepiej z tym. W każdym razie – mi te treningi dały w kość. Rozumiem, że Pani jako osoba wysportowana jest zawiedziona, ale proszę „włączyć” trochę empatii w sobie, bo na te warsztaty nie tylko sportsmenki przyszły, ale i osoby początkujące (w tym ja). Mi osobiście najbardziej podobał się trening z tzw. Puzlem. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Tak samo było z zumbą. Rewelacja. Najmniej z kolei przypodobał mi się superman Tomek ^^ Ani wizualnie nie przypadł mi do gustu, ani sposobem prowadzenia zajęć. Pani Ewa dobrze prowadziła swoją część, ale szczerze mówiąc – nie zakochałam się w niej. Nadal będę fanką siłowni i basenu. Pzdr.

    • Dziękuję za konstruktywną krytykę :)
      Wiem, że na warsztatach było sporo dziewczyn, które trenują od niedawna albo dopiero zaczęły swoją przygodę ze sportem. Myślę, że dla nich trening z Tomkiem rzeczywiście mógł być za ciężki – pewnie dlatego został zaplanowany na sam koniec. Jestem zawiedziona nie tyle formą warsztatów (ta mi się podobała, o czym zresztą wspomniałam), co treningiem z samą Ewą Chodakowską, no i warunkami… hm klimatycznymi, o których się już rozpisałam w tekście :)

  • kathrina

    też poczekam na shauna t :D może by Tomkowi podrzucić pomysł swojego programu który zmiótł by nas – już wprawionych w bojach- z nóg…

  • http://iza-en.blogspot.com/

    „Do szeregu i milczeć w zachwycie…” – made my day ;)
    Fajny tekst – bez hejtu, z konstruktywną krytyką, no i sympatyzowanie z Shaunem T robi swoje :)

  • Magdaaaaa

    Jednego nie rozumiem… Ewa wyraźnie opisała wydarzenie, pisała co trzeba wziąć (duzo jedzenia, picia i ręczniki), wiec nie rozumiem oburzenia czy zdziwienia Twojego, że tego jedzenia czy picia nie było? Przeciez miałaś wziąć, skoro opcja jedzenia we wlasnym zakresie ci nie odpowiada to po co tam szłaś? Poza tym…. 100 złoty za kilkugodzinny trening to kupa kasy? godzinny trening w obojetnie jakim fitnessie kosztuje z 30 zloty albo i wiecej…

  • Emilia

    wpis jest już ostro cytowany w sieci :)

  • Eliza Duda

    No ja jakoś a Chodakowską nigdy nie przepadałam bo taka strasznie mdialna jest.Jednakże zdziwiło mnie to co napisałaś bo spodziewałam się po niej czegoś więcej. Jednak słąwa jej w końcu zrobiłą sodówkę z mózgu…

  • ania

    też uważam że było zbyt chłodno, generalnie w tej temperaturze ćwiczyło się ok, ale już w przerwach było słabo. Żałuję że nie wyczaiłam pomiaru tkanki tłuszczowej.. Ale całe warsztaty jak dla mnie na plus :) dużo bardziej się przykładasz do ćwiczeń gdy ktoś krzyczy Ci nad głową i jest głośna muzyka, niż ćwicząc w domu DVD. zauważyłam że wiele ćwiczeń jestem w stanie zrobić lepiej, szybciej, dokładniej, czy też schodzić niżej w squatach niż robię to w domu sama :) także motywacyjne duży plus

  • ada

    Ja szanuję panią Chodakowską, ze względu na to, że zachęciła wiele pań do pracy nad swoim ciałem. Dla osób, które miały wcześniej zerowe pojęcie na temat odżywiania i ruchu fizycznego jest ona z pewnością fenomenem, czymś nowym. Biegam już pare lat, interesuje się fitnessem i odżywianiem od nie wiem kiedy, a jej ćwiczenia nie są po prostu dla mnie niczym odkrywczym, niekiedy są wręcz nużące- sama Pani Ewa jest przemiła, ale tak nudna… Zdecydowanie bardziej wolę ćwiczenia z Shaunem czy już nawet sławną Mel B.

  • Daria

    Oglądalność oraz komentarze podskoczyły Ci ostro w górę i o to pewnie chodziło :)
    Strasznie irytujący jest sposób w jaki piszesz, ledwo dotrwałam do końca ‚sprawozdania’.
    Otworzyłaś puszkę pandory, a teraz psychofanki nie dadzą Ci żyć.
    Z resztą wcale się nie dziwie.
    Następnym razem dowiedz się więcej o miejscu do jakiego zamierzasz się wybrać na trening grupowy-bez herbaty NIE WCHODZĘ-Malvina.
    Żałosne.

