Lumberseksualizm, czyli jak wykreować płeć

Kilka dni temu, przeglądając feedly, trafiłam na artykuł „Who is the lumbersexual man?”, który ukazał się na portalu The Good Man Project. W wielkim skrócie mówi on o tym, że mężczyźni metroseksualni wymarli, zaś ich miejsce sukcesywnie zajmują faceci w brodach i flanelach, z plecakami pełnymi siekier i MacBooków. Gdyby starczyło im miejsca na kubek ze Starbucksa, pewnie pozostaliby starymi dobrymi hipsterami, jednak w tej sytuacji trzeba było ich nazwać jakoś inaczej. Rupieciami. Drwalami. Drwaloseksualnymi mężczyznami. Najpierw śmiechłam. A później zaczęłam grzebać w śmieciach sieci. Co się okazało?

 

Termin „lumbersexual” został ukuty przez Gear Junkie – e-magazyn publikujący teksty [oraz reklamy] dot. sprzętu rowerowego, wspinaczkowego, biegowego – generalnie outdoorowego. Kto pracował w mediach, ewentualnie myśli logicznie, ten wie, że na 99.9% portal czerpie zyski ze współpracy reklamowej z producentami w/w sprzętu. Zarośnięty skaut włóczący się po lesie czy innych górach z kompasem i mapą jest idealnym targetem dla współpracujących z magazynem marek. Tyle, że to wciąż skaut. Wiecie. Niedomyty hippis. Bezdomny weteran. Yeti. Jedi. Diabeł Piszczałka. Wizerunkowo słabo. No chyba, że do akcji wkroczy…

 

Lumberseksualny drwal

 

Hipermęski facet z zarostem, topornymi buciorami i dżinsami pranymi bez płynu do płukania. Z tym, że nowoczesny. Wydziarany. Z tunelami i MacBookiem, bo przecież jest nie tylko mobilny, ale też online. Wyposażony we wszelkie niezbędne gadżety typu wodoodporny zegarek z GPSem i laserem przepalającym mózgi młodych nietoperzy [czyt.: „zajrzyj na www.gearjunkie.com”], ale też w siekierę z H&M-u, jakby to powiedział Wojtek Kardyś. Jedzący mięso, zbierający jagody i suszący skarpety na mchu. Taki, za jakim zdążyły już zatęsknić współczesne kobiety (znacie tekst o pizdach i facetach, nie? ;)), ale nie hipster, bo to się już dzisiaj źle kojarzy. Bo hipster to taki metroseks z brodą, a nam tu chodzi o wskrzeszenie gatunku wymarłego – mężczyzny, który nie boi się saren, drzazg i świeżego powietrza. Mężczyzny dzikiego, ale okiełznanego zarazem, bo lumberseksualni pokazywani przez Gear Junkie wyglądają jak synkowie mamusi z doklejonymi brodami. Mężczyzny, który nie jest hipsterem, ale też nie jest mężczyzną. Mężczyzny, który…

Kumacie czaczę? No to lecimy dalej.

 

Metroseksualny gumiś

 

Terminu „metrosekaualny mężczyzna” po raz pierwszy użył w latach 90-tych ub. wieku felietonista Mark Simpson na łamach „The Independent”. Tym samym zdefiniował on współczesnego [wówczas] mężczyznę – mieszkańca metropolii, skupionego na swojej karierze i swoim wyglądzie. Nieco narcystycznego, wymuskanego gumisia, który goli włosy pod pachami, robi paznokcie u pani Helenki [a raczej u Helen] i co rano wylewa na łeb wiadro żelu. Mężczyznę, u którego koncerny kosmetyczne i odzieżowe wzbudziły potrzebę bycia bardziej zadbanym, gładkim i delikatnym. Bardziej kobiecym.

 

Dziesiąta płeć

 

Z jednej strony marki  odpowiadają na potrzeby transfomującego się społeczeństwa. Z drugiej, kreują je, zanim społeczeństwo samo odkryje, w którym kierunku chce lub powinno zmierzać.

Twór o nazwie lumberseksualizm jest tego doskonałym przykładem. Mamy „męskiego mężczyznę” – zarośniętego survivalowca, faceta, którego zabrakło w ciągu ostatnich kilkunastulat lat w popkulturze, wykreowanego jednak tak, by nie stracił swego „żeńskiego” pierwiastka – pozostałości po metroseksualistach, którzy zdążyli już nauczyć facetów, że należy o siebie o siebie dbać i nie ukrywać własnych emocji.

