Dlaczego kręci nas zło?

Nie jestem wielką fanką seriali – są zbyt dużymi pożeraczami czasu. Jeśli już jakiś oglądam, musi być nieprzewidywalny, inteligentny, pasjonujący, trzymający w napięciu i w pewien sposób niepoprawny politycznie, życiowo, obyczajowo. Zupełnie, jak mężczyzna mojego życia, ale o tym może innym razem. Nietrudno się więc domyślić, że nigdy nie interesowały mnie klany, em jak miłości i inne cambio dolor, za to chętnie sięgałam po przewrote produkcje typu „”Six feet under” [fenomenalna opowieść o rodzinie prowadzącej dom pogrzebowy] czy „Shameless” [historia szóstki rodzeństwa wychowanego w amerykańskich slumsach z ojcem alkoholikiem i dwubiegunową, maniakalno-depresyjną matką na czele]. Kolejną tego typu narrację odnalazłam w „House of Cards” – najlepszej fikcyjnej intrydze politycznej od czasów szekspirowskiego „Makbeta”. Sam serial jest mistrzostwem, dziełem sztuki dopracowanym w najdrobniejszych szczegółach [kto nie widział, szczerze polecam], ale tym, co fascynuje najbardziej w opowieści Willimona, jest zło. Zło w najczystszej postaci. Zło, które tkwi w każdym z nas.

 

CHLEBA I IGRZYSK!

 

Oto Clare i Frank Underwood, główni bohaterowie opowieści, którzy literalnie [tak, uwielbiam to słowo i będę go używać] idą po trupach do celu. Są pozbawieni skrupułów, całkowicie opętani żądzą władzy i nieczuli na cudzą krzywdę. Typowi socjopaci. A jednak oglądamy serial i gdzieś tam w środku, w głębi duszy, kibicujemy im. Chcemy, żeby wygrali wybory. Chcemy, żeby ich intryga się powiodła. Z wypiekami na twarzy czekamy, aż na dłoniach Underwoodów znów pojawi się krew… Wiemy, że to, co robią, jest złe. Wiemy, że nie tak powinno się załatwiać sprawy. Ich czyny brzydzą nas, napawają odrazą, a jednocześnie fascynują, intrygują, wzbudzają niezdrową ciekawość. Dotarło to do mnie dziś rano, kiedy jedząc kanapkę, oglądałam kolejny odcinek czwartego sezonu „House of Cards” i jakimś cudem kawałek wafla ryżowego nie stanął mi w gardle. Złapałam się na tym, że kibicuję tej dwójce parszywych skurwysynów, choć przecież nie powinnam, bo godzą we wszystkie zasady, których staram się w życiu trzymać.

Zaczęłam się zastanawiać: jak to jest, że zło tak bardzo nas fascynuje? Dlaczego najlepiej zapadają nam w pamięć czarne charaktery, a nie ci dobrzy, którzy usiłują naprawić świat? Czemu zawsze najbardziej interesujące są historie niejednoznaczne moralnie?

Kiedy myślisz „Batman” widzisz Batmana czy Jokera? Z „Mistrza i Małgorzaty”, kogo najlepiej zapamiętałeś? A ze „Zbrodni i kary”? Weźmy zwykłą „Biblię”. Czyż fragmenty, w których przemawia Szatan nie są ciekawsze od tych, w których do głosu dochodzi Bóg? A „Fausta” pamiętasz? „Boską Komedię”? Wolałbyś przeczytać biografię Charlesa Bukowskiego czy Benedykta XVI? Bardziej intryguje Cię Matka Teresa czy Sasha Grey?

Można by tak w nieskończoność.

 

EWOLUCJA

 

Od zarania dziejów człowiek musi pilnować swojej dupy, bo nikt inny tego za niego nie zrobi. W czasach skórzanych spódniczek największym zagrożeniem były dla nas dzikie zwierzęta, drastyczne zmiany klimatu, choroby i głód. Ludzie pierwotni nie zastanawiali się, czy zaciąganie kobiety za włosy do jaskini jest poprawne politycznie czy nie. Nie mieli systemu wartości ani dziesięciu przykazań. Kiedy trzeba było, zabijali, pieprzyli, spali, wędrowali, polowali albo jedli. Bez zbędnej filozofii. OK, być może bali się ognia i tańczyli w deszczu, bo człowiek jest na tyle popierdoloną istotą, że zawsze musi mieć jakiegoś boga, ale generalnie ich myślenie opierało się na jednej prostej zasadzie: zagrożenie – brak zagrożenia. To, co stanowiło zagrożenie, było złe, czytaj: podlegające eliminacji lub odseparowaniu. To, co nie stanowiło zagrożenia, po prostu było. Proste, nie? Bardziej niż uświadomienie sobie, że nasz mózg, choć drastycznie ewoluował, wciąż odbiera świat i otoczenie w znanych nam ewolucyjnie kategoriach, jak ta najważniejsza – kategoria zagrożenia bądź jego braku. A to oznacza, że większość z nas w obronie własnej dupy potrafi wykrzesać z siebie prawdziwego skurwysyna. Choć oczywiście na co dzień nie mówimy o tym głośno.