    • Chodziło o obiektywną relację z warsztatów. A fakt, że tak durne portale, jak Pudelek.pl czy Plotek.pl postanowiły wyciąć z mojego wpisu wyłącznie negatywne komentarze dotyczące warsztatów i opublikować je u siebie na stronie, to druga kwestia, której nie mam zamiaru przemilczeć.

      Otworzyłam puszkę Pandory, really? Bo napisałam, co mi się nie podobało w warsztatach? Bo napisałam dokładnie tak, jak było i wyraziłam swoją subiektywną opinię? Czy może dlatego, że jako jedna z niewielu odważyłam się na głos skrytykować Ewę Chodakowską? Nie za to, jakie treningi prowadzi, nie za to, jakim jest człowiekiem, bo osobiście ją szanuję i uważam za godną naśladowania kobietę. Skrytykowałam wyłącznie zorganizowane m.in. przez nią warsztaty. Tyle.

  • Marlena

    Cieszę się, że napisałaś ten post, to świetna konstruktywna krytyka. Chciałyśmy się z koleżankami wybrać z ciekawości na trening do Pani Ewy, ale jak widać nie warto.

  • Olga Kowol

    A mi się wydaje, że za 100zł więcej być nie mogło. Sama w pracy
    organizowałam catering dla grupy 100/200 osób i nie ma mowy, żeby przygotować coś konkretnego i 
    taniego, a zdziwiłabyś się ile catering liczy sobie za zwykłą „ciepłą herbatę” i postawienie termosów.
    To, o czym piszesz (a właściwie to, czego nie było) powinno kosztować
    nie sto a 250zł/osobę. Za stówę i tak miałyście sporo „atrakcji”. P.S 2 – zobaczcie sobie ile kosztują
    wejściówki na Les Mills Saturday. I będziecie mieć porównanie.

    • kamila

      chcesz porównania: płaciłam za „she runs the night” 70 zł i miałam w tym: koszulkę nike, żel pod prysznic, wodę i izotoniki do oporu, przekąski do oporu, kawa/herbata do oporu, szatnie, depozyt, porady trenera, malowanie paznokci, przejażdżkę bmw, zdjęcia polaroidem, no i medal za ukończenie biegu. także nie mów że się nie da… za 100 zł czyli za cene jednego biletu narobiłabym herbaty dla wszystkich!

      • boni

        NIKE dopłaciło do imprezy 3 mln PLN.

        Pozdrawiam osoby które nie ogarniają tematu marketingu i promocyjnych akcji majacych na celu zyski ze sprzedaży w kolejnych latach

  • Muszka

    a na Pudelku tylko za cytowali co się nie podobało, nie wspomnieli o prezentach, i ogólnie miłej atmosferze.

    Pozdrawiam i zapraszam do MUSZKI.

    http://tohavefabulousday.blogspot.com/

  • Judyta

    Spróbuj sobie ćwiczeń z Billy Blanks. Ja Go uwielbiam, jest super :)))

  • Rorschach

    Polecam inna formę aktywności: Crossfit. Zapewne wiele osób nic nie wie na ten temat, ale ten materiał pokaże o, co w tej formie chodzi: http://www.youtube.com/watch?v=lpSQfokZBVo

  • Marta Łukasik

    Sauna T też kocham ponad wszystko! Koleś ewidentnie odmienił moją definicję hard treningu. Miszcz nad miszcze. A warsztaty? Nie byłam tam, ale wydaje mi się, że nad warunkami, nad zapleczem technicznym można było popracować. Tym bardziej, że to nie pierwsze takie warsztaty. Ale cena absolutnie wygórowana nie jest. Jeden trening w trenerem personalnym potrafi kosztować więcej. A tu były aż 4 różne zajęcie, spotkanie z dietetykiem i pomiar. Osoba posiadające pewną wiedzę może nie zrewolucjonizowała swojej wiedzy, ale dla setek kobiet była to niepowtarzalna okazja, żeby zdobyć multum wiedzy i poznać kobietę, która jakby nie patrzeć odmieniła ich życie ;)