Otrzymujemy twór, który realnie nie istnieje, a za którym za chwilę zaczną gonić nastoletni chłopcy. Chłopcy, którzy za parę lat na pytanie „jaka jest twoja orientacja seksualna?” odpowiedzą, że lumber.

I mnie to, powiem Wam, trochę przeraża. Ta końcówka ogona, którą jako społeczeństwo [konsumpcyjne] zaczynamy zżerać, szukając własnej tożsamości w metkach i etykietach, a nie tam, gdzie powinniśmy jej szukać. Czyli, że tak się brzydko wyrażę, w sobie.

Ale to temat na oddzielny tekst.

 

Tymczasem… 

 

Jakby się tak poważnie zastanowić, Piszczałka był przynajmniej naturalnie zarośnięty. I otwarcie przyznawał, że jest durnowaty. Poza tym starał się być lepszym diabłem. Szczerość, otwartość, potrzeba duchowego samodoskonalenia – oto wartości, których brakuje współczesnemu społeczeństwu. Tym samym ogłaszam jedenastą płeć – piszczałoseksualizm. Jacyś chętni?

0 Like

Share This Story

Style
  • julia izmalkowa

    super
    by było gdyby sie naprawde nie bal… ale patrzac na rozkwit tego
    trendu np. w australii – chodzi tylko o kolejny image a nie rzeczywista
    zmiane… Obawiam sie, ze broda jeszcze nie tworzy mezczyzny…

  • @@@
  • Czytałem o tym dzisiaj i pierwsze co przyszło mi do głowy po lekturze to to, że ktoś na siłę próbuje wykreować coś co już było i funkcjonowało od lat, tylko ewoluowało na przestrzeni lat. Kiedyś facet był facetem, umiał robić „męskie rzeczy” i tak był postrzegany. Teraz dodano do tego zarost (jakby to była konieczność albo wyznacznik zajebistości/atrakcyjności), gadżety (kiedyś były atlasowe mapy, scyzoryki Victorinoxa a’la McGyver itp.) i ubiór adekwatny do obecnych czasów i panującej (zazwyczaj powracającej) mody. Generalnie nie wiem co to ma na celu, ale mimo tego, że sam w jakiś sposób wpisuję się w typ „lumbera”, to wcale mnie to nie cieszy. Takie kreowanie typów męskości ma na celu jedynie nakręcanie rynku wszelakiego i niewiele ma wspólnego z tym co jest naprawdę istotne. Tak jak napisałaś – szukamy nie tam gdzie trzeba.

    Z tekstem się zgadzam, ale lumberseksualność to dla mnie jakaś totalna bzdura.

    • wisznu

      dokładnie – męskie rzeczy. Np. naprawianie, samodzielne wiercenie dziur w ścianach, umiejętność radzenia sobie bez tony niepotrzebnego elektrośmiecia…
      No na początek wystarczy samodzielna wymiana koła w samochodzie :)

      Ale to nigdy nie będzie kreowane na modne, bo przecież na tym nikt nie zarobi. Więc trzeba było znaleźć jakiś ersatz.

      (Swoją droga pamiętacie z Fight Clubu (w filmie chyba jej nie było) – jedną z misji klubowiczów było wszcząc bójkę na ulicy z jakąś życiową pierdołą i ja przegrać. Po prostu genialne. Po wygranej bójce każdy facet poczuje sie bardziej męski)

      • Pamiętam, było coś takiego w książce :)

      • smyk

        a po doprawieniu sobie cycków, przedłużeniu włosów i odsysaniu tłuszczu każda kobieta poczuje się jak sexbomba.

        Wyluzujcie wszystko dla ludzi i jak ktoś chce mieć brodę to niech zapuszcza.

  • Boruta

    Pisałbym się (na piszczałkoseksualizm), ale z racji używania ksywki nawiązującej to wyższej klasy diabelstwa, nie wypada mi. Tym niemniej dobry tekst i chyba przydatny.