 

TO, CO SPRZEDAJE

 

Jakieś siedem lat temu, kiedy byłam jeszcze młoda i naiwna, poszłam na staż do jednego z dwóch największych dzienników w tym kraju. Tak, tego lewackiego. Pisałam do działu kultura, ale tak wyszło, że kilka razy rzucili mnie na głęboką wodę, czyli na miejski. Oznaczało to kilkanaście godzin funkcjonowania z oczami i uszami w dupie oraz dokoła głowy. Musiałam jenocześnie oglądać wiadomości, czytać info na pasku, słuchać radia, odbierać telefony z interwencji, odpisywać na maile, czytać newsy, pisać newsy. Po trzech godzinach pracy w tym trybie stawałeś się robotem, który najpierw wyłącza funkcje fizjologiczne typu siku/kupa/głód, a później emocje.

Przykład?

Ja do redaktora wydania: – Był wypadek na Trzebnickiej. Dwa auta zderzyły się z tramwajem, trzy osoby w ciężkim stanie trafiły do szpitala…
Redaktor wydania: – Są trupy?
Ja: – Nie ma.
Rw: – No to z czym ty do mnie przychodzisz?

Mój staż w dzienniku trwał miesiąc. Liczba godzin spędzonych w dziale miejskim – dwadzieścia cztery. Te 24 h nauczyły mnie więcej o pracy w mediach i naturze ludzkiej niż skończone dwa kierunki studiów i kilkaset godzin praktyk dziennikarskich oraz psychologicznych razem wziętych.

Interesujące i ciekawsze są dla nas informacje o morderstwach, wojnach i głodzie niż o czyimś sukcesie albo o tym, że pojutrze będzie ładna pogoda i to też ewolucyjny atawizm, myślenie w kategoriach zagrożenia bądź jego braku. Człowiek pierwotny żył w stanie ciągłej gotowości do walki lub ucieczki – nigdy nie wiedział, kiedy na jego drodze pojawi się dziki zwierz, a do jaskini, w której urządził sobie przytulną chawirkę, wpełznie jadowity wąż. My dziś, w cywilizowanym świecie, nie mamy takich problemów, ale wciąż tkwi w nas potrzeba odczuwania lęku, konieczność trenowania swoich reakcji na zagrożenie po to, byśmy przetrwali w razie niebezpieczeństwa. Musimy więc jakoś tych bodźców sobie dostarczyć. Dlatego lubimy oglądać horrory i jeździć kolejkami śmierci. Dlatego, oglądając newsy, bardziej skupimy się na tym, co stanowi dla nas potencjalne zagrożenie niż na informacjach radosnych, przyjemnych, zwyczajnie dobrych, bo z ewolucyjnego punktu widzenia nie wnoszą one żadnej wartości do naszego życia, jakkolwiek smutno by to nie brzmiało.

 

RÓWNANIE W GÓRĘ

 

Myślisz sobie: no dobrze, ale przecież już dawno wyskoczyliśmy ze skórzanych spódniczek i nie możemy tłumaczyć wszystkiego ewolucją. Fakt. Mamy naukę, kulturę, język oraz o wiele bogatsze życie wewnętrzne niż nasi prehistoryczni przodkowie. Mamy własną moralność, system wartości, strukturę JA, której jesteśmy mniej lub bardziej świadomi. O ile nie cierpimy na psychiczne zaburzenia,  raczej potrafimy zdefiniować, co jest z natury dobre, a co złe, na co możemy sobie pozwolić w danych okolicznościach, a co czyni z nas zwykłego kutasa niezdolnego do życia w społeczeństwie.

Teoretycznie, bo przecież popełniamy błędy, ekesperymentujemy i sami definiujemy własną moralność. Ludzie idealni, bez skazy, tacy którzy nigdy nie upadli albo działają nam na nerwy [patrz: Perfekcyjna Pani Domu] albo czynimy z nich swoich bohaterów, dobro narodowe [patrz: Jan Paweł II, Adam Małysz czy Justyna Kowalczyk, dopóki otwarcie nie przyznała się do swoich słabości, czyli nomen omen do swojego człowieczeństwa]. Zdecydowanie bardziej interesują nas cudze potknięcia, wpadki, intrygi i błędy, bo ludzie, którzy je popełniają, są nam bliźsi. Jak myślicie, dlaczego tabloidy i serwisy plotkarskie cieszą się na całym świecie tak wielką popularnością?