  • HIIT rocks

    Skoro lubisz Shauna T. to może spróbuj workouty Zuzki Light. Na youtube jest dostępnych wiele jej treningów z czasów bodyrock (kanał charliejames1975) i jej obecny kanał zuzkalight. Oprócz tego na tym pierwszym kanale znajdziesz wiele ciekawych treningów które stworzyła jej następczyni w bodyrock Lisa-Marie Zbozen. Zuzka Light wydała Zcut Power Cardio i Zcut Power Strength. Obecnie robię Zcut Power Cardio i czuję się jak podczas Insanity. No i oprócz tego do tej trójki (Shaun T, Zuzka Light, Lisa-Marie) dołączyłabym P90X (Tony Horton). P90X super na siłownię, świetne efekty. P90X2 również podobno, i z tego co widziałam na trailerach to rzeczywiście niezłe ćwiczenia tam są, ale potrzeba dużo sprzętu, natomiast niedawno chyba wyszedł lub ma wyjść P90X3 – które również składa się z zarąbistych treningów HIIT. Właściwie wszystkie te treningi Insanity, Zuzka, Lisa-Marie to HIIT. Ja dlugo szukałam czegoś co by wyciągnęło mnie z fitnessowego marazmu i braku jakichkolwiek wyników, przyzwyczajenia mięśni do treningów, zero zakwasów. Teraz nie ma dnia żebym nie miała zakwasów i nie wychodziła z treningu mokra. Polecam.

  • HIIT rocks

    Aha, i jeszcze ktoś wspomniał o crossfit, co jest świetne, ale niestety moim zdaniem w Polsce jeszcze mało instruktorów rozumie ideę tych zajęć, właśnie dla takich maniaków jak my, którzy lubią się zmęczyć. Na tych zajęciach na których ja byłam niestety instruktor bał się że będzie zbyt duży wycisk i nikt nie przyjdzie na następny raz. Co moim zdaniem jest błędem.

  • ika

    no i po co poszłaś na jej fb bić się w pierś? straciłaś cały szacun koleżanko….jak się napisze „A” to sie tego trzeba trzymać

    • Koleżanko, radzę czytać ze zrozumieniem.

  • Elmam

    Trafiłam tu… a jakże, z pudelka! Ale spodobało mi się, będę zaglądać. Pozdrawiam!

  • agata

    Ryżu się nie je z warzywami bo się witaminy wytrącają, specjalistko.

  • Dziewczyno 100 zł w Warszawie za treningi z kilkoma trenerami to jest KUPA KASY ??? haha policz koszt tych gadzetów co dostałaś, miejscówki i sobie zobacz jaki jest koszt godziny treningu. Oczywiscie jeszcze wszyscy powinni dostać super dietetyczne jedzienie i to danie powinno byc podane z goracym napojem i powinno byc nowatorskie insirujace … wtedy by bylo ok bo na efekt wow to za mało :D

  • Terenia Ża

    świetny tekst i komentarze też :) będę tu zaglądać .a co do Ewy ,ja z nią ćwiczę skalpela ,już ponad miesiąc ,i naprawdę mnie zmotywowała do ruszenia tyłka i zrobienia czegoś z sobą i za to jestem jej wdzięczna ,nawet jesli to jest tylko chwyt marketingowy :) ja tam lubie i szanuję Ewę ale każdy ma prawo mieć swoje zdanie ,tak jak ty :)pozdrawiam

  • Paweł

    A ja do tego wszystkiego chciałbym dorzucić jeszcze fakt, o którym mało kto ma pojęcie- te imprezy Ewy Ch. są żywcem zerżnięte z innego cyklicznego eventu, mianowicie: „Warszawskiego Maratonu Fitness” organizowanego przez AZS Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wiem, bo sam uczestniczyłem w organizacji kilku edycji. Jednak podstawowa różnica jest taka, że na „WMF” wjazd jest za free, a za to otrzymujemy: zajęcia w hali sportowej, sali gimnastycznej i na basenie, szatnie, wodę oraz banany na regenerację sił po treningu, bezpłatne badanie składu ciała oraz porady dietetyczek, porady fizjoterapeutyczne oraz bezpłatne masaże… Jeszcze wiele zalet mógłbym wymieniać, ale nie oto mi chodziło. Na jedną z edycji organizatorka zaprosiła właśnie Ewę Ch. jako gościa specjalnego- licząc, że przygotuje chociaż krótkie zajęcia, przez co uczestnicy oszaleją z zachwytu. Niestety, przeliczyła się, bo Pani Ch. rozejrzała się jak taka impreza wygląda, po czym weszła na scenę na dosłownie 2 minuty i wygłosiła piękną mowę, jak to każda z Was może z nią odmienić swoje życie… Po czym zwinęła manatki i poszła sobie, a za ok. 2 tyg. zorganizowała analogiczną imprezę, tyle że płatną- i to nawet w tym samym miejscu (OSiR Polna w Warszawie). Byłem w szoku jak się o tym dowiedziałem, bo wyszła cała prawda o tym, że Ewa Ch. nie chce cudownie odmienić życia każdej Polki, a jedynie zrobić niezły interes. :(