  • Gohó

    Jedenastą? Gdzieś tam na fejsie miało być 56 do wyboru…

  • trendslave ;)

    omg, chcę zapuścić brodę, na jutro! pilne! muszę!!! pomóżcie!
    ;)

  • Karolina

    Też wpadłam na ten artykuł i muszę przyznać, że moja reakcja był dokładnie taka sama. Aż mnie zainspirowało do stworzenia tekstu. Też pomyślałam o tym, że to jakaś nowa nazwa na hipstera (szczególnie, że zdjęcia do artykułu, niczym nie przypominały mi „męskich” mężczyzn). Niedawno też czytałam o tym, że hipsterzy dorastają, zakrywają rękaw rękawem koszuli, wyjmują tunele z uszu i chcą być normalni – a ta normalność i brak stylu, też jest stylem i swoją nazwę ma, ale niestety wyleciała mi z głowy.
    Czy teraz już wszystko musi się jakoś nazywać? Widzisz jednego gościa – myślisz „hipster” i wiesz co jadł na śniadanie, jaką fotę na insta wrzucił po południu, co myśli o ostatnim filmie (bo wiesz również jaki film oglądał) no i masz już opinię, chociaż nie zamieniłaś z nim słowa. Potem widzisz gościa, który nie jest ani metalem, ani hipsterem i mogłabyś się pogubić, osądu od razu nie mieć! Na szczęście współcześni socjologowie już zdążyli opisać lumberseksualistę, więc problem z głowy. Szkoda, że mój spellcheck jeszcze nie zna tego terminu. Jeszcze się pomylę, źle napiszę w wiadomości do koleżanki i ona, biedaczka, nic nie zrozumie. Ach, ta technologia, nie nadąża za rozwojem kultury!

  • bum

    potrzeba duchowego samodoskonalenia – o tak, zgadzam sie w 100%. mam wrazenie,ze ludzi ostatnio interesuje tylko shopping i chlanie co weekend. leczenie kaca a potem znowu ,od poniedzialku, w wir pracy/szkoly, i tak powtorz razy 52….pustka w glowie i zero tematow do pogawedki…niestety…

  • O, to już wiem dlaczego Hubert Urbański zapuścił brodę! :D

    A serio – ostatni akapit – bardzo się zgadzam. Zamiast poszukiwać tożsamości w tym, co już zostało stworzone wolimy nadpisywać (do-pisywać?) dziwne teorie na temat tego, co jest wyznacznikiem naszej tożsamości. Łatwiej (bo szybciej, niemal jak z zupką instant) jest kupić siekierę i macbooka, niż przemyśleć i ułożyć sobie w głowie co jest dla mnie ważne. Dajemy innym podejmować za siebie decyzję, szukamy gotowych rozwiązań. Z czego firmy skwapliwie korzystają.

    • Ale tak było zawsze.
      Jedni szli na skróty korzystając z podpowiedzi sprzedawców i przyjmując przygotowane przez nich pozy jako swoje, zaś inni w tym czasie budowali swoją tożsamość, nieudawaną, mającą oparcie w poglądach, potrzebach i przekonaniach.
      Tak było, jest i będzie.

  • Lilith

    Szukać w sobie – oczywiście, jednak pamiętajmy, że czystej sobości nie ma, bo nie funkcjonujemy w kulturowej próżni, lecz kształtujemy swoją tożsamość pod wpływem różnych propozycji typu drwal czy gumiś. Najcenniejsza jest w tym wszystkim możliwość wyboru – i tu ważne jest, aby w procesie autokreacji bardziej wybierać niż być wybieranym.

  • Adryjan

    Piszczałka FTW.
    Biorę w ciemno!

  • Czytałam podobny artykuł na dwóch innych stronach. Dopiero czytając u Ciebie postanowiłam się wypowiedzieć. Zostawić pierwszy komentarz w końcu, choć czytam Cię od dawna i podziwiam Twój styl i formę pisania. Odnosząc się jednak do treści jak ktoś już napisał ludzie na siłę próbują wykreować coś co już było. Zgodzę się z tym. Pewne rzeczy idą do przodu, zmieniają się i choć ludziom wydaje się iż jest to coś nowego, to dla mnie jest to coś co już funkcjonuje, ale teraz nabrało innego znaczenia, zmieniło się i rozwinęło podobnie jak wiele innych rzeczy. Co więcej ludzie lubią im nadawać dość dziwne nazwy, których wydaje mi się przecięty człowiek nie zapamięta, nie zrozumie i dla niego pewnie nie będzie różnicy. Masz rację w tym, że własnej tożsamości szukamy nie tam gdzie trzeba. Człowiek chce się dopasować i zamiast pogadać sam ze sobą, zastanowić się nad tym kim jest, czego chce, naczyta się tysiąca artykułów, obejrzy coś w tv i na siłę będzie chciał się dopasować do otoczenia.