Bo lubimy wiedzieć, że inni też popełniają błędy. Dzięki temu czujemy się spokojniejsi. Lepsi. Porównujemy siebie do pierwszej lepszej celebrytki i myślimy „w życiu nie zrobiłabym z siebie takiej szmaty”, choć przecież pewności nie masz, prawda?

 

CZYM JEST ZŁO?

 

Przychodzi pora na pytanie, którego celowo nie zadałam na początku. Czym w ogóle jest zło? Jak je zdefiniować? I czy istnieje jedna słuszna definicja zła? Czy morderstwo popełnione w obronie własnej jest złem? A czy jest złem takie samo morderstwo popełnione przez osobę niepoczytalną? Czy usunięcie ciąży przez kobietę, która nie chce swojego dziecka, jest złem? A doniesienie na kolegę z pracy po to, żeby utrzymać swój stołek i wyżywić sześcioosobową rodzinę?

Kiedy mamy prawo mówić, że coś jest złe a kiedy, że amoralne? I czym w ogóle jest moralność? Jak o moralach ma dyskutować lesbijka ateistka z muzułmanką w czadorze?

Od wieków próbujemy określić i zdefiniować dobro i zło, tworząc prawo, religię, systemy społecznego funkcjonowania, na których bazujemy, które stają się naszymi wyznacznikami w określaniu tego, co akceptowalne bądź nieakceptowalne. Sęk w tym, że nie da się wyznaczyć granicy pionową kreską. Każdy z nas ma w sobie coś z boga i coś ze skurwysyna.

 

DLACZEGO FASCYNUJĄ NAS UNDERWOODOWIE?

 

Bo nie są ludźmi, którymi chcielibyśmy być.
Są ludźmi, którymi chcielibyśmy się stać.

Takimi, którzy potrafią wznieść się ponad prawo, morale, normy, wartości. I nie spaść.

Tylko… Czy to są jeszcze ludzie?

 

Fot. Nilsson Lee/cupcake.nilssonlee.se

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Janka

    „Zdecydowanie bardziej interesują nas
    cudze potknięcia, wpadki, intrygi i błędy, bo ludzie, którzy je
    popełniają, są nam bliźsi.”
    Hehe ;)

    „Bo lubimy wiedzieć, że inni też popełniają błędy.”

    Malvina, właśnie zastanawiałam się, czy skoro piszesz knigę, to, czy Twoje teksty będą rzadsze/krótsze, ale teraz to dałaś czadu; to chyba najdłuższy Twój tekst!

    Dzięki Twojemu spostrzeżeniowi zorientowałam się, że coś chyba ze mną nie tak, bo pochłaniając jakieś dzieło czy to pisane, czy nakręcone nigdy, nigdy nikomu nie kibicuję. Albo mi się coś podoba i wtedy to oglądam i jestem zadowolona, albo mi się nie podoba i często porzucam dalsze losy historii, ale nie trzymam nigdy żadnej strony. Pewnie dlatego, że wiem, że nie ma przed następną częścią loterii SMSowej z pytaniem: czy chcesz, aby Francesco ożenił się z Jagienką, czy wolisz, aby popełnił w szale samobójstwo? Ale to pewnie wynika z moich problemów w zaangażowaniem. Co do ZŁA – rzeczywiście ludzie zbyt idealni mnie odpychają, a historie z happy endem są mdłe, ale z drugiej strony nie lubię tego strasznie skrajnego zła, gdzie aż mnie krew zalewa z bezsilności (np. Brevik jest dla mnie taką postacią, chociaż wiem, że to chory gość). Zło albo takie nie-dobro, takie trochę zło, taka jego szczypta – wtedy gdy idealnie śliczna kobieta ma np. małą bliznę na policzku, a tekst Malviny zawiera gdzieś tam soczystą kujwę – to jest to, co nas kręci. Takie idealne dobro, to chyba tylko na talerzu jest spoko. Także zbyt idealny facet, to wiadomo, do czego się nadaje ;)

    Wow! Długi tekst prowokuje długie komentarze!