  • Maga

    Szanuję Twoją opinię na temat samej Chodakowskiej, jak i jej warsztatów oraz całej otoczki, jaką faktycznie razi wiele osób. Niemniej, uważam, że fajnie sie stało, iż KTOŚ TAKI zaistniał na naszym małym, skandalicznie kiepskim rynku sportowym i odniósł w tym tak duży sukces, bo jest to szansa dla tych wszystkich Pań, które utraciły wiarę we własne siły i możliwości, a o jakiejkolwiek zmianie życia przestały nawet marzyć. Treningi z Ewą są o różnym stopniu zaawansowania i praktycznie każda ma możliwość znalezienia czegoś odpowiedniego jej kondycji, czy też jak to często bywa, jej totalnego braku. Podoba mi się też to, że Chodakowska potrafi zmotywować je do zmiany nawyków żywieniowy, bez których, jak doskonale wiemy, cudów nie należy się spodziewać. Szczerze przyznam, że mnie treningi z Chodakowską ani nie bawią, ani nie męczą, ale jest w nich coś sympatycznego – to tylko moja opinia :)
    I liczę na to, że kontrowersje wokół niej zrobią się trzy razy większe, bowiem zaistnieje przy tym szansa, że w końcu ktoś pokusi się o odebranie jej tytułu Królowej Zdrowego Trybu Życia w kraju nad Wisłą.
    Pozdrawiam!

  • Mary

    Zastanawiałam się właśnie czy nie przejść się na te warsztaty, ale rozwiałaś moje wątpliwości. Miałam je już po przeczytaniu „informacji dla uczestniczek” (w których zresztą jest info, że jedzenie i picie nie jest zapewnione dlatego sama sobie zadawałam pytanie z jaką wałówką trzeba tam pójść, bo o wypadzie do sklepu nie ma mowy). Wahałam się, bo z tego co widzę Ewka to totalnie niezorganizowana i niesłowna osoba. Obiecuje coś, nie robi tego, a później pisze sarkastyczne komentarze i niemiło się odnosi do osób, które śmią jej o tym przypomnieć… pomyślałam sobie, że jaka osoba taka organizacja i z tego co widzę się nie myliłam…

  • Marta

    Nigdy nie zrozumiem fenomenu Ewy, a przede wszystkim tego, że znani, profesjonalni trenerzy, fizjoterapeuci mający ogromną wiedzę tak cichutko zwracają uwagę na popełniane przez nią błędy. Nie muszę prosić jej o pokazanie dyplomu by widzieć braki podstawowej wiedzy potrzebnej do przeprowadzenia treningu. Mimo całego szacunku do Chodakowskiej za zmobilizowanie tylu kobiet do aktywności fizycznej, przykro ogląda się kolejne filmy instruktażowe, w których Ewa pokazuje ćwiczenia wpływające negatywnie na stan naszego zdrowia. Proponowane przez nią zestawy nie są bezpieczne dla naszych stawów, a zrzucenie kilogramów na lato może zakończyć się intensywnym bólem, uszkodzeniem kręgosłupa, stawów biodrowych, krzyżowo – biodrowych, kolanowych. Warto zmodyfikować jej zestawy tak, abyśmy mogły się cieszyć nie tylko pięknym, ale też zdrowym ciałem – zarówno teraz jak i w przyszłości.

  • Ola

    Na te warsztaty nie idziesz sie nażrec tylko ćwiczyc mi do glowy by nie przyszly przekaski z reszta w planie harmonogramu wyraznie pisze aby sie przygotowac :)

  • paula c

    dziewczyno, w 5mscy to super wynik i bradzo gratuluje. Olga Kowal ma racje, ze za stowe, nie da sie zrobic wiele ale chodak ma renome i wydaje mi sie, ze powinna sie bardziej strarac………