Poznajcie Igę.
– Czeeeeeeść Iga.
Dobra, to możemy lecieć dalej.
No więc siedzieliśmy tam, oglądając tefałen i liżąc ekran. Bo tak się składa, że Iga ostatnio wystąpiła w telewizji. Tu jakiś confit z kaczki, tam jakieś quiche lorraine i jakiś, kurwa, fondant czekoladowy. 99% społeczeństwa nie jest w stanie tych nazw wymówić. Ale Iga potrafi. I Iga gotuje. A gotuje tak, że na sam widok Ci staje, niezależnie od płci. I to jest w zasadzie jedyna rzecz, która z Igi czyni kobietę. Potrafi ugotować i potrafi postawić.
Bo jak już tefałen wszedł Idze w życie (zbliżenie na twarz, zajrzyjmy pod łóżko, może znajdziemy tam prezerwatywy albo chociaż zwłoki. czy masz jakieś nieślubne dziecko? podjedziemy pod szkołę, cykniemy parę fotek. kochanek, mąż? wujek pederasta?), nagle się okazało, że Iga to…
Chłopobab
Jakoś tak wyszło, że panowie, którzy z Igą w tych kulinarnych bojach konkurowali, przyznali, że się jej boją.
Bo choć jej kaczka gotowana w gęsim tłuszczu jest bardzo pyszna i soczysta i choć Iga bardzo bardzo prezentuje się w swoim perlistym śmiechu i swojej małej czarnej, to jednak, kurwa, czas umierać. Bo Iga pod sukienką trzyma…
Sekator do obcinania jaj
Wiecie, mężczyźni mają z Igą problem. Bo ona zarobiona jest. Wykształcona. I wykonuje jeden z dwóch najbardziej prestiżowych zawodów w Polsce. Na świecie. W stratosferze. [Ała].
Do pracy chodzi w Laboutinach, pachnie Diorem, ma swoje mieszkanie i lodówkę, z której sam wyskakuje lód. [Boli].
Iga jeździ też na motorze. Nie, że tam skuterkiem, grzecznie, motorynką, pyk pyk po wiejskich drogach razem z krowami. Nie, ona zapierdala i robi to dobrze. [Jaja zaczynają sinieć].
Ale to nie wszystko. Bo Iga trenuje. Zarzuca więcej niż niejeden facet, bicka ma większego niż niejeden Roman. Jakby przypierdoliła, to byś pewnie odleciał na dwa metry. A wciąż ma cycki i wcięcie w talii. [Krew już spływa po udach].
Bo wiecie, Iga ma tę rzadko spotykaną wiedzę. Wie, czego chce od życia. Nie potrzebuje mężczyzny. Potrzebuje partnera. [Odpadły i poturlały się w kierunku Placu Zbawiciela].
Bo Iga to…
Alterego współczesnej kobiety
Tej, która w którymś momencie swojego życia dochodzi do wniosku, że woli liczyć na siebie. Że małżeństwo czy posiadanie rodziny nie powinno być celem samym w sobie. Że poza spełnianiem się w roli matki i żony, można też spełniać się na wielu innych płaszczyznach. Że można być samą, ale nie samotną. Że kompromisy bywają dobre, ale być z kimś od początku, idąc na kompromis z samą sobą, jest o kant dupy rozbić. Że wybór mniejszego zła to żaden wybór. I że jeśli przyjdzie taki, który będzie w stanie zaakceptować jej siłę i zrozumieć jej słabość, to będzie ten. Facet z jajami przytwierdzonymi do krocza.
Trochę smutne, że dopiero, kiedy tak się stanie, Wy zobaczycie w Idze kobietę.
A póki co, jaja walają się po Placu Zbawiciela.