– Powiedz mi, co ja robię źle w relacjach z facetami? – zapytałam Katarzynę, wyciągając z lodówki kawał polędwicy wołowej. Stejki robiłyśmy. – Niby wszystko rozumiem, widzę, jak się ten współczesny chłop miota między jajami gniecionymi przez przyciasne rurki i feministki, a skrytą potrzebą zaciągnięcia baby za włosy do jaskini… A jednak czuję, że wciąż coś robię nie tak. Znamy się ponad 10 lat, weź no mnie oświeć: gdzie popełniam błąd? Katarzyna westchnęła raz, potem drugi, a następnie wycelowała we mnie tłuczkiem do mięsa. – Bo ty za bardzo byś wszystko chciała sama. A każda kobieta powinna umieć zagrać od czasu do czasu słodką idiotkę. Czy raczej wyrafinowaną sukę. Bo to w sumie na jedno wychodzi.
– Zdefiniuj „słodka idiotka” i „wyrafinowana suka” – poprosiłam.
– „Mądra kobieta” – odpaliła K. i zajebała tłuczkiem w mięso.
Patrzyłam na nią i oczyma wyobraźni widziałam moją prababcię, w chustce na głowie, patroszącą koguta i krzyczącą do swojej synowej, a mojej babci: „Rózka, jajek naznoś, jajecznicy chłopom trza urychtować”. Jakby nie patrzeć, prababcia, choć swoje miała za uszami, mądrą kobietą była. No więc postanowiłam posłuchać Katarzyny. Oto wnioski.
Lekcja 1: Za hajs faceta baluj
Nie mylić ze sponsoringiem ani kurodomownictwem. Kobieta powinna robić karierę czy też spełniać się w jakiś inny sposób, ale przede wszystkim pracować – tak, żeby móc utrzymać samą siebie bez konieczności liczenia na faceta. Tu byłyśmy z K. zgodne. Do momentu, kiedy nie przyszło do płacenia.
– Nie widzę powodu, dla którego miałabym sama za siebie nie zapłacić – rzuciłam. – W końcu zarabiam, nie oczekuję, że on będzie za każdym razem stawiał. Nie oczekuję nawet, że będzie stawiał w 80% przypadków. Pół na pół – to jest fair.
– I chwała Ci za to, że nie oczekujesz. Ale jeśli facet zaprasza cię na kolację, a potem delikatnie przesuwa rachunek w swoją stronę, to daj mu, do cholery, wyłożyć kasę na stół. Mów co chcesz, może jestem staroświecka, ale wierzę, że energia kobiety krąży wokół domu, a faceta – wokół pieniędzy. To w twojej gestii leży stworzenie ciepłej, domowej atmosfery, jego zadaniem jest posiadanie takich środków, by być w stanie zapewnić ci byt – nawet, jeśli Ty jego kasy w ogóle nie potrzebujesz. Chociażbyś wciągała koks przez złotą rurkę i podcierała sobie tyłek Benjaminem Franklinem, jeśli on chce za ciebie zapłacić, wysłać cię na tydzień do SPA albo wydać tysiąc złotych w Kiss Me Deadly na twoje gacie, pozwól mu. Przecież nikt go do tego nie zmusza, nie? Sam chce. A wiesz, czemu? Bo dzięki temu pompuje sobie ego, stara. Naprawdę tego nie kumasz?
– No dobra, prezent to jedno. A co powiesz na „masz, kup sobie coś ładnego”?
– Proste. Bierzesz hajs i zakładasz konto oszczędnościowe. On będzie zadowolony, a Ty masz emeryturę z głowy.
Lekcja 2: Niech uwierzy, że to on panuje nad sytuacją
– Nigdy, ale to nigdy nie pokazuj facetowi, że masz większe jaja od niego.
– Ale ja lubię swoje jaja.
– To pamiętaj, żeby je na specjalne okazje schować. Bo skończysz na Eurowizji.
I tu Katarzyna opowiedziała mi historię o tym, jak to kiedyś jej przyjaciółka zgubiła się z facetem w Warszawie. Ona wiedziała, którędy pójść, żeby wydostać się z labiryntu uliczek i dotrzeć na tramwaj, on – nie bardzo. I choć była zmęczona, miała dosyć, bolały ją nogi, to przez 20 minut nie odezwała się ani słowem i pozwoliła mu ciągnąć się za rękę po ślepych zaułkach, dopóki sam nie znalazł drogi. Kiedy przeprosił ją za cały incydent, odpowiedziała, że świetnie się bawiła, bo zobaczyła tyle nowych, fascynujących miejsc, o których dotąd nie miała pojęcia. Jak tylko wrócili do domu, facet zaparzył jej herbaty, ugotował kolację, zrobił masaż stóp i strzelił najlepszą minetę. Ever.
Lekcja 3: Doceń bohatera w swoim domu
Pamiętacie tę reklamę Liroja Merlina, prawda? Budziła uśmiech na Waszych twarzach? Rozczulała wręcz? No właśnie. Większość facetów bywa bohaterami w swoich domach. Warto czasami to docenić. Dla świętego spokoju.
Opowiadałam Katarzynie, jak mój eks eks przykręcał kiedyś półkę na ścianie. Zrobił to tak, że książki spadały, więc mu powiedziałam, żeby poprawił.
– Błąd – orzekła K., nowa specjalistka od psychoterapii par. – Przykręcił półkę? No i zajebiście. Kij z tym, że krzywo. Było się zachwycić, podziękować, dać buzi. A później, jak nie widział, poprawić.
– Czysta hipokryzja. Nie umie, to nie umie. Po co ma żyć złudzeniami? Niech wie, że ssie w przykręcaniu półek i się lepiej zajmie czymś innym.
– Błąd. To przykręcanie półek, wbijanie gwoździ, naprawianie spłuczek i wnoszenie szaf na 20 piętro to ich głęboko zakorzeniona, uwarunkowana biologicznie potrzeba pochodząca jeszcze z czasów, kiedy uganiali się za mamutami. Pamiętaj, Ty zbierasz jagody, oni przynoszą mięso.
– Przesadzasz.
– To wyobraź sobie, że ot tak, sama z siebie, postanawiasz wypucować mu auto. Męczysz się trzy godziny, masz zakwasy jak sam skurwysyn, czekasz aż zacznie bić peany na twoją cześć, a on przychodzi i mówi: „Tu felga niedomyta, tam siedzenie nieodkurzone, wiesz co? Może lepiej weź się za gotowanie obiadu?”.
Dziękuję. Kurtyna.
Podsumowanie dzisiejszych zajęć
Mężczyźni lubią czuć się potrzebni. Doceniani. Chwaleni. Na tym budują swoje męskie ego. A ono, jak już wiemy, potrzebuje o wiele więcej pompowania niż ego kobiece. Tak już jest, kijem ani genderem Wisły nie zawrócisz. Możesz co najwyżej zagrać czasem słodką, wyrafinowaną idiotkę. Możesz być mądrą kobietą.