  • Monia Zuza Szczuka

    uwielbiam Twoją inteligencję :) czad!

  • Wojciech Becla

    Czekałem na ten tekst od wczoraj(kiedy to poznałem termin „Lumberseksualizm”). Lumberseksualizm czyli jedna wielka ściema – ktoś będący w opozycji do metroseksualistów i hipsterów podążających za modą. Jednocześnie samemu podążając za modą, bo przecież Luberseksualizm jest niczym innym jak modą, która zaczęła się już w momencie, gdy Vistula i Bytom zatrudniły brodatych modeli(jeśli nie wcześniej).

  • Rome must die.

    To ja byłem „lubrem” kilka lat temu jak śmigałem w tunelach i wytartych spodniach moro. Z brodą było ciężko zresztą to się nie zmieniło po dziś dzień bo nadal mam zarost jakby w gówno zapałki powrzucał. Ok broda, flanelowa koszula, wydziarane rękawy + szyja, wytarte jeansy, ogólnie wygląd jak nieokrzesany diament. Tylko co z tego jak nie ma siły pierdolnąć tą siekierką w drzewo o upolowani zwierzyny nie wspominając? Jeśli facet jest pizdą to żaden trend mu nie pomoże.
    „Bo ktoś się pizdą urodził kanarkiem nie umrze.”

    • Ano.

      A co z tunelami? Bo użyłeś czasu przeszłego…

      • Rome must die.

        Po tunelach zostały „kurze dupki” jak to mawia mój kolega. Chyba mi się znudziły bo wyjąłem je z dna na dzień. Ostatnio nawet „zamontowałem” 6mm ale wygląda to słabo. Teraz kocham dziary przez co rodzice kochają mnie mniej :D

        • Jakiej średnicy miałeś tunele? Pytam, bo zawsze ciekawiło mnie [zwłaszca w przypadku tuneli o naprawdę dużej średnicy], co później zrobić z takim uchem przedziurawionym na przestrzał ;)

          • Malv: albo żyjesz z wiszącymi końcówkami uszu, albo zszywasz. Samo się nie zrośnie.

          • Marika Sroka

            Z tym się nie zgodzie, ja rok temu sciagalam tunele (14mm) i zrosly mi się calkowicue, jedyne co wtedy wlozylam do ucha to zwykly kolczyk-wkret. Wszystko zależy od osoby, każde cialo inaczej się regeneruje ;)

          • Ok, mój błąd w takim razie, do tej pory spotykałem takich, którym się nie zrastały i wyglądało to co najmniej dziwnie ;)

          • m0gart

            Jak to co – powiesić kłódkę ;)

          • Można zaszyć i będzie ok. Ja rozpychałam prawie do centymetra, wyciągnęłam i już po kilku tygodniach miałam takie same dziurki jak przed rozpychaniem ;) Ale podobno każdy ma jakąś swoją granicę. Jedni rozepchają do 8mm i już będą musieli zaszywać, bo się nie zrośnie do końca, inni będą mogli się bawić do 1,3 mm bez konsekwencji.

          • Rome must die.

            Miałem 16mm więc zeszły się i choć zostały dziurki to wygląda to całkiem ok. Pewnie kiedyś wybiorę się do chirurga i zaszyję.

