Pamiętam odcinek serialu „Seks w Wielkim Mieście”, w którym jedna z głównych bohaterek, Miranda, stwierdza, że kobiety zostały stworzone do tego, żeby się czepiać i zarzucać focha. „Mamy to w genach”, stwierdza i tym razem – na bazie obserwacji, auto-obserwacji oraz licznych życiowych doświadczeń, z przykrością muszę przyznać jej rację.
Wg Słownika Języka Polskiego, zwrot „czepiać się” ma trzy znaczenia.
1. pot. «przytrzymać się czegoś, zahaczyć się o coś»
2. pot. «doszukać się w kimś lub w czymś złych intencji, złych cech; też: ostro skrytykować»
3. czepiać się pot. «starać się coś zachować, ocalić»
Zatrzymajmy się na chwilę przy punkcie nr 2.
Złe intencje
Doszukujemy się ich w mężczyznach, zanim jeszcze zdążą postawić nam pierwszą kawę. Przykład? Poznajesz faceta. Wgapia się w Ciebie jak w sroka w gnat, więc ostatecznie dajesz mu swój numer telefonu (niech ma). Nie to, żebyś czekała, ale mija kilka dni, a on wciąż nie dzwoni. Co sobie myślisz?
- Miał wypadek i leży na OIOM-ie.
- Ukradli mu telefon.
- Zdechł mu pies.
- Wstydzi się.
Brzrzrzdt. WRONG ANSWER. Myślisz sobie, że jest chujem. Gejem, idiotą, dupkiem, Barney’em Stinsonem. Ewentualnie chujem. Tymczasem on wziął Twój numer, bo wspominałaś coś o świetnym dentyście z Żoliborza, a tak się składa, że jemu właśnie wypadła plomba.
Ale to jeszcze nic. Weźmy stały związek i te nieszczęsne skarpety pozostawione na pastwę losu gdzieś w kącie. Dla Ciebie to oczywiste, że kiedy ciskał nimi, przybierając pozę Magica Johnsona i mamrocząc pod nosem coś o rzucie zza linii, myślał tylko o tym, żeby zmusić Cię do ciężkiej, niewolniczej pracy, doprowadzić do białej gorączki i sprowokować do zrobienia karczemnej awantury, dzięki której będzie mógł trzasnąć drzwiami i pójść z kolegami na piwo albo dziesięć. Przebiegły gnojek.
Złe cechy
W ciemię bita nie jesteś i doskonale zdajesz sobie sprawę z faktu, że jeśli mężczyzna wraca raz na pół roku o 4 nad ranem nawalony jak messerschmitt, to musi mieć ukryte skłonności do alkoholu. Być może nawet jest alkoholikiem, tylko jeszcze o tym nie wie. Ale spokojna jego nieuczesana – jak tylko się obudzi, Ty mu powiesz. Ty mu wszystko wytłumaczysz. Powoli i wyraźnie, tak, żeby każdy pojedynczy decybel trafił bezpośrednio do jego skacowanego mózgu ucha. Aby efekt był bardziej spektakularny, zbierzesz wszystkie butelki, które do tej pory trzymaliście w barku, a następnie demonstracyjnie je opróżnisz, wyniesiesz albo potłuczesz. W zależności od stopnia wkurwienia. Że niby się czepiasz? Było nie pić. Proste.
Ostra krytyka
Jak ty trzymasz ten nóż? Nie tak krój. Czy tobie naprawdę trzeba wszystko tłumaczyć?
W ogóle mnie nie słuchasz. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Jesteś nieczułym potworem. Bez serca. Jak mogłeś zapomnieć o Walentynkach?
Ale dlaczego stolik pod oknem? Czy jest choć jedna rzecz, którą potrafisz zrobić dobrze?
Natychmiast podaj mi adres tej dziwki, za którą obejrzałeś się dwa tygodnie temu przy mandarynkach w Tesco!
Foch
Kiedy argumentów już nie starcza albo nie masz ochoty po raz kolejny wyjaśniać O CO CI W OGÓLE CHODZI, pozostaje jedno szybkie i uniwersalne rozwiązanie. Foch. Polecam każdemu, kto powyższy tekst wziął zbyt poważnie :)