5 przydatnych rzeczy do biegania zimą

Nie wiedziałam, że są mi potrzebne, dopóki nie wyszłam pobiegać w piętnastostopniowym mrozie. W zeszłym roku sporo trenowałam na siłowni, więc gdy temperatura schodziła poniżej -10 st. C do treningów biegowych wykorzystywałam bieżnię. W tym roku postanowiłam tuptać wyłącznie w plenerze. Efekt jest taki, że wczoraj prawie odmroziłam sobie twarz i dupę, czyli dwie części ciała (nie mylić z narządami wewnętrznymi), do których jestem osobiście bardzo przywiązana. No dobra, tyle o mnie. Przed Wami 5 super przydatnych rzeczy, które musicie mieć, jeśli nie chcecie zimą na ścieżce biegowej wyglądać tak:

 

1. Buff

 

To taka kominiarka dla biegacza. Absolutne must have, jeśli nie planujesz pozbyć się nosa wraz z zatokami. W cieplejsze dni zakładasz go tylko na szyję, ale kiedy mróz sieka mocno, naciągasz buff na nos, uszy, a nawet na głowę. Wtedy w sumie nie musisz już nawet mieć czapki. Do tej pory myślałam, że do biegania zimą wystarczy mi byle jaka chustka pod szyję, opaska i dobre rękawiczki. Cóż, kiedy mróz wykręcił mi twarz na drugą stronę, zmieniłam zdanie.

Źródło: http://www.sklepbiegacza.pl

 

2. Kurtka hybrydowa

 

-15 st. C to już nie przelewki. Moja ulubiona pomarańczowa wiatrówka Kalenji totalnie nie sprawdza się przy mrozach większych niż -2-3 st. C. Brakuje mi dobrej biegowej kurtki – lekkiej i ciepłej zarazem. Tutaj idealnie sprawdziłaby się kurtka hybrydowa – połączenie warstwy wiatrochronnej i termoizolującej, najlepiej z tkaniną Sofshellt. Odprowadza pot, trzyma ciepło, chroni przed wiatrem, deszczem i śniegiem, a przede wszystkim nie wychładza organizmu jak zwykła bawełniana bluza. Kurtki hybrydowe do tanich nie należą (około 500 zł), dlatego póki co zastanawiam się nad zakupem dodatkowej II warstwy, czyli np. bluzy termoaktywnej. 

Takim cudem bym nie pogardziła. Mowa o kurtce, rzecz jasna, choć pani też całkiem spoko ;) Nike Soft Shell Hoodie:

Źródło: http://www.zappos.com

 

3. Krótkie spodenki

 

Zaskoczony? A chcesz odmrozić sobie jaja? Możesz mieć najlepszą bieliznę termiczną, ale dodatkowa warstwa zewnętrzna to przy wysokich mrozach podstawa. Ja zakładam getry Kalenji a na to szorty z tzw. chłamu (H&M), w których biegam latem. Póki co taki zestaw daje radę. Wczoraj zapomniałam o spodenkach i myślałam, że mi *** odpadnie. A tego byśmy nie chcieli. 

 

4. Krem Nivea

 

Albo jakikolwiek inny krem, który sprawi, że Twoja skóra będzie się świecić jak łysina proboszcza. Co zrobić, masz biegać, a nie wyglądać. No chyba, że chcesz mieć liszaje albo wstrętną, czerwoną, łuszczącą się skórę wokół nosa i ust. Radzę zaaplikować tuż przed bieganiem i zaraz po biegowym prysznicu. Działa. 

 

5. Skarpetki wodoodporne

 

Kiedy mróz puszcza, a chodniki i ścieżki spływają błotem i topniejącym śniegiem, warto pomyśleć o jakimś zabezpieczeniu. Na pewno w takich warunkach lepiej sprawdzą się buty terenowe niż zwykłe biegówki, ale nie oszukujmy się – te pierwsze też przemakają. Na szczęście jest coś takiego jak wodoodporne skarpety. Sama nie próbowałam, ale słyszałam już tyle ochów i achów na ich temat, że zaczynam poważnie myśleć o zakupie jednej pary. Tanie nie są, niestety (ok. 150-200 zł), jednak niedawny ponad dwugodzinny bieg po kałużach w Lesie Kabackim utwierdził mnie w przekonaniu, że takie skiety by mi się przydały ;)

http://www.dexshell.pl 

 

Dodalibyście coś do tej listy? Śmiało, piszcie w komentarzach :))

P.S. Gdyby ktoś miał problem z tym, że pokazuję na blogu produkty konkretnych marek, już spieszę z wyjaśnieniem. Po pierwsze, ten wpis NIE powstał we współpracy z żadną z nich i NIE JEST kryptoreklamą. Po drugie, to mój blog i będę sobie na nim pokazywać to, na co mam ochotę, np. produkty, które sama z chęcią widziałabym w swojej szafie. Po trzecie, dziękuję za uwagę. Po czwarte, szerokości! ;)

0 Like

Share This Story

Trening