  • Konrad Żaczek

    Jak dla mnie każdy facet (czy też chłopiec), który będzie szukał dla siebie wzorów w świecie kreowanym przez wielkie marki, pozostanie tylko chłopcem albo w najlepszym wypadku hipsterem z brodą. Siła mężczyzny to jego silny charakter, a nie siekiera z HMu (uśmiałem się przy tym) czy 
    Mac w plecaku. I to jak wygląda silny facet, najmniej go obchodzi, bo ważne dla niego jest to, że czuje się dobrze z własnym wyglądem i nie musi szukać wzorców na zewnątrz, aby wyglądać jak ktoś inny.
    Odnośnie nastoletnich chłopców goniących za nowym wzorem wykreowanym przez konsumpcjonizm raczej bym nie dramatyzował. Było tak od zawsze i zawsze tak będzie (patrz marki papierosów w Stanach jakieś kilkadziesiąt lat temu, które nie tylko sprzedawały papierosy, ale sprzedawały męski styl życia jakim było ich palenie). Tutaj chyba bardziej rolą rodziców jest wpojenie im odpowiednich wartości. Jeśli ten element szwankuje, to już jest inny i bardziej poważny problem…
    PS Piszczałka jest jedną z fajniejszych postaci telewizyjnych, jaką pamiętam z dzieciństwa

    • no co Ty, piszczałka to trauma !

      • Konrad Żaczek

        Na początku tak było, ale obejrzałem to jeszcze raz parę lat później i odbiór tego stworzenia u mnie się zmienił ;)

        • no co Ty, dla mnie to jak z Buką, niewyleczone schizy dzieciństwa!

          • Marta Olszewska

            Buka, trauma totalna! To samo z Piszczalka. Ciekawie byloby ich zobaczyc (poczytac o nich) teraz..

          • Ostatnio natknąłem się na któryś z filmów z Piszczałką, ale poziom realizacji z lat 90 filmu zbytnio mnie rozjebał :D

  • Arkadiusz

    Czyli teraz zamiast mówić że koszulę z flaneli noszę jako zwykły nerd i nie chce mi się golić mam mówić że jestem Lumber . Ok, zapisane. Tylko co zrobić kiedy mi się pomyli i napiszę że jestem lumpem? Jak żyć?

    • Kalina

      Każdy mężczyzna powinien przeczytać „Dzikie Serce. Tęsknoty męskiej duszy” – podobno pomaga szukać w sobie zamiast na zewnątrz

  • AlexLuthien

    Nie, nie, nie !! Właśnie runął obraz mężczyzny, który wykreowałam sobie będąc jeszcze bardzo małą dziewczynką, która bawiąc się Lego wyobrażała sobie że poślubi właśnie owego wielkiego zarośniętego faceta, prawdziwego drwala we flanelowej koszul.
    Nie wiem skąd wziął się u mnie taki model męża idealnego i to w wieku 8 lat ( obstawiam, że pewnie wzięłam to wtedy z jakiejś kreskówki ;) ) ale autentycznie po tylu latach zabolało mnie to, że ktoś mojemu drwalowi zrobił tunel, wsadził do plecaka MacBooka i tak oto zrodził się .. lumber.
    Aż gdzieś tam mnie zakuło, że ” dzieciństwo” się skończyło :P

  • Mariola

    Najpierw się śmieję, przytakuję, że coś w tym tekście jest. A potem wychodzę na ulicę czy oglądam telewizję i te postacie wręcz zalewają mnie… No i wiem, że tekst jest trafiony. Hipster to przeżytek, coś co się znudziło – każdy już go zaakceptował, nie budzi sensacji, ani nie interesuje. Należało go uaktualnić – tu dodać, tam odjąć, coś zostawić. To jest przykre, że mieszkając z facetem obawiałabym się czy któregoś dnia nie obudzę się obok (już)kobiety. Przerażające jest również to, że większość kobiet tego nie widzi i zachwycają się (lub też „jarają”) najpierw chłopaczkiem w rurkach, airmaxach i koszuli w kratę, a teraz brodatym i wytatuowanym kolesiem (może być w koszuli w kratę, nawet w rurkach, byle by masy nabrał i miał krzak na facjacie), który tak naprawdę las zna z opowiadań lub internetu, myśląc o fizycznej pracy – zemdlałby, a od samego trzymania siekiery zrobiłyby mu się odciski. Boję się pomyśleć co jeszcze zostanie wykreowane, z czego ‚mężczyźni’ nawet nie zawahają się czerpać… A! I tak na koniec. Przeczytałam ostatnio zdanie idealnie pasujące do tej całej sytuacji: broda nie uczyni z nich mężczyzn.