  • Stefan Grygiel

    Czemu zło nas kręci? Bo jesteśmy na nie podatni; wszystko przez szatana, wszystko przez niego :)
    dużo pytań zostawiasz bez odpowiedzi co praktycznie mało wnosi do życia więc lekki zawód może być co dla niektórych. JP II bohaterem? Wytłumacz mi dlaczego, proszę :) I on ma swoje za uszami jak cały watykan i ten szatanista benedykt 16, który nie ma nic wspólnego z Bogiem. Kontrowersyjny temat, tak czy siak. Większość tekstu to pierdolenie, co by nie gadać, takie typowe, babskie :) Jeżeli kogoś bardziej interesuje głód, wojny to z kimś coś jest nie tak :) My nie lubimy o tym słuchać lecz na pewien sposób musimy to robić i sprawdzać co dzieje się na świecie. Wkładasz wszystkich do jednego worka nieznajoma. Co zaskakującego i bardziej zadziwiającego jest w sashy gray aniżeli w matce teresie? Co? To, że dała dupy większej ilości osób niż Matka teresa? czy co?
    „interesujące i ciekawsze są dla nas informacje o morderstwach, wojnach i głodzie niż o czyimś sukcesie albo o tym, że pojutrze będzie ładna pogoda i to też ewolucyjny atawizm, myślenie w kategoriach zagrożenia bądź jego braku ” Wszystko zależy od człowieka i jego nastawienia do życia, jeden będzie oglądał pogodę i panią prezenter z bananem na ustach i nawet może z ręką w majtach i szerokim łukiem będzie omijał polityczne tematy. Po prostu interesują nas jak wspomniałaś upadki. czyjeś krzywdy. często porównujemy się z nimi i zastanawiamy się co by było gdyby. Gdybym miał wybrać oglądanie ładnej pogody przed domem a wojnę to zgadnij co bym wybrał.

  • m0gart

    Dobry tekst. Ale w sumie do tego już przywykłem ;)

    Dlaczego fascynują nas niejednoznaczne moralnie osoby i historie? Dlaczego te uładzone i grzeczne nas nudzą? W zasadzie na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedno jest pewne: nudzi nas przewidywalność, a tacy są najczęściej ludzie mili i ułożeni. W dziewięciu przypadkach na dziesięć możemy przewidzieć, jak się zachowają i co zrobią. I jak by nie patrzeć, taka jest większość społeczeństwa – nudna i przewidywalna. Mimo krwawych historii i dramatycznych zwrotów akcji, o których czytamy w gazetach i oglądamy w telewizji, działamy najczęściej na utartych schematach i automatyzmach, opierając się na zbliżonych systemach wartości.

    Underwoodowie są inni. Są niczym przybysze z obcej planety: nijak nie sposób przyłożyć do nich naszych miarek, wymykają się prostym, schematycznym ocenom. Mam wrażenie, że urzeka nas ich odmienność, to, że są w stanie robić rzeczy, na które my nigdy byśmy się nie odważyli. Pamiętam moje pierwsze z nimi zetknięcie, początek pierwszego odcinka, gdy Frank zabija psa sąsiadów, potrąconego przez samochód. Z jednej strony zwierzę było ciężko ranne, nie do uratowania. Ale z drugiej – mało kto zdobyłby się na to, by bez mrugnięcia okiem pozbawić je życia. Underwood nie zastanawiał się nad moralną stroną tego czynu, po prostu zrobił to, co w danym momencie uważał za konieczne. Tak, fascynuje mnie. Ale jednocześnie odstręcza swoim cynizmem i pustką emocjonalną.

  • Brzeska

    Człowiek człowiekowi wilkiem [a kiwi kiwi kiwi]. Pojęcie zła jest o tyle trudne, że mając daną sytuację, zbierając x ludzi na wypowiedzenie się czy to jest dobre, będzie tyle opinii. Ot choćby muzułmanka może potępić lesbijkę, albo ją zrozumieć. Można osądzić i zlomczować kobietę która zdecydowała się na aborcję, tak samo jak można to zrozumieć, czy pomóc jeśli nie było to dla niej łatwe. I tak można mnożyć przykłady dalej, a zdefiniowanie zła i tak będzie cholernie trudne w dzisiejszych czasach, gdzie z jednej strony domaga się wolnego wyboru i decydowaniu o swoim życiu, a z drugiej będą krzyczeć ci co pragną zasad i wierzą, że tylko postępowanie zgodnie z kodeksami jest godnym życiem. Ile ludzi, tyle opinii

  • Ja nie lubię oglądać tragedii, morderstw i zamachów, dlatego wiadomości unikam szerokim łukiem. Natomiast seriale typu House of Cards uwielbiam. Świetny tekst <3

  • Nie mam pojęcia, dlaczego jeszcze nie widziałam tego serialu, chociaż w przeciwieństwie do Ciebie jestem prawdziwą serialomaniaczką. Może dlatego, że jak zobaczyłam gdzieś w opisie wspomnienie o polityce, to uznałam, że na pewno będzie nudne i zagmatwane. A może dlatego, że był na to swego czasu mega boom, a ja się już na dwóch serialach, na które był mega boom przejechałam (Braking Bad i Gra o Tron).