  • Późne rokokoko

    Hmmm… Brodę nosiłem zanim hipsterom wyrosły pierwsze włosy pod nosem. Siekierą machałem zanim broda mi wyrosła :) A – jak się okazało dziś „styl drwala” – mam od dawna (no może z wyjątkiem flanelowych koszul). Makbuka nie posiadam ani nawet ajfona. Tuneli też. Tatuaż w planach, ale nie dlatego, że modny tylko, że mimo chęci od dawna, musiałem do niego dorosnąć mentalnie. I teraz nie wiem czy mam się bać czy cieszyć, że mogę zostać nieopatrznie przypisany do kategorii lumbersexual… A może miec to tzw. „wedupie” :D Wybieram bramkę numer trzy :D Ja kudłaty durnowaty…….

  • Kasiek

    Mężczyzną się jest a nie bywa.
    Natomiast broda nie jest dla każdego. Brodę trzeba potrafić „nosić”. Ostatnio dość głośno robi się na temat tego czy broda, czy mężczyzna, i że metroseksualizm jest już nieaktualny. Osobiście do Instytucji jaką jest „Broda” nic nie mam, a wręcz przeciwnie jestem bardzo za. Od zawsze ubóstwiałam mężczyzn, którzy mają brodę. Oni mają coś w sobie. I tu nie chodzi tylko o ten zewnętrzny zarost. Uwaga: Broda zobowiązuje. Razem z nią związany jest pewien sposób bycia, życia i postępowania. I nie mówię teraz, że każdy kto nie ma brody nie jest mężczyzną. Broń Boże. To nie ona o tym decyduje. Nie jest wyznacznikiem męskości. (Choć jeśli jest zadbana i pasuje do osobowości mężczyzny to u kobiety może wywołać ugięcie kolan.). Wracając: Chodzi tylko o to, że teraz kiedy zrobi się „modna”, młokosy i wypacykowani Panowie stwierdzą, że muszą zapuścić brodę i w ten sposób staną się Mężczyznami. A tu niespodzianka, nie będziecie nimi. Choćbyście zapuścili brodę jak czarodziej i zaczęli chodzić w koszulach flanelowych, nic się nie zmieni. Jeśli niektórzy faceci podchwycą to co aktualnie będzie „modne” to aż strach wychodzić na miasto. Dlaczego? Bo patrząc na mężczyznę będziemy się zastanawiać czy jest taki bo taki faktyczne jest, czy wygląda tak bo chce być modny. Ale to dotyczy oby płci, kobiety w sprawach „trendów” robią idealnie to samo. Gnają za modą nie zastanawiając się nad tym czy będą w tym dobrze wyglądać, czy to im pasuje, a najważniejsze czy faktycznie wyrażają siebie. To tyle jeśli chodzi o wyznaczanie mody na sposób bycia. Dla ludzi ważniejsze są pozory niż to kim są naprawdę. Czasem myślę, że ludzie boją się pokazać swoją osobowość. Niestety ludzie przestają myśleć i nie wiedzą kim są i masz racje, aktualnie większość ludzi „szuka własnej tożsamości w metkach i etykietach”. To nie tylko przerażające, to jest smutne.

  • Ludzie mają potrzebę nadawania wszystkiemu nazw, bo informacji jest coraz więcej, tworzy się szum medialny który bombarduje mózg. Jeśli popkultura musi tworzyć sobie ‚atrakcje’ to świadczy to tylko o jej słabej kondycji. O braku sensacji, których ludzie pragną.

  • Hero
  • m0gart

    Stały zarost noszę od dwóch lat i zastanawiałem się ostatnio nad jakąś zmianą. Do golenia na gładko nie wrócę, więc powstała koncepcja brody. A teraz się okazuje, że jak zapuszczę, to będę nieoczekiwanie podążał za wykreowaną modą. Jak żyć? ;]

    A co do tematu: zarost nie czyni mężczyzny. Jak chłopaczek zapuści brodę, to dalej jest niczym więcej, niż tylko chłopaczkiem z brodą. Natomiast jeśli ktoś jest prawdziwym facetem (nie pytajcie, kim jest „prawdziwy facet” – każdy ma swoją definicję), to nie są mu potrzebne dodatkowe atuty. Wystarczy, że będzie sobą, a gładka twarz w niczym nie będzie umniejszać jego męskości.

    Szkopuł natomiast tkwi w tym, że faceci coraz częściej gubią się w tym, jak być mężczyzną. Nie ma dinozaurów, które można upolować i przyciągnąć do jaskini swojej samicy, nie ma wrogich rycerzy, których zakrwawione łby można zatknąć na blankach swojego zamku, nie ma nieodkrytych lądów, które można eksplorować ku chwale Korony. A obecnie kryzys gospodarczy i emancypacja kobiet sprawiły, że z utrzymywaniem rodziny też różnie bywa, bo najczęściej i tak oboje pracują (z konieczności lub chęci). I nagle prawdziwym problemem okazuje się być męska samoświadomość i poczucie własnej wartości, a broda lub jej brak schodzą na dalszy plan.

    • Kalutka

      A mojemu prawdziwemu mezczyznie prawie w ogole nie rosnie zarost. Wlasciwie to on jest niezwykly, bo nie posiada zadnego owlosienia (oprocz intymnego). Ma tak gladkie nogi, ze kazda laska by mu zazdroscila. Taka jego natura.

  • ogoorek

    A wg mnie to współczesne kobiety wpadły w zastawioną przez siebie pułapkę i oto mamy tego skutki. O co kaman? Otóż…
    Zaczęło się od metro jako „powiewu nowego” wizerunku mężczyzny, który miał sprostać oczekiwaniom kobiet tj. bardziej współodczuwać, współuczestniczyć, a przy okazji dbać o siebie. Faceci oczywiści zrozumieli po swojemu i w większości przypadków na jednej stronie bieguna mieliśmy zniewieściałe metro ciotki a na drugi facetów „po staremu”.
    No to przyszła pora na hipsterów, ale oni jak widać znów są karykaturą tego, co legło u podstaw tego pomysłu (jak patrze na te wszystko ogarniające brody – pasujące czy nie, dodekorowane okularami kujonkami – pasującymi czy nie, to rzygam dalej niż widzę).
    A, że kobiety konsekwentne w swym braku zdecydowania o co im właściwie chodzi są, to nastaje właśnie nowy etap kreowania „nowoczesnego mężczyzny”. Niby nowy, a jednak mający coś dzikiego, coś co tak naprawdę pociąga laski – Malvina wielokrotnie o tym pisała więc powtarzał tego nie będę.
    Tak się tylko zastanawiam, kto bardziej wpadł w tą pułapkę – kobiety poszukujące świętego graala czy faceci usiłujący sprostać oczekiwaniom swoich księżniczek (a w głębi duszy coraz bardziej zagubieni).
    Dobra, pora do domu – meble skręcać ;)

  • gekonka

    ;)

  • Sebastian S. Płaszewski

    I żyjesz sobie, spokojnie, zwyczajnie. Po swojemu od lat. I z dnia na dzień stajesz się trendy. WTF?! Cieszyć się czy płakać? Przeczekać czy znaleźć inną nisze?

  • wisznu
  • Kocham Piszczałkę i mojego zwykłego, nudnego chłopa, staroświecko zwanego mężczyzna :)
    A współczuję mojej nastolatce, które będzie może chciała wśród tych wszystkich typów poszukac partnera na życie.

  • zatrzask

    ehh, widzieliście, że już nawet sklepy robią specjalne „drwalowe” akcje? – http://bejeans.pl/drwal.html Do czego to doszło…

  • Piździelec

    Jeśli w dupie mam golenie, ale brody nie toleruję, kocham siekierę i piłę motorową, ale nie mam koszuli w kratę rąbiąc drzewo w samych portkach to Piszczałka spije ze mną burbona po zarżnięciu się w woodcrossfitcie?:)

  • kptzajebongo

    Bardzo podobają mi się Lumbersexualne zdjęcia. Na tym pierwszym akurat pan pokazuje jak nie trzymać siekiery.