    Dobrze jest do Ciebie wrócić po tak długiej nieobecności w blogosferze i odkryć, że dalej jesteś tak samo zajebista, jak byłaś, kiedy sobie poszłam ;)

  • S.

    Myślę, że bardziej nas kręci nieprzewidywalność niż zło. Ale w gruncie rzeczy chodzi o nieograniczoną wolność.

    Zło może nas kręcić dlatego, że każdy z nas ma w sobie ukryte pokłady negatywnych emocji jak złość, nienawiść, poczucie niesprawiedliwości, żalu czy winy i ze względu na narzucone nam przez otoczenie normy społeczne musimy ze sobą walczyć by je trzymać na wodzy. Dlatego z podziwem patrzymy na tych którzy zrywają kajdany moralności manifestując w ten sposób wszystkim swoją niezależność, wolność. Bo chyba każdemu z nas o tę wolność chodzi, prawda? Wolność równa się brak ograniczeń, których z kolei mamy dziś co raz więcej.

    Pomijam już fakt, że lubimy się porównywać z innymi i patrząc na jakiegoś oszołoma podnosimy swoje poczucie wartości mówiąc „aha to nie jest ze mną jeszcze tak źle, są gorsi ode mnie”. Taki dylemat pomiędzy społeczną akceptacją a wolnością jednostki.

    PS. Dlaczego Sasha Grey jest zła? Jak dla mnie bardzo pozytywna osoba :P

  • Janka

    Malvina, czy w tm momencie zdarzają Ci się jeszcze zakwasy? Zrobiłam ostrzejszy trening – ostrzejszy jak dla mnie rzecz jasna, wiesz, to pranie mózgu typu: „twoje ciało może więcej niż myślisz” – no i właśnie każdy ruch powoduje u mnie dramatyczne skrzywienie twarzy. Jakieś rady?..

    • Anna

      Jak mówimy o zakwasach, to ja też się wyżalę – ostatnio wracam intensywniej do sportu, bo miałam czas bardzo luźnego podejścia do niego po codziennych treningach przez niemal 3 lata.
      I w zeszły wtorek, zupełnie niechcący, znalazłam się na siłowni na półgodzinnych zajęciach o zachęcającej nazwią Fat Burner… Nie spodziewałam się, że po zaledwie 30 minutach wywracania mięśni w udach i tyłku na drugą stroną, następnego dnia będę podpierać się rękami, żeby usiąść na kibelku… Dopiero dziś zaczynam znów normalnie siadać i mogę przewrócić się w łóżku bez dwuznacznie brzmiących jęków… Nie wiedziałam nawet, że takie zakwasy są możliwe i nie spodziewałabym się, że mogę ich doświadczyć, całkiem regularnie znów ćwicząc i nigdy do końca nie przestając… Ot, jak widać – życie potrafi zaskoczyć :)

  • 5-HT

    No pacz, coś ze mną nie tak. Horrorów nie lubię (nudzę się), kolejek śmierci też nie. House of cards zarzuciłam po pierwszej krwi na rękach Franka. Serwisów plotkarskich, ani tabloidów nie czytam. Wiadomości nie oglądam częściej niż raz na pół roku, bo właśnie mierzi mnie totalnie skupianie się na rzeczach złych i strasznych, szukaniu sensacji tam gdzie jej nie ma, albo nie ma dla niej miejsca…
    Znaczy w epoce skórzanych spódniczek umarłabym szybko, zjedzona na obiad? :D

  • Contempt

    Kręci, to trochę za dużo powiedziane – ja bym powiedziała, że ratuje nam tyłek. Chcąc się dorobić, wspiąć na drabince prestiżu aby być bardziej atrakcyjnym, musimy często uciekać się do mniej, lub bardziej skurwysyńskich czynów – czyli tak jak w tekście napisane.

  • Karolina Ginowicz

    Malv, napisz książkę!

  • Nie kreci nas zlo tylko wladza, władza zdobyta w bezwzgledny sposob. Gdyby Underwoodowie nie walczyli o stołek prezydenta tylko o miejsce w noclegowni to nikt by tego nie ogladal. Gra o Tron to nie jest gra o miejsce w toalecie…

    “There is no good and evil, there is only power and those too weak to seek it.”