  • wisznu

    o, idealny komentarz do tych wymysłów marketingowych ma człowiek-skurwiel:
    http://mnq-planet.pl/items/image_219.jpg

    ;P

  • Edgar Simpson
  • Ja?nie

    Szczerze mówiąc to niejeden ” drwal” ale taki z prawdziwego zdarzenia i z zawodu ;) mógłby się się obrazić, że takie „cipo drwale” są porównywane chociażby ( i chyba wyłącznie ) tylko z nazwy. Sam osobiście noszę zarost od kiedy pojawiły się pierwsze kłaki na gębie a to głownie dlatego, że mi się to podobało. Te 15 lat temu znajomi czepiali się mnie z tego powodu i co róż słyszałem teks ” na maszynkę cię nie stać?” dziś co drugi ” chłopiec ” na ulicy ma brodę… co lepsza, panny sikają na widok takiego ” lumberseksualnego drwala”.
    No cóż takie czasy ;)
    Ps. mieszkam na wsi a tu co drugi jak nie większość facetów potrafi posługiwać się siekierą czy piłą łańcuchową a i nowości technologiczne nie są nam obce ;P

  • mały john

    a ja to wszystko olewam , nie piore jensów bo lubie jak mają zapaszek brody nie gole bo mi się nie chce , dłubie w nosie i kręce kozy, mam prace i kase i leje na wszystkie wasze metro i nie metro podziały, jeżdżę wielkim autem i żegluje jak mam ochote nie mam konta na fb i nk i nie fascynuje się wojewóckim i telewizją . leje na zasady ortografii i przepisy ruchu drogowego . wszystkich co mnie znają pozdrawiam.

  • Jędruś

    Zawsze chciałem mieć brodę (niestety Pan Bóg w swej mądrości kompletnie pozbawił mnie zarostu), chciałem od kiedy zobaczyłem polskich i amerykańskich „specjlasów” z gęstymi brodami, gdy pozowali obładowani sprzętem na tle startującego Black Hawaka/ hummera (niepotrzebne skreślić), brudni, śmierdzący, anonimowi, nikomu nie znani i do tego niemodnie ubrani profesjonaliści którzy mają w dupie waszą uczuciowość nie dlatego że są „zimni” tylko dlatego że wiedzą co znaczy prawdziwa odpowiedzialność/ przyjaźń/ miłość etc. bo jak to powiedział Erik Bana w Helikopterze w Ogniu; kiedy pierwsza kula przelatuje Ci nad głową całą politykę i ideały diabli biorą, czytaj; cała ta ściema; ubranka/ pozy i głupie mądrości okazują się gówno warte. U nich broda była emanacją siły, sprzeciwu przeciwko wypacykowanym chłoptasiom w rurkach, którzy popijając kawę mówią jak im źle bo rodzice wynieśli rzeczy z jego pokoju w którym spędził dzieciństwo… a mówił to siedzą w mieszkaniu które mu rodzice zafundowali (historia z życia)…
    Zarost był znakiem; mam brodę a jej historii i tak byś nie zrozumiał (trochę jak Grucha). Widzę ich na ulicach Warszawy, jeszcze rurek nie nie wyjęli z szafy ale już zapuszczają gęste brody… Niestety, jak do poloneza założysz wypasione kołpaki, nakładkę na wydech i spoiler to nie stanie się bolidem formuły 1.

    Ci chłopcy nie rozumieją że mężczyznom w ogóle nie czynie Cię to jak się ubierasz. W pierwszej kolejności jesteś mężczyzną a Twój ubiór to tylko odzwierciedla.

    Jak chcesz być „mężczyzną” skoro boisz się być; mężem, wyśmiewasz męstwo (bo brzydzisz się przemocą) i nic nie musisz.

    Jakie nastały smutne czasy że jest „moda na bycie męskim”, oznacza to że nie ma już mężczyzn, tylko jakieś twory które ewentualnie mogą jak mężczyźni wyglądać (jak im panowie z Logo powiedzą że tak jest fajnie).

  • Pingback: Facet (nie)doskonały - MĘSKIE-SPRAWY.PL()

  • sandman

    Jak dla mnie cała ta moda jest na plus, bo dzięki temu niektórzy faceci zaczęli więcej myśleć a inni przyznawać się do pielęgnacji ciała, że to fajne, sprawia przyjemność i nie tylko zniewieściały facet może porozmawiać o kremie czy balsamie. Sam jestem brodaczem od niedawna, mam fizia na punkcie pielęgnacji mojego zarostu. Bez skrępowania mówię czego używam (m.in. trymera Panasonic, olejku arganowego, kosmetyków Captain Fawcett itd.) i cieszę się, że mogę o tym porozmawiać ze znajomymi facetami a nie udawać, że tematu kosmetyków wśród facetów nie ma.